Tam, gdzie król piechotą chodził

       Na niebie pasą się baranki, ogórkowy gorset poluzowany, więc spokojnie można iść tam, gdzie i król piechotą także zwykł chadzać. Cóż, brudnemu to zawsze ten klozet na myśli.  Nie udawajmy jednak, że tam prawie nie chodzimy, skoro cywilizowani nie potrafią się bez tego przybytku obejść. Trochę jak zakonnicy, trochę jak rozpustnicy zaglądamy za te drzwi z kółeczkami i trójkącikami. Może coś zdołamy podpatrzeć, skoro współczesne toalety mogą patrzeć, mrugać, czy świecić. Przaśny czas zaprzeszły w tym temacie zostawiamy głęboko w tyle.

http://www.online.prezentacje.org/smieszne/toalety_swiata.htm

         Drewniany wychodek z serduszkiem to już przeszłość. Obecnie toaleta może być w kształcie fotelika, tronu, w stylu glamour  (błyszczy się niczym brokat na wieczorowej sukni) lub z wyposażeniem na bogato, czyli: faks, komputer i telefon. Posiedzenie powinno sprawiać przyjemność, ponieważ deska jest nie tylko wyściełana, podgrzewana, ale i naturalnie skórzana. Obok galerii Tate w Londynie stoi toaleta  z luster weneckich. Ta lustrzana kostka pozwala w trakcie wydalania obserwować ruchliwą ulicę i oglądać widoki miasta z różnych stron (ciekawe, czy to podziwianie okolicy ma swój limit czasowy).

        W Hong Kongu, ma się rozumieć, wychodek musi być ultranowoczesny, czyli na fotokomórki, przyciski, a dookoła roztacza się przyjemny morski widok, ponieważ ściany tworzą akwarium z pływającymi rybkami. W Las Vegas pisuar ma kształt otwartych ust, a  z kolei we Freiburgu oddajesz mocz w prawdziwe mosiężne trąby. W Niemczech można spotkać pisuary podpisane, więc podchodzisz i wybierasz w zależności, co wypiłeś: wein, wasser, champagner, limo, bier, a nie próbuj oszukiwać,  że ty tylko wodę…

         W Nowym Jorku na załatwienie sprawy masz kwadrans. Po tym czasie niestety, przybytek się otwiera i nie ma zmiłuj, rozpoczyna się dezynsekcja. W Portugalii możesz załatwić się w galerii wewnątrz manekinów, a w Chinach w egzotycznym smoku. W Księdze Quinessa zapisana jest najdłuższa, jeżdżąca ubikacja. Nie wiem, ile przyjemności z jazdy przeżyjesz, kiedy jedziesz ulicami i siedzisz na odkrytym sedesie. Przy okazji powinieneś też kupić papier toaletowy wytworzony  z kanadyjskiego drewna maczanego w krystalicznej wodzie z ręcznie malowanymi wzorami za 17 dolarów.  Kiedy  zaś znajdziesz się w Finlandii, musisz mieć przy sobie telefon i to naładowany, ponieważ przydrożne toalety otwierają się przez wysłanie sms-a do zarządcy drogi. Inaczej nie załatwisz sprawy. Co kraj, to inne wydalanie, wiedza jak najbardziej i w tym temacie wskazana.

        Prawdziwy raj dla tych, którzy lubią delektować się tymi świątyniami dumania, czeka w Japonii. Tam jest wszystko, o czym może człowiek zamarzyć, czyli elektronika, konsole zarządzające zapachami, różne strumienie wody pod wszelkimi kątami, podgrzewane deski i stosowny wybór dźwięków zagłuszających odgłosy.

        Nie ma co zazdrościć, wystarczy kupić Neorest za 15 tys. Nie dość, że ma futurystyczny wygląd (kosz na bieliznę skrzyżowany z siedziskiem motocykla), automatyczne otwieranie i zamykanie, filtrowanie, samoczyszczenie, to  oczywiście bez pilota ani rusz. Sprawy nie załatwisz, bo jak siądzie bateria, pozostaje pukanie do życzliwego sąsiada. Jeśli kupisz Regio Satis Inox za 18 tys, masz możliwość odsłuchania swojej ulubionej muzyki, a kryształowy Inox z kryształkami Swarovskiego kosztuje około 135 tys. Ciekawe, czy w środku też kryształowo. Jeśli i to nie zadziwi, można oglądać ubikację złotą firmy Hang Fung Gold Technology Group. Wprawdzie jej nie poużywasz, ale pooglądasz i wprawisz się w zakłopotanie, gdy poznasz cenę.  Tylko 15 mln.

          A teraz wróć z dalekiej podróży i zajrzyj do rodzimych przybytków. Też wprawisz się w zakłopotanie, z kolei z innego powodu. Z reguły zamknięte. I nie otworzysz ani pilotem, ani wysłanym esemesem, ani za pomocą euro. Co kraj, to obyczaj.

103 uwagi do wpisu “Tam, gdzie król piechotą chodził

  1. Tyle zbytku w tym przybytku, że nawet nie wiesz co i w jakim stanie tam zostawiasz. A przecież było tak sielsko gdy:
    „Za stodołą, za wujową
    walnął se chłop, kiwnął głową
    i dziwuje się swej kupie,
    jaki ciężar, jaki ciężar nosił w d…e

    Polubienie

    1. ~Iwona Zmyślona

      Rymowanka przepiękna, aż miałabym ochotę przepisać do własnej zakładki „Znalezione, zasłyszane , zapisane”. Ultro- żyję 60 lat i o święcie 19-tego nie słyszałam. Notka bardzo, bardzo pouczająca, chociaż przyznaję, że ciężko mi się ją czytało, bo odruch wymiotny się odzywa zawsze gdy jestem w tego rodzaju przybytku(jak mogłam się przekonać również wtedy, gdy o tym czytam. Będę musiała się mieć na baczności.). Pozdrawiam.

      Polubienie

    1. To tylko cytat z tfuuuurczości ludowej Elizo.
      A tak co do meritum sprawy to chciałem dopowiedzieć, że oglądałem przed laty reportaż na temat pracy jakiegoś instytutu standaryzacji w Niemczech, który dla potrzeb całej UE opiniował nowe modele sedesów. Okazuje się, że nie kształt, kolor, czy inne elementy tzw. full wypasu brano pod uwagę, ale ilość zużytej wody. Nawet przesyłka do oczyszczalni ścieków jaką tą drogą wysyłamy była standaryzowana. To samo dotyczyło ilości listków papieru. Prototypy nie spełniające kryteriów trafiały pod młotek. Nie ma lekko…

      Polubienie

      1. Widzisz Przyjacielu, byłem kiedyś też tam gdzie Wy ostatnio. To co mnie zaskoczyło,to mają tam takie sedesy, do których szczotki są zbyteczne. Wody idzie nieco więcej, ale tak ona wiruje, że efekt murowany. Ponoć tak jest skonstruowany, że odpowiednio woda wiruje. U nas tego nie spotkałem, może dlatego, że w ogóle mało widziałem, rzadko się przemieszczam. Naprawdę to rozwiązanie bardzo mi się spodobało. Przepraszam za swoje trzy grosze, pozdrawiam. 🙂

        Polubienie

      2. Ten typ sedesu nazywają cichobieżnym. Ich sedesy mają jeszcze jedną zaletę. Jest to utrzymujący się w muszli wysoki poziom wody.
        Kiedyś czytałem o tym, że budowany w Poznaniu hotel wyposażono w takie sedesy i nasz odbiór techniczny nakazał wymianę na stosowane w Polsce urządzenia. Wykonawca musiał to spełnić ale w wywiadzie powiedział: Polacy nauczyli się walić na półkę zamiast do wody i w związku z tym macie tam zapachy jak nikt. Dla jasności w temacie dodam, że te „amerykańskie” sedesy produkowano w Chinach

        Polubienie

      3. Dzięki za przybliżenie. Dosadnie to wykonawca powiedział: „macie tam zapachy jak nikt”. Widzę, że nie tylko ja na to zwróciłem uwagę. Oni nie mają u siebie jakiś cudownych rzeczy, mają schludne i funkcjonalne, prawdziwie użyteczne. A to nas Ultra napoczęła. Dzięki i pozdrawiam. 🙂

        Polubienie

      4. Od 2011 roku zespół ekspertów pracował nad ujednoliceniem spłukiwania toalet. Na 60 stronach m.in. czytamy: ” wprowadza się więc kategorię optymalnej “objętości spłukania” (1 litr na spłukanie dla pisuarów, 5 litrów dla muszli klozetowych).”
        „Czym jest zaś sama tajemnicza “objętość”? Na pomoc w próbie zdefiniowania pojęcia “objętości spłukania” przychodzą unijni eksperci: jest to “średnia arytmetyczna objętości jednego pełnego spłukania oraz trzech mniejszych spłukań”.
        Pozdrawiam.

        Polubienie

      1. Szanowny Jędrku.
        Podobno to Japonia zadziwia Europejczyków panelami z imponującą ilością przycisków i elektroniką.
        „Większość ubikacji ma również opcję wyboru ciśnienia i temperatury wody. Na pierwszy rzut oka muszla taka wygląda podobnie do tych, które możemy spotkać na Zachodzie. Jednakże posiada ona kilka dodatkowych funkcji takich, jak: suszarka, podgrzewanie siedziska, opcje masażu, ustawienia strumienia wody, automatyczne podnoszenie pokrywy, automatyczne spłukiwanie itd. Funkcje te obsługiwane są za pomocą panelu sterującego, który może być przymocowany do deski sedesowej lub umiejscowiony na ścianie. Co ciekawe nie ma instrukcji obsługi w języku angielskim. Ciekawostką jest również płyn dezynfekujący, którym można przetrzeć deskę przed jej użyciem, jak i przycisk zagłuszający, imitujący spłukiwaną wodę.”
        Serdeczności.

        Polubienie

  2. Nie mam aż takich wymagań w tym względzie, ma być czysto i wygodnie. Kiedyś we własnej toalecie miałam półkę z książkami, a zakładki były z papieru toaletowego.
    Na szczęście polskie toalety bywają coraz lepsze, choć wkurzają mnie takie z automatem na monety, bo jak można sie domyślać, akurat takiej monety zwykle brak w portfelu…
    Gratuluję dowcipnego ujęcia tematu 🙂

    Polubienie

    1. By się nie zablokować zajadamy śliwki, pijemy dużo wody, zwyczajnej, przegotowanej. Pójdzie, ulgę przyniesie. A w luksusach nie tylko pławić się można, ale i posiedzieć także. Zapachy? Kobiety wiedzą o tym coś więcej. Pozdrawiam. 🙂

      Polubienie

  3. Pewnie bym w tym luksusie oczy wybałuszył, jakim to sposobem się wypróżnić. A tak, też na piechotę, jako chłop z pochodzenia, za stodołę, na świeżym powietrzu do wychodka i z grubej rury. Słuchać MISTRZA Jana z Czarnolasu wypada. We fraszce „Na ucztę” pisze: „Szeląg dam od wychodu, nie zjem, jeno jaje: Drożej sram, niźli jadam; złe to obyczaje”. Piszę komentarz po śniadaniu, przepraszam, pozdrawiam. Wpis bombowy, taki ludzki, życiowy, gratuluję. 🙂

    Polubienie

    1. Wpis powstał po słowach lekarza: dopiero w szpitalu widać, że człowiek jest stertą g… Pomyślałam, że faktycznie choćby nie wiem, jak człowiek się górnolotnie napinał, to w końcu zostaje to jedzenie i wydalanie z tych wyżyn intelektu.
      Serdecznie pozdrawiam.

      Polubienie

  4. W jednym z hoteli w Polsce nie dośc, że podgrzewana i z bajerami, to w toalecie był zamontowany dodatkowy telewizor. W Finlandii ( fakt, ze trzy lata temu) żadnych sms nie trzeba było w długiej trasie. Na lotnisku w Dubaju oczywiście podgrzewane, a pani łaziebna ( bo przecież nie babcia klozetowa) po każdej klientce sprawdzała, czy maszyneria czyszcząco -dezynfekująca zadziałała prawidłowo. W wielu miejscach w Azji na drzwiach oznaczenie, czy za nimi jest tylko obudowana dziura, czy „tron” – nietrudno się domyślić, gdzie bywały kolejki…
    A całkiem ładne, każda inna – przecież na Centralnym w Warszawie, już od kilku lat. Na przykład biblioteka, plaża, już nie pamiętam co jeszcze.
    niestety totalny dramat ( prawie jak w Desperados lub Trainspotting) był na Ukrainie, własciwie na granicy polsko-ukraińskiej.

    I tak każdy powrót z podróży to radośc, że już teraz własna łazienka….

    Polubienie

    1. Pomysł przenikania poezji to toalet zrodził się na Szetlandach:
      Na szkockich Szetlandach ogłoszono konkurs na wiersze do tutejszych toalet. Tematyka jest dowolna, ograniczeń wiekowych brak, jedyny wymóg dotyczy objętości, bo wiersz musi być wydrukowany dużą czcionką, łatwą do czytania w pozycji siedzącej.
      Serdeczności.

      Polubienie

  5. Daj Boże, żeby chociaż były! I to nie jeden przybytek na całe duże miasto. Człowiek w potrzebie nie zawsze ma czas i siły na maraton 😉 Moja wnuczka woła w ostatniej chwili i za nic nie chce korzystać z pleneru. Z kolei mój syn, gdy był mały, nie chciał korzystać z toalet publicznych, wrzeszcząc oburzony wniebogłosy: „ale tu smeldzi!”. Gdyby wzrok mógł zabijać, to już dawno padłabym trupem od spojrzeń babć klozetowych. Zresztą lata mijają, morduję się z potrzebami kolejnego pokolenia :), a czyste i dostępne toalety nadal pozostaję problemem.

    Polubienie

    1. Wyciąg z przepisów regulujących korzystanie z przybytku to dopiero poezja:

      Na terenie sanitariatów obowiązuje bezwzględny nakaz zachowania ciszy.

      Żetony na papier toaletowy są do nabycia w sekretariacie.

      Zabrania się korzystania z muszli klozetowych przy braku wody w instalacji.

      Polubienie

  6. ~Antoni Relski

    Mam takie bezpłatne wspomnienie ze stolicy.
    Zdarzyło mi się dopaść ostatnim tchem toalety umieszczonej w podziemiu, niestety zamkniętej na solidny zamek
    – Macie pecha – pomyślałem rozpinając spodnie.
    Mieli pecha ale i szczęście, ponieważ to była tylko „jedynka”
    Pozdrawiam

    Polubienie

  7. Chyba rok czy dwa lata przed Euro 2012 napisałam post na temat toalet polskich i tych, które widziałam w Europie. Po prostu martwiłam się, że będziemy się wstydzić przed światem, gdy przyjezdni zobaczą nasze toalety.
    Te, o których Ty pisałaś, to tzw. full wypas, jednak ja wolę moje WC- w tradycyjne niebieskie kafelki i mające nieco ponad metr kwadratowy.
    Nie przywykłam do takich luksusów i nawet nie wiem, czy potrafiłabym się znaleźć w takiej toalecie. Już w Wiedniu na Praterze nie mogłam znaleźć przycisku do spłuczki, który był w podłodze.
    Pozdrawiam.

    Polubienie

  8. Lena Sadowska

    Witaj, Ultro.

    Jedyne, czego wymagam od ubikacji, to – żeby była czysta. Nie lubuję się – jak chyba większość normalnych ludzi – w przebywaniu w tym akurat przybytku.
    „Goszcząc” w niektórych z nich miałam czasami wrażenie, że zatraciły funkcję, do jakiej zostały przeznaczone. Celebrowanie czynności fizjologicznych nie wydaje mi się szczególnie frapującym zajęciem. Ale – nie wiem – może to ze mną jest coś nie tak 😉

    A. Bursa pisał w swoim „Sylogizmie prostackim”:

    Za darmo nie dostaniesz nic ładnego
    zachód słońca jest za darmo
    a więc nie jest piękny
    ale żeby rzygać w klozecie lokalu
    prima sorta
    trzeba zapłacić za wódkę

    ergo
    klozet w tancbudzie jest piękny
    a zachód słońca nie

    a ja wam powiem że bujda

    widziałem zachód słońca
    i wychodek w nocnym lokalu

    nie znajduję specjalnej różnicy

    Dobrze, że producenci szaletów to przeważnie ludzie twardo stąpający po ziemi i poezja jest im obojętna, bo jeszcze któryś wpadłby na pomysł, by wykorzystać ten przewrotny wiersz do celów reklamowych 🙂

    Pozdrawiam 🙂

    Polubienie

    1. Witaj Leno, oto próbka poezji szaletowej ze stacji Węgliniec:
      „Przy korzystaniu z pisuaru należy podejść do niego jak najbliżej, nawet dotykając go lekko kolanami, pochylić się do przodu, wyjąć całkowicie narząd moczowy, lekko nachylić go w dół i oddać mocz aż do ostatniej kropli. Przed zakończeniem oddawania moczu nie należy odchodzić od pisuaru, aby nie rozbryzgiwać moczu po podłodze. W ten sposób podłoga wokół pisuaru będzie sucha.” Jak znam życie i tak kropla spadnie.
      Serdeczności.

      Polubienie

      1. Lena Sadowska

        Witaj, Ultro.

        Choćbym nie wiem jak próbowała, w taki sposób tej przyziemnej spawy nie załatwię 🙂

        A skoro już – w myśl zasady, że „nic, co ludzkie nie jest nam obce” – zapuszczamy się w odmęty „poezji kloacznej” ( mającej zresztą swoje początki w twórczości ludowej, więc nie widzę w niej nic szczególnie zdrożnego), proponuję:

        🙂

        Pozdrawiam 🙂

        Polubienie

  9. Niekonwencjonalny temat ;D. Hmm, czysto powinno być, no i niech pachnie jakoś, niech spłuczki działają, niech deski nie będą połamane i brzydkie, szczotka i kosz też niech się znajdują w każdej kabinie, bo spotkałam się z tym, że nie było. A tam widoków, wymyślnych kształtów i całej reszty bajerów nie potrzebuję.
    Pozdrawiam.

    Polubienie

    1. Skoro już po osiemnastce jestem, wypadałoby spoważnieć…
      Pozwolę sobie przytoczyć pierwszy punkt instrukcji szaletowej:
      „1. Ubikacja powinna być zawsze utrzymana w czystości, a użytkownik po wypróżnieniu powinien być zadowolony.”
      O to chodzi.
      Zasyłam serdeczności.

      Polubienie

  10. A ja powiem tak: w Polsce jest coraz lepiej. Najgorsze toalety widziałam w Paryżu (niestety), choć były i przyzwoite, na poziomie europejskim, różnie też bywało we Włoszech. Jak widać wszędzie można natknąć się na bród i smród. Nie tylko u nas.

    Polubienie

  11. Fajny wpis Ultro, a ile w nim ciekawych informacji. Nawet nie przypuszczałam, że są takie klozetowe wynalazki, o których piszesz 🙂
    Ja częściej spotykałam się z brudnymi i śmierdzącymi toaletami również za granicą, dlatego najważniejsze jest dla mnie, by było w miarę czysto i nie cuchnęło. Pamiętam jak kilka lat temu na słowackim parkingu doznałam szoku, bo okazało się, że by załatwić swoje potrzeby fizjologiczne trzeba stanąć okrakiem nad dziurą. Dla mnie to była żenada.
    Miałam okazję być w różnych ubikacjach, ale krany i suszarki do rąk potrafiły też mnie czasem zaskoczyć 🙂

    Ściskam serdecznie

    Polubienie

      1. Będę kiedyś w Stolycy to koniecznie muszę to sprawdzić 😉
        Uśmiałam się z tych niektórych oznaczeń toalet. Nawet nie przypuszczałam, że jest tyle ciekawych i humorystycznych symboli ubikacji 😉

        Polubienie

      2. Wprawdzie nie spotkałam się z muzyką, ale kreatywność ludzka nie zna miary.
        W Japonii jest opcja wodospadowa, szum wody zagłusza ew. odgłosy.
        Serdeczności.

        Polubienie

  12. A i owszem, zdarzało mi się korzystać w swoich podróżach, i z tych podgrzewanych w Szwecji, z ekskluzywnych w Niemczech i z tych „na Małysza” we Francji.
    Najzabawniejsze zdarzenie miałem właśnie we Francji, kiedy to po oddaniu potrzeby z ciała stałego nastąpiło typowe spłukiwanie a po nim… nie wiedzieć skąd, popłynęła woda… czysta, przejrzysta, która zalała kafelkową posadzkę ponad wysokość kostek. Czym prędzej pochwyciłem porcięta i salwowałem się ucieczką spod tego wodospadu… szczęściem nikt nie stał za mną w kolejce pode drzwiami 🙂

    Polubienie

    1. Francja ma duże zaległości pod tym względem. Niedawno zagospodarowano lewy brzeg Sekwany na przestrzeni kilku kilometrów. Cudo, chciałoby się powiedzieć, niestety potrzeby fizjologiczne trzeba załatwiać pod mostem. Na szczęście wisi ich wiele nad rzeką.
      Pozdrawiam serdecznie:)

      Polubienie

      1. Smoothoperatorze, pewnie nie zauważyłeś tych gumowców:
        ” w japońskich toaletach obowiązuje specjalna etykieta, a więc przed wejściem należy zmienić obuwie na specjalne gumiaki. Zasady te obowiązują głównie w japońskich domach, niektórych firmach, w szpitalach, tradycyjnych japońskich restauracjach i izakayach (czyli japońskich barach). Warto wiedzieć, że w Japonii toalety publiczne są na każdym kroku i przede wszystkim są darmowe.”
        Zasyłam serdeczności.

        Polubienie

      2. Elu, kierowcy podpowiadają:
        „Toalety publiczne, oznaczone napisem toilettes lub WC, są nieliczne i dość od siebie oddalone. W mniejszych miejscowościach należy ich zwykle szukać w pobliżu ratusza (maire). Dobrze mieć przy sobie trochę drobnych – 0,3-0,4 €. W razie braku toalety publicznej w najbliższej okolicy, można wstąpić do baru szybkiej obsługi lub jakiegoś większego domu towarowego.”
        Serdeczności.

        Polubienie

  13. Nie wiem jak byłby wymyślnie urządzony ten kącik i tak decydującym o tym jak wygląda, zawsze jest człowiek. Jego kultura często zostawia wiele do życzenia. Na jednej z uczelni w Helsinkach toalety wyglądały jak z bajki. Podświetlane nieziemsko, delikatnym fioletem, a zapach z najpiękniejszego ogrodu. Mylicie się myśląc, że człowiek potrafił to docenić. Fekalia na ścianach nie należały do rzadkości.
    Pozdrawiam Ultro:)

    Polubienie

    1. Elu, lekarze uważają, że najbardziej higieniczną ubikacją jest ta z dziurą.
      „Pozycja „na narciarza” jest bowiem naturalną dla człowieka pozycją załatwiania się. Poza tym (i tu ukłon w stronę kultur azjatyckich) taki typ toalet jest o wiele bardziej higieniczny – naga skóra nie ma kontaktu z potencjalnie brudną powierzchnią sanitariatów używanych wcześniej przez wiele osób (np. w miejscach publicznych).”
      Serdeczności.

      Polubienie

  14. ~Małgośka

    Przepraszam, Ultro, nie mogłam się powstrzymać od radosnej twórczości w ogłoszeniach na drzwiach toalet.
    Rozrzuciłam linki, bo za jednym zamachem zapchałabym, jak nie przymierzając sedes papierem.

    Polubienie

      1. ~Małgośka

        Nieśmiało postuluję, by sedesy wprowadzić w miejsce ław poselskich w wiadomym Okrągłym Obiekcie.
        Pozwoliłoby to na jeszcze dłuższe nocne obrady, bez potrzeby wychodzenia „za potrzebą”.
        Może i posłowie niezwykle świeciliby [piip piip]…, natomiast sala nie świeciłaby – jak zwykle -pustkami.
        Pozdrawiam!

        Polubienie

  15. Przybytek przybytkiem, a załatwiać potrzebę trzeba.
    Obojętne, czy w manekinie, czy tradycyjnym, polskim WC (nawet, jeśli można pooglądać zeń świat przez wycięte w drzwiach serduszko 😉 ).
    W TAKIEJ chwili, jeśli człowieka przyprze do muru, miejsce jest…obojętne 😉

    Polubienie

      1. ~Małgośka

        Tuwim, Ultro, jak zwykle niezawodny! Uwielbiam tego huncwota i zabijakę! 🙂

        Poruszyłaś temat – morze ( a raczej może … wodospad) i popatrz ile różnych dziedzin życia przy okazji: dizajn, sztukę, kabaret, poezję, literaturę (kibelkową, co prawda 😉 ), turystykę, kulturę … długo by jeszcze wymieniać!
        Być może dlatego, że na wypróżnianiu spędzamy (poza snem) większą część życia. No, nie da się tego ukryć, bo tak już nas Bozia stworzyła – i już!
        Korwin-Mikke, swego czasu, postulował, by toalety publiczne były kategorycznie bezpłatne, bo jakże to płacić za coś, co jest w życiu prawie równoznaczne z oddychaniem?!

        Ja również nie mogę opanować swoich komentarzy (przyrzekam poprawę!) i jeszcze tylko fragment ze Świra, z którym (o zgrozo!) coraz częściej zaczynam się utożsamiać…


        Buziaki również!

        Polubienie

      1. Hmm, skoro Szymborskiej wolno:

        „Raz pewien hippie znad Missisippi

        Zrobił niebacznie do rzeki pippi.

        Rzeka sikania nie lubiła

        I z brzegów kippiąc wystąpiła.

        A hippie odtąd ledwie zippi.”

        (Wisława Szymborska i Zbigniew Machej)

        Polubienie

  16. Dalekośmy odeszli od przodków naszych tradycji, gdzie to ze świata przybysze u nas się uczyli, jakże tego w cywilizowany sposób załatwiać. Henryk Walezy najpewniej pierwszej w swym żywocie uczciwej wygódki na Wawelu był spotkał, gdzie mógł się intymnie wypróżniać w miejscu odosobnionym (do fosy, co jakiś czas wodą z Wisły przepłukiwanej) , a nie tak jak u siebie, gdzie jeno władcom noszono urynały, zaś reszta się defekowała na schodach i do kominków… Czego ubocznym skutkiem była w czasach przedwersalskich mnogość rezydencyj królewskich, bo jak się już dokumentnie zas…ło Luwr tak, ze wytrzymać tam było nie sposób, to się przenoszono do Tuilleryj, luboż wyjeżdżało do Fontainebleau, a służba w tem czasie sprzątała, wietrzyła i odkadzała…
    Kłaniam nisko:)

    Polubienie

    1. Dziękuję za uzupełnienie notki. Dziwi mnie, że wygódek Francuzi nie znali. Pozwolę sobie dodać limeryk:

      „Raz rzekł ktoś ze Stanów: „Zastanów
      się nad tym, że każdy zna stan ów,
      gdy człowiek z rozpaczy
      już nawet nie patrzy
      na napis „dla Pań” lub „dla Panów”!
      (Antoni Marianowicz)
      Zasyłam serdeczności.

      Polubienie

  17. Ciekawy temat.:))) Obejrzałam sobie zdjęcia: dlaczego takie frymuśności są głównie dla panów?! Te kwiaty są śliczne.:)
    Ten z mini boiskiem, bramką i piłeczką widziałam osobiście. W trakcie używania… Sytuacja była niekomfortowa, związania z brakiem miejsca. WC było wspólne. Kabina jedna, a przed kabiną wnęka… z pisuarem. Toteż po wyjściu z kabiny… musiałam ominąć pana, który właśnie… rozgrywał swój prywatny meczyk…:)))

    Polubienie

      1. ~Grażyna

        To właśnie było u nas, na jednej ze stacji benzynowej ale nie pamiętam gdzie. Gdzieś w drodze do Bydgoszczy.:)
        Serdeczności:)

        Polubienie

  18. W japońskich szybkich pociągach shinkansenach są nawet dwa typy toalet: jedna w stylu zachodnim tzn. klasyczna ubikacja, druga w stylu wschodnim – czyli emaliowana miska wbudowana w podłogę 🙂
    Ciekawe są też obyczaje związane z wycieraniem pupy (pardon!). Są kraje, w których szczytem obrzydliwości jest tylko stosowanie papieru, bez dokładnego mycia odbytu.
    Pozdrowienia

    Polubienie

    1. ~Małgośka

      A ja długo żyłam w przeświadczeniu, że dzbanuszki które wnoszą Hindusi do kibelka służą do przepłukania gardła przy stękliwej defekacji.
      O, ja naiwna…

      Polubienie

      1. Nie służą, oj, nie 🙂 Woda i lewa ręka, obowiązkowo, bo prawa jest do czystych czynności 🙂
        Arabowie zaś mają takie wężowe myjki przy ubikacjach :), a papier służy jedynie do wytarcia do sucha pupy.

        Polubienie

    2. Chciałam zaprosić chętnych do Twojego bloga:
      „Lubię zapachy i barwy wielkiego świata. Zapomniane zakątki, wielkie metropolie. Bary, restauracje: miejsca, gdzie ludzie spożywają posiłek w ulicznej jadłodajni siedząc na krawężniku; przydomowe trattorie, gdzie mamma serwuje własne specjały; czy rybackie bary, w których właściciel każe wybierać gościowi rybę lub langustę spośród zwierząt umieszczonych w wielkim akwarium”

      Polubienie

      1. ~Dreptak Zenon

        No to odwdzięczę się wierszykiem ze szkolnej toalety, z początku lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku.
        Ta „toaleta” to był osobny budynek z betonowa podłogą, w której były otwory, do szamba pod spodem. Średnio ekskluzywna, żeby nie powiedzieć, że w porównaniu z nią, nasz wychodek na wsi jest stylowy i elegancki. Ale do „ad remu” – wierszyk! 🙂
        Ten pokój to męka,
        kto wchodzi ten stęka
        Ten stęka, kto musi
        bo go g… udusi!!!

        Polubienie

      1. Zenonie, wierszyk doskonały o tych przybytkowych mękach.
        Czyż nie mają wdzięku te wygódki z serduszkiem? Czasem jeszcze koło stodółki zobaczymy, kiedy zostawiono na wszelki wypadek.

        Polubienie

Dodaj komentarz