Dobre duchy tego miejsca
rozgoście się wygodnie i obaczcież, kogo sobie moja osoba upodobała. Niech wieść się niesie po wszytkich osadach, bo rada jestem wielce z tego, iż przedstawię wam tego, kto innym otworzył oczy swoją zacnością, a rodzaj człowieczy leczył, aby choroby szybko każdemu przechodziły.
Zapalmy łuczywo, bo mrocznieje, dni krótkie, niebo zasnute ołowiem, na ziemi mgła. Niech dech wam zapiera i duma wzbiera, kiej czytać będziecie o sławnym, skromnym lekarzu, któren tyla dobra uczynił.
W roku Pańskim 1453 (lubo 1457) śród pól pszenicznych, pagórków porośniętych zagajnikami przyszedł na świat syn S. Karpigi, Maciej. Już ptaki świergoliły, że będzie jednym z najznamienitszych przedstawicieli polskiej kultury, sławnym lekarzem i oświeconym człowiekiem podpisującym się Mathias de Miechov, czyli Maciej z Miechowa. Niechże Miechowita przypomni się roztropnym ludziom, co by każden oświeconym racjonalistą został.
Kształcił się w szkole parafialnej i studium klasztornym w Miechowie, które to miasto otrzymało prawa miejskie już w 1290 r. Wysoki poziom nauczania zapewniali wychowankowie słynnej Alma Mater: Jan z Kęt, F. Szumski, W. Czapliński i inni. Potem Karpiga studiował w Akademii Krakowskiej. Wyjazd do Bolonii, gdzie uzyskał stopień doktora medycyny zawdzięczał ojcu, któremu nieraz giezło przylepiało się do pleców żniwną porą, aleć się opłaciło, skoro syna okrzyknięto najsłynniejszym lekarzem swego czasu. W latach 1501 – 1519 pełnił funkcję rektora Akademii Krakowskiej. Nie obzierał się na innych, szukał sposobów w trakcie porad, by choroba do cna przechodziła. Dzięki dobrym diagnozom i lekom, człek stawał się ździebko silniejszy, by w końcu ozdrowieć. Obaczmy, z jakimiż to chorobami przyszło mu się zmierzyć. W „Chronica Polonorum” notował:
„W roku Pańskim 1482 bardzo szalejąca zaraza stopniowo przenosząca się z Węgier krzewiła się w Małopolsce.”
„W wymienionym roku 1497 w lecie i jesienią krzewiła się bardzo wielka zaraza w Małopolsce, w obwodzie Krakowskim i Sandomierskim. Zaczynając od Krakowa zaraza zwróciła się w kierunku wschodnim i północnym, a srożąc się porwała i zniszczyła wielu ludzi”.
„W tymże roku Pańskim 1495 (…) pojawiła się choroba gallicka (…) U nas w Krakowie pierwsza kobieta zaraziła się tą chorobą w roku 1495, kiedy to wracając z podróży z Rzymu wymienioną chorobę zawlekła do Krakowa. (…) Nazywa się zaś ta choroba syfilisem, albo zarazą lub różnymi nazwami stosownie do okolic, w której występuje. Albowiem Włosi nazywają ją nieszczęściem francuskim albo chorobą gallicką.”
„W roku Pańskim 1503 najjaśniejszy i przewielebny pan Fryderyk Kardynał, kapłan Świętego Kościoła Rzymskiego i prymas gnieźnieński oraz biskup krakowski dopełnił żywota i zakończył życie doczesne w pałacu biskupim w Krakowie. Przyczyną śmierci było rozprzężenie szlachetnego sposobu myślenia na tle wyniszczającej choroby gallickiej, połączone z nieładem w sprawowaniu rządów wynikłe z pijatyki ponad miarę i ilość”.
W swojej dobroduszności Karpiga opiekował się ubogimi scholarami, budował szkoły parafialne, szpitale. Rozbudowywał bursy i szpitale dla ubogich studentów, biedotę leczył za darmo. Opracował szczegółowe przepisy o zabezpieczaniu się przed trapiącymi zarazami, a w szczególności przed powracającą dżumą. Napisał pierwszą polską drukowaną książkę lekarską, „Conservatio sanitatis” to zapis z zakresu higieny: 1 – O klimacie, mieszkaniach i powietrzu 2 – O chlebie i pokarmach 3 – O winie i innych napojach 4 – O wodzie i leczniczych wodach ziołowych. Ważnymi pozycjami są: „Traktat o dwóch Sarmacjach” oraz zwięzły zarys dziejów ojczystych „Chronica Polonorum”. Przystoi się z niemi krajanom zapoznać:
„W tym samym roku Pańskim 1485 miało miejsce zaćmienie Słońca.”
„Jan Olbracht, król Polski odznaczał się smukłą wysoką postawą, czerwonawymi oczami, z wyglądu był silny, kościsty i odważny (…) W podejmowaniu wojen był nieszczęśliwy. W budowaniu niedbały i bez zrozumienia, a znienawidzony wreszcie przez współziomków”.
„26 czerwca, który był dniem męczenników Jana i Pawła, w Nysie przed ratuszem został ścięty i okaleczony książę Mikołaj Opolski”.
„8 sierpnia ukazała się czarna gwiazda, z ogonem komety, nazwana od przyrody Saturna”.
„22 sierpnia 1504 roku w Kazimierzu Krakowskim wybuchł pożar od środka miasta aż do murów w części południowej”.
„W roku Pańskim 1505 ze strasznym grzmotem i piorunami wzbudzającymi strach spadł grad większy niż jaja gołębie”.
„15 sierpnia 1506 roku Pańskiego spaliło się w nocy miasto Miechów, znikło w całości spalone przez ogień, był to dopust Boży”.
„1 października z Krakowa król wyjechał na sejm w Lublinie. Na nim to po raz pierwszy wybuchło nieporozumienie pomiędzy świeckimi i duchownymi, o to mianowicie, że duchowni siedzieli obok króla otaczając go”.
Maciej z Miechowa zmarł w roku Pańskim 1523 w wieku wżdy włos szadzią się pokrywa i pochowany w kaplicy Szafrańców, a za trumną szedł cały Kraków z uniwersytetem na czele, rajcami i mrowiem ludzi, których leczył. Na płycie nagrobkowej napis:
„Tu spoczywa , o ty, który czytasz, mąż najbardziej wsławiony sztuką lekarską, więc bolej nad stratą powszechną: wiele wiedzy, wiele cnoty, jak widzieliśmy, włożył weń Bóg nieskończony. (…) Był też skory do pracy dla późnej potomności, ojczyźnie pismami był użyteczny i wszędzie w księgarniach jego czytane jest to, co zostanie po nim pamiętnym na zawsze. Porad swych zwykł był udzielać za darmo…”
Cały swój znaczny majątek zapisał na cele społeczne fundacjom naukowym, aktom miłosierdzia, szkołom parafialnym, a bogaty księgozbiór podarował krakowskim bibliotekom.
Bywajcie wszytcy zdrowi! Obecnymi czasy już nie znajdziecie lekarza, który darmo leczy, wysyła zdolnych studentów za granicę na swój koszt, pomaga materialnie biednym, szpitale, kościoły i szkoły buduje, troszczy się o to, by książek i chleba nikomu ze scholarów w bursach nie zbrakło. Nie masz też co liczyć, że jakiś lekarz porad lekarskich udzieli za darmo. Zatem należy życzyć: bywajcie zdrowi i nie chorujcie.
A no bywajcie zdrowi i nie chorujcie i leków nie kupujcie ,a tu prosta recepta na zdrowie ,moja osobista ,którą całe życie stosuję i jak na razie nie choruję .
http://molekulka.blog.onet.pl/2014/10/26/nie-musisz-chodzic-do-apteki/
Pozdrawiam radośnie i zdrowo:))
PolubieniePolubienie
Zdrowy tryb życia pomaga z pewnością. Nawet, gdy choroba dopadnie, to organizm szybciej zwalczy. A Polacy nadużywają leków, szczególnie tych suplementów i tych bez recepty. Pozdrawiam z uśmiechem.
PolubieniePolubienie
W dzisiejszych czasach już takiego lekarza jakim był wspomniany
i pięknie opisany Maciej Karpiga z Miechowa nie spotkasz.
Pozdrowienia ślę 🙂
PolubieniePolubienie
To wyjątkowy człowiek, który swój znaczny majątek rozdał innym. Obecnie także wielkie majątki niektórzy posiadają, ale nie rozdają na cele społeczne to pewne. Pozdrawiam.
PolubieniePolubienie
Z lektury tekstu da się odczuć, że napis na grobie zrobił wrażenie na autorce i dlatego udostępniając go znakomicie przybliżyła nam sylwetkę i dokonania wielkiego Polaka. Przypomnę jeszcze raz ten napis:
”Tu spoczywa , o ty, który czytasz, mąż najbardziej wsławiony sztuką lekarską, więc bolej nad stratą powszechną: wiele wiedzy, wiele cnoty, jak widzieliśmy, włożył weń Bóg nieskończony. (…) Był też skory do pracy dla późnej potomności, ojczyźnie pismami był użyteczny i wszędzie w księgarniach jego czytane jest to, co zostanie po nim pamiętnym na zawsze. Porad swych zwykł był udzielać za darmo…”
Poruszony i wdzięczny
mieszkaniec obwodu sandomierskiego
PolubieniePolubienie
Dziękuję za wnikliwe i cenne uwagi.Serdeczności zasyłam.
PolubieniePolubienie
Bardzo ciekawa opowieść. Ja tam wierzę, że są i lekarze z powołania, którzy jak trzeba to lecza za darmo. Media jednak wola opisywać i pokazywać te przypadki, które chwalebne nie są. Pozdrawiam.
PolubieniePolubienie
Sama znam bardzo dobrych i uczciwych lekarzy, choć stwierdzam ze smutkiem, że są w mniejszości. a wyrobnicy udają, że leczą i mają się dobrze.
PolubieniePolubienie
Są tacy, za leczenie słuszną zapłatę przyjmie, później myśli : „w czyjej to niby ja intencji tą słuszność wziąłem? … kogo ja mam leczyć?” … zapomniało się biedaczynie … co tam, co najwyżej weźmie drugi raz … obym tylko tej choroby gallickiej nie złapał /dobrze odmieniłem?/ … wstyd i cierpienie …
drugi z Obwodu Sandomierskiego … za zacnym ` tatulem … pozdrawiam … 🙂
PolubieniePolubienie
Rozbawiłam się tą chorobą gallicką. Obecnie nie stanowi problemu, skoro można ją wyleczyć, wstydu także nie ma, skoro lekarza obowiązuje tajemnica. Serdeczności.
PolubieniePolubienie
Jest problem, człowiek jest uziemiony, wypada z obiegu, zestresowany, z obawami. Lekarz tajemnicy dochowa, ale Jego sąsiedzi, czy podobni przed gabinetem widzą i będą coś podejrzewać. Higiena się pięknie kłania i umiar wskazany. A to nie takie proste. O relacjach z żoną nie wspomnę. Pozdrawiam. 🙂
PolubieniePolubienie
Z jednym się zgadzam: uziemienie na jakiś czas obowiązkowe.
Swego czasu media nagłaśniały informacje o HIV tak skutecznie, że moje wiekowe sąsiadki najbardziej bały się zarażenia tym właśnie wirusem. Zatem każdy wiek ma swoje zarazy, umiar ze wszech miar wskazany.
Zasyłam pozdrowienia.
PolubieniePolubienie
Ciekawa historia, podoba mi się, szkoda, że dziś takich ludzi jak leczący innych Maciej się nie spotyka, w tej historii uderza mnie fakt, że był to człowiek, którego powołaniem było leczenie innych i pomoc słabszym…
pozdrawiam ciepło
dobrycoach.bloog.pl
PolubieniePolubienie
Otóż to , lekarz społecznik służący innym. Ten, który służył. Teraz to takie niemodne, nieaktualne bądź rzadkie. Lekarz powinien dobrze zarabiać, jego wiedza ratuje innym życie. Niech jednak za te pieniądze pracuje uczciwie i tyle. Pozdrawiam.
PolubieniePolubienie
Oj faktycznie zacny człowiek był z tego Macieja, niespotykany przypadek, nawet na tamtejsze czasy. Dziś to trzeba mieć święte nerwy i końskie zdrowie żeby się leczyć, Dobrych i uczciwych lekarzy jest jak na lekarstwo. Za to powstała cała masa szarlatanów, którzy leczą metodą niekonwencjonalną wciskając ludziom schorowanym, naiwnym i szukającym pomocy wszędzie, kitów o uleczeniu, wołając za to całkiem spore sumy pieniędzy.
PolubieniePolubienie
Kiedyś to była służba zdrowia marnie opłacana, a przecież do dziś wspominam to pochylenie się nie tylko nad chorobą, ale i człowiekiem. Miał czas dla ludzi każdy lekarz, obecnie jest więcej lekarzy, ale praktycznie nie rozmawiają. Wysłuchają, stawiają diagnozę i do widzenia, bo następni czekają. Nie ma służby, jest praca jak każda inna.
PolubieniePolubienie
Szarlatani dziś kurują
Za to jeżdżą niezłą….furą 😉
Serdeczności zostawiam 🙂
PolubieniePolubienie
Sama prawda. Szarlatan najwięcej zarabia, bo nie ma skrupułów. Serdeczności.
PolubieniePolubienie
Dzięki Ci wielkie za przeniesienie mnie w inne czasy. Ta odskocznia przyszła bardzo w porę po dzisiejszym dniu pełnym wrażeń.
I ty bywaj zdrowa i nie choruj sympatyczna Blogerko.
W naszych czasach za darmo leczą jedynie lekarze spokrewnieni bądź zaprzyjaźnieni z chorym.
Pozdrawiam serdecznie.
PolubieniePolubienie
Nikt od lekarzy nie wymaga, by leczył za darmo. Problem w tym, że ma płacone, a robotę wykonuje byle zbyć, więc stawia złą diagnozę i leczy nie to, co trzeba. Takie przypadki czasem mogą skończyć się dramatycznie. Pozdrawiam.
PolubieniePolubienie
Wszystko się deprecjonuje. Pieniądz się psuje, ludzie też. Coraz mniej lekarzy z powołania, księży z powołania, wszystkich tych, dla których człowiek jest ważniejszy niż zysk. Niestety… mamona staje się bogiem. Taki mamy świat.
Pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Lekarze gonią za zyskiem to fakt, ale też zauważam, że to grupa za korporacjami najbardziej zapracowana: szpitale, przychodnie, prywatne praktyki, przyjmowanie w terenie, dojazdy na prelekcje,słowem – dnia brakuje na wszystko, więc ten wieczny pośpiech zabija współczucie, nie ma czasu dla pacjenta. Pozdrawiam.
PolubieniePolubienie
No to biskup gnieźnieński sporą się okrył niesławą, chociaż w tamtych czasach maluczcy pewnie nie kojarzyli na co zmarł.
A lekarz przez Ciebie pięknie opisany godnym przykładem byłby i w naszych czasach, choć muszę przyznać, że zdarzyło mi się trafić na lekarzy z powołania, co to porady udzielili prywatnie i grosza nie wzięli….czego wszystkim życzę 🙂
PolubieniePolubienie
Miałem okazję trafiać na porządnych lekarzy, ale też i na takich, co to i na weterynarza by się nie nadawali.
Z powodu tych drugich czasami wcielam się w rodzaj szamana i chociaż ani wiedza, ani doświadczenie na to by nie wskazywały, to zawsze można wzbijać kurz, zadymiać i tupać! 😀 😀 😀
No i Dreptak jest absolutnie bezinteresowny! 😉
PolubieniePolubienie
CO to znaczy, że się na weterynarza by nie nadawali? Cóż to za jakieś deprecjonowanie tejże profesji? Znam chyba kilkunastu „nieludzkich” doktorów i choć różne rzeczy o różnych bym rzec mógł, to na pewno łączy ich jedno: miłość do zwierząt… Co do lekarzy „ludzkich” to już bym tej pewności nie miał, czy aby na pewno nas chociaż lubią…
Kłaniam nisko:)
PolubieniePolubienie
OK, też się zastanawiałem czy właściwego porównania użyłem? Jak dotąd rzeczywiście nie miałem powodu narzekać na weterynarzy, natomiast światłe rady i niewczesne zapędy lekarzy nie dość, że musimy sami weryfikować, bo leczenie bywa gorsze od choroby, to jeszcze spotykamy się zwyczajnie z brakiem empatii.
Z drugiej strony wiedza i technika medyczna poszły tak daleko, że bez niej się już chyba nie bardzo da leczyć? I ciekawa sprawa – techniki analityczne i badawcze poszły bardzo do przodu, ale za to mocno spadły umiejętności. Czasami leczenie jest ledwie symulowane, bo nie ma kto siąść do interpretowania tych wszystkich badań.
PolubieniePolubienie
Chodzę do pani weterynarz, która bierze 10 zł za wizytę, udziela rad, poświęca pieskowi ok. 20 minut. Pani doktor za osłuchanie dziecka i przepisanie syropu wzięła 200 zł i była najwyżej 10 minut. Wszystko zależy od człowieka.
PolubieniePolubienie
Jeśli ktoś nie zna swego rzemiosła, to i garnka nie ulepi. Patałachów znamy w każdym zawodzie aż za dobrze. Usterka telewizyjna też to pokazała. Serdeczności.
PolubieniePolubienie
Podoba mi się to zadymianie i tupanie. Wzbijanie kurzu i wkurzenie też mi nieobce. Oczywiście także za darmo. Pozdrowienia i serdeczności.
PolubieniePolubienie
Tyle wieków upłynęło, znów biskup polski zasłynął ekscesami na Dominikanie, a i w kraju mamy przykłady księży będących na bakier z moralnością. Pozdrawiam.
PolubieniePolubienie
Też jestem wdzięczny za tejże postaci powszechniejsze przypomnienie. Choroba galicką zwana, luboż francuską (czyli francą) u nas i w Niemczech tylko tak jest zwaną. W samej Francji nazywano ją chorobą hiszpańską, bo przywlekli ją żołnierze, którzy z Franciszkiem I pomaszerowali na Neapol, ówcześnie de facto z Hiszpanami zjednoczony i przez Hiszpanów broniony. Nie tylko zresztą Francuzi ją tak zwali, bo i reszta Włochów podobnie… My zresztą nie byliśmy tu skąpi i ponieśliśmy ją dalej, na wschód, gdzie przez następne dwa wieki Moskale nazywali toto „chorobą polską”…
Kłaniam nisko:)
PolubieniePolubienie
Dziękujemy za szczegóły związane z hiszpanką i chorobą polską w zależności, gdzie się rozgościła. Choroba wówczas nieuleczalna, ponieważ „upuszczanie krwie”(phlebotomia) to była jedna z metod i jak wiadomo pomagała tyle, co umarłemu kadzidło, a i druga, czyli przeczyszczenie (fluxus) tyle samo warta. Zasyłam pozdrowienia.
PolubieniePolubienie
Obawiam się, że to nieporozumienie. Hiszpanką nazywano grypę, która w latach 1917-21 obeszła świat, zawitawszy i do nas i powaliła więcej ludzi, niż ich zabiła kończąca się właśnie wojna. Pojawiła się w Stanach (ale prawdopodobnie przywleczono ją tam z Filipin) i przyjechała z amerykańskimi żołnierzami do Francji i tu się rozprzestrzeniła. Hiszpanką nazwano ją dlatego, że ponieważ we Francji władze obłożyły informacje o niej cenzurą i nie pisała o tem żadna gazeta, zatem dla opinii publicznej ona „wybuchła” w Hiszpanii, gdzie dopiero pierwsze gazety podniosły o sprawie rwetes…
Kłaniam nisko:)
PolubieniePolubienie
Dziękuję jeszcze raz, samo nazewnictwo jest równie ważne. Widać, że o chorobach mam blade pojęcie.
Wniosek wyciągam z tego jeden: wyjazdy za granicę wielu ludziom szkodzą, bo i umiar zachować trudniej. Serdeczności zasyłam.
PolubieniePolubienie
I proszę, jak miło ten życiorys odczytać… a my (generalizuję to „my”) jakże często sławimy pamięć wodzów i polityków, zapominając o tym, że w odległych czasach krajanie nie samą wojną się zajmowali, w czym innym upatrując dla siebie jeśli nie sławy to przynajmniej szacunku, w opisywanym przypadku, zasłużonego szacunku i podziwu….
pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Karpiga to nie tylko lekarz, ale i pedagog, historyk, astronom, astrolog i geograf. Wszechstronnie uzdolniony, ale i empatyczny, otwarty na ludzi człowiek. Budzi szacunek fakt, że tak wykształcony człowiek nie musiał być lekarzem biednych ludzi z nizin, jak to czyniło wielu jego kolegów.
Wodzów ci u nas dostatek, a pożytku żadnego. Pozdrawiam.
PolubieniePolubienie
Zastanawiam się ilu współczesnych mieszkańców Miechowa wie (lub słyszało) o tej osobie? Ale to chyba szerszy temat i dotyczący nie tylko Miechowa, i nie tylko osoby, o której traktuje notka.
Serdeczności z Krainy Loch Ness 🙂
PolubieniePolubienie
To zależy zawsze od mądrych władz, dobrych nauczycieli, światłych mieszkańców. W 2012 roku prof. ASP W. Kućma zaprojektował i wykonał nieodpłatnie model Pomnika Macieja Miechowity, jazzmeni z Krakowa odegrali „Jutrznię miechowską”, odczytano fragm. książki „Maciej Miechowita -życie uczonego w czasach jagiellońskich” prof. K. Stopki. Pomnik stanął obok kościoła, mam nadzieję, że będzie przypominał mieszkańcom miasteczka o ich sławnym rodaku. Oby tylko nie skończyło się na pomniku.
PolubieniePolubienie
Fajnie, że piszesz o dobrych pomocnych ludziach. Pokazałam Twój tekst znajomemu lekarzowi a on stwierdził, że dziś przy umowie z NFZ tak się nie da, ale to nieprawda moim zdaniem zawsze da radę być dobrym dla innych i pomagać innym
pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Życzliwych lekarzy każdy zna, ale takich, którzy oddali cały majątek potrzebującym jest niewielu, dlatego warto upowszechniać piękne postawy dobrych ludzi. Pozdrawiam.
PolubieniePolubienie
Myślę, że i dzisiaj, kiedy jest się dobrym człowiekiem, można okazać chorym empatię, przecież nic to nie kosztuje. Chory, wiedząc, że ktoś o niego dba, tak po ludzku, z sercem, ufa lekarzowi, wierzy, że robi wszystko by go uzdrowić i szybciej dochodzi do siebie. Nie ma nic gorszego jak poczucie, że jest się ,,złem koniecznym”, kiedy czuje się napięcie ze strony tych, na których liczymy, którym powierzamy nasze życie.
Pozdrawiam Ultro:)
PolubieniePolubienie
Jak patrzę, ile znana mi lekarka pracuje, to dostaję gęsiej skórki, a przecież ma dom i dzieci. Kiedy ona na bieżąco będzie zapoznawać się z nowościami, kiedy poczyta artykuły na dany temat? Musi zatrzymać się w rozwoju, nie ma zmiłuj. I to jest smutne. Zasyłam serdeczności.
PolubieniePolubienie
Zacna postać, nich dzisiejsi lekarze sobie ten napis na ścianie powieszą.
PolubieniePolubienie
Obecnie lekarz to bardzo zapracowany człowiek, nie tylko przyjmuje w swojej miejscowości, ale jeździ także do innych oraz przyjmuje prywatnie. Pozdrawiam.
PolubieniePolubienie
Wszystko zależy od człowieka. Dzięki zaangażowaniu lekarzy żyje bliska mi osoba, a szansa przeżycia była niewielka. Fakt, że leczyli najlepsi. Najlepiej być zdrowym, a o to coraz trudniej. Pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Dużo zdrówka i ja życzę. Serdeczności zasyłam.
PolubieniePolubienie
Z okazji tego nadchodzącego i jedynego święta w roku, przyszłam złożyć Ci życzenia – szczęśliwości, zdrowotności i wszystkiego najlepszego. Niech się święci…
Wesołych i zdrowych Świąt Bożego narodzenia.
PolubieniePolubienie
Życzę pomyślności, zdrowia, miłości i zwykłego szczęścia. Na Titanicu wszyscy byli bogaci, piękni i zdrowi, ale szczęścia brakło…
PolubieniePolubienie
Oj kurcze ale babola zrobiłam – miało być Bożego Narodzenia…
PolubieniePolubienie
Ok, ważne są życzenia.
PolubieniePolubienie
A co do dzisiejszych lekarzy, to strach chorować…
PolubieniePolubienie
Diagnozę czasem trzeba powtarzać, a potem zdarzyło mi się usłyszeć: a cóż to za konował panią leczył, samo życie.
PolubieniePolubienie
Radosnych, pogodnych Świąt dobrych myśli, dobrych emocji i spotkań rodzinnych w miłej atmosferze….
pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Radości, pomyślności, dobroci i opiekuńczych serduszek wokół siebie. Pozdrawiam serdecznie.
PolubieniePolubienie