O MIEJSKICH I WIEJSKICH SŁOIKACH JESIENNĄ PORĄ

       Na wrześniowe poczucie humoru wypijam jeden łyk aroniówki, zakładam kolorową apaszkę i idę zobaczyć, jak „jesień rozpostarła melancholii mglisty woal”. Chimeryczna pogoda nie przeszkadza, ponieważ krople dżdżu uwidaczniają strukturę roślin i uwydatniają kolor. Choćby takiej czerwonej jarzębiny. Wprawdzie klasyk śpiewał, że jego jesień „mimozami się zaczyna”, ale moja zaczyna się od jarzębiny i wszechobecnej nawłoci, która nieproszona zagościła  w ogródku.

         Jesień życia to również bogaty w doznania czas dojrzałości. Przecież to okres, kiedy nie musisz zdobywać żadnych ‚ mount everystów ‚ , biegunów, dachów świata. Nie musisz za wszelką cenę odnosić sukcesów, imponować podróżami, epatować smukłą sylwetką w rozmiarze 36. Kiedy byłam młoda (ha, ha – to ja byłam młoda? ) zwykle miałam kolorowe sny, a normalne życie wydawało mi się raczej szaro-smutne. Teraz, kiedy kolejne krzyżyki przyginają, to sny mam raczej bure, za to kiedy uchylę firanki,  od razu dostrzegam nasycone barwy, dojrzałe ogrodowe płody, prosty świat babiego lata. Bez letniego upału, który wypala mózg, bez szału kanikuły nawet woal bladych  promyczków staje się interesujący. Pełen zapachu macierzanki, mięty i dymu z ogniska przywiewanego przez wschodni wiatr. A jak smakują pieczone w ognisku ziemniaki, a i te kiełbaski czy jabłka nad ogniem. Tę wyborność smaków znajduję na blogu http://www.kneziowisko.pl  Tam także czuję owo umami, ten piąty niepowtarzalny smak związany ze słoninką, swojszczyzną, tysiącem rodzajów zwykłej-niezwykłej jajecznicy i ostatnio śliwkowym ciastem. Jak bezgranicznie trzeba kochać życie i lubić smak tego świata, by wydobyć z niebytu owo umami.

        Zachęcona przez Knezia po raz pierwszy suszyłam pomidory. Aż dostaję zadyszki od  robienia słoików z sałatkami, różą, sosami pomidorowymi i paprykowym ajwarem.  Suszę koper, listki róż, zioła. Dziś robię damaszkowe powidła. Potrwa to trochę, ale i przecierania co niemiara. Za to nie dodam ani grama cukru.

przetwory 014 

       Z wami podzielę się przepisem na gotową zupę pomidorową. Po otwarciu słoika półlitrowego dodaje się tylko pół litra gotowanej wody. I tyle, gotowe. Pożywną gotową zupę pomidorową  robię tak:

        5 kg pomidorów przepuszczam przez maszynkę, dodaję po 10 marchwi i  pietruszek, 2 pory, 2 selery, koper, ziele i laurowe liście. Gotujemy na wolnym ogniu w garnku o grubym dnie ok. 2 godz. Ja miksuję i przecieram przez sito. Można też wyjąć warzywa i nie przecierać. Do zupy dodać kostkę masła i mały pojemnik śmietany. Dodać sól, cukier do smaku. Zagotować. Przelać do słoików i koniecznie dodać zielony listek selera, bazylii i pietruszki. Zamykamy i gotujemy pół godziny.

           Jak myślicie, gdzie wędrują słoiki? I tu się mylicie. Właśnie że z miasta na wieś. Tak się porobiło, choć do niedawna pisano o słoikach, które wędrują ze wsi. I teraz mam problem. To jestem tym słoikiem, czy nie jestem? Z drugiej strony  – przecież robię te słoiki.

 061

            A to jesienne podróżowanie w głąb siebie pragnę srebrnymi nitkami przesłać niekoniecznie w siną dal. To kolorowe liściowidzenie i to pajęcze witrażowanie pragnę posłać do wszystkich ludzi, którzy miłują ten dziwny świat.

42 uwagi do wpisu “O MIEJSKICH I WIEJSKICH SŁOIKACH JESIENNĄ PORĄ

  1. ~Kneź

    Ususzyłem już chyba z 8 kg pomidorów i jakoś nie widać zapasów! 😀 😀 😀
    To wyjątkowo skuteczna metoda na zmniejszenie objętości zapasów! Pierwsza partia (ponad 4 kg) została ususzona na wiór, a druga niecałe 4 kg na miękko i zalana olejem. Imponująco to nie wygląda, ale ładnie to i owszem. Chyba jeszcze jedną partię do oliwki zrobię? 😀 😀 😀
    A swoją drogą, to mam nadzieję, że mnie nikt przeklinać nie będzie? 😉

    Polubienie

    1. Są blogi, które inspirują, coś po nich zostaje w pamięci, coś się przypomni. Tak to działa i dzięki im za to.
      Włosi pomidory suszą na kratce w cieniu słońca. Musi być swoisty termoobieg. Tego lata pewnie i u nas by się to udało, więc w przyszłym roku należy spróbować.

      Polubienie

  2. ~Beata

    Jak zwykle, sposób Twojego wpisu przykuł moją uwagę do końca… dzisiaj wyjątkowo…
    Przepis oczywiście spisuję. Pozdrawiam w dżdżysty i smutny poranek 🙂

    Polubienie

  3. Pięknie napisałaś o urokach jesieni, nawet przetwory w Twoim wydaniu wydaja się pasjonująca przygodą. Muszę przyznać, że czasem tez staram sie patrzeć na jesień życia pozytywnie, szukając zalet, o których napisałaś. Dziękuję za tak piękne słowa w sobotni ranek. A ostatni akapit to czysta poezja i tak jak piszesz przyjmuję z radością wysłane do czytelników liściowidzenie i pajęcze witrażowanie, bo codziennie staram się miłować ten świat, mimo wszystko…

    Polubienie

      1. ~Kneź

        Rodzina też nie wpada w entuzjazm słoikowy, ale czasami trafi się jakiś amator, to wtedy robota i inwencja zupełnie inna. Teraz suszę ostatnią partię pomidorków, ale razem z gniazdami nasiennymi, do oliwki. Pokroiłem w ćwiartki i czekam na efekty. 🙂

        Polubienie

    1. Zielony liść bazylii dodajemy do słoiczka. Tę zupę nie zabielamy, najwyżej posypujemy dowolnie lubianą zieleniną, w tym bazylią. Można podać z utajonym ryżem, lanymi, kładzionymi. U mnie lubią z domowym makaronem.

      Polubienie

      1. No, no podziwiam. Nawet ja takich możliwości nie mam, a w każdym razie nie próbowałam na wiadra. Sądzę jednak, że te trzy krople z buteleczki bardziej zawróci w głowie i pewnie się nie mylę. Ta szczypta humoru w zapłakany dzień jest potrzebna.

        Polubienie

  4. A jeszcze, tam Ci odpowiedziałam, ale dla bezpieczeństwa nas obu jeszcze tu Ci odpowiem. 😉 . 🙂 . Otóż nie musisz kasować, chyba, że przekroczyłaś 100 MB, które umożliwia nam Onet. Ja korzystam z Dysku Onet i już nie muszę się martwić, że przekroczę pojemność. :).
    Jak chcesz, nie wiem, może wiesz, to przepraszam, to Ci bezpłatnie dam lekcje dyskowoonetowe. 😉 . 🙂 .
    Pozdrawiam. 🙂

    Polubienie

    1. 1.logujesz się na Dysk Onet, klikasz na wgraj plik
      2.Następnie najeżdżasz na to zdjęcie myszką. Wówczas w prawym dolnym rogu tego zdjęcia pojawi się ikona „koła zębatego”, trzeba w nie kliknąć i wybrać link publiczny.
      3. Po otworzeniu się nowej strony z wybranym zdjęciem klikamy na niego ponownie /lewym przyciskiem myszy/.
      Po kliknięciu w to zdjęcie, następnie klikamy prawym przyciskiem myszy i wybieramy z menu „kopiuj adres obrazka”.
      4. Uzyskany w ten sposób adres url zdjęcia należy wkleić w Panelu Zarządzania blogiem w edycji wpisu /dodaj adres URL/ i gotowe.

      Pozdrawiam. 🙂

      Polubienie

  5. Pięknie opisałaś tę jesień życia.
    Aż zachciało mi się przestać ganiać do pracy, z zakupami i wywieszonym językiem. Szybko, szybko, szybko….może kiedyś to się zmieni…? 😉

    Pozdrawiam serdecznie 🙂
    Tą zupą pomidorową zamkniętą w słoiku, zachwyciłaś niejednego 😉

    Polubienie

      1. W takiem samem staropolskim sensie, jak autor XVII-wiecznego, akuratnie u mnie cytowanego, poradnika gospodarskiego, z rozdziałku sub titulo: „Zabawa czasu jesieni”…:)
        Kłaniam nisko:)

        Polubienie

Dodaj komentarz