Zmarła z westchnień nadmiaru

           Bolesław Leśmian „Alcabon”

„Był na świecie Alcabon. Był, na pewno był!
O brzóz przyszłość wiódł z mgłami walki nieustanne.
Próżnię życia na karku dźwigał z całych sił!
— „Tere-fere!” — tak śpiewał,
Gdy się śmierci spodziewał.
Aż pokochał osiadłą na strychu Kurjannę.

Dur go pchał wzwyż po schodach. Dur, na pewno dur!
We łbie miał złote mroczki i srebrne zamiecie,
Gdy, wspinając się ku niej, dawał baczny zór
Na czar, co się po cichu
Tak utrwalał na strychu,
Jakby miejsca zabrakło gdzie indziej na świecie.(…)

Gil jej w uszach zadzwonił. Gil, na pewno gil!
Tak tętniła krwią śpiewną, tak drżała w głąb chcenia…
Zdzierż szczęście!… Nie zdzierżyła!.. Ledwo kilka chwil!…
Nienawykła do czaru,
Zmarła z westchnień nadmiaru,
Umierając, nie miała nic do powiedzenia!

Strych zawinił wszystkiemu! Strych, na pewno strych!
Z jego wyżyn dał w nicość nura bezpowrotnie, —
Zaśmiał się w samo niebo, a przy ziemi — ścichł,
Pilnej śmierci cios tępy
Duszę rozpruł na strzępy,
Aż się z niej wysypały skarby dożywotnie!

Piach się z duszy wysypał! Piach, na pewno piach!
Ten, co w podróż się złoci do zorzy, gdy kona, —
Bochen chleba w gwiazd wieńcu — skrót pałacu w mgłach —
Rzęsa Boża — dwie pszczoły —
I trzy z wosku anioły.
Czego tylko nie było w duszy Alcabona!”

        Kto to jest Alcabon? Egzotyczne imię i równie niezwykła postać, która znana była w okolicach Pińczowa, śpiewano o Alcabonie na weselach, co udowodnił J.Trznadel, ale czy istniał w rzeczywistości, czy we wspomnieniach, za to już głowy nikt nie da. Czytamy tę balladę, wsłuchujemy się w jej rytmiczność i powtórzenia, ale zwróćmy uwagę, że niezwykłości są podmieniane, gdyż sceneria wprawdzie wzięta z codziennego życia („barłóg”, „strych”), ale nieustannie przekraczane są granice między światami: stąd, czyli z ziemi i stamtąd, z niebiesiech, a wszystko dzieje się na zaczarowanym strychu, gdzie miłość i śmierć to jedno, jak to w balladzie, bo w prawdziwym życiu tak dobrze nie jest, więc nikogo z zaświatów nie gościliśmy, by opowiedział, co u niego słychać.

        Zapytajmy, ile można wylać łez z powodu nieszczęśliwej miłości? Wiele, jednak są granice, w pewnym momencie oczy stają się suche, a czas leczy rany. Przygoda  Kurianny i Alcabona opowiedziana  jest balladowo w sposób niezwykły, bo groteskowy, przez to wcale nie jest ani łzawa, ani nieszczęśliwa. Jeżeli mielibyśmy wątpliwości, co do istnienia postaci tytułowej, to w świecie przedstawionym bohater ukazany jest tak: „Był na świecie Albacon. Był, na pewno był!”  To ośmiokrotne zapewnienie o tym, że bohater istnieje, już wzbudza czujność czytelnika, który zastanawia się, czy taki ktoś kiedykolwiek żył, budzi wątpliwości i zapowiada, że tu mogą dziać się rzeczy niezwyczajne, skoro „Próżnię życia na karku dźwigał z całych sił” i „duszę rozerwał na strzępy”.

         Sam Alcabon to z pewnością postać groteskowa, nawet podejrzewamy, że może być kukłą, elfem, gnomem, rzeźbą, chociażby z powodu składu niezwykłości osobliwych w  jego duszy: „dwie pszczoły”, „trzy z wosku anioły”, „piach”. Metafory i liczne szczegóły nie służą urzeczywistnieniu, odwrotnie, czynią fantazyjnymi nie tylko bohaterów („we łbie miał złote mroczki i srebrne zamiecie”), ale również przestrzeń („szedł do niej po ciemność”) i przedmioty („bochen chleba w gwiazd wieńcu”). Sama śmierć Kurianny ma niezwykły powód: „Zmarła z westchnień nadmiaru”. Nie ona jedna tak by chciała zejść niepostrzeżenie z tego świata. Podmiot liryczny nie nazywa niczego dosłownie, tworzy natomiast sugestie znaczeniowe, by zostawić pole do inwencji i domyślności czytelnika: „znój mu wargi przynaglił”, a spersonifikowany ”znój” zmusił niejako usta do mówienia, a to by znaczyło, że  groteskowy bohater działa i żyje również w groteskowym świecie, gdzie śmierć  z nadmiaru westchnień nie robi wrażenia, ponieważ nie bierzemy jej na poważnie.

            Groteskowy świat jest zawsze na opak, ponieważ ów przedstawiony świat nie odpowiada naszym wyobrażeniom reguł rządzących codziennością. Jakże to tak, rzeczy złożone niegdyś na strychu żyją? Ludzie zawsze widzą świat z wyraźnym podziałem na rzeczywistość i fantastykę, ale poeci mieszają te dwa światy, stąd czary – mary na strychu. A wszystko za sprawą tych subtelności językowych: „Piach się z duszy wysypał”, „Próżnię życia na karku dźwigał z całych sił”, o brzóz przyszłość wiódł z mgłami walki”, zaśmiał się w samo niebo” oraz powtórzeń, które mają potwierdzać prawdę, ale w rzeczywistości poddają w wątpliwość  istnienie pokazanych sytuacji.

          Był Alcabon? „Był, na pewno był!” Ale czy żył? „Dur go pchał wzwyż po schodach. Dur, na pewno dur!” Ale skąd miał taką nadzwyczajną siłę? Siłę? Groteska lubi poezję B. Leśmiana. Ta „rzęsa Boża” jest zwyczajnie nadzwyczajna, ale cóż, ludzie nienawykli do czaru, tego nie widzą, natomiast poeta zobaczy i podzieli się niezwykłymi wrażeniami. Jak dobrze, że poezja jest z nami w naszym zabieganym życiu.

44 uwagi do wpisu “Zmarła z westchnień nadmiaru

    1. Maradag,
      poezja polega na umiejętności oddania słowem przeżyć, które przeciętny zjadacz chleba powszedniego czuje, ale wydobyć na wierzch i nadać im właściwą oprawę nie potrafi. Ty próbujesz, więc wiesz, co się czuje.
      Poezji w codzienności

      Polubienie

  1. Na pewno kochał mocno i wzdychał,miłość wdychał i miłość wydychał, a że nadmiaru nikt nie chce, wiec cóż mu pozostało…
    Nawet miłość trzeba dawkować. Pamiętając o zasadzie: Im więcej Ciebie, tym mniej… trzeba być przygotowanym na najgorsze

    Polubienie

      1. Tatulu,
        wszystko się zgadza, bo literatura to nie tylko kwestia pióra, ale przeżywania. Po latach, Władysław, syn Mickiewicza zapytał Marylę, dlaczego odmówiła ręki Mickiewiczowi, ta zapytała: – Mickiewicz, a kto to taki?
        Poezji w codzienności

        Polubienie

  2. ~Tetryk56

    Dur go pchał wzwyż po schodach (…) We łbie miał złote mroczki i srebrne zamiecie – to wcale nie jest abstrakcyjna groteska; jak się nad tym dobrze zastanowić, to można to uznać nawet za mikroreportaż!

    Polubienie

    1. Tetryku,
      faktycznie, można się pokusić o namalowanie strychu i schodów po których wchodzi pchany przez Dur Alcabon. A w tym wierszu najbardziej urzeka rytmika pytań i odpowiedzi (Był? Był. Na pewno był) oraz personifikacja rzeczy martwych.
      Poezji w codzienności

      Polubienie

    1. An-Ulu,
      prawda jet taka, że dramaturgia jest w westchnieniach. Pogodne życie nie jest na tyle ciekawe, by serca porywało. Obecnie ludzie nie chcą cierpieć, stąd może mniej poetów, mniej wierszy o miłości, a z pisania piórem trudno wyżyć, tylko nieliczni mogą na to sobie pozwolić, niemniej jednak ballady lubimy.
      Poezji w codzienności

      Polubienie

  3. Maltese Falcon

    W powrotach do Leśmiana, fascynujące jest przede wszystkim to, że nie odczuwalny jest upływ czasu. Zakładając, że sztuka polega na protezowaniu rzeczywistości, to nikt inny a właśnie Leśmian wręcz perfekcyjnie odkrył tęsknoty tkwiące w ludziach aby świat był chociaż troszkę, chociażby na kartkach tomiku wierszy bardziej bajkowy.
    Buziaki od nas dla Was 🙂

    Polubienie

    1. Sokole Maltański,
      Senat nie chciał Roku Leśmiana, ale na blogach wiersze widnieją, w Warszawie powstała „Łąka”, a w Zamościu we wrześniu odsłonięto tablicę nad mieszkaniem poety. Tryptyk zaprojektowany przez B. Sęczawę przedstawia Poetę w środku, a po bokach Bajdałę i Dusiołka. „Znawca mgły i wina”stworzył bajkowy świat i nowe słowa na nazwanie niezwykłości w nim istniejących.
      Poezji w codzienności

      Polubienie

  4. ~Lena Sadowska

    Witaj, Ultro.

    Trzeba być Leśmianem, by historię rodem z wagonowej literatury uczynić tematem wiersza i stworzyć hybrydę burleski i operetek Offenbacha:)

    W jak wielką ironię by tego wiersza nie ustroić, ilu groteskowych sytuacji nie przywołać, ilu nietypowych rekwizytów nie wyciągnąć na jaśń – jest on opowieścią o destruktywnej sile fizycznej miłości dwojga nieciekawej konduity bohaterów, zaprezentowaną przy pomocy środków, które odwracają uwagę od treści:)

    Pozdrawiam:)

    Polubienie

    1. Leno,
      w poezji Leśmiana byt, świat i realia nie są potrzebne, by istniała miłość.
      Poeta może urodziwy nie był, ale zawsze otoczony pięknymi kobietami, więc mógł zgłębiać miłość, a my dalej dociekać będziemy, jakie jest to sławne uczucie.
      Poezji w codzienności

      Polubienie

  5. Był, na pewno był. To sens cały wiersza.
    Poezja w codzienności, jeśli jest jej choć trochę, codzienność jest lepsza. Ja bardzo lubię nadawać imiona drzewom w ogrodzie, w lesie , imiona mają piece kaflowe w moim domu, to takie trochę zaczarowywanie codzienności.
    Pozdrawiam miło:)

    Polubienie

    1. Greenelko,
      też tak sądzę, że był Alcabon, poeta więcej czuje, więc nie ma co się zastanawiać. Nigdy by mi nie przyszło do głowy, by nazywać piece, znaczy, że masz niezwykle artystyczną duchowość.
      Poezji w codzienności

      Polubienie

  6. Podoba mi się bardzo takie dodatkowe ,,zatrzymanie w czasie” tego wiersza i jego autora.

    Też nie śledzę wszystkich nowości serialowych, czasem coś spodoba mi się po zapowiedziach w gazecie czy w Sieci i próbuję czy to coś dla mnie czy raczej nie.

    Jak dla mnie autor przesadził z wulgaryzmami w swojej książce, jeszcze zrozumiałbym sporadyczne ich użycie, jednak co pięć-sześć stron średnio padał taki wyraz. Niesmaczne danie z takiej książki.

    Pozdrawiam!

    Polubienie

    1. Mozaiko Rzeczywistości,
      tyle lat upłynęło, a Leśmian nadal swoją poezją czaruje. Myślę, że jeszcze pokolenia do niego wrócą, gdyż umiał, jak nikt zgłębić tajemnice natury.
      Poezji w codzienności

      Polubienie

  7. ~Małgośka

    Gdyby żył – martwiłabym się o niego. Wszędzie pożądanie, krew, śmierć…
    Akt z Kurjanną i tak subtelniej ujęty, niż niejakiej Jadwigi z czerwiem (!).
    Leśmian, jak modliszka – większość miłosnych uniesień kończy opisem śmierci.
    Tu – samobójstwa.

    Polubienie

    1. Małgosiu,
      a mnie najbardziej urzeka specyficzny język o raz muzyczność rytmu. Popatrz, jak pisał o zjesieniałym zmroczu:
      „Wyszło z boru ślepawe, zjesieniałe zmrocze,
      Spłodzone samo przez się w sennej bezzadumie.
      Nieoswojone z niebem patrzy w podobłocze
      I węszy świat, którego nie zna, nie rozumie”.
      Poezji w codzienności

      Polubienie

    1. ~Małgośka

      🙂 ~oko, nie rób tego! Alcabon był, na pewno był…, ale nawet Ultra głowy nie daje! 🙂
      A jeśli to tylko licentia poetica? Będziesz czekał i czekał i czekał……?

      Polubienie

      1. W godziwym towarzystwie strych może się stać światem całym i żaden Alcabon nie będzie mieszkańcom potrzebny. Wtedy kwestie jego istnienia pozostaną wyłącznie jego zmartwieniem – jeśli będzie chciał, to może w gości przyjść.

        Polubienie

  8. Moim zdaniem jest wielu poetów, do których warto wracać i to nie tylko z Polski. Oczywiście przekłady z innych języków często nawet niszczą pierwotny pomysł pisarza, jednak chodzi w tym o jakąś taką ideę bardziej niż tylko dokładne przełożenie słów.

    Masz rację, nawet zamiatanie liści na działce jest sporą dawką ruchu. Akurat nasza działka od początku była porośnięta trawą i drzewami, nie ma żadnych upraw, zagonów itp. Są za to wielkie topole, które jak nie pylą to zrzucają wielkie ilości liści. Jak na razie temat sprzedaży działki został odłożony do przemyślenia.

    Pozdrawiam!

    Polubienie

    1. Mozaiko Rzeczywistości,
      topole na działce? Dziwny pomysł, nie lepiej borówki, aronie, róże pomarszczone na przetwory itp.,a drzewka owocowe? Także dają zacienienie, a zapach owoców wspaniały.
      Poezji w codzienności

      Polubienie

  9. poezja w zasadzie jest dla wszystkich… problemem jednak okazuje się dotarcie do jednostki, gdyż bardzo odmienne są nasze gusty i to, co jednym się podoba, dla innych jest niezrozumiałe, dziwne . By móc pojąć jej piękno trzeba / tak mi się wydaje/ mieć jednak pewne kompetencje, wrażliwość i wyrobiony gust. Podobno – tak twierdzą bibliotekarze – wiersze czyta o wiele więcej czytelników spośród młodzieży niż osób dorosłych. I to mnie szczególne cieszy, bo to świadczy o tym, że mamy wrażliwą młodzież i co byśmy na temat jej przyszłości nie mówili, w jej sercach dominuje dobro i miłość. A przyszłość przecież należy właśnie do młodzieży. 🙂

    Polubienie

  10. Jak „we łbie miał złote mroczki i srebrne zamiecie” to od razu, że nierzeczywisty! Albo, że elf lub gnom. A wystarczy spojrzeć przez inne okulary.
    Uwielbiam strychy. U mojego dziadka był przecudny. Pachnący jabłkami i starymi książkami.

    Polubienie

Dodaj komentarz