O TRUDNEJ SZTUCE PROWADZENIA ROZMOWY

            Czytam książkę Łady pt. „Sztuka życia” wydanej w 1926 r.     o sposobach prowadzenia dyskusji i myślę sobie, że w obecnym czasie ta wiedza potrzebna jak nigdy dotychczas  przede wszystkim  tym  na stale przyklejonym do ekranów  smartfonów, tabletów, laptopów.

       Okazuje się, że prowadzenie rozmów to niezwykle trudna sztuka wymagająca choćby wiedzy psychologicznej celem zorientowania się w poziomie umysłowym gościa, aby ten nie czuł przepaści między rozmawiającymi. Najlepiej poznać zainteresowania i upodobania już na samym początku.

       „Zasadą obowiązującą gospodarzy w prowadzeniu rozmowy towarzyskiej jest to, że powinno chodzić nam o przyjemność naszych gości, a nie naszą własną”. Kto o tym pamięta i kto był tego uczony? Wystarczy wsłuchać się w owe salony polityczne, gdzie osoby przekrzykujące się wzajemnie, tylko czyhają, by dopiec przeciwnikowi,  poniżyć,  ośmieszyć   i  wykazać jego utrudzony stan umysłowy.

       Dobrze wychowany człowiek nigdy nie będzie ośmieszał drugiego, nie będzie go obmawiał  i nie pozwoli sobie na uszczypliwość i ranienie złym słowem. „Powinno się zawsze mówić o bliźnich dobrze, starać się ich wytłumaczyć i bronić, nawet o złych ludziach nie powinno się wydawać sądu zbyt pochopnego”.  A. Świętochowski dawał takie rady: „Kochajcie ludzi dobrych za za to, że są dobrymi, a ludzi złych za to, że są nieszczęśliwymi, bo nie mogą być dobrymi”.

       O czym rozmawiać? „Pierwszą zasadą jest unikanie rozmowy o sobie. Wysuwanie swojego  „ja” jest co najmniej krępujące i sprzeciwia się wszelkim dobrze pojętym zasadom savoir vivre’u”. Temat zawsze się znajdzie w zależności od inteligencji, środowiska , a także osobistych zainteresowań. „Prowadzenie dyskusji na jakiś szczegółowy temat powinno być również utrzymane w granicach umiarkowania, znowu w sposób zajmujący, barwny, nigdy nie gwałtowny, nie narzucający przemocą swego zdania”. Kiedy jednak patrzy się na telewizyjne dyskusje, to należy od razu wyłączyć ekran, ponieważ jazgot, wycieczki osobiste, pomówienia i gwałtowność oskarżeń jest nie do zniesienia. Nie wiedzą, że „krzykiem nikt nikogo nie zdoła przekonać”.

         Widać gołym okiem, że nie są  to salony, w których dawniej gromadzili się najwybitniejsi, czyli poeci, literaci, krytycy, poeci, filozofowie i „w ogóle ludzie wysokiej kultury umysłowej, które to salony tak wysoko stały w w XVIII stuleciu we Francji i wywierały tak potężny wpływ na całą umysłowość i wypadki polityczne”. W Polsce najsławniejszy swego czasu był salon księżnej generałowej Ziem Podolskich Izabelli Czartoryskiej, czy salon warszawski z owymi niezapomnianymi czwartkowymi obiadami u króla Stanisława Augusta. Prowadzenie takich salonów przez światłych, mądrych było zaszczytem, nobilitacją i w pewnym stopniu wyróżniało właściciela.  W XXI wieku znamy jedynie salony obuwnicze, Orange, fryzjerskie bądź meblowe. Obecnie do salonów telewizyjnych nie zaprasza się kultury.  Tam „żywi się trolla”,  „lansuje chama”, wpływa przez napastliwość, perswaduje siłą, zarzuca rozmaite haczyki, konfabuluje, pokazuje, co się nosi i kameruje szczeżuje, larwy, morświny, puchacze, żmije, narwale i turkucie podjadki, oczywiście nie ubliżając zwierzętom. Ciągle te same i na okrągło pląsające,  plujące jadem, smarujące wazeliną, mierzwą, czyli co w danym czasie na fali i często o płytkim, miałkim, nijakim poziomie, umysłowym także.

       Zatem wpatrzeni w te ekrany, rozmawiać nie będziemy umieć i nie łudźmy się, że ktoś za nas coś zrobi. Życie toczy się coraz węższymi koleinami i nie ma w tym nic zagadkowego, skoro najważniejsze są odwieczne popędy, czyli ta pierwsza sztuka mięsa, lęki, pożądania, władza, gromadzenie, bogacenie, a apetyt rośnie i rośnie w miarę jedzenia. Wbrew pozorom nie różnimy się od siebie, ponieważ wszyscy mamy  wady, jesteśmy ułomni, akceptujemy miernotę, nie umiemy przewidywać. A z humanistami jest jak z dobrostanem życiowym. Wiadomo, że dobre życie jest, ale kto go widział? Humanista w czasach współczesnych jawi się jako człowiek z głową w obłokach, bezproduktywny, obskurant nauk ścisłych, takie jajo śmierdzące do omijania i pierwsze do zwolnienia. Nawet na Fb widnieje strona: Nie studiuj bezrobocia. Chodzi oczywiście głównie o nauki humanistyczne. Po co komu Demostenes, Cycero, oratorzy, krasomówcy.  Przecież wystarczająco ciężkie są te tony terabajtów do ogarnięcia, by wyłowić to, co ważne, przydatne, potrzebne. Nie musisz myśleć, mówić, spierać się, notować.    Wystarczy kliknąć   i wyskoczy gotowiec:

„Słowa są podobne do promieni. Jeżeli się nimi umiejętnie posługiwać – przenikają wszystko”.  A. Huxley.

 

44 uwagi do wpisu “O TRUDNEJ SZTUCE PROWADZENIA ROZMOWY

  1. Warto poczytać, warto sobie przyswoić. Zawsze marzyłem o tym by mówić w miarę poprawnie, niekoniecznie pięknie. Jak to zwykle w życiu bywa, u mnie z mową jest jak jest, może dostatecznie. Dziękuję, pozdrawiam. 🙂

    Polubienie

  2. ~Dreptak Zenon

    Swego czasu zdarzało mi się pisywać komentarze na różnych portalach, w tym na onecie i tvn24. Jakież było moje zdumienie, gdy okazało się, że albo się wcale nie ukazują, albo z wielogodzinnym opóźnieniem i znikały wśród wielu innych. Jednocześnie cała masa komentarzy głupkowatych i jawnie agresywnych pojawiała się natychmiast. Porównałem te zachowania moderatorów wtedy gdy byłem zalogowany i niezalogowany – bez różnicy – dobrze uzasadnione wypowiedzi były zatrzymywane lub opóźniane, nawet na gazeta.pl, który to portal niby starał się być obiektywny, a przynajmniej tak deklarował. To jest celowa polityka medialna i zamierzone konfliktowanie ludzi. Bo nic tak nie przyciąga widowni jak awantura i jatki, a widownia to kasa, bo reklamy i wpływy. Im bardziej nawiedzane medium tym bardziej wpływowe – za tym idą profity.

    Polubienie

    1. Proszę przejrzeć książkę Glorii Beck pt. „Podręcznik manipulacji. Zakazana retoryka” o oprogramowaniu umysłów rękami manipulacji i o władzy, która daje ludziom tego, czego chcą, aby przy pomocy odpowiednich technik wpływać na umysł. Wystarczy stworzyć pozory, że nadaje się na tych samych falach.

      Polubienie

  3. No niestety, sztuka dyskusji zamieniona została na kłótnie wszelkiego rodzaju, a kłótliwość bywa niewspółmierna do wagi tematu…rodziny ulegają rozpadowi, bo ich członkowie nie potrafią dyskutować!
    Salony straciły znaczenie, galerie są zwykle handlowe…
    Pocieszeniem dla humanistów może być fenomen doboru naturalnego niejako, bo zawsze znajdują się ludzie sobie podobni w tłumie troglodytów… dlatego tak chętnie słucham gości DRUGIEGO ŚNIADANIA MISTRZÓW, XIĘGARNI, czytam teksty Ultry, wstępuję do Kawiarni…
    Pozdrawiam wszystkich wchodzących bez pukania:-)

    Polubienie

  4. No cóż… rzeknę… wyjęłaś tym tematem ość z gardła mego. Istotnie sztuka konwesacji schodziłaby na psy, gdyby nie fakt, że te zwierzęta nie zasługują na takie porównanie. Pewnie mógłbym nie przespać kilku nocy pod rząd, a i tak nie odgadnę czemu tak się stało, i czy ten przykład „idzie” z góry, czy w domu rodzinnym wyrasta, w pracy, w towarzystwie.
    W moim doczesnym życiu tak się zdarzyło, że krwistym mięsem w nikogo nie rzucałem, mnie raczej też nim nie traktowano, a zatem tym większe u mnie niezrozumienie dla świadomego i celowego posługiwania się językiem prymitywnego chamstwa. Ponieważ siła mediów, a w ostatnich czasach także internetu jest przeogromna, to coraz częściej dochodzę do wniosku, że ta słowna maź sączy się stamtąd właśnie i zaraża. W przypadku internetu do głosu dochodzi frustracja i poczucie bezkarności w tej dobie wolności słowa zredukowanej do odpowiedzialności za ich wypowiadanie. Niestety na tej płaszczyźnie wojna z podłym słowem to walka z wiatrakami. Inaczej przedstawia się sprawa, gdy chodzi o media, które, jak zauważyłaś, nie tylko tolerują chamski język, to jeszcze propagują go, zapraszając ponownie osoby, które nadużywają obraźliwego i świadczącego o braku elementarnych podstaw wychowania słownictwa. Ja sobie na ten przykład nie wyobrażam zapraszania do własnego domu na konwersację takich osób.
    Inna sprawa… moim zdaniem bycie współczesnym humanistą, kimś oczytanym, wykształconym, wcale jeszcze nie oznacza, że potrafi się w kulturalny sposób prowadzić dyskusję. Współczesna literatura, film i teatr tworzone są przecież przez ludzi kultury, a ileż w owych „dziełach” niecnego języka, ile podłych wyrazów, uważanych dotąd za niestosowne. Ile wreszcie tendencyjnych sformułowań wobec tych, których się nie lubi, nie akceptuje, by nie powiedzieć, nienawidzi. Nie wszystko można wytłumaczyć „prawdą rzeczywistości”. Niestety bardzo często nie potrafimy rozmawiać z sobą, zwłaszcza gdy nasze poglądy nie współgrają z poglądami innych osób… dyskusja przemienia się w monolog poszczególnych interlokutorów, monolog, którego się nie słucha, bo liczy się tylko ten, który samemu się tworzy… pozdrawiam

    Polubienie

  5. Niestety rozmowy inteligentne prowadzone na dobrym poziomie przechodzą do lamusa. Często ludzie przekrzykują się w jakimś temacie, by udowodnić, że to oni mają właśnie rację. Można spotkać się też z takimi rozmówcami, którzy za wszelką cenę chcą udowodnić swoją lepszość i wyższość ponad wszystkich.
    W telewizji od jakiegoś czasu na topie są wszelkie kłótnie, krzyki, przekleństwa i wszelkie intrygi. Ta telewizja, która ma ich najwięcej wiedzie prym medialny.
    Bardzo lubię rozmawiać na różne tematy, ale są też takie, których staram się unikać. Czasem podczas takich ciekawych konwersacji na różne tematy można dowiedzieć się czegoś interesującego, by potem podzielić się zasłyszanymi informacjami z innymi rozmówcami.

    Szukając odpowiedniego cytatu do Twojego postu natknęłam się na takie zdanie, które w kilku słowach przedstawia całą prawdę.
    „Dziś mówić można z każdym, rozmawiać z mało kim”.
    Pozdrawiam poświątecznie

    Polubienie

    1. Mój awatar to zdjęcie okładki pochodzącej z Polityki bodajże w której zamieszczony był raport z badań społecznych w tej sprawie. „Dużo mówimy mało rozmawiamy” … I do tego te krzyczące usta.
      Nauka dowodzi, że tylko ok. 7 proc. przekazu pochodzi z używania słów, a więc cała reszta, to czynniki pozawerbalne. Skoro w tak małym stopniu docierają do odbiorców to uznano, że można poprawić efekt stosując agresywne powtórki

      Polubienie

      1. Oj,tak wielu chce mówić, mało kto chce wysłuchać, nawet na blogach obserwuję to zjawisko: bez wczytywania się w posty coś tam się skrobnie w komentarzu…może do mnie zajrzą? a tu nie o ilość chodzi, a o jakość rozmowy…

        Polubienie

      2. A już czytanie cudzych komentarzy to w ogóle przesada! I jak tu rozmawiać? Chociaż wydawałoby się, że właśnie blogi są środowiskiem naturalnym pokolenia smartfonów.

        Polubienie

      3. ~Dreptak Zenon

        Hmmm… Rzeczywiście myślisz Ewo, że czytanie komentarzy to jest coś niestosownego, lub że to strata czasu????
        Nie tak dawno przewinęła się w kręgu zaprzyjaźnionych blogów dyskusja, miedzy innymi na ten temat. Nie będę się powtarzał, ani też przytaczał linków – poświęć odrobinkę czasu, poczytaj (właśnie komentarze) i wyciągnij wnioski.
        Sieć jest wielowątkowa i wielowątkowe są rozmowy, również w „realu”, Jednak podstawowa różnica jest taka, że po wypowiedzi pozostaje wierne odbicie, w postaci zapisu na serwerze. Można do takiego wątku wrócić, zastanowić się, wyciągnąć wnioski. Blogi na ogół maja taki mechanizm, który na to pozwala.
        Co do smartfonów, to nie są one dobrym narzędziem do przeglądania blogów, bo są zwyczajnie za małe. Doraźnie tak, ale nie na dłuższa metę.
        Pozdrawiam. 🙂

        Polubienie

  6. ~Bet

    To aż dziwne zważywszy jak powszechny jest widok ludzi przyklejonych do telefonów. Bardzo mnie dziwi ta ogromna potrzeba komunikacji i zastanawiam się „o czym można tak dużo gadać?” Niestety boleśnie przekonuję się o jakości tych rozmów będąc zmuszoną do ich wysłuchiwania w sklepie lub tramwaju.
    Już sam wstęp typu: „Noooooo….Co tam…? Eeeeech…” Wyznacza poziom dyskusji.

    Polubienie

  7. A zaczyna się już w beciku. Rodzice zamiast rozmawiać z dzieckiem sadzają je przed telewizorem. A sami mają czas na rozmowę. Na fejsbuku rzecz jasna, bo tam można mówić o sobie, nie słuchając innych. Jak w studiu telewizyjnym, do którego zaprasza się gości, by redaktor mógł błysnąć.

    Polubienie

    1. Podpisuję się pod tym co Ewa napisała; wszystko zaczyna się od kołyski – rodzice po prostu nie rozmawiają z dziećmi, z jednej strony to brak czasu i zmęczenie, a z drugiej należy zapytać po co ludzi decydują się na potomstwo, które potem wychowuje świat, a nie rodzina.

      Polubienie

    2. Nasze pokolenie wychowywało dzieci przez rozmowę, czytanie książeczek, wspólne spacery, objaśnianie świata, zasad jego funkcjonowania.
      Dzisiaj daje się czteroletniemu dziecku, smartfona czy tablet i szczęśliwie ogląda telenowele tureckie. Przykład autentyczny.
      Pozdrawiam:)

      Szczęśliwego Nowego 2016 roku życzę:)

      Polubienie

  8. Co prawda, to prawda umiejętność rozmowy to podstawa, myślę, że nie ma tutaj drogi na skróty, jak tylko codzienny kontakt z drugim człowiekiem, dzięki temu można wypracować w sobie „wyczucie taktu”. Zgadzam się też z komentarzami dotyczącymi wpływu rodziny i środowiska w jakim się wychowujemy..
    Pozdrawiam:)

    Polubienie

  9. Już niedługo zapomnimy używania słów i ich znaczenia,
    szczególnie młodzi wychowani na smarfonach, tabletach….
    Ich komunikowanie się między sobą, ich dziwny język
    przyprawia często w osłupienie.
    Nie potrafimy z sobą rozmawiać, nie potrafimy siebie wysłuchać.
    Widać to wszędzie, zarówno w rodzinie, w której rodzice nie mają dla siebie czasu, nie mówiąc już o dzieciach, którym powinni poświęcać jak najwięcej czasu już od najmłodszych lat.
    Ponieważ każde z nich jest zajęte sobą, często spędzając czas na fb-ku,
    przed telewizorem, czy w komputerze.
    A to właśnie rodzice powinni być dla dzieci przykładem.
    Nie potrafią rozmawiać ludzie w mediach, szczególnie politycy.
    Sztuka konwersacji odeszła gdzieś do lamusa.

    Pozdrawiam serdecznie.
    Wszystkiego Najlepszego i Najpiękniejszego
    w Nowym Roku 2016 życzę 🙂

    Polubienie

  10. Witam
    Ciekawie napisałaś, szczególnie o zasadzie że to rozmówca jest najważniejszy i nie powinno się mówić o sobie.
    Ja zauważałam, że większość ludzi uwielbia mówić o sobie i mało ich interesuje rozmówca, znaleźć słuchacza, który jest żywo zainteresowany ich życiem to ich cel…
    pozdrawiam ciepło
    dobrycoach.bloog.pl

    Polubienie

  11. Bardzo to wszystko ciekawe. Tytuł książki już zanotowałam. Koniecznie muszę ją przeczytać.
    Z moich doświadczeń wynika, że najlepiej się rozmawia, z zachowaniem wszelkich zasad „dobrego wychowania”, z osobami równymi sobie. Przyznam, że lubię rozmowy z ludźmi inteligentnie złośliwymi, a rozmowa z osobą, która „średnio pisze i średnio czyta” po prostu mnie męczy.

    Unikanie rozmowy „o sobie” jest trudno osiągalne. Każde spotkanie z koleżanką to w dużej mierze jej ksobno-monolog, co w efekcie u mnie powoduje to samo.
    Z tym akceptowaniem miernoty nie do końca jest tak. Raczej ją tolerujemy, powstrzymujemy się przed zrobieniem zwrotu w tył.
    Co do humanistów… mój umysł jest po części humanistyczny, a po części ścisły, co niektórym wydaje się dziwne.
    Pozdrawiam.

    Polubienie

    1. Ja świadomie wybieram na przyjaciół osoby empatyczne, na których zawsze mogę liczyć. Unikam egocentryków skupionych na sobie, ponieważ szkoda zdrowia i mojego czasu. Serdeczności.

      Polubienie

  12. Klik dobry:)
    Moja babcia też mawiała „im mniej wiesz, tym stres łagodniejszy”.

    Co do rozmów, to dla mnie są nacenniejsze. Komentarze na blogu, jeśli dyskusja ciekawie się toczy często są więcej warte niż sama publikacja.

    Pozdrawiam serdecznie.

    Polubienie

Dodaj komentarz