Blamaż,
inaczej obciach, fiasko, gorzka pigułka, katastrofa, klapa, klęska, kompromitacja, krach, niepomyślność, nieporozumienie, niepowodzenie, niewypał, obsuwa, ośmieszenie się, plajta, plama, porażka, przeciwieństwo, przegrana, trudność, wpadka, wsypa, wysiadka, zawód, zblamowanie się, wstyd, hańba, niesława, żenada. To tylko niektóre z synonimów słowa blamaż.
Pewien dowcipny architekt na środku swego salonu postawił muszlę klozetową i obserwował reakcję wchodzących. Nie było osoby, która przeszłaby obok obojętnie. Niektórzy zaglądali do środka, inni sprawdzali przyłącza, a każdy deklarował, że u siebie niczego takiego by nie zrobił, więc wypada zapytać, czemu współcześnie coraz więcej szamba wpuszczamy do swoich domów?
Patologia
Przeglądam książki rozmaitych autorów i zastanawiam się, dlaczego pisarze kreują światy i bohaterów nizin, najczęściej przestępców, ludzi biernych, chorobliwie zrezygnowanych, bez woli życia lub agresywnych, karmionych przez wewnętrzne demony, złych i wulgarnych. W książkach i filmach znajdziemy cały wachlarz patologii, czyli przemocy, nałogów, morderstw, samobójstw, bezdomności, a więźniowie częściej występują na wizji niż uczeni. W jednym z reportaży dilujący amfetaminą zatrudnia do ważenia działek działkowiczom osiemdziesięcioletnią matkę. Szok musi być. Peryferyjność także w głowach: plotki, skandale, heheszki napisane znaczącym, wulgarnym, źle kojarzącym się językiem. S. Barańczak nazwał je elegancko jako
„Drobnomieszczańskie cnoty”:
” Ja wiem, ja się ich wstydzę,
od lat poniżej poziomu: co za blamaż, nie mieć w biografii
ani jednego rozwodu, dewiacji, większego nałogu,
kuracji psychiatrycznej, burzliwego romansu na boku,
pełnokrwistego podcięcia żył; jakieś szare gafy
zamiast tęczowych skandali (…)”
Drodzy drobnomieszczanie,
peryferyjność, żeby nie powiedzieć rów z mułem w podwójnym dnie króluje przede wszystkim w telewizyjnych okienkach. Ostatnia reklama potwierdziła ten fakt. Oto mówią, że program będzie się podobał, ponieważ jedna z „gwiazd” nieprawdopodobne przeklina. Nazywanie gwiazdą człowieka, który mówi i pisze wulgarnie, promowanie jego osoby to blamaż, telewizyjni schowmeni. Nawet grube warstwy pudru nie pomogą, by zatrzeć tę obrzydliwość promowaną nie przez prostych ludzi okupujących kufle, a przez tych, którzy ukończyli dobre szkoły, mają tytuły, dyplomy i widzieli więcej niż przysłowiowe opłotki.
Tandetne maniery
Czytam napis w gazecie na pierwszej stronie: „żrą się” o pieniądze i przecieram oczy ze zdumienia. Jaki dziennikarz używa takiego języka? Nie dowiedziałam się, bo nie było nazwiska, a pseudonim. Mam nadzieję, że wstyd był powodem inicjałów.
L. Tyrmand ciekawie ocenił tę manierę, ponieważ podobno kształtuje „poczucie niedawnej tandety, która już się uszlachetniła”. To taka „elewacja z brudnego lukru.” Z kolei M. Hłasko pisał, że życie jest brudnym piekłem, a ludzie wszystko gnoją, zatem wszystko zależy od człowieka. Smuci fakt, że blamaż dotyka również elit intelektualnych i to w kontekście najważniejszych wydarzeń kulturalnych w Polsce. Zanotowałam kiedyś mało elegancki tytuł recenzji: „Gówno wpadło do wentylatora i chlapie.” Tylko pytam, jak potem korzystać z wentylatora? Czy sięgnąć do recenzowanej książki po takim tytule?
Peryferyjna moda
Patrzysz na ufryzowane dziewczę na okładce, a po otwarciu na jednej z pierwszych stron naliczyłam piętnaście wulgarnych wyrażeń, które przywodzą na myśl hejty wylewane na gołe brzuchy inkrustowane kolczykami. Po jednej z porażek piłkarzy, gazeta donosiła: „Wstyd, żenada, hańba, kompromitacja, frajerstwo, nie wracajcie do domu.”
Zastanawia mnie, co siedzi w głowach tych, którzy używają bluzgów bez potrzeby. Jaka pustka drąży „frajerstwo”, że muszą mówić językiem nawalonych spod budki z piwem. Zamiast myśli – jest fantom, bo brak refleksji, a język literacki ewidentnie ma podcięte skrzydła. S. Barańczak powiedziałby swoje: „Pegaz zdębiał”. Szkoda, że już z nami nie ma poety i jego „Książek najgorszych”. Miałby co obecnie zapisywać!
Może i tę obecną kulturę należałoby nazwać popularną, ale czy dla KULTURY nie jest to blamaż (obciach), drodzy czytelnicy?
Hmm, uciekam od ludzi z ust których jedynie przekleństwa. Moja twarz sama wykrzywia się w obraz obrzydzenia i wstrętu. Nie raz uznana byłam, że się sadzę, że niby pani jestem, że uważam się za lepszą, bo książki czytam i „kurwami” nie rzucam. Nie raz podcinano mi skrzydła, śmiejąc się z samego faktu, że piszę, chcąc mnie wręcz zmusić abym zeszła do poziomu posiadek przy kolejnej butelce wódki za zdrowie i o lepsze pieniądze na przyszłość… I był taki czas, co faktycznie wstydziłam się tego, że piszę, że używam przecinków, kropek w smsach, że moje wiadomości nie ograniczają się jedynie do emotikonów a używam słów… Ale na szczęście zmądrzałam. Teraz piszę mając w głębokim poważaniu obelgi, śmiechy i patrzenie jak na przybysza z innej planety, gdzie słów się używa i używa się ich dużo…
Pozdrawiam.
PolubieniePolubione przez 3 ludzi
Renato,
współczuję, bo teraz komercja najważniejsza, czyli liczy się poczytność, a wulgaryzmy nabijają kasę.
Bohater, aby był wiarygodny, powinien mówić swoim językiem, wiadoma rzecz. Problemem dla mnie jest ta moda na epatowanie, lubowanie się w pokazywaniu tych ludzi, którzy ze względu na swoją miernotę nie powinni służyć jako przykład. Ostatnio potykam się o rozmowy z więźniami, przestępcami, dilerami w dodatku opatrzone: bez cenzury. Czy naprawdę godny uwagi milionowych rzesz jest człowiek z połową mózgu? Niech sobie żyje, ale nie jako bohater fleszy, takie jest moje zdanie.
Majowo pozdrawiam
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Zdarzyło nam się z mężem zaprzestać oglądania filmu po 15 minutach ze względu właśnie na ilość wulgaryzmów w każdej minucie. Ja rozumiem, że są środowiska, dla których to chleb powszedni, ale na szczęście mam wybór i wyłączam, gorzej gdy jestem w kinie…
Podobnie z książkami. nawet drastyczne środki wyrazu muszą być dawkowane rozsądnie i celowo, a nie dla populizmu.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Jotko,
także raz wyszłam z teatru przez rechot po każdym przekleństwie, a przyznam się, że książkę nagrodzoną Nike doczytałam do piętnastej strony, dalej nie szło.
Majowo pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Ogłupianie nas alkoholem nic nie dało, bo się nieźle uodporniliśmy, to teraz trzeba głupie owieczki odmóżdżyć przyzwyczajaniem ich do obciachu. Ja blamażowi dałabym jeszcze jeden synonim: łatwizna. Łatwiej być tandetnym, niż ruszyć głową i się postarać.
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Seeker,
masz rację, to jest zwyczajne pójście na łatwiznę. Tych programów, w których nadużywają wulgaryzmów jest za dużo, w polskich filmach to już norma.
Majowo pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Pewnie tez bym jakiś drobny kamyczek podrzucił, gdyby nie to, że sam nie jestem bez grzechu. 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dreptaku,
czy ja wyglądam na purystkę? A podejrzewam, że słów uważanych za wulgarne znam tyle samo, co Ty albo i ciut więcej, bo kiedyś bawiłam się w zapisywanie. Przekleństwa to emocje, więc kiedy idę ulicą, nie przeklinam.
D. Chętkowski pisze: „Przeklinam, gdy kocham, i klnę, gdy nienawidzę. Mam na ustach przekleństwo w szczególnie ważnym dniu, gdy wszystko zależy ode mnie albo właśnie nic już ode mnie nie zależy.” Trzeba wiedzieć jednak kiedy, gdzie i po co używamy.
Majowo pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Hmmmm….Popełniłem kiedyś taki tekst, bardzo na temat. Co prawda trochę już trąci myszką, bo to sprzed dziesięciu lat, ale że zawiera nieco autoironii, to może kogoś odrobinkę rozbawi? 😀 😀 😀
http://www.kneziowisko.pl/o-mowo-polska/
PolubieniePolubienie
Dreptaku,
rozbawiłeś mnie, ponieważ tylko młodzi mają możliwość używania słów w innym kontekście. Masz super dzieciaki.
Majowo pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Najgorsze jest epatowanie wulgaryzmami. Użyteczne czasami bywają, ale pod warunkiem sporadyczności użycia.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ewo,
otóż to, umiar potrzebny jest we wszystkim. Dawniej mówiono, że Polacy są dwujęzyczni, czyli znają j.polski i kuchenną łacinę. Obecnie powszechny język dziewcząt i chłopców, który słyszy się na ulicy.
Majowo pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Tych, którzy nie używają wulgaryzmów, nie robią obciachu, uważa się za naiwnych i nudnych, ale ja uważam, że dużą winę za taki stan ponoszą media, bo taki styl propagują i na rzucają społeczeństwu i właśnie z tego powodu od lat sporadycznie oglądam telewizję, wolę być naiwna i nudna, niż wulgarna i paskudna.:))
PolubieniePolubione przez 1 osoba
TV też nie oglądam (nie mam żadnych kanałów), ale i tak uważam, że najgorszy jest YouTube. To jak Puszka Pandory. Mój syn ma zakaz oglądania bez wcześniejszego uzgodnienia ze mną.
Są sławne osoby bardzo lubiane i szanowane właśnie za klasę. Mało ich, ale tym bardziej się wyróżniają. Weźmy taką Adele z pięknym głosem i kilkoma dodatkowymi kilogramami, która sławę i miłość fanów zdobyła swoim talentem, a nie rozbieraniem się, czy wulgarnym zachowaniem.
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Seeker,
podobno młodzi przenoszą się z Facebooka na Youtuba. Może o to chodzi, bo tam piosenki zioną wulgarnością.
Majowo pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Ja też tak uważam,prawdziwy artysta przyciąga widzów swoim talentem i nie musi robić cyrku.
Pozdrawiam :))
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Molekułko,
jeśli ma talent, nic nie musi, ale jeśli nie ma, to trzeba wywołać skandal, by na siebie zwrócić uwagę.
Majowo pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Molekułko,
kiedyś wstyd było powiedzieć wulgarne słowo, więc słyszało się „kurde”, „kurna”. Współcześnie z okienka telewizyjnego, książek, filmów lecą wyrazy bez owijania w bawełnę.
Majowo pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Witaj z oddali. Powiem tak: nie jestem purystą językowym i mam świadomość tego, że wulgarne słownictwo stanowi wcale nie tak marginalną część naszego języka, ale… znęcanie czytelnika/oglądacza/słuchacza plugawym językiem jedynie w celu, bo ja wiem, zaszokowania go, czy też udowodnienia, że jest się lepszym, bo zna się więcej słów na k, ch i p to dziecinada, nic więcej. Natomiast nie oznacza to, że wulgarny język ma być zakazany, wyjęty spod prawa. W pewnych sytuacjach nie da się operować wersalskim tonem, przytaczając wypowiedzi osób, którym do Wersalu lata świetlne. Problem, zdaje się, tkwić w umiarze, że przytoczę za Stryjkowskim, który w „Śnie Azrila” napisał, że nawet najbogatszy Żyd dwóch obiadów nie zje, a zatem posłużmy się „złotym środkiem” także przy przytaczaniu słów i konstruowaniu opisów niecenzuralnych… tak uważam i pozdrawiam
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Smoothoperatorze,
W. Łukowski nazywa wulgaryzmy zastępczym językiem: ” Wulgaryzmy, w niektórych kręgach społecznych stanowiące nawet 80 proc. używanych słów, dają poczucie przynależności do określonej grupy. Oznacza to kryzys kultury oficjalnej, opartej na fałszu, zakłamaniu i półprawdach.” Gdyby niektórym zabrać, to niewiele by zostało.
Majowo pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Zło i brzydota lepiej się sprzedają – nie rozumiem dlaczego, ale tak jest. Wszyscy chcą mieć piękne salony, ale chętnie płacą abonament za stacje TV kipiące kiczem, wulgaryzmem i brutalną przemocą.
Ogromna część społeczeństwa z lubością pławi się w tym bagienku.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Bet,
stwierdzam ze smutkiem, że tak jest. Na pierwszym miejscu treści czytanych książek jest morderstwo. Patologię z kolei chętnie oglądamy. Lubujemy się w bohaterach ludzi spod budki z piwem. Co w nas ludziach takiego niepokojącego, że i wulgarność pociąga.
Majowo pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Czasem zdarza mi się rzucić mięskiem, ale to już w przypadkach naprawdę skrajnych. Częściej leci półmięsko, czyli mniej soczyste. Niestety emocje są silniejsze. Jednak staram się nie nadużywać i nie lubię, gdy ktoś mówi wulgarnie.
A swoją drogą, nie usprawiedliwiając stosowania wulgaryzmów, czasem soczyste słowo trafia prędzej niż droga przez elegancję. Są też odbiorcy, którzy raczej nie znają eleganckiego języka, ba, nawet poprawnego polskiego i do nich trafia właśnie knajacki, wulgarny żargon. Podam przykład: miałam ucznia, którego nie potrafiłam uspokoić. Mówiłam tak i siak, a on swoje. Dopiero jak mu nad uchem półgłosem rzuciłam mięskiem, dzieciak się uspokoił. W domu się tak mówiło i to poskutkowało. Metoda nie do powtarzania, ale trafiła.
No i sprawa trącająca o dyskryminację płciową, a jednak…. nie trawię przeklinających dziewczyn i kobiet. Jednak mają moje przyzwolenie, kiedy muszą użyć takiego czy innego wulgaryzmu, by się bronić przed nachalnością facetów. Bo i w tym przypadku taka metoda odnosi oczekiwany skutek. Faceci, chociaż nie przyznają się do tego i oficjalnie przeklinającą kobietą gardzą, łapią dystans, kiedy usłyszą lecące w ich kierunku „odpier… się ty k…sie”.
Generalnie zgadzam się, że zalewa nas słowne szambo i jest na to ogólne przyzwolenie. Niestety.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Jaskółko,
J. Bralczyk uważa, że przeklinanie prawie nieświadome to pewien rodzaj upośledzenia. Dopiero 7 grudnia jest dzień bez przeklinania, więc trochę czasu na przeklinanie jest. Są sytuacje, gdy uszy więdną, kiedy idziemy za młodymi ulicą.
Majowo pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Kiedyś głupota wstydziła się trochę. Dzisiaj została przekonana, że nie ma żadnego powodu do wstydu, bo zapanowała moda na dopieszczanie prymitywów. Zarówno „oglądalność” jak i „czytalność” przekładają się na zysk stacji i redakcji, więc zapewne z tego powodu wypromowano obniżenie standardów poza granice przyzwoitości. W ten sposób cham i prostak zyskał przekonanie, że jest solą tej ziemi, a tamte głupki (kierownicy, ci w krawatach, herbowi, biłoruczkie itp.) – nie. Schlebianie głupocie ma także od dawna miejsce w polityce, bo chodzi o głosy, a głupoty jest najwięcej i to ona decyduje o wyniku głosowań. Demokracja wyradza się w „dier’mokrację”, o ile wolno używać takiego rusycyzmu. Co najgorsze – żadnej jutrzenki zmian na horyzoncie nie widać. Kto powiedział, że Polska musi istnieć zawsze? Na świecie nie ma litości dla głupich degeneratów.
Pozdrawiam
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Vulpianie,
prof. J. Miodek twierdzi z humorem, że „Od strony gramatycznej nic polszczyźnie nie grozi, natomiast ogromne rozchwianie norm stylistycznych jest niepokojące. I co tu dużo mówić – staliśmy się społeczeństwem wulgarnym”. Gdyby tak niektórym zabrać słowo na „k”, to okazałoby się, że nie mają nic do powiedzenia.
Obsceniczny język przedostał się do polityki, więc aby zwiększyć oglądalność, redaktorzy zapraszają kontrowersyjnych mówców, przy czym słowa nieparlamentarne również padają w parlamencie, więc słyszymy o zerach, dorzynaniu watahy, kwiczeniu świń oderwanych od koryta, zdradzieckich mordach itd. I tylko przed wyborami ocieplają swój wizerunek. Niektórzy nawet tego nie muszą, bo wiedzą, że posłami będą do śmierci.
Majowo pozdrawam
PolubieniePolubienie
Obserwując to zjawisko w szkole reagowałem lansując tezę, że chamstwo nic nie kosztuje i każdego na nie stać. Odejście od wulgarności i prostactwa kosztuje, ale się opłaca.Zauważyłem, że w wielu domach mieszanka językowa jest czymś tak naturalnym, iż młodzi dziwią się interwencjom. Cóż, jak mówił ktoś mądry”Niektórzy aby się wyrazić muszą się wyrażać”.
Do niechlujstwa słownego niemal lansowanego przez media dodałbym jeszcze niechlujstwo w ubiorach i ogólnie mówiąc wyglądzie. Przetłuszczone włosy noszone w stylu”Jakby piorun strzelił w kopkę siana”, zarost, wypchane spodnie, powyciągane marynary…. Obraz nędzy i rozpaczy
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Tatulu,
M. Głowiński pisze: „Wulgaryzmy charakteryzują zarówno mówienie reprezentującej skrajną prawicę agresywnej posłanki Krystyny Pawłowicz (w klasycznej polszczyźnie powiedziałoby się Pawłowiczówny bądź Pawłowiczowej, zależnie od stanu cywilnego), jak i deklaracje dyrektorki teatralnej Ewy Wójciak, która – o ile wiem – plasuje się na innych obszarach naszego życia publicznego.”
Nie narzekaj, że w mediach niedbale ubrani, ale ubrani. Ja czasem widzę rozebranych do rosołu, a telewizję oglądają dzieci, więc także podpatrują i swoją goliznę wrzucają do sieci.
Majowo pozdrawiam
PolubieniePolubione przez 1 osoba
a przykład idzie z góry – rodzice/środowisko, itp. ale skoro media zwietrzyły, że rynsztokowa łacina lepiej się sprzedaje, a ci, którzy są odpowiedzialni za poziom debaty publicznej/politycznej też sobie bezwstydnie folgują – trudno znaleźć kogoś, na kim można „oprzeć” swoje oburzenie. można jedynie samemu świecić przykładem, chociaż i ja mogłabym dorzucić kamyczek lub dwa.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Makrelo,
zawsze przykład idzie z góry. A w domu, w którym się nie przeklina, również dzieci nie zrobią sobie z wulgaryzmów przerywnika i na co dzień nie będą ich używać zamiast przecinka.
Majowo pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Tytuł Twojej notki bardzo smakowity 🙂 Nie potrafię tego wyjaśnić, ale niewymownie podoba mi się ten OKSYMORON szambo w salonie… I kto jeszcze dzisiaj zna takie słowa jak blamaż, czy oksymoron? Mało że je zna – kto dziś zna ich znaczenie…
Jeszcze kilka dziesięcioleci temu, niektóre teksty czy stylizacje pewnych osób będących dzisiaj na topie, wzbudziłyby niezły skandal. Praktycznie od 1989 roku obserwujemy stopniowy, acz nieubłagalny upadek kultury przez duże K w różnych dziedzinach i miejscach. Wiadomo, każdy czasem zaklnie, to jest naturalne i normalne – ale w niektórych miejscach uczyniono z przekleństw, golizny, dna i pięćdziesięciu metrów mułu, nowy rodzaj sztuki. Co gorsz,m takiej sztuki, którą się hołubi i do której się aspiruje…
Bardzo ciekawy jest ten cytat z Chętkowskiego, który zamieściłaś wyżej. Społeczeństwo nam powszechnie chamieje, a tylko jednostka ma o tym jakiekolwiek pojęcie…
Pozdrawiam!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Celcie,
M. Głowiński uważa, że stajemy się zinfantylizowanymi brutalami. Z jednej strony dziecinny język (pa, pa, super, ciao), a z drugiej strony wulgaryzmy bez potrzeby i na każdym kroku.
„Chcesz mieć zajebisty interes, dzwoń pod numer” – tak planowała się promować jedna z agencji reklamowych. Jej przedstawiciel uważał, że słowo to znaczy „świetny interes”, bo przecież w telewizji jest używane.
Majowo pozdrawiam
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Wielokrotnie się nad tym zastanawiałam. Szambo jest już tak wszechobecne, że naprawdę nie wiem, czy jesteśmy w stanie zatrzymać proces niechlujstwa, arogancji, chamienia. Tak właśnie zmienia się świat, w takim kierunku. I chociaż sam doktor Miodek pozwala na pewne odstępstwa od etykiety, to cóż, prawda wygląda dokładnie tak jak to opisałaś.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Caffe,
J. Tracewicz przytacza tytuły blogów: Chu…wa Pani Domu, Z d…py, czy Wulgarny Poradnik Kulinarny. Lubujemy się w wulgarności, niestety.
Majowo pozdrawiam
PolubieniePolubienie
I właśnie dlatego nie cenię filmów Smarzowskiego. Nie oznacza to oczywiście, że jestem językowym ideałem, gdyż bywa, że klnę jak szewc (swoją drogą skąd to powiedzenie?). Oznacza to tylko tyle, że nie interesuje mnie kino oparte wyłącznie na pokazywaniu ludzkiego dna.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Wojtku,
sama się dziwię, skąd ta maniera pokazywania, a nawet gloryfikowania ludzi infantylnych, prostackich, chamskich, pustych, nieuków. Stawianie ich na piedestał, zapraszanie do telewizyjnych salonów, czynienie z nich głównych bohaterów, a ostatnio wywiady z przestępcami. I czemu ma to służyć?
Majowo pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Bo ludzi to niestety bawi, podobnie jak cieszy ich, gdy klauny kopią się wzajemnie w dupę. Część moich znajomych pękała ze śmiechu podczas oglądania „Wesela” (wspomnianego Smarzowskiego), a ja byłem bardzo zażenowany, gdyż choć urodziłem się w sztucznej wsi, poznałem tego typu „przyjęcia” i to absolutnie nie jest śmieszne tylko bardzo, bardzo smutne.
PolubieniePolubienie
Wojtku,
kiedyś mówiło się dziecku, że nie musi się uczyć, bo zostaje na gospodarce ojca. Wieś pełna była niedouczonych ludzi, dla których jedyną rozrywką był alkohol. Smutne widoki. Akademie Rolnicze to również uczelnie, które najłatwiej ukończyć. Być może w niedalekiej przyszłości to się zmieni.
Majowo pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Smarzowski w swoich filmach bezlitośnie pokazuje społeczeństwo – jacy jesteśmy – oczywiście nieznacznie przerysowywując. Gdyby bohaterów „Wesela” czy „Domu złego” wyposażył w subtelny i delikatny język jakim rozmawiali Starsi Panowie Dwaj, byłaby to odjechana baja bez sensu ni znaczenia…
Obrazy te w zamyśle twórcy miały być – jak sądzę – ostrzeżeniem, a nie instruktażem.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Witam.
Pozwolę sobie tezę o (nie)subtelności języka w pewnych sytuacjach zobrazować poniższym filmikiem:):
Pozdrawiam:)
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Leno,
kiedyś czytałam, jak kpiono z człowieka, który nazwał koszule non iron, ponieważ zobaczył metkę z tym napisem. Mógł nie znać angielskiego i nie wiedzieć, że oznacza: nie wymagający prasowania, ale współcześnie w dobie internetu, karygodne tłumaczenia nie są wykpione ani ośmieszone.
Majowo pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Droga Leno!
Zamieszczony przez Ciebie skecz jest w kręgach tłumaczeniowych już klasykiem, pozycją kultową plus tysiąc innych określeń przywołujących nostalgię i wynoszących na pidestał 😉 Od lat bawi mnie wciąż tak samo 😀
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Celcie,
jeszcze jeden skecz dla Ciebie dla smakowania i przypomnienia:
Majowo pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Tetryku,
artysta ma prawo do przerysowań, wyolbrzymień, a nawet ukazania świata w krzywym zwierciadle.
Niestety, smutne życie wykolejeńców delirycznych to chwytliwy temat, więc nadużywany, nawet przez dobrego reżysera w filmach, a ostatnio w serialach. Polak lubi się wytaplać w błocie, nurzać się w gnojówce, ale na litość boską, poza chlaniem i spaniem jest jeszcze to życie. I proporcje karykatur.
Majowo pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Witaj, Celcie.
Jak to mawiają w k r ę g a c h : „Dobry przekład nie jest zły.”;)
Miło mi, że filmik sprawił Ci przyjemność.
Pozdrawiam:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Leno,
mnie również filmik sprawił przyjemność.
Majowo pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Tyle tylko, że dla większości filmy Smarzowskiego, to komedie i nic więcej.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Wojtku,
przekazu Smarzowskiego nie wszyscy rozumieją, najczęściej reakcją jest więc rechot.
Majowo pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Spróbujcie wydać książkę, w której nie ma wulgaryzmów, golizny i scen łóżkowych, okrucieństwa itp., a jest pochwała mądrości, delikatności, pracowitości, talentów i piękna. Żadne wydawnictwo nawet Wam nie odpowie. Wydadzą ekstremalny bełkot, byle był szokujący. Takie mamy czasy.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Czarodziejko z Bagien,
coś w tym jest, skoro książki, które biorę do ręki, opisują owe niziny społeczne. Jakby tylko takie były w naszej rzeczywistości. Jakby normalnie dobrych i sensownych ludzi nie było, a przecież to oni w większości otaczają nas.
Majowo pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Witaj, Ultro.
A zdawałoby się, że w dwudziestym pierwszym wieku rynsztok powinien być już tylko ciekawostką… architektoniczną…
Pozdrawiam:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Leno,
niepojęta zagadka dla mnie: większość tych publicznie występujących to ludzie wykształceni, obeznani z kulturą różnych narodów, podróżujący po świecie, niektórzy mający tytuły naukowe, a siedzą mentalnie w grząskim mule i takież ich obyczaje.
Majowo pozdrawiam
PolubieniePolubienie
nie cierpię wulgaryzmów…zupełny brak kultury…ubogi słownik u niektórych…miłego dnia:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Heba Nowa,
wulgaryzm mi nie przeszkadza, ale zalew wulgarności już tak.
Majowo pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Myślę, że szambo będzie wylewać się dalej… taka filozofia dzisiejszego świata…
pozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Agnieszko,
ale kto lubi babrać się w tym bagnie, oto jest pytanie. Musi komuś sprawiać przyjemność to szambo.
Majowo pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Mieszkam w Wielkiej Brytanii i odnoszę wrażenie, że tu jest trochę inaczej. Choć może to zupełnie mylne wrażenie? Może to zależy od kręgów w jakich się obracamy… Ja pracuję w szpitalu. Może w innych miejscach „soczysty” język jest w powszechniejszym użyciu? Choć na pewno używanie go nie jest powodem do dumy – co czasami najwyraźniej zdarza się w Polsce.
PolubieniePolubienie
Alicjo,
w Polsce za mało się uśmiechamy, nie jesteśmy dla siebie życzliwi, cięty język sprawia, że nie czujemy się dobrze wśród ludzi.
Serdecznie pozdrawiam
PolubieniePolubienie