OBYWATELU, ZAPODAJCIE WASZĄ PROŚBĘ, czyli polszczyzna PRL

          Nic tak jak atrament nie plami języka. Pewnie zdziwisz się młody, że twoi rodzice, dziadkowie wcale nie mówili kryształowo czystą polszczyzną. Prześledźmy czasopisma z dawnych lat.   „I śmiech niekiedy może być nauką”, więc podaję parę perełek:

„Pokątnym sprzedawaniem wódki powinna wreszcie zająć się milicja”

„Pierwsze miejsce w tabeli zajmuje Legia, a depcze mu po piętach Górnik”

„Festiwal Młodzieży i Studentów”

„Należy głębiej pokopać w problemach sportowych (…) Podzielamy więc uczucie, że z piłką oraz w piłce jest źle”.

wit w prl

          Celowały w językowych zwyrodnieniach – jak zwykle –  urzędy.

„Opierając się o przepisy, zabezpieczyliśmy szkoły w opał  i zabezpieczyliśmy podręczniki”,

” Urząd Miasta w (…) wypowiada obywatelce umowę o pracę z dn. 1.04, z tym że stosunek służbowy z obywatelką nastąpi dn. 31.04″,

„W bieżącym miesiącu każdy rolnik będzie analizowany z wydajności mleka”,

„We wsi (..) powstał zespół wypalania cegły z mieszkańców”.

    Te językowe kwiatki wynotował J. Wróblewski w „Słowie Ludu”.

slowo ludu

           Ażeby sprawozdania były kwiecistsze, urzędnicy dodawali ozdoby w postaci masła maślanego ( tautologii): ‚producenci chcą i pragną’,  ‚zakład wykonał plan mimo trudności i kłopotów’,  ‚wielka to i wybitna postać’,  ‚błahy i nieważny incydent’,  ‚aktywista i działacz’,  ‚błędna omyłka’.

lewatywy

         Sławne milicyjne sprawozdania aż roiły się od likwidowania wszystkiego, co się rusza: bimbrownie, mordownie, zgromadzenia, posiedzenia, gangi długowłosych. Milicjanci pisali sążniste elaboraty, a w nich spisywali „wiedzę uczonych w piśmie”:

„W czasie pochodu pierwszomajowego rzucał spojrzenia antypaństwowe”,

„Podejrzany zakopał poszlakę w ogródku”.

„Lokatorzy składali skargi, że wypija mleko z butelek przed drzwiami, które wypełnia moczem”.

„W lesie zastaliśmy drzewa”.

„Martwego odnaleziono w ciężkim stanie”.

„Był to pies marki wilczur”.

„Według widocznych śladów na śniegu, przestępca był w butach bez skarpetek”.

             Satyrycy mieli pole do popisu.

jujka_kartka_na_mieso

       Środki masowego przekazu stosowały skostniały szablon. W myśl tych utartych słów najwięcej było partyjnych „wierzących”: „wierzymy w ten etap”, „wierzymy, że nam się uda”, „wierzę, że się wygrzebiemy”. Inne powielane wyrazy i wyrażenia: instrumenty planowe, ważkie decyzje, mechanizmy gospodarki, naświetlanie sprawy, zmiany na szczeblach. Dowcipny Mleczko w „Przeglądzie Tygodniowym” ukazuje wymyślicieli nowych haseł. W końcu prezentują na transparencie z dumą nowo powstałe hasło:  „Proletariuszy wszystkich krajów uprasza się o łączenie”.

1873697-kartka-na-zakupy-z-czasow-prl

             Wielu Polaków stało w długich kolejkach za butami, a nie po buty. Także za cytrynami, za kawą, za meblami, mięsem i dobrem z kartki. Mąka, tłuszcze to także rarytasy. Niektórym pewnie w to trudno będzie kiedyś uwierzyć. Pytaliśmy  również na ile ta kiełbasa, kaszanka, ochłap mięsny.  Ano, na dwa dni – odpowiadał  sprzedawca. Poprawialiśmy się: po ile kg kiełbasy.  Jechaliśmy na Warszawę i na Kraków. Nosiliśmy siatki za uszy, a po rosole pływały oczy. Sklepy zamykaliśmy z powodu choroby, kioski były w zmniejszonym limicie godzinowym, samoobsługa w remoncie, wychodziliśmy z interesem do biura, a szewc nie był czynny w pewnych godzinach. Chore sklepy i nieczynny szewc na szczęście odszedł już do lamusa.

herbata

          Kto żyw wymyślał nowe słowa. Nowatorstwo językowe szczególnie widoczne było na  metkach.  Czytaliśmy:

namydlacz zarostowopieniący (mydło do golenia),

włosowiec męski (kapelusz),

kipochron (pokrywka),

garnitur stołowy (serwis do kawy),

skurzawka (ścierka),

 szalik naszyjny (szal),

 dołowiec (patelnia),

słodziarka kryta (cukiernica).

         Zęby same wychodzą na wierzch, gdy czytamy wygrawerowane ostrzeżenie w pociągu: „Wskakiwanie i wyskakiwanie grozi śmiercią oraz 500 zł mandatem”. To kto  po  śmierci płacił ten mandat? Szerokie grono pismaków „wzgłębiało ” węzłowe problemy, aby- skąd my to znamy – zapełnić ‚watą’ szpalty gazet. Krzyż pański z tym ciągłym  truciem ludzi. Za Chiny nie wiem o co chodziło w tym zdaniu: „Uznano za niezbędne dokonywanie przebudowy mechanizmu współpracy i socjalistycznej integracji  działalności RWPG z uwzględnieniem narodowych mechanizmów gospodarczych krajów członkowskich rady podejmowanych przez te kraje w dziedzinie usprawnienia tych mechanizmów” („Rzeczpospolita” Nr 242 z 1987 r. ). A miało „naświetlić sprawę”. Konia z rzędem temu, komu co naświetliło.

tep na żyl

              Wartki potok słów zalewał protokoły z zebrań, po których jedyny ślad, jaki pozostawał, to wytarte łokcie, kolana i ubłocone odzienie, bo często nocny powrót z takich nasiadówek wcale nie był prosty na dwóch nogach. Pisano: „Źródłem naszych sukcesów jest wydajna praca”. Pamiętajmy jednak, że wówczas każdy otrzymywał stałe pobory, nawet ten, który się zwyczajnie obijał.

klient w krawacie nie awanturje się

           Powszechne było podnoszenie wiedzy i ideologii:  „Tow. Karpiński winien na kolegium redakcyjnym naszej gazetki Pafawag sprawę powyższą omówić, aby w każdym numerze ukazywały się artykuły ukazujące kożyści, jakie osiąga zakład, jak i robotnik pracujący metodami radzieckimi”. (Pis. oryg.). „Wykonano już dwie tablice Brakoroby i Najlepsi, które zawieszone zostały na odlewni.” „Dyrekcja walczy z brakami materiałów w ten sposób, że wpaja się w ludzi o jakości produkcji, jak również obcina się premie”.

        B. Łagowski pisał, iż Polacy pogodzili się z wieloma absurdami, jak: osiedla bez dojazdu i sklepów, motoryzacja bez samochodów i części zamiennych, fabryki bez oczyszczalni, szpitale były bez łóżek, maszyny rolnicze z przydziału, czy papier toaletowy załatwiany po znajomości. Przywykliśmy do satysfakcji moralnej i międlenia z pustego w próżne. Jak widać, każda epoka ma coś za uszami i za językiem. Słuszna racja, czyli słuszna słuszność.

sałatka jarz

          Anegdotka z tamtych czasów. Jest mięso? Nie ma. Jest kiełbasa? Nie ma. Jest pasztetowa?  Nie ma. To co jest?  Otwarte do osiemnastej. 

10

79 uwag do wpisu “OBYWATELU, ZAPODAJCIE WASZĄ PROŚBĘ, czyli polszczyzna PRL

  1. Niezłe opracowanie tematu.
    Neologizmy zawsze były na miarę sytuacji i mody językowej, bo takowa także istnieje. Obecnie jest wszystko na modłę angielską. Tworzenie tych neologizmów rozwija się razem z rozwojem techniki, obecnie komputerowej. Do tego dochodzą odrębności językowe kierowców ale i pieszych, nauczycieli ale i uczniów. Teraz będziemy mieli ogromny napływ ludzi z innych krajów i będzie na pewno przybywało różnych naleciałości językowych.
    Pozdrawiam serdecznie:-)

    Polubione przez 1 osoba

  2. Nikt nas nie zwolnił z myślenia, więc należy się zastanawiać, co jest dobre, a co złe. Już bp I Krasicki kazał się śmiać z głupich, choćby byli nawet i przewielebnymi. Pozdrawiam, Jolu.

    Polubienie

  3. Czasy były trudne… Walkę klasową trzeba było prowadzić wszelkimi dostępnymi siłami, a siły – wicie rozumicie były wątłe… Hasło „Nie matura lecz chęć szczera …” nie tylko wojska dotyczyło. Trzeba to rozumieć obywatelko, takie czasy były…Przynajmniej na początku.
    Pozdrawiam pracowitą autokę

    Polubienie

    1. Jako pilna uczennica wysłuchałam do końca. Warto zachęcić młodych, by posłuchali, a starszych, by przypomnieli sobie kultowe, ponadczasowe „60 minut”. Pozdrawiam serdecznie.

      Polubienie

  4. Ach (albo ah – bo przecie można i tak), rozmarzyłem się. Nasunęło mi się jednak ciekawe podsumowanie, i aż dziw bierze, że do tej pory na to nie wpadłem. W PRL młodzież wyśmiewała się z niedouczonych rodziców i dziadków, a teraz dziadkowie i rodzice wyśmiewają się z młodych. Analfabetyzm wśród obecnej młodzieży jest powalający.

    Polubienie

  5. ~Stokrotka

    A mnie się przypomniały przepiękne przejęzyczenia sprawozdawców sportowych np. „Szurkowski to dziecko dwóch pedałów” – to zdaje się sam Bohdan Tomaszewski tak wykrzykiwał do mikrofonu relacjonując Wyścig Pokoju. No ale można mu było to przebaczyć, był przecież wybitnym sprawozdawcą.
    Pozdrawiam

    Polubione przez 1 osoba

  6. Z tamtych czasów zapamiętałam; „a mięso na bony, spaliłaś w pierony”; od tamtej pory pilnuję każdego pieczonego mięsa, chociaż już nie jest na bony 🙂
    z rozrzewnieniem wspominam- fajne to były czasy 🙂

    Polubienie

  7. ~Kneź

    A teraz np. okazuje się, że „służby wykonują(om) czynności”, czasami „określone”. 🙂
    Parę razy już mnie kusiło, żeby odsłuchać jakąś audycje radiową, albo relację telewizyjną i ją spisać rzetelnie, jak leci. Bełkot jaki się wylewa z głośników, potrafi obrzydzić dziennikarzy, nie mówiąc o ich rozmówcach, czasami z wielkimi tytułami i jeszcze większymi aspiracjami. Ilość błędów, bzdur, jęków, stęków i mamrotania zniechęca do słuchania bardzo skutecznie.

    Polubienie

    1. Ja czytałam jeszcze lepiej: „wykonywają”.
      A bełkot współczesny nie do strawienia. Nie da się słuchać nie tylko ze względu na tony głupstw, ale jeden drugiego przekrzykuje, bądź mówią razem. Słowem, rynsztok polityczny. Prowadzących nic nie razi: ani maniery, ani słownictwo, ani głupstwa. Mgła zasnuwa także umysły. Pozdrawiam serdecznie.

      Polubienie

  8. Z tego co piszesz, w PRL-u zdarzało się sporo wpadek językowych i błędów, ale to, co jest obecnie jest przerażające.
    My, blogerzy, raczej trzymamy poziom, ale czytając różne fora i strony internetowe można się załamać. Pomijam wulgaryzmy i hejt, ale pełno tam błędów ortograficznych, stylistycznych itd.
    Pozdrawiam:)

    Polubienie

      1. Jesteś nie tylko bardzo dobrym, ale i dowcipnym blogerem. Nawet gdyby ortografia była pod zdechłym Azorkiem, to i tak wszyscy czytają z zaciekawieniem Twoje komentarze i czekają rozbawieni, co też dziś Kneź wymyśli.

        Polubienie

      2. Wszyscy, którzy używają całego mózgu! Ćwierćmózgowi subtelności nie rozróżniają , więc nie ma co sobie przygłupami głowę zawracać. A to, że nie wszyscy muszą się z wszystkimi zgadzać, to insza inszość. Pozdrawiam.

        Polubienie

    1. Mnie jednak najbardziej rażą nawet nie błędy, bo te zawsze można poprawić, ile głupota , bo stanu umysłowego nijak nie da się zmienić. Przeszkadza ten mur w głowie, więc nikogo nie da się przekonać, bo: zawsze moje musi być na wierzchu.

      Polubienie

      1. ~Kneź

        O tak, znałem i znam blogerów, którzy dla postawienia na swoim gotowi najgorsze instynkty wykazać. Staram się do nich nie zaglądać, nawet gdy mają dobry tekst. Wiem, że skoczą do oczu, gdy tylko ktoś wg nich nieprawomyślny się objawi. Szkoda czasu!

        Polubienie

      2. Jeśli ktoś uważa, że wie coś najlepiej, to znaczy, że jest debilem.
        Cieszę się, że są blogerzy prawicowi, lewicowi, religijni, ateistyczni, techniczni, humanistyczni itd.
        Co do pewnych siebie blogerów, to ja najbardziej nie lubię takich, którzy pozjadali rozumy i nie odpisują w ogóle na komentarze ani nie wchodzą na inne blogi. Dla mnie to zwykłe buraki, którym popularność uderzyła do głowy.

        Polubienie

      3. Maks – a ja się cieszę, że jesteś i masz takie podejście; jak to było; prawy do lewego czy coś takiego??? czasami mam taki kaprys i wbrew swym poglądom stawiam kontrę takim zadufanym w sobie, co to pozjadali wszystkie rozumy;
        a na przekór im mam odmienne zdanie do ich; a co? wolno mi mieć swoje zdanie – no nie???

        Polubienie

      4. ~Kneź

        Noooo, to ja do takich poniekąd należę! Trudno mnie przekonać do tego, żebym poszukał jakiegoś nowego bloga do czytania, jeszcze trudniej żebym coś skomentował, a najtrudniej żebym się na tyle zainteresował, żeby poszukać konkretnego autora. To trzeba gdzieś napisać na tyle interesujący komentarz, albo i całą serię, że zwróci to uwagę. A najważniejsze jest, czy taki bloger jest w stanie łączyć, a nie dzielić ludzi. Tu celowo pisze bloger, bo czasami pisuję też „blogerka”, ale to dotyczy ich specyficznego gatunku i nie ważne czy to facet czy kobieta. 😀 😀 😀

        Polubienie

      5. Chodzi mi o ogólną zasadę i ogólną kulturę. Są wybitni blogerzy, mający miliony wyświetleń, którzy odpisują na każdy komentarz, nawet głupi komentarz. Takich bardzo cenię.
        A są też tacy, którzy nie odpisują na komentarze mądre, głupie, długie, krótkie, kreatywne, miałkie itd.
        W ogóle nie odpisują. Takich blogerów mam gdzieś.
        A to, czy posty są ciekawe, to już zupełnie inny temat na dyskusję..

        Polubienie

      6. Człowiek wielki jest bardzo skromny. Uważa, że sam wie niewiele i z wielką chęcią i pokorą zapoznaje się ze stanowiskiem innych osób. Nie można być i uważać siebie za wyrocznię, a swoje stanowisko za ostateczne, jedyne i niepodważalne. Takie podejście do dyskusji nie ma szans powodzenia. Każdy z nas ma prawo do własnego zdania. Chcemy być brani pod uwagę musimy nauczyć się słuchać innych, a ich zdanie uważać co najmniej za równe z naszym.
        Pozdrawiam serdecznie:)

        Polubione przez 1 osoba

      7. Ultra

        Ja też jestem zdumiona ilością ulewanej żółci u niektórych blogerów. Współczuję najbliższym, bo wyobrażam sobie, co oni na co dzień mają.

        Polubienie

  9. ~annajulia

    Podpisuję się obiema ręcyma pod komentarzami poprzedników dotyczącymi wnikliwego opracowania tematu.

    A tak w ogóle W TEMACIE „perełek” językowych przypomniało mi się kilka innych. Niestety, nie grzeszą subtelnością, więc sobie daruję ich przytoczenie.

    Ale za to pozdrawiam serdecznie 🙂

    Polubione przez 1 osoba

  10. ~szczur z loch ness

    Ktoś już o tym wspomniał wcześniej, że jest to pokłosie pomysłu: nie matura lecz chęć szczera … należy jednak pamiętać, że inteligencja nie tylko, że w większości wyginęła ale ci co zostali w nowych realiach byli wybitnie passe ideologicznie. Patrząc na to z pewnej perspektywy czasu wydaje się jednak, że współczesne zaśmiecanie języka nowomową o zarządzaniu czasem, zasobami ludzkimi, zmianą i najogólniej mówiąc wszelkimi rzeczownikami i czasownikami, a najbardziej wrażeniem jest jeszcze gorsze.
    Pozdrawiam z Krainy Loch Ness 🙂

    Polubienie

    1. Ośmieszona inteligencja (łże – elita) sama wycofała się lub służy władzy stojąc na straży ‚słusznej racji’ i jedynych wartości.
      A język nienawiści płynie z góry, z telewizji, internetu, ambon. Zaśmiecanie przy tych hejtach jest – powiedziałabym – niewinne. Myślałam o nowomowie, nawet zaczęłam spisywać ciekawsze wypowiedzi, ale nie zdzierżyłam. Nie da się słuchać. Uszy zwijają się w trąbkę. Pozdrawiam

      Polubienie

  11. Jako owa „młoda z pożółkłą metryką” pozwolę sobie dorzucić anegdotkę z tamtych czasów. Pewien Żyd o imieniu Monek pragnął wystąpić z partii. Prosił o to ustnie, lecz egzekutywa zażądała pisemnie, więc napisał;
    ” skiż serca felera
    wypiszcie mnie z PeZetPeeRa;
    nie trzymcie mie duży za człunek
    Monek ”
    no i poskutkowało 🙂

    Polubione przez 1 osoba

  12. Witaj, jeszcze we Francji i ze słabym łączem, więc jedynie przeczytałem… może nawiążę po powrocie gdzieś za tydzień…. a na marginesie: temperówka – marzenie… moja gdzieś zginęła… ba, gdzie tu kupić żyletki???
    Pozdrawiam gorąco!!

    Polubienie

  13. Wiele rzeczy tak naprawdę się nie zmieniło. Niektóre absurdy pozostały. Malowanie trawy, by sprawiała wrażenie bardziej zielonej; wożenie ze sobą własnych mebli na spotkania; pozorne oszczędności, które w swym absurdzie kosztują jeszcze więcej… Może i mamy więcej wolności, wyborów i możliwości ale niektórych absurdów się nie wypleni.

    Polubienie

    1. Zgadzam się z Tobą. Byłam przekonana, że wykształceni młodzi ludzie nie dopuszczą, by głupota funkcjonowała w czasach wolności, a tu jeszcze pomnaża się i pączkuje. Przybywa jej z roku na rok i ma się dobrze.

      Polubienie

  14. Każda epoka ma swoje słownictwo. Jeśli myślisz, że teraz pisma urzędowe są zrozumiałe dla przeciętnego Kowalskiego, a policjanci potrafią sensownie pisać raporty, to się mylisz.
    Może nieco poprawili się sprawozdawcy sportowi, choć mam gdzieś ich różne śmieszne wypowiedzi.
    Uwielbiam czytać gazetki reklamowe, ale tylko pod katem neologizmów, choć zdarzają się też błędy ortograficzne. Kiedyś o mało nie spadłam z krzesła, gdy przeczytałam, że to jest „kszesło”. Niewielu poprawnie potrafi napisać: „ożeż”, większość pisze: „ożesz”, bo dodaje końcówkę czasownika czasu teraźniejszego, jak np. „idziesz”, bo skąd może wiedzieć, że musi dodać partykułę -ż.
    Już nie będę się wymądrzać na temat współczesnego słownictwa, które tak samo kuleje jak kiedyś.
    Oglądasz może Teleexpress? Pod koniec są różnorodne smaczki językowe, od których mózg się lasuje.
    Serdecznie pozdrawiam.

    Polubione przez 1 osoba

  15. ~Marchevka

    Żeby to był chichot historii, to by było dobrze 😀 Ktoś mnie już uprzedził z tym Teleexpressem – polecam, bo naprawdę można się obśmiać, wpadki językowe są zabawne, ale w urzędowych pismach – żenujące 😦

    Polubienie

    1. Marchevko, uważam, że poloniści, historycy powinni wynotowywać słownictwo świadczące o danych czasach i jako ciekawostkę podawać, a przy okazji urozmaicać swoje lekcje. Najlepiej się uczy przez ośmieszenie. Jeśli uczeń śmiał się z żenującego zdania, to pewnie nie będzie powielał błędów. Pozdrawiam.

      Polubienie

  16. Bardzo interesujący post. Przeżyłam czasy komuny, więc dziękuję za przypomnienie niektórych powiedzonek. Mnie zawsze bawiły relacje policji, ” przestępca udał się w kierunku ucieczki”. Pozdrawiam.

    Polubione przez 1 osoba

      1. ~Kneź Okrutnik

        W czasach już absolutnie współczesnych, dostałem mandat od strażników miejskich „za aportowanie bez kagańca” – jest gdzieś w archiwum domowym, głęboko schowany. 😀 😀 😀

        Polubienie

      2. Rozumiem: pies był aportowany, a właściciel zapomniał sobie założyć kaganiec. Nieładnie, bo mężczyźni zwykle marzą o chodzeniu na smyczy i w kagańcu.

        Polubienie

      3. ~Kneź Okrutnik

        Chyba raczej o niedozwolony sposób aportowania – bez kagańca! Niby mógłbym i w kagańcu, ale czy noszenia aportu w rekach się liczy?

        Polubienie

      4. Nie wiem, co siedzi w niektórych głowach. Mnie nie zabrał kierowca autobusu, chociaż miałam w ręku kaganiec. Mój miniaturowy jamnik nie dał sobie założyć, więc zniecierpliwiony kierowca kazał mi wysiąść, zanim tygrys na moich rękach kogoś pogryzie. Gdy wychodziłam, słyszałam, że pies powinien siedzieć w budzie, a nie jeździć autobusami.

        Polubienie

  17. Język PRL był specyficzny, każda zamknięta grupa tworzy mniej lub bardziej barwny język. Komentatorzy sportowi są w tym mistrzami:
    „Minuta doliczona do pierwszej połowy boiska”, „Maradona składa się z powietrza”, „Zawodnicy są tak zaangażowani w walkę, jak aktorki filmów porno w dialogi”, „Widać wielkie ożywienie w kroku Lewandowskiego”, itp.

    Polubienie

      1. Język korporacji jest okropny. Przyswoił ileś słów z angielskiego i spolszczył je w sposób okrutny. Powstało na przykład pojęcie fitbeczyć, czyli dawać komuś feedback. A po polsku takie przyjemne wyrażenie – informacja zwrotna…

        Polubienie

  18. To ja dodam jeszcze:
    – z raportu policyjnego: „zwłoki były rozłożone na tapczanie i rozkładały się”

    – ze sklepu mięsnego:
    Poproszę pół kilo szynki, – nie ma szynki. To poproszę pół kilo kiełbasy – nie ma kiełbasy. To poproszę pół kilo pasztetowej – nie ma pasztetowej! – To co jest? – To co widać! Hmmm… Klient rozejrzał się po sklepie – nagie haki i godło nad nimi – To poproszę pół orła!

    A z ciekawych nazw przypomniał mi się „zwis męski elegancki” – czyli krawat
    Pozdrawiam i dzięki za wizytę na moim blogu 🙂 Zapraszam do częstszych odwiedzin

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz