Zadymiarze wiedzą, że dymny aromat wymaga czasu i cierpliwości

          Dymny aromat zacznie się snuć, kiedy tylko mocniej słońce przygrzeje. Nie tylko opali ciało, ale przypiecze boczki, piersi i udka. Tylko zadymiarze wiedzą, jak z niczego zrobić dzieło sztuki, tej pierwszej sztuki mięsa i niczym literaturę smakować, trawić i wciągać niepowtarzalny aromat dymu, ziół, przypraw. Zatem dajmy dymne znaki rodzinie i przyjaciołom, by pobyć bliżej natury, ziemi, ognia, powietrza.

          Wprawdzie ciepłe dni sprzyjają grillowaniu, ale musisz pamiętać o swoim zdrowiu, a przede wszystkim o ochronie wątroby. Prawdziwi zadymiarze wiedzą, że trzeba pamiętać o pewnych zasadach. Przede wszystkim nie rozpalają szkodliwą  rozpałką, nie dolewają w trakcie i nie grillują na ogniu, tylko na żarze. Kupują dobrej jakości mięsa, nigdy tych gotowców z tacek, ponieważ wiedzą, że z reguły zawierają szkodliwe gluty (glutaminiany), saletrę i inne szkodliwe dodatki. Co najmniej dobę wcześniej marynują w marynacie z dodatkiem oleju, ziół, czosnku i ulubionych przypraw. Ważne, by samemu robić, a nie używać gotowych, kupnych. Naukowcy udowodnili, że marynowanie działa ochronnie, czyli zmniejsza ilość szkodliwości. A smak podkręcają zioła: rozmaryn, bazylia, szałwia, majeranek, tymianek, oregano itp. Małe i cienkie kawałki grillują się szybciej i przyjmują mniej szkodliwych substancji. Smażymy wyłącznie na tackach lub wewnątrz aluminiowych folii. 

paprika-841681_960_720

           „Styl Życia” podaje nawet rady, jak się ubrać na proszone spotkanie:  „Zostałaś zaproszona na grilla do przyjaciół i nie masz pojęcia jak się ubrać? Najlepiej wybierz wygodne i dość ciepłe ubrania. Grillowanie na pewno trochę potrwa i zanim się obejrzysz, już może zrobić się chłodno! Pamiętaj też, żeby nie zakładać białych ubrań, które mogą ci się szybko pobrudzić w czasie grillowania.”

       Co można grillować? Prawie wszystko, począwszy od ryb, owoców, warzyw, a skończywszy na mięsie i kiełbasce. Musisz również wiedzieć, że nie grillujemy kiełbas i innych wędlin, które zawierają saletrę, ponieważ saletra w wysokiej temperaturze po zetknięciu z kwasem żołądkowym przekształca się w rakotwórcze nitrozaminy – czytamy w artykule Margit Kossobudzkiej w dodatku G.W.  „Tylko zdrowie” nr 26 z 2015 r. Po wuja ci dodatkowy problem zdrowotny, więc wcześniej pomyśl, by sobie nie szkodzić.

          Zatem kiedy znów powieje ten sprzyjający grillowaniu wiatr, nosy w górę!    I wciągaj, wciągaj ten pachnący ziółkami dymek.  A jak ktoś chce jeszcze dodatkowo podnieść sobie pośladki bez skalpela, to zapraszam na wyborne szaszłyki z grilla i ziołową aromatoterapię.

            Przypomniał mi się pies prof. Filutka: ” Nie masz ogona,  pomerdaj uśmiechem.” Hej, świecie, uciesz się grzesznymi przepysznościami prosto z grilla.

          

109 uwag do wpisu “Zadymiarze wiedzą, że dymny aromat wymaga czasu i cierpliwości

    1. ~Dreptak Zenon

      Szarabajko, jeżeli masz ochotę na dobry przepis, to powiedz co masz ochotę przygotować, a szybciutko zmajstrujemy jakiś przepis wg potrzeb!!! 😀 😀 😀
      Tylko nie mów, że pójdziesz do marketu po kiełbaski! Bo na to przepisu Ci nie dam!!! 😀 😀 😀

      Polubienie

      1. ~Dreptak Zenon

        W maju tak naprawdę jest jeszcze mało możliwości, jeżeli chodzi o owoce i warzywa. W zasadzie rozsądne są jedynie pieczarki i jabłka. Za to mamy już niezły wybór nowalijek, ziółek i ziemniaki młode z importu.
        Do tego jakieś mięsiwko, bo bez tego trudno myśleć o prawdziwym grillowaniu i mamy podstawę do planowania.
        Sosy do zgrillowanych produktów to już inwencja i gust indywidualny, ale mogą być na bazie śmietany gęstej albo jogurtu bałkańskiego, musztardy, ogórków, chrzanu, czosnku, albo i z miodu.
        Mięso w zależności od możliwości technicznych i umiejętności w formie peklowanych płatów i mielonej – kiełbaski, sziszkebab. Większość można przygotować sobie wcześniej. Samo grillowanie to będzie czysta formalność.

        Polubienie

      2. Szarabajko, a może spróbuj kofty? Mieloną wołowinę czy jagnięcinę dopraw czosnkiem, kuminem, solą, pieprzem, kolendrą, imbirem, papryką, drobno pokrojoną cebulą wstaw na noc do lodówki. Przed położeniem na grilla dodaj pokrojoną pietruszkę i jajo. Wymieszaj i mokrymi rękami oblep namoczone patyczki albo efektowne gałązki rozmarynu. Smażymy z obu stron.

        Polubienie

      3. ~Dreptak Zenon

        No a jak???
        Widziałaś co wypływa z tych produktów wędlinopodobnych, zwanych kiełbaskami grillowymi?! Jakieś fluki, gluty i cholera wie co jeszcze – to oślizgłe i śluzowate coś stanowi przecież główną substancję tych kiełbasek!
        Nie ma tu miejsca na kompromis – kiełbaski trzeba zrobić samemu – inaczej zjemy jakieś obrzydlistwo!!!
        Ja wiem, nikt mi nie wierzy ze to proste, ale to naprawdę nie jest skomplikowane. Trzeba tylko mieć maszynkę do mięsa, a do „palcówki” to i bez tego można się obyć. 🙂
        Jeżeli ktoś mi nie wierzy, to przecież jest skarbnica wiedzy zadymiarskiej na http://wedlinydomowe.pl/forum/
        Oni tam wszyscy kiedyś zaczynali od wątpliwości i zerowej wiedzy. Za to mieli chęci i dosyć ersatzów z marketu!!! 🙂

        Polubienie

      4. Dziękuję serdecznie!!!! Na pewno z części pomysłów skorzystam. To mielone jest nęcące. Sosy tuczą :), więc sobie odpuszczę, ale czosnek, papryka, cebulka….mniam …No i młode kartofelki, ale chyba trzeba je wcześniej ugotować?

        Polubienie

      5. ~Dreptak Zenon

        U nas jest dział „Kuchnia” i tam można szukać. Różne są ale na grilla nie ma chyba nic? Raczej preferowane są wędliny, w tym biała kiełbasa i kiełbaski z Watrowiska, zwane Zośkami. 🙂
        Za to na pewno jest duży wybór na http://wedlinydomowe.pl/grillowanie-i-pieczenie/grill
        Postaram się jutro wieczorkiem sklecić co nieco na grilla, żeby nie było że nie ma. 😀
        Niestety fotek nie będzie. 😦

        Polubienie

      6. ~Dreptak Zenon

        Kartofelki na grilla koniecznie wcześniej obgotować na półmiękko, tak żeby się ładnie dawały kroić, ale żeby się nie rozpadały – takie twardawe maja być. I wtedy trzeba zdecydować co dalej – albo przekroić wzdłuż, na pół i upiec na ruszcie, albo ponacinać równolegle i głęboko, a w szczeliny pędzlem wcisnąć oliwę z ziołami – wg uznania, bazylia, oregano, czosnek, majeranek, pieprz, papryka i posolić. Oczywiście na ruszt i dopiec.
        Mięso odbłonione i pokrojone w poprzek włókien natrzeć solą lub peklosolą, w ilości ok 20 g na kilogram, co najmniej 24 godziny przed grillowaniem. Schować do lodówki. W dniu grillowania opłukać, osuszyć i pozostawić na kilka godzin w temp. pokojowej.
        Na samym grillu osuszać najpierw w cieple paleniska, nad węglami (ruszt wysoko), aż utworzy się lekko błyszcząca skórka, a samo mięso zaróżowieje. Potem można obniżyć ruszt, ale bez przesady. Pieczenie ma trwać około godziny. Nie należy przegrzewać mięsa i w żadnym przypadku ono nie może skwierczeć!
        Jeżeli mamy termometr to jest dobre, gdy wewnątrz osiągnie temp. ok. 75 stopni. Na pewno nie będzie wtedy surowe, a zachowa soczystość i miękkość. Przegrzanie spowoduje, że będzie twarde jak podeszwa, czyli grillowy standard.
        Natomiast błoniaste resztki zmielić na drobnym sicie i dodać lepszej jakości mięsa zmielonego na grubszym sicie.
        Posolić i przyprawić wg gustu. Wymieszać i odstawić do lodówki.
        Przed dalszą obróbką można dodać drobno posiekaną cebulkę i nawet jajko. Mokrą ręka formować w podłużne „kotleciki” i wbić po dwa patyczki szaszłykowe – dwa, bo wtedy łatwiej przewracać – na jednym może się obracać wokół osi, albo i spadać. Opiekać nieco intensywniej niż kawałki mięsa.
        Uwaga, nic prawie nie pisałem o przyprawach – te daje się na koniec, na talerzu!!!! Inna sprawa, że są w zasadzie niepotrzebne – samo mięso w ten sposób przyrządzone jest smaczne.

        Polubienie

  1. Nasza Szanowna Pani Profesor wie, potrafi … więc … walimy do Niej na grilla. Przyznaję, w tej materii też jestem laikiem. Potrafię jednak rozróżnić co dobre, co zaś mniej. To czy jadalne i mało szkodliwe pozostaje w rękach mistrza. Życzę wszystkim udanych i zdrowych grilowań w tym sezonie. Lubię karkówkę, kaszankę. Pozdrawiam. 🙂

    Polubienie

    1. Kiedyś zwyczajnie kładło się na ruszcie kiełbaski, kaszankę itp. Obecnie ukazują się rady w gazetach, internecie, telewizji, radiu i wskazówki, którymi chciałam się podzielić,
      Pozdrawiam.

      Polubienie

      1. Za to co tu w komentarzach czytam, mam wielki szacunek do ich autorów. To naprawdę głęboka wiedza, niuanse. Człowiek potrafi. Ja kiedyś zapamiętałem od swojej mamy : to co gotujemy/smażymy/pieczemy ma być jadalne, ugotowane/upieczone/usmażone i przyprawione do smaku. Postępuję tak od wielu lat i żyję, apetytu nie straciłem. Pamiętam ogniska, na podwórku wędzarnie, było prosto i naturalnie. Dzisiaj to wszystko się ubogaca, takie czasy. Uważam, że z umiarem wszytko można. Prawdziwy powód powtórnej tu mojej obecności to podziw dla tego co tu się dzieje wokół tego postu. Tyle tu tego. Dla mnie to szok! Moje ukłony, mój zachwyt. Wszystkim gratuluję, szczególnie autorce. Poziom to poziom, dobrze, że tu wpuszczają, popatrzeć można. Czerpię garściami. Pozdrawiam. 🙂 X n

        Polubienie

      1. ~Dreptak Zenon

        Dołączam do towarzystwa nie przepadającego za grillem!!! 😀 😀 😀
        Precz z tandetą, niech żyje ognisko i wędzarnie!!! 😛 😉

        Polubienie

      2. Ognisko? Można podsmażyć chleb, upiec ziemniaki, jabłka, jajka, zrobić podpłomyki i inne tym podobne, mięsa też dawniej pieczono nad ogniskiem. Np. kurę na rożen, rożen nad ognisko.:) Niektórzy w ognisko wstawiają specjalne kociołki. Jest dużo możliwości. Plus piękno żywego ognia i woń drzewnego dymu.:)

        Polubienie

      3. ~Dreptak Zenon

        Na Watrowisku robimy pieczonkę w wielkim żeliwnym garze na nóżkach! 🙂
        A nie ma lepszego pieczonego mięska nad takie z ogniska, potrzeba tylko odrobinę wiedzy w przygotowaniu i cierpliwości w pieczeniu, bo najpierw taki kawałek mięska trzeba dokładnie osuszyć, bez dymu i ognia. A później to już wedle gustu – byleby nie przegrzać!
        A, i ci medialni kucharze niech spadają na drzewo ze swoimi niewydarzonymi radami odnośnie bejcowania, marynowania i polewania piwem!!! Psują tylko dobre mięso! 🙂

        Polubienie

      4. Przepraszam, zdrowiutkich ziarenek nie mogę jeść, ja tylko mięsko, takie zalecenie lekarza. Wegetarianie i weganie grilla omijają szerokim łukiem. Pozdrawiam.

        Polubienie

  2. ~Marchevka

    Zadyma kojarzy mi się z Kneziowym wędzeniem różnych smakołyków. W sobotę jadę na takie właśnie zadymianie w starej, murowanej wędzarni 🙂 A na grilla też mam ochotę wielką, ale dopiero, kiedy pokrywa śnieżna zniknie na dobre 😀

    Polubienie

      1. Ty się śniegiem nie przejmuj. Widziałam kiedyś studentów, którzy zimą (a była to zima prawdziwa, ze śniegiem i mrozem), wyszli przed akademik i zrobili sobie grilla. Wszystkich zatkało.:))) Ale najbardziej to im zazdrościliśmy tego ciepła od grilla…:)

        Polubienie

  3. ~Dreptak Zenon

    Jako zawzięty i zaprzysięgły zadymiarz nie zgadzam się z większością tego, co tu napisałaś, a szczególnie z tą panią z Gazety Wyborczej. Zacznę od samego grilla i grillowania – to jest ersatz, substytut zwyczajnego i prawdziwego ogniska – takie ognisko dla ludzi, którzy na nie miejsca nie mają. Dla mnie kompletnie bezsensowna moda, która się ma nijak do potrzeb i zdrowia. Rozpalony węgiel na który musi kapać tłuszcz to źródło trujących dioksyn. Niedopalone spaliny osiadają na mokrych potrawach i natłuszczonym mięsie – to aż gorzkie od smoły! Do tego częsty dodatek cukru albo miodu – to nie ma prawa obeschnąć i efekt się potęguje!!!
    Teraz kwestia tego sławetnego marynowania – to jest źródło większości szkodliwych procesów w trakcie owego sławetnego grillowania! Podstawą może tu być jedynie sól, przyprawy i jeżeli ktoś uważa za słuszne, właśnie owa gromiona saletra!!!
    Z przypraw to głównie czosnek i pieprz, ale nic nie szkodzi innym – rzecz gustu – jednak przesada w różnorodności jest niewskazana. I na litość boską żadnego tłuszczu do tego!!! Glutaminian w niewielkich ilościach nikomu nie szkodzi, ale w przypadku dobrego mięsa jest zwyczajnie zbędny. Broń Boże nie powinno też się smarować niczego miodem!!! W ogóle niczym nie smarować pieczonego mięsa dopóki jest nad ogniem!!! Tych „specjalistów” co takich rad udzielają, bym pogonił na cztery wiatry!!!!
    No i kwestia tych nitrozamin – niech baba się nie wypowiada na tematy o których nic nie wie! Oczywiście że gdy czas od zapeklowania jest za krótki to jest to szkodliwe a nawet trujące!!!! Oczywiste, że w handlu są produkty z nadmiarem nitratów! Ale tam gdzie jest umiar i sprawdzone produkty, takowych NIE MA!!!
    A najlepsze pieczyste z ogniska, to mięsko peklowane (tak, tak!!!), bez żadnych przypraw! Dokładnie osuszone przed pieczeniem i dodatkowo osuszane przy ogniu – nie w ogniu i nie nad węglami – nie ma lepszego!!!
    Oczywiście konkurować tu może jeszcze wędzenie w prawdziwej wędzarni, ale to już opowieść na wiele tekstów!!!
    No co ja tu jeszcze… A, już wiem – przepraszam że się znowu wymądrzam, ale u nas w rodzinie trochę się nagrillowaliśmy i od paru lata grill sobie spokojnie rdzewieje, bo nikt nie ma ochoty na użycie! Albo ognisko, albo wędzarnia! Amen!!!
    A na dowód tego, że wiem co mówię, możesz zapytać tych Watrowiczów, którzy rok temu mieli okazje zajadać mięsko z ogniska.

    Polubienie

    1. Bez pytania potwierdzę, że przed dłuuugą drogą wszamałam dwa przepyszne kawałki mięcha i od roku wzdycham do wspomnień tego smaku – nigdzie wcześniej i nigdzie później – nie napotkanego. Ach!!!

      Polubienie

      1. ~Dreptak Zenon

        No ale sama powiedz Marchevko – był tam ktoś, kto wierzył, że to będzie coś specjalnego? Miałem wrażenie, że wszyscy patrzą na mnie jak na wariata!!! 😀

        Polubienie

      2. Prawda, podeszłam z dystansem, nie wiem czy pamiętasz, ale ja nawet nie chciałam kija nad ogniem trzymać…. Buhahaha. A później wsunęłam dwa kawałki, a później całą noc pilnowałam tego, co mi na drogę zapakowałeś, żeby mi imprezowa zgraja jedzenia nie ukradła. 😀 😀 😀 😀

        Polubienie

      3. ~Dreptak Zenon

        Tak właśnie obserwowałem, że nikt entuzjazmem nie pałał!!! Ale przecież nie mogłem wszystkiego szam upiec!!! 😀 😀 😀

        Polubienie

    2. Wiedziałam…, a nawet po cichu liczyłam na rzeczową dyskusję. Nie przeliczyłam się, wszak największy zadymiarz zabiera głos. Ja na zadymianiu się nie znam, więc czytam z zainteresowaniem prawdziwego fachowca w tej dziedzinie. Hm, kto nie marzy o prawdziwej wędzarni…

      Polubienie

  4. A ja utrzymuję, że i ognisko, i wędzarnia, i grill w rozsądnych ilościach używany, nikomu zaszkodzić nie może, tak jak ciasta, tłuszcze, cukry i te wyskakujące z butelki napoje. Najważniejszy jest umiar we wszystkim co robimy i grillowanie, jako żywo, przepięknie wpisuje się w tę poetykę spożywania smakowitości. Dodatkowo uważam, że sama konsumpcja jest smacznym, ale przecież dodatkiem do spotkania się przy ogniu i do rozmowy jaką z sobą prowadzimy… bo nie ma nic straszniejszego nad grillowanie samemu sobie… pozdrawiam

    Polubienie

    1. W grillowaniu chodzi o przyjaciół i pobyt w plenerze. Lubię grillować w „paczuszkach” ryby, a ostatnio jedna z pań gotujących na ekranie powiedziała, że okonia się nie grilluje. Najzdrowiej sardele, ale skąd wziąć?
      Nie wiem, dlaczego pewnych ryb nie kładzie się na ruszt, ale może warto znać pewne rzeczy wcześniej, zanim zacznie się dymić.
      Pozdrawiam.

      Polubienie

      1. ~Dreptak Zenon

        Dlaczego się nie grilluje okonia? Jeżeli jest doskonały z ogniska to i z grilla jest dobry! Na pewno lepszy od wszelkich sardeli!!! A jaki jest smaczny jazgarz na patyku!!! Za to na pewno lepiej nie grillować ryb karpiowatych – rozłażą się i smakują średnio.
        A ta pani to ta słynna blondynka, co to czepka nie zakłada? No to nie dziwie się. 😀 😀 😀

        Polubienie

      2. Oczywiście, miałeś nosa Zenonie Dreptaku. Chodziło o tę słynną. Skoro jazgarz z okoniowatych i się go grilluje, to czemu mówiła, że okonia nie wolno, pojąć trudno. A tak nawiasem jadłam zupę z jazgarza, smakowita.

        Polubienie

  5. No i wszystko jasne, czas grillowania nastaje z majem. Bardzo lubię jedzenie z grilla, najbardziej karkówkę, boczek oraz ziemniaki i paprykę. Robimy u siebie, ale najwspanialsze mięsa robi brat. To prawdziwa uczta dla żołądka, chociaż mój niestety wymaga potem wsparcia Anestelockiem :(( Trudno się jednak oprzeć pokusie i dziobię co-nieco, a potem cierpię 😦
    Bez charakteru jestem….
    Pozdrawiam ciepło w słoneczny, chociaż bardzo zimny poranek 🙂

    Polubienie

  6. Ja tam lubię… takie śliweczki w boczek wędzony zawinięte, potem maczane w miodowo – musztardowym sosie…, mięsko wcześniej marynowane, marynata koniecznie z niewielkim dodatakiem czegoś alkoholowego ( piwo, abo nieco wódki), bo wtedy pięknie kruszeje, serki ( najlepiej typu camembert) w ziołach, ugrilowane w folii, a potem z pyszna żurawiną, kaszanka z kiszona kapustą, rybki… mniam:)

    Polubienie

      1. taki typowy krążek ( sprrawdzają się na pewno te małe serki z Turka) lekko pokryj oliwą z przyprawami według gustu, zawiń w folię i dopiero na grill. Można też same przyprawy, bez oliwy, ale wtedy jest bardziej suchy:)

        Polubienie

  7. Zgłodniałem czytając…
    Życzę wszystkim radości płynących ze spotkań przy grillu lub ognisku, koniecznie z mistrzem ceremonii, który upiecze, poda, zaśpiewa, żarcik podsunie, poleje…

    Polubienie

      1. ~Dreptak Zenon

        Rzecz aromatu i prostsza obsługa. Gazowy nie wymaga specjalnej wiedzy na temat kuchennej chemii i fizyki. Ot, włączasz i wrzucasz co masz, opiekasz do właściwego wyglądu i pilnujesz jedynie temperatury. Ale aromatu z dymu nie uzyskasz, chyba że zastosujesz koncentrat dymowy z torebki. Natomiast efekt zbliżony do pieczenia czy opiekania jak najbardziej. No i na gazowym sprawdzają się receptury kucharzy celebrytów, z ekranu telewizorni! 🙂

        Polubienie

      2. Prawdziwi zadymiarze odchodzą od telewizorni, zresztą nigdy w niej nie siedzieli. Celebryci też powoli zaczynają to rozumieć i coraz częściej promują dawne potrawy.

        Polubienie

  8. Nie jestem fanką grillowania, bo po pierwsze nie mam gdzie, po drugie za dużo tych zasad do spamiętania, po trzecie kulinaria nie sa moja pasją.
    Jeśli jednak ktoś lubi i robi to dobrze to życzę udanej majówki przy grillu, a najważniejsze to dobre towarzystwo 🙂

    Polubienie

      1. Witaj ULTRO ! Słońce zamówiłam i nic nie wskazuje że będzie inaczej a jak by nie było – no to na tarasie sezon grillowy bedzie rozpoczety zapraszam slonecznie i cieplutko pozdrawiam

        Polubienie

  9. Ja podobnie jak niektórzy, bo zdania są podzielone, lubię przysmaki grillowe, Najczęściej kupujemy te chorobotwórcze wyroby, bo nam smakują.
    Kaszankę owijam w sreberko i do środka wkładam trochę masła i cebulkę, potem po zagrzaniu jest pycha. Podobnie też pieczemy ziemniaczki tylko, że dodaję masełko czosnkowe.
    Natomiast z warzywek lubię, cukinię, czerwoną papryczkę i bakłażana. Robię sobie nawet czasem, takie warzywne szaszłyki, a kiedy indziej znów warzywka przeplatane z mięskiem, pycha.
    uuu, aż się głodna zrobiłam 🙂

    Pozdrawiam ciepło i udanego długiego weekendu Ci życzę Ultro 🙂

    Polubienie

  10. Grillowanie to już ważny element stylu życia Polaków, to co napisałaś jest ważne , żeby jeszcze ludzie to zastosowali w praktyce, ja zauważyłam, że przeciętny Polak kupuje najtańsze mięso, kiełbasę w super promocji, piwo i już grillowanie czas zaczynać…a sporo osób ma np. nadciśnienie a jedzenie smażonego mięsa w przypadku nadciśnienia szkodzi…
    pozdrawiam ciepło

    Polubienie

  11. Nie jadam mięsa, z wyjątkiem ryb, ale z grila czasem korzystam. Pstrag lub inna ryba z zieloną pietruszka w folii, pieczarki, papryka albo chleb z żółtym serem, oscypkiem czy mozarellą, na to pomidor albo żurawina. Pycha! Dużo zdrowsze niż karkówka, kaszanka czy kiełbasa. Pozdrawiam 🙂

    Polubienie

  12. ~Dreptak Zenon

    Ja jeszcze dorzucę kilka elementów z kuchennej fizyki i chemii.
    Spaliny (z ogniska, wędzarni, grilla) składają się z oparów różnych substancji, głównie wody. Im bardziej przezroczysty dym, tym mniej w nim substancji oleistych, w tym szkodliwych. Większość składników dymu łatwo można skroplić – same nawet się skroplą, jeżeli po drodze trafią na zimna powierzchnię. Tak więc, żeby wszystkie substancje smoliste osiadły na naszych grillowanych potrawach, to trzeba je zimne położyć na ruszcie – zimne, czyli prosto z lodówki!
    Czynnikiem przedłużającym ogrzewanie potrawy jest woda na jej powierzchni – im bardziej są mokre grillowane przedmioty, tym dłużej będę się nagrzewać i jednocześnie dłużej będą zimne – osiądzie na nich jeszcze więcej brudu ze spalin!
    Nie da się opiec mokrej powierzchni mięsa, bo woda wszak dopóki na nim jest, nie osiągnie temperatury wyższej niż 100 stopni, a opiekanie mięsa następuje dopiero powyżej 140 stopni. Teoretycznie można by ją szybko odparować wysoką temperaturą, ale przecież jej druga powierzchnia to zimna potrawa!!! Tak więc koło się zamyka – nie ma innej opcji jak osuszenie – nawet w bardzo wysokiej temperaturze!!!
    Zakładając, że zdołamy uzyskać efekt opieczenia, to w środku potrawa nadal jest surowa, a my mamy piękną spaleniznę na powierzchni – smolącą, śmierdzącą i niesmaczną (gorzkawą)!!!
    Oczywiście mozna dodać do słynnej bejcy cukru w postaci czystej lub miodu – prawda, cukier karmelizuje w temp. niższej bo już od 120 stopni Celsjusza, ale przecież jest produktem silnie higroskopijnym, więc mamy kolejny czynnik opóźniający osuszanie!!!! Za to gdy wreszcie osiągniemy pożądany efekt, czyli karmelizację, to okazuje się, że temp. na ruszcie jest za wysoka i cukier zaczyna się palić (zwęglać), co w połączeniu z tak polecanym tłuszczem daje efekt żałosny.
    Teraz uwaga, będą herezje!!!
    Otóż mięso trzymane w temp. 60 stopni C, po ok TRZECH godzinach jest miękkie, soczyste i smaczne!!! Tak tak – to tylko 60 stopni!!!
    Oczywiście czas się skraca powyżej tych 60 stopni i już w temp. 70 stopni jest o wiele krótszy, a jeszcze krótszy w 75 stopniach!!! Ale uwaga, po przekroczeniu 82 stopni mięso twardnieje i robi się suche, żylaste i niesmaczne – żeby teraz z nim coś zrobić, to trzeba je rozgotować, co nie jest możliwe na grillu, chyba że owiniemy całość folią aluminiowa!!!!
    Zakładając że w środku nasz kawałek mięska ma te 80 stopni, to musimy przyjąć, że im bliżej powierzchni, tym temp wyższa, a więc poza samym środeczkiem reszta jest już twarda i niesmaczna – przegrzaliśmy!!!!
    Przyjmuje się, że nie podgrzewamy więcej mięska, jeżeli w środku osiągnęliśmy 75 stopni Celsjusza!!!
    A teraz wracamy do naszego osuszania, grzania, opiekania i grilla.
    Istotne jest wstępne przygotowanie – nie „maźgamy” żadnymi paskudztwami potraw na grilla, nie paćkamy ani miodem ani cukrem, nie trzymamy przed grillowaniem w lodówce, nie wytwarzamy dużych ilości dymu, szczególnie „tłustego” i nie wsadzamy prawie w żar!!!
    Potrawy na grilla należy kilka godzin przed obróbką na palenisku doprowadzić do temp. pokojowej i osuszyć koniecznie najpierw ręcznikiem papierowym, a później w cieple grilla.
    Gdy są suche (wytworzą błyszczącą skórkę) można je już opiec i po osiągnięciu przez mięso 70-75 stopni wewnątrz, są gotowe.
    Podobne zasady dotyczą owoców i warzyw.
    Żeby przyspieszyć proces, można nasze produkty wstępnie osuszyć w piekarniku, w temp 40-60 stopni, na termoobiegu – jeżeli jest taka techniczna możliwość.
    Teraz jeszcze kilka słów o drobiu z grilla – warto kawałki mięsa drobiowego wrzucić na osolony wrzątek i potrzymać w temp. do 80 stopni, aż osiągną wewnątrz 65 stopni lub dla pewności 70. Chodzi o salmonellę, która w tych temperaturach ginie. Przy grillu nie ma na ogół warunków do zachowania odpowiednich reżimów higieny. Później można już spokojnie takiego kurczaka grillować! Na pewno jest bezpieczny i nie straci na smaku.
    Posolone lub peklowane mięso wołowe i wieprzowe płuczemy z nadmiaru soli, bo w procesie obróbki cieplnej wilgoć odparowuje, a sól pozostaje na powierzchni – potrawy są wtedy dużo bardziej słone!
    O czymś zapomniałem? Na pewno, ale z grubsza zasady chyba wyjaśniłem? 🙂

    Polubienie

    1. ~Małgośka

      … termoobieg, słony wrzątek, termometr w pupie grillowanego kurczaka, miód – nie, salmonella – tak…
      Zenonie, litości !!! Toż to cała rozprawa doktorska wyszła z tego!
      Znam prostszy sposób na grillowanie : szybki wypad na żagle nad jezioro, doborowe towarzystwo, mięso ( zabejcowane wcześniej!) na ruszt, jakiś ulubiony drink i … rozmowy, rozmowy, rozmowy, uśmiechy, śmiechy, żarty…

      Nie twórzmy filozofii z fajnego wypadu; można znać zasady, ale nie mięcho tu najważniejsze!

      Polubienie

      1. ~Dreptak Zenon

        Oczywiście że tak!!!
        Tylko ze widzisz, mowa jest o grillowaniu i autorytetach, a tych ja (jak wiesz) nie uznaję, szczególnie gdy jest to blond kocmołuch, co na tym się nie zna!!!
        A kwestie bejcowania już omówiłem – można bejcować, ale zanim mięso trafi na ruszt, trzeba to spłukać i samo mięso osuszyć. Wszak mowa też była o tym jak to zdrowo zrobić, tak? 😀 😀 😀
        A poza tym – wełna, nie wełna, byle do pełna – taż można i kiełbasę grillową, jak nie ma innej!!! 😀 😀 😀

        Polubienie

      2. ~Dreptak Zenon

        A co do salmonelli – miałaś okazje doznać tej „przyjemności”??? Bo gorsza jest już tylko cholera! 🙂
        Dlatego surowy kurczak, brak warunków i surowe warzywa proszą się o nieszczęście!

        Polubienie

      3. Małgosiu, masz rację, w tych spotkaniach zawsze chodzi o spotkania z przyjaciółmi i beztroskie rozmowy i żarty. Ma być wesoło i przyjemnie. Ale przyznasz, że bez konsumpcji to nie ten tego…

        Polubienie

    1. ~Dreptak Zenon

      Jeszcze można się podczepić pod dobrych znajomych z działka na wsi! 😀 😀 😀
      Wielu jest takich co bardzo życzliwie do takich spraw podchodzą. 🙂

      Polubienie

      1. ~Dreptak Zenon

        Ktokolwiek sobie zaplanuje trasę Żółkiewka-Piaski, może dać znać – znajdzie się miejsce na namiot, ognisko, gałęzie do palenia, a nawet wędzarnia, grill i woda ze źródła. Gdyby pogoda miała być deszczowa to i nocleg w suchym miejscu. Okolica tak piękna, że trudno o coś atrakcyjniejszego. Tylko warunki dość spartańskie. 🙂

        Polubienie

Dodaj komentarz