Kiedyś najdroższą kawą była Kopi Luwak ( 1000 euro/ kg ) z ziaren przetrawionych przez małe ssaki – cywety. Obecnie jest jeszcze droższa Black Ivory Coffee. To słonie trawią Thai Arabica i po przetrawieniu z odchodów wyławiane są ziarenka. Nie wiem, jak smakuje, ale za naparstek w filiżance zapłacić trzeba 50 dolarów.Ten łyk kawy za ok. 200 zł warto zatrzymać na języku jak najdłużej.
Dawniej najdroższy kawior to rosyjski kawior z jesiotra, ale obecnie już przebił go ceną kawior Almas pozyskiwany z bieług w Iranie za ok. 5000 dol. / kg.
Za stek wołowy Rib – Eye z japońskiej rasy krów / Wagyu / trzeba było zapłacić ok. 8,5 tys. zł. Ale też te krowy hodowane są tylko naturalnie i mają specjalnie dobrane pożywienie. Co tu kryć, wręcz opływają w luksusie. Nie mogą się niczym stresować. Do tego celu służą masaże, polewania piwem, nawet serwowano im sake. W Polsce w sklepie internetowym kupisz już surowy stek za 190,99 zł z pol. wołowiny hodowanej wprawdzie bezstresowo, ale śmiem wątpić, czy mają masaż, czy dostają piwo i sake.
Pozłacany homar z curry serwowany w Bombaju można dostać już za 3,2 tys. dolarów.
Frittatę Zillion Dollar podadzą w nowojorskim hotelu za 1 tys. dol., ale za to jaja są ze szczypcami homara i z kawiorem.
Bajgel w Westin Hotel też tylko 1 tys. dol., z bitą śmietaną, serem, białą truflą, jagodami goji i koniecznie ozdobiony jadalnym złotem.
Pizza Royale 007- 12,7 tys. z łososiem, szynką prosciuto, homarem moczonym w koniaku, dziczyzną i kawiorem zanurzonym w szampanie. Całość oczywiście znów zdobi jadalne złoto.
The Cultured Beef Burger na razie puściłby niejednego z torbami. Ten burger robiony jest z wołowiny pochodzącej z in vitro. Koszt – 325000 dol. Kto wie, może za kilkanaście lat kupimy go w supermarkiecie? Nie ma co wybrzydzać. To mięso z laboratorium pomogłoby zlikwidować produkcję metanu.
Desery również do tanich nie należą. Najdroższe lody, zresztą wpisane do Ks. Guinnessa, podawane na Manhattanie zawierają wanilię z Madagaskaru, jedną z najdroższych czekolad Amadei Porceleana, marakuję, kawior, marcepan, białe trufle, owoce z Paryża, no i 23 karatowe złoto.
Świat luksusowego wodopoju także zdrowo wyczyści kieszeń.
Henri IV Dudognon Heritage – 1.435000 euro. Zawartośc alkoholu- 41 %, ale i butelka pokryta 24 karatowym złotem, platyną, brylantami może zdobić półkę.
Diva Vodka – 760.000 euro, szkocki koniak , potrójnie filtrowany na węglu drzewnym brzozy. W butelce znajdują się 48 szlachetne kamienie, a kombinację tychże ułożyć może sam klient.
Heidsieck- szampan z 1907 r. sprzedawany w Moskwie, wydobyty z wraku statku. Cena 97.500 euro.
Wino Cabernet Sauvignon w przepięknej butelce łączonej srebrem za wazonik też raczej nie posłuży. Do wina dołączona jest książeczka o tworzeniu tego wina i certyfikat z podpisami wszystkich osób biorących udział w produkcji. No, ale za dbałość o szczegóły trzeba zapłacić tylko 168.000 dol.
Godny polecenia dla narzeczonego – kiedy ten chciałby się oświadczyć – jest drink Roziskrzony Koktajl Gwiazdkowy serwowany w Movida w Londynie. Wprawdzie kosztuje 35 tys. funtów za kieliszek, ale za to z płatkami złota i brylantem na dnie. Trochę trzeba wydać na takie zaręczyny (170 tys. – 190 tys.), ale dreszczyk emocji zapewniony, ponieważ trzeba mieć świadomość, że będzie cię pilnowało aż dwóch ochroniarzy.
Nawet piwo może być lux delicją. Brewdog’s The End of History o zawartości 55% alkoholu. To jasne belgijskie z jałowcem i pokrzywami ze Szkocji jest wielokrotnie destylowane. Każda butelka jest ozdobiona wypreparowanymi zwierzętami, które nieszczęśliwie zginęły na drogach. Za takie historie, pokrzywy i jałowiec, niestety, trzeba zapłacić 756 dol. za butelkę.
Carlsberg Jacobsen Vintage za 400 dol. podobno smakuje jak wanilia i kakao „z posmakiem smoły i liny”, ale za to data ważności imponująca: 2059r. Spokojnie może służyć jako lokata kapitału dla twoich dzieci.
Wiedz, że za kilogram najdroższego jedzenia możesz z powodzeniem kupić mieszkanie i to w Warszawie. Wypada się cieszyć, że w Polsce wszyscy zdrowi i mądrzy na tyle, iż nie rzucają się na ten wyszukany de lux.
Choroba! A jak tak przaśnie – kindziuk i kiełbasa palcówka! Patrzyłem w markecie – tylko po 4–60 zł za kilogram. A na dodatek, gdybym miał to kupić, to by mi chyba ręka uschła – sam robię! 😀 😀 😀
PolubieniePolubienie
Zaciekawiła mnie ta kiełbasa palcówka, a raczej jej nazwa 😉
PolubieniePolubienie
Kiełbasa rodem z Podlasia, krojona ręcznie, ze słoninowymi słupkami, nabijana przez klucz. Potem suszona pod okapem nad kuchnią opalaną drewnem. Ja znam wersję lekko obwędzaną i potem suszoną.
Tak czy inaczej, jest to wędlina tradycyjna bardzo i smaczna – obecnie w handlu są w zasadzie tylko podróbki, ale kto chce, może sobie sam zrobić. 🙂
Wzorcowy przepis i wykonanie np. tu:
http://wyrobydomowe.blox.pl/2011/02/Kielbasa-palcowka.html
PolubieniePolubienie
A, jeszcze kwestia nazwy – no dlatego ze palcem nabijana (napychana) – bez użycia maszynki. 🙂
PolubieniePolubienie
Dziękujemy wszyscy za przepis. Super, że się podzieliłś tymi delicjami.
PolubieniePolubienie
A nie ma za co – przepis nie mój! 😀
PolubieniePolubienie
Niby nic nikomu nie zazdroszczę, ale samodzielnego wędzenia tak. I tego zapachu swojszczyzny. Owszem, czasem kupuję, ale gosodarze robią masówkę na sprzedaż, więc to już nie jest to.
PolubieniePolubienie
Kindziuka próbowałam z sieciówki. I tylko taki smak znam. Pozdrowiena.
PolubieniePolubienie
No , to dolna, przaśna półka.
PolubieniePolubienie
Opakowanie szampana bardzo mi się podoba. 🙂
PolubieniePolubienie
Ale także kosztuje, wszystko ma swoją cenę, projektant też kosztowny..
PolubieniePolubienie
Ja podobnie jak Teresa, szampana bym skosztowała
PolubieniePolubienie
Można wypić za tych, co na morzu i tych, co na lądzie.
PolubieniePolubienie
To kielichy w górę!
PolubieniePolubienie
Zaczęłyśmy na trzeźwo, a skończymy w stanie nieważkości. W kielichu może być nawet pierwszy z brzegu ŁISKACZ.
PolubieniePolubienie
Matko kochana, to tylko dla bogaczy, a takich na świecie nie brakuje. Nie widzą co robić z pieniędzmi. Nie zazdroszczę im wcale i ceszę się z tego co mam i że mam co jeść. bo wielu ludzi nie ma i żyją pod mostami. Tak ten świat jest ułozony 😦
PolubieniePolubienie
Zawsze zastanawia mnie, co jeszcze ludzie mogą wymyślić.
PolubieniePolubienie
Rzymiany miało ongi takowego proverbium „Quem deus perdere vult dementat prius”, co się na nasze wykłada, że kogo bóg chce zgubić, to mu najprzód rozum odbiera…
Kłaniam nisko:)
PolubieniePolubienie
Pamiętam owe szezlongi, a na nich Rzymianie takoż ponad miarę ucztowali i kosztowali różnych wyszukanych delicji. I tak dochodzimy do proverbium: to już też było.
PolubieniePolubienie
Człowiek i to każdy ma cechy sybaryty. Ale tylko nieliczni mogą te ciągoty do luksusu zaspokoić. Te wyrafinowane smaki są dla wybrańców losu, a wbrew naszej wyobraźni jest ich miliony i są tacy, którzy na zaspakajaniu ich potrzeb solidnie zarabiają. My przeciętni też możemy pysznie zaspokoić swoje potrzeby. Przykład podał Kneź.
Znam doskonale smaki wiejskiego, własnego jadła i zapach dochodzący z własnej wędzarni też.
Pozdrawiam Ultra:)
PolubieniePolubienie
Lubię jeść, chociaż nie wszystko mogę. Ale patrzeć mogę, więc to tak jakbym próbowała.
PolubieniePolubienie
Musi być też coś dla tych, którzy nudzą się nadmiarem pieniędzy i posiadanych dóbr. Jest popyt, musi być i podaż.
Nie zamienię jednak tego drogocennego jadła za domowy, pachnący rosołek w taki dzień jak dzisiaj. A dzisiaj wieje jak w kieleckim…….
Pozdrawiam serdecznie:-)
PolubieniePolubienie
A ja ostatnio: pomidorówka na zmianę z kapuśniakiem i pierogi. Moja babcia mówiła, że dawniej rosół to jadła , gdy ona była chora lub gdy chora była kura. Żyła 92 lata.
PolubieniePolubienie
Niezwykle ciekawy ten post. Lubię gotować, ale nie jestem ekstrawagancka, choć to i owo dodaję do moich potrawa.
Wydaje mi się, że te wszystkie delicje wcale nie są smaczniejsze od moich ukochanych gołąbków, które staram się dusić co miesiąc.
Kiedyś na TVN Style był program o ukraińskich milionerach, którym całkowicie poprzewracało się w głowach i podejrzewam, że to właśnie oni są zjadaczami tych luksusowych potraw. Tak to bywa z nuworyszami.
Dziękuję za wizytę na mym działkowym blogu „Działka Anki”.
Życzę wiosennej pogody.
PolubieniePolubienie
Ja też uważam, że nie ma nic lepszego od gołąbków i pierogów. Słońca i pogody ducha.
PolubieniePolubienie
Luksusowo u Ciebie, czytałam i słyszałam o gustach bogaczy i nawet im nie zazdroszczę. Zaciekawił mnie post poprzedni. Na pociechę dodam, że luksusy, które wymieniasz są dla nas raczej niedostępne, ale żyłyśmy w najciekawszych czasach, od patyczków i liczydeł, do komputerów i co, nie fajnie? Pozdrawiam serdecznie.
PolubieniePolubienie
Nie sądzę, by ktoś miał ochotę wydać pieniądze na te w większości amerykańskie potrawy. Chociaż ostatnio jakaś celebrytka w Warszawie próbowała sproszkowanych mrówek. De gustibus.
PolubieniePolubienie
Mam typowo plebejskie podniebienie, bo by mi nic z wyżej wymienionych przez gardło nie przeszło i to nie tylko ze względu na cenę. Na krewetki do dnia dzisiejszego spod byka spoglądam, chociaż czasami się przemogę i zjem. A te biedne zwierzątka preparowane? Zamiast pić zawartość, głaskałabym „opakowanie”. 😀
Pozdrawiam!
PolubieniePolubienie
Koniecznie musisz zjeść moją zupkę z owocami morza!!! 😀 😀 😀
PolubieniePolubienie
Moi domownicy powiedzieliby, że z wszystkich owoców morza najbardziej lubią grilowany stek.
Grilowanie czas zacząć.
PolubieniePolubienie
Mam tak samo.
PolubieniePolubienie
Wszyscy tak mają, że zwierzątka służą do głaskania.
PolubieniePolubienie
Oj, te ciągoty do luksusu niejednego zgubiły, a przecież niemalże każda duszyczka pragnie luksusu [” chciałaby dusza do raju, ale/tylko grzechy nie pozwalają…”] tylko często jest to „marzenie ściętej głowy”, ale przecież chociaż pomarzyć warto – no nie? Czytając więc Twego posta marzyłam że oto spijam tego szampana i zajadam się tymi specjałami, bo w realu nie jadłabym tego, co jest wydobywane z odchodów innych ssaków. Człowiek to jest istota wielce pomysłowa i maszynka do robienia kasy z…byle czego. Tylko czekać jak ktoś wpadnie na pomysł przetwarzania odchodów ludzkich – a fe! Jakoś nie potrafię się zmusić do skosztowania owoców morza, a cóż dopiero do tego typu wymyślatych potraw. Po filmie Szokująca Azja stałam się bardzo ostrożna w tym co jem i co piję.
pozdrawiam 🙂
PolubieniePolubienie
Odchody już ludzie jedzą . Na razie w celach leczniczych i podawane prrzez lekarza (chodzi o bakterie ).
PolubieniePolubienie
Basiu, pozwól że się wtrącę. Zachęcam do przeczytania tej notki: http://pl.wikipedia.org/wiki/G%C3%B3wno_artysty
Natrafiłem kiedyś na artykulik o tym „dziele” i zachowałem go jedynie w tym celu, aby pokazywać młodzieży wraz innymi takimi ciekawostkami jak tel. komórkowy za 1 mln dolarów, czy perfumy za podobną cenę jako ilustrację czasów w jakich żyjemy. Rynek kieruje się żelazną zasadą podaży i popytu.
Podaż adresowana pod snobów. Mieć to, czego inni nie posiadają. To działa. Rynek dóbr luksusowych jest wart miliardy. Jest o co walczyć
PolubieniePolubienie
Manzoni swoje ekstrementy zamknął w puszkach i sprzedał za ok. 120 tysięcy. Jeśli ktoś chciał mieć takie dzieło sztuki, nie mam nic przeciwko temu. Ale w każdej sytacji potrzebny zwykły mózg. I jeszcze – niestety – trzeba go użyć. Logika podpowiada, że po latach puszki zaczną rdzewieć i zacznie się lać. Zostanie tylko smrodek. Zatem: do tego smrodka nawet najbardziej wyszukany luksus się sprowadza.
PolubieniePolubienie
Dobrze, że nie jestem tak bogata, bo by mi się w głowie poprzestawiało ;] Ceny z kosmosu.
PolubieniePolubienie
Czekolada z firmy Knipschildt k/ Nowego Jorku produkowana jest tylko na zamówienie, 1 kg kosztuje 7 tys. dolarów, a 4 tys. dol. kosztuje kg trufli z Piemontu.
PolubieniePolubienie
Potrafię zrozumieć tych którzy maja miliony ,czy miliardy ,a jeszcze zarobione przez siebie i nie wiedzą co z nimi zrobić ,ale ci którzy liznęli troszkę bogactwa i obnoszą się z nim ,chcąc się pokazać ,albo pokazać swoją wyższość ,śmieszą mnie .Nigdy nie przywiązywałam dużej wagi do dóbr materialnych ,dla mnie liczy się człowiek ,jego wnętrze ,to co mu w duszy gra ,to jak traktuje innych świadczy przecież o nim samym.Osobiście uwielbiam owoce i proste jedzenie ,świeże i zdrowe.
Pozdrawiam smakowicie, aczkolwiek swojsko i przaśnie:))
PolubieniePolubienie
Snob gotów zapłacić każdą cenę za swoją zachciankę.
PolubieniePolubienie
Na szczęście nie kuszą mnie te drogie szampany, krewetki, kawiory itd….. Wystarcza mi to co mogę zjeść na miarę swych możliwości. A ceny to rzeczywiście chyba z kosmosu jak zasugerowała -mała-myśl.
Pozdrawiam 🙂
PolubieniePolubienie
Nie zarabiamy, więc tylko czytamy o delicjach. Ale już wiele osób przyznaje się do jedzenia byczych jąder, czy jaja z kurczakiem w środku, a i psa niejeden jadł będąc w Azji.
PolubieniePolubienie
Jeżeli chodzi o krewetki i ogólnie „owoce morza”, to akurat można sobie kupić już oczyszczone, zblanszowane i zamrożone, w zupełnie przyzwoitych cenach, a nawet i całkiem tanio, gdy promocji. W związku z tym robię na wigilie sałatkę z krewetkami i zupę rybna z owocami morza. Natomiast progenitura wprowadziła nowa „tradycyjnie wigilijną potrawę”, czyli sushi!
Natomiast ja dzisiaj uznałem że czas zrobić suflet. Obejrzałem sobie film instruktażowy (z lokowaniem produktu) znanego kucharza Okrasy, spisałem przepis i do roboty!
Wszystko wykonałem jak trzeba, suflet wyszedł mi nawet ładniej niż Okrasie, na jego filmiku, co z tego kiedy nie smakował rodzinie?! Za to smakował sąsiadom, więc im z ulgą podarowałem resztę!
Pierwszy raz od długiego już czasu, rodzina patrzy na mnie podejrzliwie, czy aby to nie była złośliwość? 😀 😀 😀
Kawior czasami kupuję od handlarzy ze wschodu – przywożą na zamówienie po 30 zł od słoiczka – raz na rok można kupić. Nie jest to może najwyższej klasy produkt, ale na pewno nie marketowa ikra z mintaja, farbowany byle czym. Inna sprawa, że i tak ten kawior to tylko ja i małżonka jemy. Wychodzi więc na to że się obżeramy sami! 🙂
PolubieniePolubienie
No i nie trzeba daleko szukać, obżeranie się de luks kawiorem to jednak luks, delicja i wyższa półka.
PolubieniePolubienie
Suszi to mnie ewentualnie na drugi dzień, jak przegnę 😀 A tak serio, to raz jadłam, robione przez kumpla. Zjeść zjadłam, nawet przeżyłam, ale żeby mnie urzekło to niekoniecznie. Gdybym miała wybierać, to jednak wolałabym wędzony boczek vel. podgardle 😉
PolubieniePolubienie
I tak Ci nie wierzę! Nie wierz nigdy blogerce!!! 😛 😛 😛
PolubieniePolubienie
Blogerkom nie, ale Tatulowi – tak. Ludzie wszystko zjedzą i kupią. Nawet g… ( ale musi być artysty ). Wniosek prosty: Trzeba oryginalnie opakować i dodać odpowiednią historię, a wszystko na sprzedaż i do zjedzenia. Potem można się pochwalić: zjadłem duriana, mam g… Anzana.
PolubieniePolubienie
Tatulowi też nie bardzo dowierzam, bo się zadaje z blogerkami! O! 😀 😀 😀
PolubieniePolubienie
Zrób sama z ulubionych składników, jak np. wędzony łosoś, paski omletu ze szczypiorkiem, ogórka itp. Suszi to nie jest, ale smakuje wyśmienicie, bo to Twoje smaki. Może i boczek by się tam zmieścił…
PolubieniePolubienie
Przepraszam, ale odpowiedź dla Ciebie jest poniżej. To moja wersja na sushi. Zauważ: ryż, łosoś, ogórek i omlet każdemu smakuje. Spróbuj.
PolubieniePolubienie
W porządku, ten skrypt tak działa 🙂
Mam wolny najbliższy weekend, może i coś pokombinuję w kuchni 😀
PolubieniePolubienie
Poddam pomysł: haggis, czyli zmielone owcze podroby w owczym żołądku.Za granicą zapłacisz majątek za ten rarytas.
PolubieniePolubienie
Litości! Z podrobów tylko i wyłącznie wątróbkę i to z dużą ilością duszonej cebuli. No i flaki, ale to już ciemną nocą po porządnych oczepinach.
Czyli jednak mimo wszystko wybredna jestem. No i się wydało…
PolubieniePolubienie
Dziękuje za wizytę u mnie. Tak ciągnie mnie do ludzi. Różnych ludzi. Dziś wyruszam do Katowic na spotkanie z blogerką 🙂
Luksus był zawsze i zawsze NIE DLA KAŻDEGO. Tak jest świat zbudowany. A raczej sam rodzaj ludzki. Nie mam nic przeciwko luksusowi. jeśli jest w dobrym smaku i nie osiągnięty PO TRUPACH. Zajadając takie luksusy dobrze jest wiedzieć, że w tym samym czasie na świecie ludzie z głodu umierają.
Pozdrowienia nie luksusowe ale szczere 🙂
Vojtek
PolubieniePolubienie
Te delicje mają swoją historię i to kręci ludzi. Za wino wydobyte z zatopionego statku gotowi wydać majątek.
PolubieniePolubienie
Klik dobry:)
Wyszukany de lux dobry do poczytania… I tak świat opanowany jedzeniem śmieciowym i chińskim kawiorem produkowanym chemicznie.
Pozdrawiam serdecznie.
PolubieniePolubienie
O śmieciowym jedzeniu pisałam w poście Jak się żyje bez mózgu. Pozdrawiam słonecznie.
PolubieniePolubienie
Najbardziej moją uwagę przykuł Carlsberg, ciekawe czemu 🙂
PolubieniePolubienie
Znajomi też marzą o tej butelce, ale mają węża w kieszeni, więc czekają na zaproszenie.
PolubieniePolubienie
Dziękuję za odwiedziny ja zapisałam blog i będę odwiedzać.Dzięki za dobry przepis.Pozdrawiam.
PolubieniePolubienie
Miło, że mnie odwiedziłaś. Słonecznie i ciepło pozdrawiam.
PolubieniePolubienie
Wpadam bez pukania ale trudno 🙂 Miłe złego początki, w każdym razie sądzę, że nie będziesz mogła opędzić się od czytelników. Oznacza to mniej więcej tyle, że wklejam Cię do linków i pozdrawiam
z Krainy Loch Ness
PolubieniePolubienie
Myślę, że na Twoim miejscu zastanowiłabym się, czy wpadać do bezpukania, ponieważ na tym blogu nic ani łatwe, ani proste nie jest, a o podtekstach i ukrytej ironii nie wspomnę. Mam nadzieję, że nasze pazury będą dawały o sobie znać. Oj, będzie iskrzyło.
PolubieniePolubienie
Może jednak dodaj te „ostatnie komentarze”, bo mogą się przydać. 🙂
PolubieniePolubienie
No i wydało się: mamy pypeć na języku.
PolubieniePolubienie
Jak będziesz niegrzeczna to i Tobie wyrośnie! 😛
PolubieniePolubienie
Nareszcie ktoś z pazurem. Witaj w klubie niegrzecznych i nieuładzonych.
PolubieniePolubienie
🙂
PolubieniePolubienie
Proszę, myślisz, mówisz i masz. Emotinkę.
PolubieniePolubienie
Patrzę na to bez żalu.
Może ja mam zaniżone oczekiwania od życia
Pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Samo życie, wcześniej przedstawiłam siermiężne życie, to trzeba było przepleść delicjami. Chociaż, gdy poczytasz, czym nadziewany jest żołądek wielbłąda, jedziesz prosto do przysłowiowej Rygi.
PolubieniePolubienie
Popławiłam się w luksusie, a teraz idę ugotować gulasz. 😀 Ale post niezwykle ciekawy. 🙂
PolubieniePolubienie
eSka daj znać jak gotowy będzie ten gulasz 🙂
PolubieniePolubienie
Daję znać, gotowy. Ale jeśli chcesz trochę, to muszę doprawić. Skoczę tylko do apteki. 🙂
PolubieniePolubienie
Bez środków farmakologicznych nie ma smaku, czy nie ma nastroju?
PolubieniePolubienie
Luksusowo pozdrawiam.
PolubieniePolubienie
Wszyscy chętnie czekają już z łyżkami do Twojego gulaszu.
I niech się schowa przysmak Casu Marzu – ser z larwami insektów, przy czym należy pamiętać, ż e po zjedzeniu te larwy ożyją w jelitach. Znajomy dorzucił, że może i zjadłby plasterek tego sera, ale z beczką okowity.
PolubieniePolubienie
Ile w tych potrawach jest prawdziwego wyjątkowego smaku, a ile to czysty marketing? A co tych oświadczyn, to nawet dwa duże klocki są warte wydania zanim, bo potem to już facet traci wszystko 😉
Witam 🙂
PolubieniePolubienie
Oglądałam progam z M.Wojciechowską, która obiecała wszystkim, że spróbuje popularnego przysmaku-baluta, jajo z embrionem. Kiedy zaczęła skubać, zobaczyła łebek z dziobkiem kaczusi i nie potrafiła nawet dotknąć.
PolubieniePolubienie
A ja kiedyś oglądałam program, w którym specjałem był specjalny drink. Klient wchodzi i wybiera z pudełka… ludzki palec. Barman robi drinka, wrzuca wybrany paluch i już. Pić trzeba tak, żeby paluch dotknął naszych ust. Skąd trofea? Podobno klienci oddali dobrowolnie. 🙂
PolubieniePolubienie
Chyba już wolałabym sok ze świeżych świerszczy. A alkohol zawsze można dodać.
PolubieniePolubienie
Ile by co nie kosztowało i tak gówno z tego 😉
PolubieniePolubienie
Grunt to mieć pomysł. Manzoni na swoich ekstrementach zarobił kolosalne pieniądze.Odchody też mogą przynieść dochód.
PolubieniePolubienie
A to mnie zagięłaś 😀
PolubieniePolubienie
Magia, moja pani i ta wyjątkowa perła.
PolubieniePolubienie
Witam Ultra i dzięki za odwiedziny 🙂
Czytając Twojego posta chwilami potrząsałam znacząco głową bo aż nie dowierzam co ludzie są w stanie wymyślić byle by tylko zaistnieć na MEGA rynku potencjalnych bogaczy.
Z reguły należę do osób, które lubią próbować różnych nowości smakowych. Jednakże większość tych wymienionych w Twoim poście raczej bym sobie podarowała pewnie ze względu na sposób ich powstawania 🙂 Powiem tak, jem dopóki nie do końca jestem świadoma co lecz nie ukrywam, że zdecydowanie wolę wiejski boczuszek i pieczoną goloneczkę 🙂 może nie jest to zdrowe jedzonko ale jak dla mnie pychota 🙂
Co do owoców morza to zdecydowanie wolę te ciągutki czyli ośmiorniczkę i kalmary do krewetek się nie przekonam, próbowałam ale to nie mój smak.
Z trunków, które wymieniłaś natomiast najbliższy mojemu sercu byłby Calsberg (tak jak Ani) ponieważ w zasadzie jedna z niewielu nazw, które znam. Natomiast najbardziej urzekła mnie butelka Henri IV bo po jej opróżnieniu doskonale by się nadawała jako flakonik i zdecydowanie widzę tam taką piękną czerwona różę pokrytą delikatniuchno kroplami rosy 🙂
Pozdrawiam Cię Ultra serdecznie i życzę udanego popołudnia.
PolubieniePolubienie
Ależ można samemu zrobić tzw. stuletnie jaja. Koszt niewielki, ale jaki HICIOR ! Wszyscy znajomi tylko o tym będą mówili ! Przepis podał Vulpian na blogu Kneziowiska. Zajrzyjcie tam, zaraz zaczniecie kupować składniki. Zapewniam, że każdego stać: woda, glina, wapno, sól, herbata, łuski ryżu.
A jaki efekt ! Białko prawie czarne jak galaretka, a żółtko – brązowozielone.
To ja rozumiem: i LUKSUS, i TANIO. Sława na długie lata. A po latach jeszcze wnuki będą te jaja wspominać.
PolubieniePolubienie
Pewnie jestem niedzisiejsza, ale takie kulinarne luksusy mnie nie ‚kręcą’ , co nie znaczy, że nie przeczytałam Twojego postu z wielkim zainteresowaniem. Teraz wracam do herbatki miętowej ;-)))
PolubieniePolubienie
Trzeba dodać egzotyczny składnik, na torebce napisać de lux i herbatka miętowa też może być hitem.
PolubieniePolubienie
I jeszcze dopisać: herbatka babuni. Też zadziała na popyt.
🙂
PolubieniePolubienie
Super pomysł. Jak ja mogłam na to nie wpaść.
PolubieniePolubienie
Jestem tu pierwszy raz i od razu takie….hmmm niecodzienności 🙂
Będę szczera – co poniektóre smakołyki chętnie bym pokonsumowała.
Ale tylko co poniektóre…..
Pozdrawiam serdecznie i obiecuję zaglądać 🙂
PolubieniePolubienie
Dzięki. Ludzie uwielbiają egzotykę. Przeczytaj w Wikipedii: jaja prawiczka. To chińskie danie przyprawia o mdłości.
PolubieniePolubienie
Oligarchiczne to meniu 😉
Tymczasem mam ochotę na humus z płatkami złota,mmm.
PolubieniePolubienie
Ale i tak nic nie przebije potraw z jaj, które wyczytałam na blogu Kneziowiska. Powtórzę: baluty, jaja stuletnie czy jaja prawiczka w moczu niewinnych chłopców. I nie ma co dociekać, dlaczego.
PolubieniePolubienie
Hej:) Najbardziej podoba mi się ten stek z bezstresowo hodowanych krów! Skoro woda chłonie negatywną energię, a my pijąc ją wchłaniamy całą, zawartą w niej żółć, tak samo pewnie z tymi krowami:) Jednak czytałam, że tym krowom podawana jest codziennie niewielka dawka alkoholu, czy to nie oznacza, że potem człowiek zjada mięso alkoholika?:))
PolubieniePolubienie
Hej, a co to ma za znaczenie, czy te krowy wpadły w alkoholizm, czy nie, skoro i tak nie będziemy jeść tej wołowiny cobe, prawda? Pozdrawiam stekowo i smacznie.
PolubieniePolubienie
Dziś czytam art. M Kossobudzkiej o opisywanym przeze mnie szampanie wyłowionym z wraku rozbitego statku z r. 1840. Francuscy naukowcy zbadali to wino. „Uczeni testujący szampana w pierwszej chwili po otwarciu wyczuli w nim zwierzęce nuty i zapach mokrych włosów.” /…/ „Wiem, że dużo klientów jest gotowych zapłacić za to mnóstwo pieniędzy – mówi prof. Jeandet”.
Autorka pisze, że to wino ma mniej bąbelków, śladowe ilości arszeniku oraz sporo żelaza i ołowiu.
PolubieniePolubienie