Wakacje dla żądnych wrażeń

Podobno szczęśliwym można być tylko na jachcie. Dobrze byłoby, gdyby jeszcze był wypasiony.  Rozumiem, że w domyśle należy dołożyć: wody mają być ciepłe, a słońce powinno świecić cały czas. Trzeba uczciwie zauważyć, że nie każdego ten luksus zadowala. Podróżujący wolą szczyptę pikanterii i odrobinę ostrego chili, skoro się poświęcają, męczą w tym upale, moczą pośladki i ciurkiem leżą na plaży.

Ludzie coraz częściej się nudzą, więc potrzebują mocnych wrażeń. W biurze turystycznym ironizują, że obecnie turystę nie interesuje polowanie na safari,  a podglądanie ludzkiego zoo. Turysta osobiście pragnie zobaczyć  „dzikich”, najlepiej gdyby to jeszcze byli ludożercy. Wiadomo, że w pobliżu znanych ośrodków takich ludożerców nie ma, więc na potrzeby żądnych wrażeń tworzona jest iluzja, czyli tubylcy żyjący zgodnie z oczekiwaniami turystów. Malują twarze, przebijają nosy, wargi, zakładają przepaski, kobiety ozdoby i obręcze na szyje, mężczyźni z włóczniami, a wszystko oczywiście dla tych paru dolarów, bo za zdjęcia tubylcy każą sobie płacić. Komercja wszędzie dotarła. Za towar trzeba płacić i za show, które odgrywają. Czy jednak wiemy o tym, że to wszystko zostało wyreżyserowane na potrzeby turystów? Oby była taka świadomość.

Większość wyrobów, które jako pamiątki kupują turyści, wytwarzane są przez fabryki prosto z Chin, przecież w prymitywnych warunkach przy straganie nie da się wytworzyć nic artystycznego, oryginalnego, finezyjnego, stąd udawanie, klepanie blach, tkanie na rozpadających krosnach, struganie broni nasączanej trucizną.  Zarobić na jedzenie trzeba. Druga strona tego medalu to cena, jaką płacą tubylcy: nieznane choroby, AIDS, odra, ospa, alkoholizm, cukrzyca, demoralizacja.

Turysta staje się coraz bardziej wyrafinowany. Ileż w końcu można oglądać błękitu morza i nieba? Ludziom brakuje mocnych uderzeń, dlatego szukają  wysublimowanych wrażeń typu mumie przodków Papuasów w Nowej Gwinei, na Borneo oglądają spreparowane czaszki wroga, doznają specjalnego błogosławieństwa szamana nad jeziorem Titicaca, czy przeżywają kremację zwłok na Bali. Przy okazji nad Mekongiem można zobaczyć pędzenie trunku z ryżu i w tej bimbrowni kupić „whiskey” z wężem, żmiją, skorpionem w środku. Sama atrakcja, a przy okazji tanio można zadziwić znajomych.

Wielu turystów nudzi już komfort kurortów, luksus hoteli i rajskie plaże. Ten monotonny kolor  blue nieba, morza, village, łanów lawendy już nie urywa głowy i nie powoduje dawnego zrelaksowania, chilloutu (czilołtu), dlatego szukają ekstremalnych doznań i jadą do slumsów Bombaju, Nairobi, Johannesburga, Rio de  Janeiro, Manili, bo bieda jest fotogeniczna wszędzie na przedmieściach rozrośniętych do granic możliwości miast Afryki, Ameryki lub Azji. Ludzie lubią oglądać konających na ulicy, zwierzęta zjadające śmieci, wąchać fetor smrodu ulicy pozbawionej kanalizacji, odchodów, spalonego oleju, plastiku, narkotyków i wchodzić do  szemranych spelunek. I za to płacą przewodnikom. Slumsów wprawdzie nie ma na mapie, ale zdjęcia nędzarzy grzebiących w górach śmieci na miejscowych wysypiskach wyglądają dobrze i nawet – o, dziwo – nie cuchną.

Można również wybrać się nad Świętą Rzekę, by obmyć się w szambie, ścieku, ubikacji i spopielarni, czyli cztery  w jednym. Uwolnisz się od grzechów i dostąpisz wyzwolenia – mokszy. Przy okazji w Gangesie łykniesz pałeczki okrężnicy lub kilka toksycznych pierwiastków ciężkich z garbarni i fabryk, w których brak oczyszczalni oraz  połkniesz mnóstwo pestycydów wypłukiwanych z gleby po monsunie. Za to zyskasz duchową odnowę, spokój zapomnienia i doznasz nowej perspektywy tunelowego widzenia świata.

Można osobiście zamówić wizytę u Dalajlamy, a jeśli ktoś bardzo spragniony ascezy, może odwiedzić Bodh Gaję leżącą w Biharze, w jednym z najbiedniejszych stanów Indii. Spacer przez wioskę jest niczym droga przez mękę, bowiem dookoła pył, klaksony, nagabywanie, prośby żebraków,  brud, hałas, żar, widoki chorych, by wreszcie trud został nagrodzony, gdy zjawiasz się na terenie świątyni Mahabodhi.

Jeśli jesteś emerytem, powinieneś kupić kampera i dołączyć do świata wędrownych ptaków, by szukać słońca, ładnych widoków, czy leku na starczą nudę. Kawalkady siwych koczowników wędrują po świecie i udowadniają, że życie staruszków może być wesołe i niezmiernie ciekawe. Oczywiście od warunkiem, że kamper będzie luksusowy, a ty będziesz miał wysoką emeryturę.

58 uwag do wpisu “Wakacje dla żądnych wrażeń

  1. Watra

    Unikając łatki , że żądnam niesamowitych wrażeń, złożyłam wizytę bliskiej sercu memu osobie i….. wróciłam z krzakiem bazylii w donicy, zestawem kilku słoi różnorodnych zapraw, kilku pakunków spożywczych, którymi mogę obdarzyć kompanię wojska i z worem serdeczności. Skazana zostałam na wyprawę do jakiegoś buddyjskiego klasztoru , by ci biedni bosonodzy mnisi nie musieli chodzić na żebry. Nie wiem czy to pomoże mi w uwolnieniu moich grzechów.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Mam niejakie podejrzenia Watro, że miałaś styczność ze znaną nam, miłą panią, która potrafi dostarczyć w dowolny zakątek kraju kontener pierogów, kontener, krokietów, kontener pasztecików, kontener ciasteczek, kontener….już nie pamiętam, ale każdy asortyment w ilości „kontener”! I wszystko wykonane własnoręcznie, żeby nie było że jakaś masówka! 😀 😀 😀

      Polubione przez 1 osoba

      1. Ultra

        Dreptaku,
        nie wypominaj i nie ograniczaj, a będzie dobrze.
        Widoku dzikich nie jestem głodna, ale Lublina nie znam, bo te przejazdem widziane ulice się nie liczą, więc adrenalina byłaby pewna, tylko nie jestem pewna, czy tam slumsy znajdę.
        Wakacyjnie pozdrawiam

        Polubienie

    2. Ultra

      Watro,
      mamy podobnie, bo lubimy spędzać czas z przyjaciółmi. Nie musimy szukać adrenaliny, by się dobrze bawić, by się dobrze czuć. Ekstremum to jest w wiadomościach i telewizorni.
      „Wdychaj leśny potok i uśmiechaj się, gdy będziesz robić wydech wraz z leśnym potokiem”. Tego się trzymajmy.
      W „Focusie” czytałam, że obecnie staje się modna turystyka przemysłowa. Zakłada się kask i jedzie do Rotterdamu, aby zobaczyć rozładunek statku, w Australii wydobycie węgla, w Antwerpii rafinerię, w Zabrzu fedrunek, w Stroniu szkło. Dreszczyk emocji musi przy tym być, by znudzeni widokami weszli na wyższy poziom.
      Wakacyjnie pozdrawiam

      Polubienie

      1. Ultra

        Watro,
        piasek można, ale zbieranie warzuchy zabronione na polskiej Saharze. Ciekawi mnie, czy kładem też jechałaś…
        Legenda głosi, że dawno temu, w kopalnianych szybach wydobywano na tym terenie cynk i ołów, srebro, górnicy hałasowali nad głowami diabłów. Diabły rozzłościło nie tylko stukanie na górze, przez które spać nie mogli. Wtedy jeden z diabłów wpadł na pomysł, aby zasypać kopalnie piaskiem. Kiedy wracał znad morza z wielkim worem piachu, zahaczył nim o wieżę kościoła kluczewskiego i przez ogromną dziurę w worku, piasek rozsypał się po okolicy, tworząc rozległą pustynię. Zatem piasek, po którym chodziłaś, pochodzi znad Bałtyku.
        Serdeczności zasyłam

        Polubienie

  2. Podróże kształcą i otwierają oczy. Kiedy polecę do Indii poznać rodzinę męża mam nadzieję na takie właśnie przeżycia i obserwacje, jakie opisałaś. Oczywiście bez chorób, ale to już pozostawiam selekcji naturalnej- jeśli ktoś się wybiera na wakacje do 3ego świata tylko po to, żeby mieć co wstawić na Facebooka, to bezmyślność go dopadnie. Nie dla mnie wakacje ludzi-frytek smażących się na ultra( 🙂 )-fioletowy brąz.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Ultra

      Seeker,
      tak powinno być. Każda podróż ma poszerzać horyzonty, kształcić i wzbogacać, ale tak nie jest, widocznie ludzie nie chcą się uczyć. Oglądanie safari z ludzkiego zoo na wycieczkach do slamsów i pałętania się po rozpadających barakach w zaułkach przedmieść, by zrobić zdjęcia, które można pokazać znajomym jako ciekawostkę jest nieludzkie. Tym bardziej, że z roku na rok ludzki rój się rozrasta i rozpływa we wszystkie strony, a świat cywilizowany się przygląda i podgląda.
      Wakacyjnie pozdrawiam

      Polubienie

    1. Ultra

      Tetryku,
      zamiast szukać ekstremum, trzeba założyć własne państwo, jak co roku to robią setki osób. Za wjazd trzeba zapłacić, ale obejrzeć można Księstwo Sealand na platformie przeciwlotniczej. Mają swój hymn, herb, a nawet rząd na uchodźstwie. Królestwo North Dumpling na wysepce u wybrzeży stanu Nowy Jork ma swoją konstytucję i emituje banknoty z napisem „W prawdzie nasza ufność”. Republika Molossia w Nevadzie każe sobie płacić za wizę, ale za to można popatrzeć na armatę strzegącą republiki i szlaban zabraniający wejścia do państwa składającego się z sześciu obywateli. W Księstwie Hutt River k/ Australii panuje wielki książę Leonard oferuje obywatelstwo za cenę 250 dolarów. Już kilkanaście tysięcy wykupiło paszport, by towarzyszyć księciu w oborze, jako że książę jest rolnikiem i hodowcą. Krowy obsługiwane przez parę książęcą ponoć dają więcej mleka.
      Wakacyjnie pozdrawiam

      Polubienie

  3. Ciekawi mnie, czy odwiedziłaś wszystkie te miejsca, o których piszesz?… 😉
    Myślę, że każdy ma swoją definicję udanego urlopu i wbrew pozorom dla wielu plaża&słońce są warunkiem wystarczającym i bynajmniej nie mają potrzeby wyściubić nosa z hotelu. Co kto lubi, nie nam oceniać. Natomiast to, o czym piszesz, to rzeczywiście zjawisko dość powszechne – ludzie chcieliby poznać dany kraj, kulturę i zapomniane zwyczaje, ale nie są w stanie (z różnych powodów) ruszyć w samotną wyprawę z plecakiem po drogach i bezdrożach – więc próbują sobie to samo kupić. A biura podróży i lokalne firmy na tym żerują – za parę dolarów można w komfortowych warunkach zobaczyć „prawdziwe” życie, kupić „oryginalne” pamiątki i zrobić „niepowtarzalne” zdjęcia. Wszyscy zadowoleni – win win. 😉

    Polubione przez 1 osoba

    1. Ultra

      Pojedyncza,
      nie ma szans, by być we wszystkich opisywanych krajach, nie jest to realne, natomiast wirtualnie bywam w niezwykłych zakątkach, bo dzięki internetowi taka możliwość jest nam dana. Czytałam, że w Dubaju większość zakwefionych twarzy to nie muzułmanki, a Rosjanki, Polki, Ukrainki tam pracujące, bo kwef przyciąga tajemniczością turystów.
      Wakacyjnie pozdrawiam

      Polubione przez 1 osoba

  4. Mnie tam mocnych wrażeń nie potrzeba, a do udanego wypoczynku wystarczy mi moja ogrodowa huśtawka i dobra książka. Czasami wypad do miejsc, w których czujemy się jak w domu. Przypomniała mi się pewna historia, kiedy zawoziłam do Krakowa moje szydełkowe misie, żeby poszukać na nie tam miejsca zbytu, dowiedziałam się, że cena którą za nie chcę jest zbyt wygórowana ( 10 zł) ponieważ oni kupują „smoki wawelskie” po 1,50 zł od Chińczyków…

    Polubione przez 1 osoba

    1. Ultra

      Gabrysiu,
      mnie także wystarczają spokojne miejsca wśród zieleni obok domu i książka.
      Tefal i inne znane marki również produkują w Chinach. Ciupagi w Zakopanem też prosto z Chin.
      Wakacyjnie pozdrawiam

      Polubienie

  5. Nie odczuwam potrzeby mocnych wrażeń, nie nudzi mnie luksus i lazur nieba i szum morza i gorący piasek pod stopami. Coś ze mną nie tak?
    Aaaaa… Do kampera chętnie się wpakuję jakby coś:)))

    Polubione przez 1 osoba

    1. Ultra

      Bet,
      nowi nomadzi w kamperach opanowali zachód, północnoamerykańskie społeczeństwo, Australię, czyli bogate kraje, tam, gdzie nawet bieda jest ucywilizowana. Emeryci mogą być wędrownymi ptakami, bo mogą spać spokojnie i nie boją się o los, gdy przyjdzie starość, że na lekarstwa braknie.
      Wakacyjnie pozdrawiam

      Polubienie

    1. Ultra

      Sagulo,
      naukowcy nie uznają programu, w którym Cejrowski opowiada rewelacje, które z dokumentami nie mają wiele wspólnego. Ale czego to się nie robi, by zadziwić ludzi, oni wszystko kupią.
      Wakacyjnie pozdrawiam

      Polubienie

  6. Etam. Niech każdy spędza urlop/wakacje/emeryturę tak, jak lubi. Jeżeli komuś sprawia przyjemność kolacja z celebrytą Dalajlamą, to jego sprawa. Poza tym tubylcy żyją z turystów (te choroby, to już raczej zamierzchła przeszłość), więc dobrze, że ludzie zostawiają im tych kilka dolarów. PS. Tak na marginesie, czytałem że Masajowie nauczyli się liczyć klapnięcia migawek i kasują za każde z nich:)

    Polubione przez 1 osoba

    1. Ultra

      Wojtku,
      podobno podróżujący życzą sobie oglądać Masajów, więc na potrzeby klientów Masajowie są na zawołanie. To nic, że są niscy, krępi, ale przebrani i nauczeni podskoków. Nikt nie zawraca sobie głowy podróbką, gdyż prawdziwi Masajowie są szczupli i wysocy. Grunt, że zdjęcie wyszło jak należy.
      Można się zżymać, ale czy podróbki to jest to, co chcemy oglądać? Lokalne obrzędy też straciły tradycyjny charakter, a przystosowane zostały do gustów oglądających. Taki świat cepeliowskich przeróbek.
      Wakacyjnie pozdrawiam

      Polubienie

      1. I dlatego ja nie jeżdżę na takie wycieczki. Kiedyś zżymałem się też na ludzi, którzy jeżdżą np. do Grecji i przez dwa tygodnie leżą przy basenie. Potem przeczytałem wywiad z pewnym szwajcarskim hotelarzem, który na pytanie, co wzbudziło w nim największe zdumienie w czasie jego całej, długoletniej kariery, odpowiedział, że dwóch Rosjan, którzy zamówili butelkę najdroższego koniaku, po czym wypili go razem z pepsi. .Tyle tylko, że zaraz dodał, że skoro koniak z pepsi smakuje im lepiej, to ich sprawa, a nie jego. Zapłacili i mają prawo zrobić co im się żywnie podoba. Od tamtej pory już się niczemu nie dziwię. Chcą ludziska marnować własne pieniądze?? Niech marnują. Po. doba im się szopka z cudakami? Ich sprawa. My jeździmy nad Biebrzę i poza paroma przyjezdnymi, którym wydaje się, że są bardziej podlascy od Podlasian, wszyscy są autentyczni, szczerzy i normalni:) PS. Ech! Chciałbym mieć wakacje!

        Polubione przez 1 osoba

      2. Ultra

        Wojtku,
        tak pięknie zachęcasz postami i zdjęciami do zwiedzenia terenów Podlasia i ukochanej Biebrzy, że wzbudzasz autentyczny i nie tylko mój – podziw.
        Wakacyjnie pozdrawiam

        Polubienie

  7. stopociechblog

    Nie miałam pojęcia o tym wszystkim, że tak się czyni dla spotworzałego turysty. Świat się wali. Ludzi, których znam zadowala, ogród, hamak, grill, dobry hotel, ładny zamek do zwiedzania, może górskie wędrowanie i kajakiem spływ. „Cuda” dla zblazowanych nie są mi jeszcze znane. Ja kocham moje morze i bieg plażą o wczesnym poranku. To jest prawdziwy cud. Szkoda, że człowiekowi potrzeba dziwnej gwiazdki z nieba!

    Polubione przez 1 osoba

      1. stopociechblog

        To właściwie straszne, że takie cuda wianki trzeba czynić, aby zadowolić turystę. Zwyczajne maki i bławatki na polu nie zachwycają, a taki to cud.

        Polubione przez 1 osoba

    1. Ultra

      Mario,
      nie znam takiego zjawiska jak nuda, pewnie dlatego, że nudzić się nie umiem, tyle rzeczy ciekawych dookoła, więc niekoniecznie trzeba podglądać innych.
      Wakacyjnie pozdrawiam

      Polubienie

  8. Chyba jednak nie nadaję się na współczesnego turystę: nie mam ekskluzywnych wymagań, nie silę się na doznawanie wyjątkowych, mrożących krew w żyłach wrażeń, a interesują mnie czasami rzeczy z gruntu błahe i niepozorne, takie, które dla innych mogą oznaczać normalność, nic więcej… czasami sama możliwość przespania paru nocy w zwykłym pensjonacie czy na kwaterze zaspokaja moje oczekiwania… pozdrawiam

    Polubione przez 1 osoba

    1. Ultra

      Smoothoperatorze,
      ludzie swoje fantazje o wyrafinowaniu pragną natychmiast zrealizować. Próbują wyszukanych potraw, więc jedzą te jaja z przychówkiem, łożyska krowie, bycze jądra i cieszą się, że potrafią przełknąć obrzydlistwa na zdrowie.
      Wakacyjnie pozdrawiam

      Polubienie

  9. Czy aby nie za dużo, tych szoków, tej adrenaliny ? Mnie ciągnie na łono natury w ciche urokliwe miejsca, gdzie mogę naładować swoje baterie i odzyskać spokój i harmonię,podglądnąć naturę ,pomedytować , z dala od miejskiego gwaru i spalin a opisanych ludożerców wolę obejrzeć sobie w telewizji na filmach podróżniczych.
    Pozdrawiam serdecznie :)) :));))

    Polubione przez 1 osoba

    1. Ultra

      Molekułko,
      ludzie są żądni wrażeń to naturalne. Oby tylko wiedzieli, że niektóre sytuacje są udawane, by uatrakcyjnić i wzmocnić wrażenia.
      Wakacyjnie pozdrawiam

      Polubienie

      1. Rozumiem ,że każdy z nas jest inny i różne mamy upodobania i potrzeby i nie mam nic przeciwko temu, ale też uważam tak jak ty, że często te emocje są sztucznie podsycane,
        ale jak lubią i jeszcze słono za to płacą to wszystko jest ok.
        Pozdrawiam :))

        Polubione przez 2 ludzi

  10. Witaj, Ultro.

    Lubię wędrówki.
    Te dalsze i te bliższe. Do miejsc nowych i tych znanych od lat. Z ludźmi widzianymi po raz pierwszy i ze sprawdzonymi wielokrotnie.
    Nie ulegam modom. Jeżdżę tam, dokąd chcę, by przeżywać to, co mam ochotę przeżyć.
    I lubię wracać:)

    Pozdrawiam:)

    Polubione przez 1 osoba

    1. Ultra

      Leno,
      także lubię poznawać nowe miejsca, ciekawych ludzi i wracać do miejsc znanych.
      Polacy podróżują, ale czy z tych podróży wyciągają wnioski dla siebie, czy poszerzają horyzonty, czegoś ich uczą, to sprawa indywidualna każdego.
      Wakacyjnie pozdrawiam

      Polubienie

  11. Nie pociągają mnie te miejsca, o których piszesz, lubię być tam, gdzie… lubię być i czuć się na właściwym miejscu. Dlatego często wracam w te same okolice, gdzie wiem, co spotkam a nowiną mogą być inne kwiaty w sąsiednim ogrodzie. Jeszcze bardziej lubię, gdy pewne miejsca się nie zmieniają bo to znak, że ci specyficzni turyści jeszcze go nie próbują zadeptać. Pozdrawiam wakacyjnie Ultro

    Polubione przez 1 osoba

    1. Ultra

      Śpioszku,
      poszerzać horyzonty trzeba, zwiedzać, wędrować, by widzieć więcej i więcej wiedzieć. I zobaczyć to słońce i wiatr we włosach.
      Wakacyjnie pozdrawiam

      Polubienie

    1. Ultra

      Bojo,
      co tam bimbrownia, Polacy cały czas pędzą, ale tą „cimą” masz szansę zabłysnąć. Byle tylko nazwa była wystrzałowa.
      Wakacyjnie pozdrawiam

      Polubienie

  12. sen pod gołym niebem też może być mocnym wrażeniem i wcale nie musi być gdzieś wściekle daleko – lubię miejsca, skąd najdalej w miesiąc da się wrócić do domu. na piechotę. lubię wracać, bo to wartość duża. i dobrze mieć co opowiadać, ale nie musi to być pojedynek z kanibalem, anakondą, czy rekinem ludojadem.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Ultra

      Oko,
      niedobrze, że nie masz fotografii z ludojadami, daleko nie zajedziesz, bo znajomi pragną mieć atrakcyjnie zaradnego. Czymś trzeba zaimponować. Nie sądzisz chyba, że tym, co w głowie.
      Wakacyjnie pozdrawiam

      Polubienie

  13. Lubię podróżować, byłam już tu i tam, m.in. w Indiach. I bardzo wartościowym doświadczeniem był dla mnie wypad do slumsów w Agrze. Ja wiem, że można zwiedzać tylko najpiękniejsze, odszykowane dla turystów zabytki, np. Tadź Mahal, tym się zadowolić i opowiadać, jakie piękne rzeczy się widziało. Ale żeby mieć choć w kilku procentach prawdziwe spojrzenie, jak w tych krajach żyją ludzie warto odwiedzić i slumsy, i sierocińce, i jadłodajnie dla ubogich, zostawić tam datek i nabrać pokory, bo często zrzędzimy, narzekamy, a taka lekcja pokory przydaje się. Często nie mamy nawet pojęcia, w jakich warunkach przyszło żyć niektórym ludziom. Co ciekawe w slumsach nikt, absolutnie nikt nie wyciągnął ręki po pieniądze, czy cukierki. Tam dzieciaki były najszczęśliwsze, jeśli przybiło im się piątkę i na ich prośbę zrobiło im zdjęcie, tak ochoczo pchały swoje umorusane, szczerbate, roześmiane buźki przed obiektyw. Dla nich byliśmy atrakcją, bo turyści rzadko się w takie miejsca zapuszczają.
    Żebracy są właśnie przy tych najbardziej spektakularnych zabytkach i tam chcą pieniędzy za zdjęcie. Wszystko zależy od tego, jak ktoś podchodzi do swoich podróży i czym się potem chwali (albo co przemilcza). Ja jestem ciekawa innych kultur, czasem też dam zarobić tym niby tubylcom wystrojonym na potrzeby turystów. Z tego w końcu żyją, inaczej może nie mieliby czego do garnka włożyć. I nie powoduje mną w żadnym stopniu chęć przeżycia ekstremalnych wrażeń. To mogę mieć na polskim skrzyżowaniu, nie muszę jechać tak daleko.

    Polubienie

    1. Ultra

      Czarodziejko z Bagien,
      nie wszyscy tak świadomie jak Ty zwiedzają różne kraje i poznają nowe kultury. Smutne, ale części Polaków podróże NIE KSZTAŁCĄ. Nie wiadomo, dlaczego nie wyciągają wniosków i nie mają żadnych refleksji.
      Wakacyjnie pozdrawiam

      Polubienie

  14. Ja miałam ostatnio tyle wrażeń, że wystarczy mi cisza i spokój, newielkie wycieczki . A wnuczki do mnie przyjadą z radością i do lasu też pójdzemy, mamy takie plany, bo w lesie jestbadzo iekawe.
    Rozumiem to wszystko, o czym piszesz ot mnie przeraża i przrasta.Nie dajmy się zwariować! Pozdrawiam

    Polubienie

    1. Ultra

      AlEllu,
      kamper to świetna sprawa, niestety, kosztowna, ale czyni podróżującego niezależnym od cen i dachu nad głową. W kamperze zmieszczą się słoiki z obiadami, makarony, sosy, kawy, sprzęt itp. Są takie, które mają łóżka, łazienki, toaletę, fotele, a nawet telewizję.
      Wakacyjnie pozdrawiam

      Polubienie

  15. Wszystko pięknie, ale gdybym miała przepłacać za dzicz zostałabym w domu, podobno w Europie
    Bezzębna cywilizacja ślepa na śmietnikowców grzebiących w koszach w poszukiwaniu butelek, złomu i jedzenia dla zwierząt domowych
    Sorki Poprosze ocean i jacht
    Jeszcze do tego wiatr
    Pozdrawiam Ultra

    Polubienie

Dodaj komentarz