Podobno szczęśliwym można być tylko na jachcie. Dobrze byłoby, gdyby jeszcze był wypasiony. Rozumiem, że w domyśle należy dołożyć: wody mają być ciepłe, a słońce powinno świecić cały czas. Trzeba uczciwie zauważyć, że nie każdego ten luksus zadowala. Podróżujący wolą szczyptę pikanterii i odrobinę ostrego chili, skoro się poświęcają, męczą w tym upale, moczą pośladki i ciurkiem leżą na plaży.
Ludzie coraz częściej się nudzą, więc potrzebują mocnych wrażeń. W biurze turystycznym ironizują, że obecnie turystę nie interesuje polowanie na safari, a podglądanie ludzkiego zoo. Turysta osobiście pragnie zobaczyć „dzikich”, najlepiej gdyby to jeszcze byli ludożercy. Wiadomo, że w pobliżu znanych ośrodków takich ludożerców nie ma, więc na potrzeby żądnych wrażeń tworzona jest iluzja, czyli tubylcy żyjący zgodnie z oczekiwaniami turystów. Malują twarze, przebijają nosy, wargi, zakładają przepaski, kobiety ozdoby i obręcze na szyje, mężczyźni z włóczniami, a wszystko oczywiście dla tych paru dolarów, bo za zdjęcia tubylcy każą sobie płacić. Komercja wszędzie dotarła. Za towar trzeba płacić i za show, które odgrywają. Czy jednak wiemy o tym, że to wszystko zostało wyreżyserowane na potrzeby turystów? Oby była taka świadomość.
Większość wyrobów, które jako pamiątki kupują turyści, wytwarzane są przez fabryki prosto z Chin, przecież w prymitywnych warunkach przy straganie nie da się wytworzyć nic artystycznego, oryginalnego, finezyjnego, stąd udawanie, klepanie blach, tkanie na rozpadających krosnach, struganie broni nasączanej trucizną. Zarobić na jedzenie trzeba. Druga strona tego medalu to cena, jaką płacą tubylcy: nieznane choroby, AIDS, odra, ospa, alkoholizm, cukrzyca, demoralizacja.
Turysta staje się coraz bardziej wyrafinowany. Ileż w końcu można oglądać błękitu morza i nieba? Ludziom brakuje mocnych uderzeń, dlatego szukają wysublimowanych wrażeń typu mumie przodków Papuasów w Nowej Gwinei, na Borneo oglądają spreparowane czaszki wroga, doznają specjalnego błogosławieństwa szamana nad jeziorem Titicaca, czy przeżywają kremację zwłok na Bali. Przy okazji nad Mekongiem można zobaczyć pędzenie trunku z ryżu i w tej bimbrowni kupić „whiskey” z wężem, żmiją, skorpionem w środku. Sama atrakcja, a przy okazji tanio można zadziwić znajomych.
Wielu turystów nudzi już komfort kurortów, luksus hoteli i rajskie plaże. Ten monotonny kolor blue nieba, morza, village, łanów lawendy już nie urywa głowy i nie powoduje dawnego zrelaksowania, chilloutu (czilołtu), dlatego szukają ekstremalnych doznań i jadą do slumsów Bombaju, Nairobi, Johannesburga, Rio de Janeiro, Manili, bo bieda jest fotogeniczna wszędzie na przedmieściach rozrośniętych do granic możliwości miast Afryki, Ameryki lub Azji. Ludzie lubią oglądać konających na ulicy, zwierzęta zjadające śmieci, wąchać fetor smrodu ulicy pozbawionej kanalizacji, odchodów, spalonego oleju, plastiku, narkotyków i wchodzić do szemranych spelunek. I za to płacą przewodnikom. Slumsów wprawdzie nie ma na mapie, ale zdjęcia nędzarzy grzebiących w górach śmieci na miejscowych wysypiskach wyglądają dobrze i nawet – o, dziwo – nie cuchną.
Można również wybrać się nad Świętą Rzekę, by obmyć się w szambie, ścieku, ubikacji i spopielarni, czyli cztery w jednym. Uwolnisz się od grzechów i dostąpisz wyzwolenia – mokszy. Przy okazji w Gangesie łykniesz pałeczki okrężnicy lub kilka toksycznych pierwiastków ciężkich z garbarni i fabryk, w których brak oczyszczalni oraz połkniesz mnóstwo pestycydów wypłukiwanych z gleby po monsunie. Za to zyskasz duchową odnowę, spokój zapomnienia i doznasz nowej perspektywy tunelowego widzenia świata.
Można osobiście zamówić wizytę u Dalajlamy, a jeśli ktoś bardzo spragniony ascezy, może odwiedzić Bodh Gaję leżącą w Biharze, w jednym z najbiedniejszych stanów Indii. Spacer przez wioskę jest niczym droga przez mękę, bowiem dookoła pył, klaksony, nagabywanie, prośby żebraków, brud, hałas, żar, widoki chorych, by wreszcie trud został nagrodzony, gdy zjawiasz się na terenie świątyni Mahabodhi.
Jeśli jesteś emerytem, powinieneś kupić kampera i dołączyć do świata wędrownych ptaków, by szukać słońca, ładnych widoków, czy leku na starczą nudę. Kawalkady siwych koczowników wędrują po świecie i udowadniają, że życie staruszków może być wesołe i niezmiernie ciekawe. Oczywiście od warunkiem, że kamper będzie luksusowy, a ty będziesz miał wysoką emeryturę.
Unikając łatki , że żądnam niesamowitych wrażeń, złożyłam wizytę bliskiej sercu memu osobie i….. wróciłam z krzakiem bazylii w donicy, zestawem kilku słoi różnorodnych zapraw, kilku pakunków spożywczych, którymi mogę obdarzyć kompanię wojska i z worem serdeczności. Skazana zostałam na wyprawę do jakiegoś buddyjskiego klasztoru , by ci biedni bosonodzy mnisi nie musieli chodzić na żebry. Nie wiem czy to pomoże mi w uwolnieniu moich grzechów.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Mam niejakie podejrzenia Watro, że miałaś styczność ze znaną nam, miłą panią, która potrafi dostarczyć w dowolny zakątek kraju kontener pierogów, kontener, krokietów, kontener pasztecików, kontener ciasteczek, kontener….już nie pamiętam, ale każdy asortyment w ilości „kontener”! I wszystko wykonane własnoręcznie, żeby nie było że jakaś masówka! 😀 😀 😀
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dreptaku,
nie wypominaj i nie ograniczaj, a będzie dobrze.
Widoku dzikich nie jestem głodna, ale Lublina nie znam, bo te przejazdem widziane ulice się nie liczą, więc adrenalina byłaby pewna, tylko nie jestem pewna, czy tam slumsy znajdę.
Wakacyjnie pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Watro,
mamy podobnie, bo lubimy spędzać czas z przyjaciółmi. Nie musimy szukać adrenaliny, by się dobrze bawić, by się dobrze czuć. Ekstremum to jest w wiadomościach i telewizorni.
„Wdychaj leśny potok i uśmiechaj się, gdy będziesz robić wydech wraz z leśnym potokiem”. Tego się trzymajmy.
W „Focusie” czytałam, że obecnie staje się modna turystyka przemysłowa. Zakłada się kask i jedzie do Rotterdamu, aby zobaczyć rozładunek statku, w Australii wydobycie węgla, w Antwerpii rafinerię, w Zabrzu fedrunek, w Stroniu szkło. Dreszczyk emocji musi przy tym być, by znudzeni widokami weszli na wyższy poziom.
Wakacyjnie pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Właśnie wróciłam z Pustyni Błędowskiej, nie wiem tylko czy mogłam piasek , który przylepił się do traperów, zabrać z sobą.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Watro,
piasek można, ale zbieranie warzuchy zabronione na polskiej Saharze. Ciekawi mnie, czy kładem też jechałaś…
Legenda głosi, że dawno temu, w kopalnianych szybach wydobywano na tym terenie cynk i ołów, srebro, górnicy hałasowali nad głowami diabłów. Diabły rozzłościło nie tylko stukanie na górze, przez które spać nie mogli. Wtedy jeden z diabłów wpadł na pomysł, aby zasypać kopalnie piaskiem. Kiedy wracał znad morza z wielkim worem piachu, zahaczył nim o wieżę kościoła kluczewskiego i przez ogromną dziurę w worku, piasek rozsypał się po okolicy, tworząc rozległą pustynię. Zatem piasek, po którym chodziłaś, pochodzi znad Bałtyku.
Serdeczności zasyłam
PolubieniePolubienie
Podróże kształcą i otwierają oczy. Kiedy polecę do Indii poznać rodzinę męża mam nadzieję na takie właśnie przeżycia i obserwacje, jakie opisałaś. Oczywiście bez chorób, ale to już pozostawiam selekcji naturalnej- jeśli ktoś się wybiera na wakacje do 3ego świata tylko po to, żeby mieć co wstawić na Facebooka, to bezmyślność go dopadnie. Nie dla mnie wakacje ludzi-frytek smażących się na ultra( 🙂 )-fioletowy brąz.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Seeker,
tak powinno być. Każda podróż ma poszerzać horyzonty, kształcić i wzbogacać, ale tak nie jest, widocznie ludzie nie chcą się uczyć. Oglądanie safari z ludzkiego zoo na wycieczkach do slamsów i pałętania się po rozpadających barakach w zaułkach przedmieść, by zrobić zdjęcia, które można pokazać znajomym jako ciekawostkę jest nieludzkie. Tym bardziej, że z roku na rok ludzki rój się rozrasta i rozpływa we wszystkie strony, a świat cywilizowany się przygląda i podgląda.
Wakacyjnie pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Szukamy wrażeń i atrakcji, najlepiej tuż przez szybę…
https://scontent-frx5-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/35375769_1977287235629064_8371929383564214272_n.jpg?_nc_cat=0&oh=a03620aa9753df793b843fb410cfaa5c&oe=5BC30B9E
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Tetryku,
zamiast szukać ekstremum, trzeba założyć własne państwo, jak co roku to robią setki osób. Za wjazd trzeba zapłacić, ale obejrzeć można Księstwo Sealand na platformie przeciwlotniczej. Mają swój hymn, herb, a nawet rząd na uchodźstwie. Królestwo North Dumpling na wysepce u wybrzeży stanu Nowy Jork ma swoją konstytucję i emituje banknoty z napisem „W prawdzie nasza ufność”. Republika Molossia w Nevadzie każe sobie płacić za wizę, ale za to można popatrzeć na armatę strzegącą republiki i szlaban zabraniający wejścia do państwa składającego się z sześciu obywateli. W Księstwie Hutt River k/ Australii panuje wielki książę Leonard oferuje obywatelstwo za cenę 250 dolarów. Już kilkanaście tysięcy wykupiło paszport, by towarzyszyć księciu w oborze, jako że książę jest rolnikiem i hodowcą. Krowy obsługiwane przez parę książęcą ponoć dają więcej mleka.
Wakacyjnie pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Ciekawi mnie, czy odwiedziłaś wszystkie te miejsca, o których piszesz?… 😉
Myślę, że każdy ma swoją definicję udanego urlopu i wbrew pozorom dla wielu plaża&słońce są warunkiem wystarczającym i bynajmniej nie mają potrzeby wyściubić nosa z hotelu. Co kto lubi, nie nam oceniać. Natomiast to, o czym piszesz, to rzeczywiście zjawisko dość powszechne – ludzie chcieliby poznać dany kraj, kulturę i zapomniane zwyczaje, ale nie są w stanie (z różnych powodów) ruszyć w samotną wyprawę z plecakiem po drogach i bezdrożach – więc próbują sobie to samo kupić. A biura podróży i lokalne firmy na tym żerują – za parę dolarów można w komfortowych warunkach zobaczyć „prawdziwe” życie, kupić „oryginalne” pamiątki i zrobić „niepowtarzalne” zdjęcia. Wszyscy zadowoleni – win win. 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Pojedyncza,
nie ma szans, by być we wszystkich opisywanych krajach, nie jest to realne, natomiast wirtualnie bywam w niezwykłych zakątkach, bo dzięki internetowi taka możliwość jest nam dana. Czytałam, że w Dubaju większość zakwefionych twarzy to nie muzułmanki, a Rosjanki, Polki, Ukrainki tam pracujące, bo kwef przyciąga tajemniczością turystów.
Wakacyjnie pozdrawiam
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Mnie tam mocnych wrażeń nie potrzeba, a do udanego wypoczynku wystarczy mi moja ogrodowa huśtawka i dobra książka. Czasami wypad do miejsc, w których czujemy się jak w domu. Przypomniała mi się pewna historia, kiedy zawoziłam do Krakowa moje szydełkowe misie, żeby poszukać na nie tam miejsca zbytu, dowiedziałam się, że cena którą za nie chcę jest zbyt wygórowana ( 10 zł) ponieważ oni kupują „smoki wawelskie” po 1,50 zł od Chińczyków…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Gabrysiu,
mnie także wystarczają spokojne miejsca wśród zieleni obok domu i książka.
Tefal i inne znane marki również produkują w Chinach. Ciupagi w Zakopanem też prosto z Chin.
Wakacyjnie pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Nie odczuwam potrzeby mocnych wrażeń, nie nudzi mnie luksus i lazur nieba i szum morza i gorący piasek pod stopami. Coś ze mną nie tak?
Aaaaa… Do kampera chętnie się wpakuję jakby coś:)))
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Bet,
nowi nomadzi w kamperach opanowali zachód, północnoamerykańskie społeczeństwo, Australię, czyli bogate kraje, tam, gdzie nawet bieda jest ucywilizowana. Emeryci mogą być wędrownymi ptakami, bo mogą spać spokojnie i nie boją się o los, gdy przyjdzie starość, że na lekarstwa braknie.
Wakacyjnie pozdrawiam
PolubieniePolubienie
To u Cejrowskiego w programach przyrodniczych, to tubylcy aktorzy ha ha
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Sagulo,
naukowcy nie uznają programu, w którym Cejrowski opowiada rewelacje, które z dokumentami nie mają wiele wspólnego. Ale czego to się nie robi, by zadziwić ludzi, oni wszystko kupią.
Wakacyjnie pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Nie dziwne to, skoro nawet w szkole dzieci w ławkach utrzymać trudno i na wycieczkach się nudzą, a wakacje u babci czy u cioci na wsi to teraz obciach…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Jotko,
dzieci współcześnie nie chodzą do lasu, bo tam kupić nic nie można i co to za atrakcja, skoro same drzewa.
Pozdrawiam wakacyjnie
PolubieniePolubienie
Etam. Niech każdy spędza urlop/wakacje/emeryturę tak, jak lubi. Jeżeli komuś sprawia przyjemność kolacja z celebrytą Dalajlamą, to jego sprawa. Poza tym tubylcy żyją z turystów (te choroby, to już raczej zamierzchła przeszłość), więc dobrze, że ludzie zostawiają im tych kilka dolarów. PS. Tak na marginesie, czytałem że Masajowie nauczyli się liczyć klapnięcia migawek i kasują za każde z nich:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Wojtku,
podobno podróżujący życzą sobie oglądać Masajów, więc na potrzeby klientów Masajowie są na zawołanie. To nic, że są niscy, krępi, ale przebrani i nauczeni podskoków. Nikt nie zawraca sobie głowy podróbką, gdyż prawdziwi Masajowie są szczupli i wysocy. Grunt, że zdjęcie wyszło jak należy.
Można się zżymać, ale czy podróbki to jest to, co chcemy oglądać? Lokalne obrzędy też straciły tradycyjny charakter, a przystosowane zostały do gustów oglądających. Taki świat cepeliowskich przeróbek.
Wakacyjnie pozdrawiam
PolubieniePolubienie
I dlatego ja nie jeżdżę na takie wycieczki. Kiedyś zżymałem się też na ludzi, którzy jeżdżą np. do Grecji i przez dwa tygodnie leżą przy basenie. Potem przeczytałem wywiad z pewnym szwajcarskim hotelarzem, który na pytanie, co wzbudziło w nim największe zdumienie w czasie jego całej, długoletniej kariery, odpowiedział, że dwóch Rosjan, którzy zamówili butelkę najdroższego koniaku, po czym wypili go razem z pepsi. .Tyle tylko, że zaraz dodał, że skoro koniak z pepsi smakuje im lepiej, to ich sprawa, a nie jego. Zapłacili i mają prawo zrobić co im się żywnie podoba. Od tamtej pory już się niczemu nie dziwię. Chcą ludziska marnować własne pieniądze?? Niech marnują. Po. doba im się szopka z cudakami? Ich sprawa. My jeździmy nad Biebrzę i poza paroma przyjezdnymi, którym wydaje się, że są bardziej podlascy od Podlasian, wszyscy są autentyczni, szczerzy i normalni:) PS. Ech! Chciałbym mieć wakacje!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Wojtku,
tak pięknie zachęcasz postami i zdjęciami do zwiedzenia terenów Podlasia i ukochanej Biebrzy, że wzbudzasz autentyczny i nie tylko mój – podziw.
Wakacyjnie pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Nie miałam pojęcia o tym wszystkim, że tak się czyni dla spotworzałego turysty. Świat się wali. Ludzi, których znam zadowala, ogród, hamak, grill, dobry hotel, ładny zamek do zwiedzania, może górskie wędrowanie i kajakiem spływ. „Cuda” dla zblazowanych nie są mi jeszcze znane. Ja kocham moje morze i bieg plażą o wczesnym poranku. To jest prawdziwy cud. Szkoda, że człowiekowi potrzeba dziwnej gwiazdki z nieba!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Stopociech,
turysta może oglądać co chce, ale niech ma świadomość, że wiele rzeczy jest aranżowanych specjalnie dla niego.
Wakacyjnie pozdrawiam
PolubieniePolubienie
To właściwie straszne, że takie cuda wianki trzeba czynić, aby zadowolić turystę. Zwyczajne maki i bławatki na polu nie zachwycają, a taki to cud.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
No tak, ciągle poszukujemy czegoś na zewnątrz i wtedy to się szybko nudzi, a prawdziwe cuda są w nas;)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Mario,
nie znam takiego zjawiska jak nuda, pewnie dlatego, że nudzić się nie umiem, tyle rzeczy ciekawych dookoła, więc niekoniecznie trzeba podglądać innych.
Wakacyjnie pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Chyba jednak nie nadaję się na współczesnego turystę: nie mam ekskluzywnych wymagań, nie silę się na doznawanie wyjątkowych, mrożących krew w żyłach wrażeń, a interesują mnie czasami rzeczy z gruntu błahe i niepozorne, takie, które dla innych mogą oznaczać normalność, nic więcej… czasami sama możliwość przespania paru nocy w zwykłym pensjonacie czy na kwaterze zaspokaja moje oczekiwania… pozdrawiam
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Smoothoperatorze,
ludzie swoje fantazje o wyrafinowaniu pragną natychmiast zrealizować. Próbują wyszukanych potraw, więc jedzą te jaja z przychówkiem, łożyska krowie, bycze jądra i cieszą się, że potrafią przełknąć obrzydlistwa na zdrowie.
Wakacyjnie pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Czy aby nie za dużo, tych szoków, tej adrenaliny ? Mnie ciągnie na łono natury w ciche urokliwe miejsca, gdzie mogę naładować swoje baterie i odzyskać spokój i harmonię,podglądnąć naturę ,pomedytować , z dala od miejskiego gwaru i spalin a opisanych ludożerców wolę obejrzeć sobie w telewizji na filmach podróżniczych.
Pozdrawiam serdecznie :)) :));))
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Molekułko,
ludzie są żądni wrażeń to naturalne. Oby tylko wiedzieli, że niektóre sytuacje są udawane, by uatrakcyjnić i wzmocnić wrażenia.
Wakacyjnie pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Rozumiem ,że każdy z nas jest inny i różne mamy upodobania i potrzeby i nie mam nic przeciwko temu, ale też uważam tak jak ty, że często te emocje są sztucznie podsycane,
ale jak lubią i jeszcze słono za to płacą to wszystko jest ok.
Pozdrawiam :))
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Witaj, Ultro.
Lubię wędrówki.
Te dalsze i te bliższe. Do miejsc nowych i tych znanych od lat. Z ludźmi widzianymi po raz pierwszy i ze sprawdzonymi wielokrotnie.
Nie ulegam modom. Jeżdżę tam, dokąd chcę, by przeżywać to, co mam ochotę przeżyć.
I lubię wracać:)
Pozdrawiam:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Leno,
także lubię poznawać nowe miejsca, ciekawych ludzi i wracać do miejsc znanych.
Polacy podróżują, ale czy z tych podróży wyciągają wnioski dla siebie, czy poszerzają horyzonty, czegoś ich uczą, to sprawa indywidualna każdego.
Wakacyjnie pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Nie jestem żądna wrażeń. Na dalekie wycieczki mnie nie stać, więc zadowoliłabym się polskim Bałtykiem. Życzę udanego urlopu. Pozdrawiam.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Iwonko,
ci nad Bałtykiem też narzekają, choćby na wiatr i szum od morza. Nie da się wszystkich zadowolić.
Wakacyjnie pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Nie pociągają mnie te miejsca, o których piszesz, lubię być tam, gdzie… lubię być i czuć się na właściwym miejscu. Dlatego często wracam w te same okolice, gdzie wiem, co spotkam a nowiną mogą być inne kwiaty w sąsiednim ogrodzie. Jeszcze bardziej lubię, gdy pewne miejsca się nie zmieniają bo to znak, że ci specyficzni turyści jeszcze go nie próbują zadeptać. Pozdrawiam wakacyjnie Ultro
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Iwonko,
są ludzie, którzy muszą wiedzieć, co zrobi maszyna w Seattle z filiżanką jawajskiej kawy, więc tam muszą być.
Wakacyjnie pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Mi tam takich atrakcji zdeycydowanie nie potrzeba. Jak gdzieś jadę, wolę coś zobaczyć, zwiedzić, po prostu. A jak inni chcą mieć takie atrakcje? Ich sprawa, ja się nie wcinam.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Śpioszku,
poszerzać horyzonty trzeba, zwiedzać, wędrować, by widzieć więcej i więcej wiedzieć. I zobaczyć to słońce i wiatr we włosach.
Wakacyjnie pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Jestem pewna, że mi błękit morza i szum fal nigdy się nie znudzi… Kiedy jeszcze nie miałam Dzieci, podróżowałam w miejsca rzadziej uczęszczane….teraz jednak wolę bezpieczną przystań bez szczypty chilli 😉
pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Agnieszko,
kiedy dzieci podrosną, znów zatęsknisz do chili, w niezwykłym zakątku z atrakcjami.
Wakacyjnie pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Pomysł z bimbrownią przypadł mi do gustu. Może też taką otworzę? Tyle, że będę pędził z żyta i sprzedawał bimber z karaluchem, albo wielką ćmą w środku…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Bojo,
co tam bimbrownia, Polacy cały czas pędzą, ale tą „cimą” masz szansę zabłysnąć. Byle tylko nazwa była wystrzałowa.
Wakacyjnie pozdrawiam
PolubieniePolubienie
sen pod gołym niebem też może być mocnym wrażeniem i wcale nie musi być gdzieś wściekle daleko – lubię miejsca, skąd najdalej w miesiąc da się wrócić do domu. na piechotę. lubię wracać, bo to wartość duża. i dobrze mieć co opowiadać, ale nie musi to być pojedynek z kanibalem, anakondą, czy rekinem ludojadem.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Oko,
niedobrze, że nie masz fotografii z ludojadami, daleko nie zajedziesz, bo znajomi pragną mieć atrakcyjnie zaradnego. Czymś trzeba zaimponować. Nie sądzisz chyba, że tym, co w głowie.
Wakacyjnie pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Cóż, ja codziennie wybieram się na urlop poranny do lasu i za każdym razem odkrywam coś nowego…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Greenelko,
urlop w lesie to rzecz, której można pozazdrościć.
Wakacyjnie pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Lubię podróżować, byłam już tu i tam, m.in. w Indiach. I bardzo wartościowym doświadczeniem był dla mnie wypad do slumsów w Agrze. Ja wiem, że można zwiedzać tylko najpiękniejsze, odszykowane dla turystów zabytki, np. Tadź Mahal, tym się zadowolić i opowiadać, jakie piękne rzeczy się widziało. Ale żeby mieć choć w kilku procentach prawdziwe spojrzenie, jak w tych krajach żyją ludzie warto odwiedzić i slumsy, i sierocińce, i jadłodajnie dla ubogich, zostawić tam datek i nabrać pokory, bo często zrzędzimy, narzekamy, a taka lekcja pokory przydaje się. Często nie mamy nawet pojęcia, w jakich warunkach przyszło żyć niektórym ludziom. Co ciekawe w slumsach nikt, absolutnie nikt nie wyciągnął ręki po pieniądze, czy cukierki. Tam dzieciaki były najszczęśliwsze, jeśli przybiło im się piątkę i na ich prośbę zrobiło im zdjęcie, tak ochoczo pchały swoje umorusane, szczerbate, roześmiane buźki przed obiektyw. Dla nich byliśmy atrakcją, bo turyści rzadko się w takie miejsca zapuszczają.
Żebracy są właśnie przy tych najbardziej spektakularnych zabytkach i tam chcą pieniędzy za zdjęcie. Wszystko zależy od tego, jak ktoś podchodzi do swoich podróży i czym się potem chwali (albo co przemilcza). Ja jestem ciekawa innych kultur, czasem też dam zarobić tym niby tubylcom wystrojonym na potrzeby turystów. Z tego w końcu żyją, inaczej może nie mieliby czego do garnka włożyć. I nie powoduje mną w żadnym stopniu chęć przeżycia ekstremalnych wrażeń. To mogę mieć na polskim skrzyżowaniu, nie muszę jechać tak daleko.
PolubieniePolubienie
Czarodziejko z Bagien,
nie wszyscy tak świadomie jak Ty zwiedzają różne kraje i poznają nowe kultury. Smutne, ale części Polaków podróże NIE KSZTAŁCĄ. Nie wiadomo, dlaczego nie wyciągają wniosków i nie mają żadnych refleksji.
Wakacyjnie pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Ja miałam ostatnio tyle wrażeń, że wystarczy mi cisza i spokój, newielkie wycieczki . A wnuczki do mnie przyjadą z radością i do lasu też pójdzemy, mamy takie plany, bo w lesie jestbadzo iekawe.
Rozumiem to wszystko, o czym piszesz ot mnie przeraża i przrasta.Nie dajmy się zwariować! Pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Korku 115,
takie wakacje to ja rozumiem. Najpiękniejsze i radości dużo z życia i bycia razem.
Wakacyjnie pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Klik dobry:)
Świetny tekst. Przeczytałam jednym tchem, a teraz pzeczytam ponownie z oddechem.
A kamperować nie zamierzam, choć jestem emerytką.
Pozdrawiam serdecznie.
PolubieniePolubienie
AlEllu,
kamper to świetna sprawa, niestety, kosztowna, ale czyni podróżującego niezależnym od cen i dachu nad głową. W kamperze zmieszczą się słoiki z obiadami, makarony, sosy, kawy, sprzęt itp. Są takie, które mają łóżka, łazienki, toaletę, fotele, a nawet telewizję.
Wakacyjnie pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Wszystko pięknie, ale gdybym miała przepłacać za dzicz zostałabym w domu, podobno w Europie
Bezzębna cywilizacja ślepa na śmietnikowców grzebiących w koszach w poszukiwaniu butelek, złomu i jedzenia dla zwierząt domowych
Sorki Poprosze ocean i jacht
Jeszcze do tego wiatr
Pozdrawiam Ultra
PolubieniePolubienie
Asiu,
no tak, bez jachtu nie wypoczniesz, ale słońca i wiatru nie wymagaj, bo nikt nie zagwarantuje dobrej pogody.
Wakacyjnie pozdrawiam
PolubieniePolubienie