SŁOWNICTWO UBOŻEJE, POTOCZYZNY MAJĄ SIĘ DOBRZE.

        Mistrzowie języka są zgodni: język codzienności ubożeje. Zjawisko to najbardziej widoczne wśród młodzieży szkolnej. Migawkowość komunikacji, upraszczanie języka, mówienie memami i zastępowanie potocyzmami słychać nie tylko w szkole, ale i z telewizyjnych okienek.

         Po upewnieniu się co do stanu moich przedmóżdży, zapodaję rozmowę gimbazjalistów dotyczącą odkrywczego tematu zadania, jakim było napisanie biografii T. Kościuszki.

– Siema,  ziom. Hista upadła na głowę. Myśli, że nie mamy nic innego do roboty, jak tylko pisać. Szkoda czasu. Nie kumam tych hardkorowych gadek, ale beki na lekcji nie zrobię.

– Fejsbukowy nie jesteś, czy co. Ja obczaiłem już  Wiki, ale tyle tam tego, pół dnia czytania, a pisania…peruka mi wcześniej spadnie. Podobno w Stanach koleś ma niewiele mniej pomników od J. Waszyngtona.

–  Spoko. Kliknij w ściągę, tam przystępnie piszą i krótko, nie będziesz nudy szuflą zbierał.

– Kiepsko to czuję. Nawet memów na jego temat nie znalazłem. Musi być sztywniak. Oświeć mnie w temacie tego renesansu.

 – Ale młot z ciebie, nie wymiękaj. Nakręcimy taką bajerkę, że mucha nie siada. Pełny luzik, stary.

 – Odbekaj to, bo atmosfera robi się tak ciężka, że nożem kroić. Twój adres, twoje dane i nic się nie zgadza, koleś.

 -Ty to mógłbyś pocieszyć nawet wierzbę płaczącą.

– Gadka szmatka. Weź wbijaj na serwer temacik i lecimy z tym koksem.  A wiesz, że podobno jedna starsza ciotka wystraszyła się, jak w telewizji gadali, że kogoś wsadzili na kilka lat za kraty za posiadanie paru torebek koksu. A ona… jarzysz, w piwnicy miała tego koksu kilka ton i nie wiedziała, że teraz już się tym nie pali, bo w telewizji mówili tylko, że piece trzeba  likwidować. Że też może być ktoś, kto nie rozróżnia koksu.

– Nie opowiadaj głodnych kawałków, tylko zabieraj się do pichcenia tego sosu.

– No, to może załóżmy jakieś lobby kosynierskie, stwórzmy słuszny tandem, oceny gonią, bracie. W końcu zabierajmy się za tego Kościuszkę.

– Dam ci namiar na priv, a ty znajdź przypałowe fakty, ale bez posągowania. Ten  Andrzej, Tadeusz, Bonawentura to nawet imion miał dużo. No, ale skoro składał przysięgę narodowi, to musiał się dowartościować.  Pamiętaj, by tekst przysięgi koniecznie wkleić, bo to będzie podobać się hiście, no nie? To w jej stylu. 

– Ok, my jednak odbrązowimy facia. Spróbujemy oddzielić najprawdziwszą prawdę od nadętej czarnej legendy. Może udowodnimy, że przereklamowany…

– Coś ty, to bohater trzech narodów, raczej się nie uda. Ale może coś o podbojach miłosnych, bo podobno w tym był dobry. Bab miał na pęczki aż guziki miał poobrywane od tego narzucania się. Ale, ale co do ślubu, to już nie, był spławiany,  za niskie progi miał. Odprawiany z kwitkiem. Dawniej widać ważniejszy był hajs, a nie sława i bohaterstwo czy tytuły generalskie,  naczelnikowskie.

– LOL. Temat  bab by zajarał, ale znowuż jak on spadnie z piedestału, to mamy przechlapane.  Obejrzałem fotkę „Kościuszko pod Racławicami” i  wiesz, co najbardziej mi się podobało? Leginsy w tamtych czasach były modne! U chłopów. A zobacz portki tych, co to podobno czapkami zatykali lufy czołgowe. To by może chwyciło, skoro  teraz to laski przejęły ten styl. I leginsami się chwalą. Moda, stary, wraca. Temat na czasie. Ale jaja, czaisz radochę w klasie?

 – Czuję, czuję, jestem po czterech napojach regenerujących na moje mięśnie. Lecę.

 – No, to i ja lecę. Zasługujesz na lajka.

 – Ty też, śpij optymistycznie. A kłopoty rozbij o kant kulki. Niech też lecą.

105 uwag do wpisu “SŁOWNICTWO UBOŻEJE, POTOCZYZNY MAJĄ SIĘ DOBRZE.

    1. Ja również zauważyłem, że nasz język ubożeje. Pamięta, jak kiedyś starałem się wypowiadać na poziomie, ale ostatnio coraz częściej łapię się na uproszczeniach i różnego rodzaju skrótach myślowych – które niekoniecznie są zrozumiałe dla moich rozmówców. Muszę przyznać, że jest to bardzo niepokojący stan rzeczy.

      Polubienie

      1. Zajrzałam do Ciebie i okazało się, że nie mam ani swojego kamienia przynoszącego szczęście (diament), ani nawet swojej szczęśliwej roślinki (wawrzyn). Ale jakoś żyję. Pozdrawiam.

        Polubienie

  1. Wartko i potoczyście. Co prawda slangiem mówili, ale bardzo bogaty język mieli. Wypowiedzi nawet w treść bogate. Sporo informacji posiadali o samym Kościuszce i o czasach w których mu przyszło…
    Już sobie wyobrażam jaka byłaby reakcja klasy.
    Mam pomysł. Wrzuć to na stronę Ściąga.pl ale zmień tytuł na: „Biografia T. Kościuszki wg gimnazjalistów”.
    Powodzenie murowane

    Polubienie

    1. Pomysł z wrzutą przedni i jaki dowcipny, a jak chwyci? Lepiej nie próbować. Czytam Gołubiewa „Bolesław Chrobry” i zachwycam się tą soczystością języka. Ale kiedy pisałam post, to pomyślałam jednak, czy współczesny młody człowiek sięgnie po książkę, gdzie jedno zdanie czasem jest prawie na pół strony. Przyzwyczajeni do pisma obrazkowego, będą mieć problem, ale pewnie jeszcze o tym nie wiedzą.

      Polubienie

  2. Najpierw się uśmiałam, potem stwierdziłam, ze chyba nie wszystko zrozumiałam, potem przeraziłam się…
    Najgorsze, ze taka nowomowa wkracza niemal w progi oficjalne. Dlatego też z uporem maniaka tępię takie zachowania w mojej bibliotece i szkole i zamiast haseł wymagam mówienia pełnym zdaniem:
    – oddać
    – co oddać i kto?
    – chciałbym oddać książkę
    – to rozumiem
    Przykłady można mnożyć , a niektóre zakrawają na niezły dowcip.

    Polubienie

    1. Oczywiście przerysowałam z powodu nagromadzenia w jednym poście zasłyszanych zdań, niemniej zmiany są widoczne, a język ulicy, podwórek słychać nie tylko w mowie potocznej, ale w telewizji, w książkach, filmach. Idzie nowe…

      Polubienie

  3. Ja z kolei bardzo szybko „polecę slangiem”. Dziwne, bo do języków nie mam zdolności. Do łapania młodzieżowych słówek, jak najbardziej. Na szczęście mam kontakt przede wszystkim z dorosłymi ludźmi, do których trzeba „po ludzku” 😉 Jednak nieraz się łapię na tym, że chciałabym coś powiedzieć „na skróty”, ale….nie wypada 😉

    To na pewno problem językoznawców, kiedy język, ten piękny, literacki, zaczyna zamierać.
    Młodzieży to nie rusza.
    Przyjdzie następne pokolenie, które inaczej będzie przeinaczać język.
    Myślę, że to nie jest zmartwienie. Problemu upatrywałabym w…milczeniu. Dzieci/młodzież coraz mniej ze sobą rozmawia, a przecież dialog rozwija człowieka 🙂

    Miłego dnia Ci życzę 🙂

    Polubienie

    1. Doskonale trafiłaś w sedno. Język żyje życiem nie tyle swoim, co ludzi, którzy nim mówią, więc nic dziwnego, że się zmienia. Ja także bardziej martwię się tym, że zanika dyskusja, uzasadnianie swoich sądów, przemyśleń. Nie ma spotkań w realu, nie ma rozmów, bo każdy przy swoim kompie. Nie idzie oderwać. Pouzależniani nie prowadzą dialogu, bo i o czym mieliby mówić.

      Polubienie

  4. Witam. Ciekawe co na to sam Wódz Kościuszko, Ciekawe co na to moja polonistka ze szkoły średniej. A najbardziej mnie zastanawia co na to poloniści czasów obecnych, inni nauczyciele, rodzice, znawcy języka itp. Przybyłem, przeczytałem, napisałem. Pozdrawiam. 🙂

    Polubienie

    1. W grupie powyżej czterdziestu osób polonista zapyta raz lub dwa na miesiąc, nawet wypracowań nie zadaje, bo kiedy taką ilość sprawdzić. Rodzice zapracowani, także siedzą w laptopach bądź przed telewizorem. A dom to podstawa, tam się człowiek kształtuje. Pozdrawiam.

      Polubienie

  5. ~Beata

    Często zastanawiałam się skąd biorą się te uproszczenia, okazuje się, że młodzież w ogóle nie czyta. Gotowe materiały, streszczenia lektur itp. pozyskiwane w Internecie powodują, że język młodych ubożeje. Szybkie tempo życia zmusza ludzi niejednokrotnie do błyskawicznego komunikowania się. To przerażający znak czasu…

    Polubienie

    1. Ale dowcipny ten twój slangowy suchar. Muszę się przyznać, że długo nie wiedziałam, że suchar to żart, który miał być śmieszny, a niezbyt zabawny w efekcie końcowym.
      Ostatnio słyszałam słowo „spoks”, nowa wersja „spoko”.

      Polubienie

  6. Witam wciąż z oddali… purystą językowym nie jestem i na zdecydowaną większość przytoczonych przez Ciebie „perełek” reaguję ze zdziwieniem i pobłażliwością zarazem, a to z tej przyczyny, że to co słyszymy i co uszom naszym niekoniecznie się podoba, jest nieuniknione. Pół biedy, jesli mamy do czynienia z faktem, gdy ta „nowomowa” ogranicza się jedynie do konkretnego środowiska; jesli natomiast staje się publiczna, wtedy chyba bardziej boli. Mnie najbardziej denerwują „kalki” z języków obcych, tj. „bookowanie”, a ostatnio w jednej z reklam słyszałem przymiotnik czy czasownik pochodzący od angielskiego „destination”. Przyznaję też, że sam w mowie, a zwłaszcza w piśmie wynajduje nowe słowa, bądź tez stosuję dobrze znane w innych, nietypowych kontekstach oraz „archaizuję” język, co z pewnością nie wszystkim białogłowom się podoba 🙂
    No cóż… język jest rzeką i można w nim popływać… oby sie tylko umiało i wiedziało po co ta urocza kąpiel,
    pozdrawiam

    Polubienie

    1. http://bezpukania.blog.pl/2014/12/29/jezyk/
      Przyznaję, myślę tak samo. Język potoczny w mowie ustnej /bez wulgaryzmów/ skrótowy, nie przeszkadza nikomu. Natomiast w piśmie, w telewizji, radiu powinna królować poprawna polszczyzna, bo nic tak nie plami człowieka jak atrament. Kiedyś śmieszyło mnie słowo „non iron” (nie prasować) wzięte z metki na oznaczenie materiału, degustacja, czyli wybrzydzanie na oznaczenie próbowania. Obecnie śmieszy mnie słowo „unikalny”, czyli znikający zamiast „unikatowy, czyli wyjątkowy, jedyny w swoim rodzaju. Słowo „unikalny”powtarzane w telewizji, w reklamie pewnie w tej formie niepoprawnej się przyjmie. Potęgę mediów poznajemy w reklamowaniu zwrotów i wyrażeń językowych. Proszę podać, gdzie możemy przeczytać owe archaizowane teksty. Pozdrawiam.

      Polubienie

      1. hm… stosuję często w piśmie przestawny szyk wyrazów… znaczy się: … co barokową było manierą i inwersją nazwano ten stylistyczny środek…
        Ponieważ lubię wadzić się ze słowami dla zabawy lubo też ku stworzeniu specyficznego klimatu wypowiedzi, mnie ta maniera nie razi, choć przecież sprawę sobie z tego zdaję, że nie „po nowoczesnemu” piszę i może to komu się nie podobać, lecz jeśli kto popróbuje odgadnąć intencje moje, dlaczego pisze tak a nie inaczej, wtedy mniej będzie miał złości do mnie, że utrudniam prostych słów zrozumienie 🙂

        Polubienie

      2. Naśladowanie wymaga wysiłku i trzeba mieć sporą wiedzę, by pisać językiem danej epoki. Z niewykształconym umysłem nie da się tego zrobić. Gratuluję owej barokowej maniery.

        Polubienie

  7. No niestety ubożeje, a co najgorsze to co kiedyś obrażało, dzisiaj bywa powodem do dumy. I tak „A to suka!” dzisiaj jest odbierane przez niektóre dziewczyny jako komplement. Że niby taka twarda, że sobie nie da w kaszę nadmuchać, że potrafi zawalczyć o swoje.
    Kiedyś przerażało mnie to, teraz tylko smuci.
    O ubożeniu w komplementach pisałam kiedyś w notce, do której Ci daję link, chociaż już jest nieaktualna, bo zubożenie postępuje, staje się bardziej prostackie, bardziej wulgarne. Ono dzisiaj ma szokować, a nawet przerażać, choć zupełnie nie rozumiem, dlaczego……
    http://caffe1.blog.onet.pl/2012/01/10/laski-d-py-swinie-itp/)

    Polubienie

  8. Maltese Falcon

    Pogubiłem się już w tytule tekstu, a jedyne co udało mi się wyszukać to: Potoczyzna – wieś w Polsce położona w województwie podlaskim, w powiecie monieckim, w gminie Mońki. W latach 1975-1998 miejscowość administracyjnie należała do województwa białostockiego. Zapewne nie o to chodzi ale nie znałem tego wyrazu. Co do reszty, mogę się jedynie zgodzić z osobami, które umieściły poprzednie komentarze.
    Pozdrawiam z Krainy Loch Ness 🙂

    Polubienie

    1. No, proszę, proszę, zostaliśmy w tyle. Radzę szukać nie w tych słownikach, które stoją na półce, ale np. w „Praktycznym słowniku współczesnej polszczyzny”, a i ten zawiera słownictwo tylko do r. 2005.
      Cechą współczesnej polszczyzny jest m.in. skrótowość. Zamiast użyć dwóch wyrazów: „język potoczny” pozwoliłam sobie użyć j. potocznego w postaci jednego słowa „potoczyzna” jako że lubię bawić się słowem. Mam nadzieję, że rozjaśniłam co nieco zabawową konwencję tytułu.
      Zasyłam serdeczne pozdrowienia.

      Polubienie

      1. Muszę jeszcze wyjaśnić, że tak naprawdę miałam napisać „potocyzm”, jak mnie uczono, ale ta polsko – grecka hybryda nie pasowała mi zupełnie. Kolokwializm zaś kojarzy mi się pejoratywnie. Ja natomiast pisałam o stylowej odmianie polszczyzny, czyli potoczyzny moje nobilitują, nie potępiają, ponieważ sama mówię np. komp i mam z tego wiele radochy.

        Polubienie

  9. Polacy są w ogonie Europy pod względem liczby czytanych rocznie książek. Z wykształceniem też kiepsko. Ludzie dziwią się, że jak to możliwe, by po 6 latach podstawówki, 3 gimnazjum i 3 liceum nadal nie mówić płynnie w języku obcym. No cóż, jeśli przez te 12 lat nauki ktoś właśnie miał takie podejście, jak dzieci z dialogi, to nie można oczekiwać, by było inaczej.

    Polubienie

    1. Czasem bywa i tak. Córka znajomej skończyła filologię angielską, ale dopiero po przyjeździe do Anglii nauczyła się mówić, a smutne było i to, że Anglicy jej angielskiego nie rozumieli. Nauka dla nauki. Ktoś wziął pieniądze za tę naukę i udawał, że nauczył.

      Polubienie

      1. Aż nie chce mi się wierzyć, że jest to możliwe! Gdy ja zaczynałem anglistykę, było nas na roku ponad 200 osób, a ukończyło może ze 20-30 osób. Ja rok studiów spędziłem w Wielkiej Brytanii, studiując w Birmingham, ale było osoby, które nigdzie się nie ruszyły. Nie wyobrażam sobie jednak ukończyć filologię na takim poziomie, by nie rozumieli kogoś ludzie, dla których dany język jest ojczystym. To porażka uczelni, ale i samej studentki. Po co dalej tam tkwiła, skoro widziała, że nic się nie uczy? Niestety, ale wiele osób idzie na studia, bo rodzice chcieli. Tak będzie, chyba że studia przestaną być darmowe.

        Polubienie

      2. Nikt nie zna wszystkich słówek, nawet we własnym, ojczystym języku. Biegłość językowa na tym polega, że jeśli czegoś nie rozumiemy, to pytamy, parafrazujemy. Być może nie o umiejętności językowe chodziło, a o zwykłe radzenie sobie w nowej rzeczywistości. Tak czy inaczej – nie wyszło to najlepiej. Pozdrawiam serdecznie!

        Polubienie

      3. Chodziło o biegłość językową, nieśmiałość i niepewność siebie. Obecnie po ośmiu latach pobytu twierdzi, że i z Turkami się dogada. Pracuje w firmie zatrudniającej w większości obcokrajowców.

        Polubienie

      4. Tomek

        Ja w szkole miałem jeszcze rosyjski i pamiętam, że każda z uczących mnie pań miała do powiedzenia „a jak byłam w Moskwie/Petersburgu”… Jeździło się tam, żeby mieć kontakt z żywym językiem. To było normalne. Dodam, że moja nauka rosyjskiego przypadła na lata dziewięćdziesiąte, a nie za tzw komuny

        Polubienie

  10. Witaj
    Bardzo ważny temat poruszyłaś, niestety młodzież nie czyta książek a słownictwo ma często zasłyszane od rówieśników, więc trudno się dziwić, że mało ludzi ma bogate słownictwo i mówi poprawnie…
    pozdrawiam serdecznie
    dobrycoach.bloog.pl

    Polubienie

    1. Młody powiedziałby: ale wtopa. Co tam te zgredy wiedzą, głupawki wstawiają i tyle. Nie możemy jednak uogólniać. Znam także młodzież mądrą, oczytaną, rozsądną, która wie czego chce i pracuje na swój sukces.

      Polubienie

  11. ~skaczi

    Wątpię, żeby niewiele młodsi ode mnie używali tak złożonych zdań i wplatali w nie w dodatku tak bogate przenośnie 😀 Podczas rozmowy z rówieśnikiem, albo młodszym od siebie kilka lat nie zauważyłem też słownictwa urozmaiconego odniesieniem do przysłów znanych teraz tylko ludziom wykształconym, albo ponadprzeciętnie inteligentnym i skłonnym do nauki. IMHO w całym wpisie tylko tytuł jest trafiony w dziesiątkę .

    Polubienie

    1. Moi bohaterowie rozmowy to postacie fikcyjne. Stosuję konwencję wyolbrzymienia, przerysowania, by uwidocznić, że młodzi mają swój slang, jak kiedyś ich rodzice czy dziadkowie. Zauważ też, że moim celem nie jest ośmieszenie, ale ukazanie, iż współczesność posługuje się skrótami, ponieważ czasy obecne cechuje pośpiech. A to, że młodzi mówią inaczej, to przecież nic nowego. Twoi dziadkowie pewnie też nie mówili językiem czatów, poczty elektronicznej, nie znali GG, a śmiem twierdzić, że i rodzice nie hejtowali, bo co epoka, to inny styl mówienia. Pozdrawiam.

      Polubienie

  12. To, co dzieje się z naszym językiem, denerwuje mnie, ale (także 🙂 ) z innych powodów. Jeden kraniec to zjawisko, które przytoczyłaś. Drugi – to „profesorskie gadanie”, które jest zrozumiałe jedynie dla innego profesora i to z tej samej dziedziny. I to ostatnie, to chyba nawet bardziej. Coś jak instrukcja obsługi, którą rozumie chyba tylko sam autor. Sztuką jest opowiedzieć o czymś z obszaru swojej wiedzy tak, żeby zrozumiał to także laik. Mnie także łatwiej byłoby się posługiwać zawodowym slangiem, ale jaka byłaby z tego korzyść dla rozmówcy?
    I jeszcze jedno. Wiele jestem w stanie przeboleć, douczyć się :), zaakceptować, ale pomijanie znaków interpunkcyjnych i dużych liter to bardzo denerwująca maniera.

    Polubienie

    1. Zauważ, że w czasach młodości naszej także posługiwaliśmy się językiem dalekim od literackiego. Z tym zadęciem niektórych profesorów to masz rację. A ja to jeszcze mam problem z urzędami i bankowością, ale to może innym razem.

      Polubienie

  13. Zmiany są nieuchronne, ale język to przeżyje jak przeżył latynizmy, makaronizmy, modę na francuszczyznę, żargony techniczne i dziesiątki innych… W tym względzie jestem optymistą, nawet gdy mi się chce wyć, gdy słyszę młodych…
    Kłaniam nisko:)

    Polubienie

  14. ~blue

    Podobno tak mówi „ulica” 😉 Na szczęście, to językowe tatałajstwo na ulicy zostaje, bo w pracy tego nie słyszę. No cóż, język ewoluuje, ten potoczny szczególnie, ale językowe śmieci czy nasza rodzima „łacina”, są dla mnie nie do przyjęcia. Chyba się zestarzałam ;-)))
    Serdeczności.

    Polubienie

  15. ~Molekułka

    Niektórych trzeba tłumaczyć z polskiego na nasze ,a niektórych z naszego
    na polski,że już nie wspomnę o językach zawodowych. Myślę że niedługo będziemy kształcić tłumaczy języka bankowego,internetowego,urzędowego itp.
    A co do wykształcenia to trzeba by skończyć prawo ,medycynę ,psychologię, ekonomię a na końcu zawód wykonywany i to nie jestem pewna czy człowiek z takim wykształceniem dobrze by sobie radził w naszym kraju ,biorąc pod uwagę poziom kształcenia.
    Ciekaw czy za jakieś 20 lat ludzie będą pisać blogi i ciekawe jakim językiem .
    Pozdrawiam serdecznie;))

    Polubienie

    1. Oczywiście, masz rację.”Potoczyzny” to zabieg celowy. W tekście wstępnym, na początku postu napisałam poprawnie „potocyzm”, natomiast w tytule zastosowałam zabawną konwencję. „Potocyzm” to polsko – grecka hybryda oraz słowo „kolokwializm” wydawały mi się zabarwione pejoratywnie. Ja zaś pisałam o języku młodych bez potępiania, ponieważ sama używam skrótowców, więc zamiast dwóch wyrazów ‚język potoczny’ użyłam jeden wyraz ‚potoczyzna’, wg mnie wyraz bardziej nobilitujący, a przynajmniej nie ma odcienia ujemnego. A może się mylę?

      Polubienie

      1. ~maskakropka2

        Moim zdaniem potocyzm i kolokwializm są określeniami neutralnymi. Stosuje się je w gramatyce opisowej, która przecież opisuje system języka w sposób obiektywny.
        Jeśli chciałaś stworzyć neologizm „potoczyzna”, określający mowę codzienną młodych (czyli slang młodzieżowy), to w tytule powinnaś napisać, że „(…) potoczyzna ma się dobrze”. Mogę się mylić, ale wydaje mi się, że tak jest poprawnie.

        Masz absolutną rację, że język Polaków ubożeje, ale nie uważam, żeby slang młodzieżowy był tego przykładem. Uważam, że młodzież jest bardzo kreatywna językowo, tworząc owe skróty, nowe frazeologizmy i słowa. Ubóstwo językowe bardziej widać u ludzi w średnim wieku, którzy posługują się (być może dość poprawnie) niewielką ilością słów, nie potrafią używać synonimów, ani opisać pojęć abstrakcyjnych. A już kompletną tragedią jest język ludzi o niskim poziomie wykształcenia – pełen wulgaryzmów i monosylab zamiast – choćby – potocyzmów.

        Pozdrawiam:)

        Polubienie

      2. Oczywiście, masz rację, powinnam napisać „potoczyzna ma się dobrze”. Dziękuję za cenną uwagę. Muszę się przyznać, że kiedyś byłam zauroczona B. Leśmianem ze względu na język i te ciekawe neologizmy. U młodych też wychwytuję nowe słowa, niektóre nawet zapisuję. Pozdrawiam serdecznie.

        Polubienie

  16. ~ja

    Nigdy nie słyszałam, żeby młodzież posługiwała się takim słownictwem, właściwie wyszukane. Zgodzę się z tym, że język podupada i z tym co było wcześniej napisane, ze skrótami etc. Ale ja głównie zauważam przeklinanie, i podchodzenie z wyrąbaniem do wszystkiego.

    Polubienie

    1. Pewnie jest wiele racji w tym, że słownictwo wyszukane. Nie wszyscy młodzi tak mówią. Chciałam ukazać, że do współczesnego słownictwa wchodzą nowe słowa. Nie mnie je oceniać. Za czasów mojej młodości także mówiliśmy slangiem szkolnym, który dziwił polonistów. Normalka, no nie? Zauważyłaś przeklinanie, ja też. Ale mam taki obyczaj, że wulgarnych słów nie napiszę. Pozdrawiam i życzę wszystkiego, co piękne, dobre i mądre.

      Polubienie

  17. Aż mi się przypomniała sytuacja, kiedy koło mnie i mojej przyjaciółki stał nauczyciel, rozmawiałyśmy o naszych kontach na ask.fm, a on się spytał czemu mówimy szyfrem. Szczerze mówiąc ilu ludzi tyle języków. Osobiście preferuję raczej poprawne słownictwo (choć nie powiem, że język potoczny się nie wkrada), ale w szkole brzmi to dla ludzi naprawdę dziwnie i czasem zabawnie, bo ja mówię, że cieszę się, a oni cieszom. Akcent też czasem potrafi brzmieć zabawnie. Zwłaszcza jeśli w wielosylabowym słowie kładą go na pierwszą z nich… A przecież lekcje na ten temat realizowane są już od klasy 5 szkoły podstawowej!

    Polubienie

    1. Cieszę się, że zwracasz uwagę na to jak mówisz. W języku mówionym mówimy potocznym, natomiast nie jest dobrze, gdy to jest jedyny, jakim część osób się posługuje. Miło Cię pozdrawiam.

      Polubienie

  18. ~akaii

    Bardzo śmieszy mnie taka postawa pokolenia post PRL-owego. Oczywiście że język się zmienia, nie używacie chyba słów ze staropolskiego, czyż nie? Wszystkie języki ewoluują, jest to nieuniknione, szczególnie teraz gdzie praktycznie każdy ma dostęp do internetu i porozumiewa się z ludźmi z innych krajów.

    Pomijając to wszystko, to ja nie wiem gdzieś ty Pan/i był bo tak to nikt się nie wypowiada. Ale jak już powszechnie wiadomo, ból dupy bo „młode pokolenie” music być.

    Brawo.

    Polubienie

    1. Przytoczona rozmowa jest fikcją literacką, wymyśloną na potrzeby postu.
      A językiem potocznym posługują się i młodzi, i starsi. Język młodszych ludzi powinien być inny, skoro żyją w innym wieku i w epoce komputerów. To język emocji, skrótów i to jest normalne, tak ma być. Natomiast jeśli gościsz na moim blogu, to nie możesz używać wulgaryzmów. Słowo na d…można zastąpić po prostu tyłkiem i nie będzie razić nikogo. A młodych lubię i uważam, że wielu z nich wyrośnie na wspaniałych, rozsądnych i mądrych dorosłych. Pozdrawiam.

      Polubienie

  19. Myślę, że chłopcy byli całkiem inteligentni i mieli niezłą wiedzę na temat Kościuszki.
    Język jest żywy. To, że się go upraszcza, to nic złego. To nawet o wiele wygodniejsze i prostsze. Nie należy nikogo obwiniać za to, że mówi jak reszta osób w swoim otoczeniu.

    Polubienie

    1. Muszę Ci powiedzieć, że ten język podoba mi się, przecież to język mówiony, więc nie może być pompatyczny, bo byłby śmieszny. A mówimy jak mówi otoczenie. Piszemy za to językiem literackim. W każdej epoce tak było.

      Polubienie

  20. ~Dreptak Zenon

    Bardzo niewiele z gwar i slangów przeszło do języka literackiego – były, minęły – współczesne też miną. To co pozostało, na ogół jest do przyjęcia, chociaż osoby nieco starsze czasami gryzie w uszy. Z drugiej strony ten nasz sztywny język literacki jest na tyle sztuczny, że w normalnym użycia tylko z rzadka używany. Za to w piśmie… Ale to już zupełnie inna historia. 🙂
    Gdyby ktoś był zainteresowany, można zajrzeć na dawno popełniony tekst, zarchiwizowany na Kneziowisku

    Polubienie

    1. Oczywiście, proszę zajrzeć na ten post, komentarze też warto przeczytać. Można nauczyć się tzw. wyrazów, pięknego przezywania, słowem – naszej powszedniości. He, he, a masz skończone osiemnaście lat?

      Polubienie

  21. Witaj Ultra po długiej przerwie 🙂

    Pamiętam jak w liceum przerabialiśmy Bogurodzicę, ciężki to był utwór literacki. Wiele słów było dla nas kompletnie niezrozumiałych. Nasz język ma duży zasób słów zapożyczonych z innych języków obcych i cały czas jest modyfikowany przez młodsze pokolenia. Mi też podoba się słownictwo młodzieży, ale oczywiście to przyzwoite pozbawione wulgaryzmów. Mój syn jak był młodszy, to takowego używał teraz chyba wydoroślał, bo częściej mówi po „polskiemu” 🙂

    Pozdrawiam serdecznie

    Polubienie

  22. To trochę takie podkreślanie przynależności do grupy. Jest nadzieja, że z tego wyrosną. Chociaż… kto wie? Zdarzyło mi się słyszeć rozmowę maturzystów ” Jak zdam to q…wa, a jak nie to c..j” Treściwa?
    Mniejsza o język nastolatków, potoczny przecież. Bardziej mnie przeraża to jak mówią zawodowcy, dla których jest to narzędzie pracy. A młodzież bierze przykład.

    Polubienie

  23. Kto normalny używa słów ubozeje lub migawkowosc ? Przez 20 lat nauki żadna babka z j.polskiego nie użyła takiego słowa nawet ta co do emerytury miała 3 msc. 😉
    Upraszczamy język aby inni też mogli się go nauczyć. Tak jak my się uczymy angielskiego N8e uczymy się starego angielskiego. Uczymy się tego nowego.
    Btw. Wielka ściema bo który młody rymuje w rozmowie. ?

    Polubienie

    1. W rymy bawią się już dzieci w szkole podstawowej, więc znają rymowanie. Zajrzałam na Twój blog:
      „Wypiłam właśnie dwie butelki”, „Wczoraj sama wypiłam trzy butelki wina”, „Dziś znów jestem po pierwszej butelce”. Przeczytaj to jeszcze raz i przeraź się nie tym, że poznałaś nowe słowa „ubożeje”, „migawkowość”, tylko problemem, z którym sama nie dasz sobie już rady. Byłoby dobrze, gdybyś na swoim blogu przestrzegała koleżanki przed sięganiem po butelki. Pozdrawiam.

      Polubienie

  24. Myślę, że podstawą bogatego słownictwa, posługiwania się ładnym językiem przez nas Polaków i nie tylko, jest czytanie. Bo niby skąd mamy czerpać wzory? Z telewizji? Nie bardzo. Język dziennikarzy, polityków, celebrytów, nie jest wzorem dla nikogo. Oglądam czasem dyskusje polityków, z przeciwnych partii politycznych, które prowadzi gwiazda dziennikarstwa………… Rumienię się mocno. Ten bełkot, nastawiony na to tylko, żeby przyłożyć przeciwnikowi razi, nawet najmniej krytyczne osoby.
    Młodzież też nie zważa na to jak się wypowiada. Ubogi język to problem, ale najbardziej trudne do przyjęcia jest używanie wulgaryzmów, które mogą zastąpić prawie każdy inny wyraz podczas rozmów młodzieży.
    Pozdrawiam serdecznie Ultro:)

    Polubienie

    1. ~Talka

      Elżbieto, należałoby doprecyzować co masz na myśli pisząc o czytaniu, bo niektórzy czytają, owszem, ale tylko blogi, a raczej „blogi” hehehehe (że tak Szczurem z Loch Ness polecę, a co tam!) : -)

      Polubienie

  25. Biblioteka, do której chodzę zmieniła się nie do poznania. Można posiedzieć przy komputerze, poczytać gazetę, wypić herbatę, zobaczyć nowości książkowe, ale przeważają starsi. Młodzież z reguły siada do komputerów. Bibliotekarka też potwierdza, że młodzi nie wypożyczają, choć są tacy, którzy wypożyczają systematycznie i to cieszy.

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do ~Ewa Anuluj pisanie odpowiedzi