Powszednie dni wyobraźni

A. Einstein miał głowę nie po to, by nosić kapelusz, mózg również nie od parady, kiedy mówił, że to wyobraźnia jest najważniejsza. Wygląda na to, że miał rację, bowiem nic nie brałam od  rana, a wyobraźnia rozhulana jak ten dzwon uderzający  w górny ton z dodatkiem perwersyjnego „h” i „d”.  Niektórzy z tego powodu będą mieć niedobre skojarzenia, ale na to już nic nie poradzę, kiedy z małej głowy wystaje  kompleks rozmiarów, a tu świat ma nie tyle do powiedzenia, co do zjedzenia. Na kaczy kuper trzeba upaść, by dać się podprowadzić wyobraźni.

Przeczytałam, że w Azji można  zamówić rarytas, jakim są suszone kurze ratki. Moja rozpalona wyobraźnia nie dała rady, choć jadłam w tym czasie niemalże prawie kawior. Nogi kur, kaczek, widziałam, niewiele da się ogryźć, a co zostaje po wysuszeniu, podpowie wyobraźnia. Wybaczcie tę moją rozwiązłość, ale te nogi mnie wyraźnie intrygują, bo wg mnie raczej są do oglądania niż do zjedzenia.

Społeczności mają krótką pamięć.  Szanowny Wachmistrz (http://pogderankiwachmistrzowe.blogspot.com/2018/) napisał: „Są persony, które same się o siebie nie upomną, nawet jeśli cierpią srodze i grosz jaki, jeden czy drugi mógłby jeśli nie tego cierpienia ująć, to choć żywota uczynić mniej przykrym, o czem nam zdrowym ani śnić, czy wiedzieć, jakież to ważkie…”  Szacunek za to, że przypomina, iż wokół są ludzie. Pochyla się jako ten dawny druh nad słabszym, chorym,  potrzebującym pomocy. Coraz mniej ludzi pamięta o drugim człowieku, a jak ktoś niedomaga, to się go najzwyczajniej wyklucza. Nawet hospicjum ma limity, o czym przekonała się moja koleżanka.  Nie wiem, jakie mamy priorytety, że gminy wydają więcej na psy niż wyjście z bezdomności. I nie rozumiem, dlaczego wielu czerpie satysfakcję, gdy przyłoży drugiemu lub otworzy drzwi do własnego piekiełka.

Czasem zaglądam na Facebook, a tam  same rady, podpowiedzi, nauki. Nie wiem, jak my działamy i funkcjonujemy,  niedorozwój, czy co, skoro trzeba ludzi uczyć, jak się smarować, jak oddychać, co stosować na środkowy palec, a co na prawą powiekę, na lewą piętę, co do ucha włożyć (czosnek!), a bruzdy to najlepiej wypełnić wampirzym liftingiem, ponieważ stosuje go Kim Kardashian. Moja wyobraźnia nie pojmuje tego, dlaczego muszę stosować to, co ona i jaki to autorytet.  by dać się podprowadzić, tonę chemii wcierać w twarz i w siebie za własne pieniądze. Intelektualni inaczej?  Kiepsko z Kiepskimi, jakbym się obudziła o piątej nad ranem  i doznała znanego zespołu, więc nie wiadomo, co snem, a co prawdą.

Waga jest obecnie na wagę złota. Nawet te szczupłe katują się i cały czas na diecie. Patrzę na swoje raciczki, przydałoby się i mnie zmniejszyć rozmiar, ale  liczyć umiem: kolagen perski – 129 zł, miód nowozelandzki – 200 zł, powidła śliwkowe bez cukru 18.49, saszetka mleka kwaśnego (produkcja pewnie z Małopolski, co zdradza język) – 31.25 zł, kaszka z migdałów –  29. 59 zł oraz napój gryczany – równo stówa. Diety on – line nie zamówiłam. Usmażyłam placki ziemniaczane, przynajmniej mi smakowały i nie odchudziły mojej kieszeni. A nie można mi powiedzieć: rusz tyłek i mniej jedz.

Firmy przypominają antyinteligentnym, że już skończyli 30 lat, więc czas na metamorfozę.  Skóra ma podobno metkę, a po trzydziestce zaczyna się prawdziwy dramat, bo już cera jest zwiędła,  sfilcowana i  nieświeża, więc „Dziewczyną z perłą” Jana Vermeera nie będziesz. Wtedy wypada uruchomić wyobraźnię, bowiem nikomu nie zależy na Twojej skórze,  tak naprawdę chodzi o Twoje zasoby w kieszeni,  kupowanie specyfików od których oczopląsu można dostać, a przecież taka generałowa  Zajączkowa myła się całe życie w zimnej wodzie i w  wieku 80 lat wyglądała tak, że wielu młodych oglądało się, by podziwiać świeżość cery.

Kto lubi matematykę, niech rozwiąże trudne zadanie. Rybak złowił leszcza o długości 50 cm, głowa jego była długości 10 cm, ogon 11, a grzbiet miał tyle długości, ile pozostało centymetrów. Ile ważył kilogramowy leszcz? I tu  zaczynają się te schody, bo ileż mogła ważyć ta kilogramowa ryba?

Najwspanialszym miejscem na ziemi jest Kostaryka. Costa Rica, czyli bogate wybrzeże. Mieszkańcy są szczęśliwi. W rankingu szczęścia zajmują wysokie miejsce. Już się tam widzę. Okazuje się, że Kostarykanie cieszą się ze wszystkiego, najbardziej z rzeczy prostych, nawet jak nic nie mają. Ech,  wyobraźnio, już byś mnie zabrała na wyspę, gdzie nawet gubernator uprawia swoje tropikalne poletko.

Kto ma  rozum, raczej nie powinien wsiadać do tego statku marzeń o nazwie Titanic. Niech najpierw uruchomi wyobraźnię. Ona jest najważniejsza.

50 uwag do wpisu “Powszednie dni wyobraźni

    1. Ultra

      Tatulu,
      wyobraźnia jest ważniejsza od wiedzy, ponieważ wiedza jest ograniczona, a wyobraźnia zobaczy suchy chleb jako chleb z wędliną i masłem, więc przyjemniej chyba zjeść kanapkę niż suchy chleb dla konia.
      Serdecznie pozdrawiam

      Polubienie

    1. Ultra

      Mokuren,
      żeby to jeszcze były nogi, a to były same rapki gołębia. Skóra i kość. Każdy, kto pozbawiony jest wyobraźni, umiera szybciej, bo nie umie przewidzieć zagrożenia.
      Serdecznie pozdrawiam

      Polubienie

      1. Ultra

        Eulalio,
        tylko nie robale. Chrupkie, bo te chitynowe pancerze w zębach trzeszczą. I odnóża z odwłokiem. Brr.
        Serdecznie pozdrawiam

        Polubienie

  1. Bieda określała kiedyś dietę człowieka, moja babcia gotowała tzw. owijonki czyli jelita kury/kurczaka owinięte wokół grapytek, a w środku kurzy żołądek. Nic nie miało prawa się zmarnować…
    Wyobraźnia przydaje się człowiekowi w wielu sytuacjach, niestety młodzi bardzo ludzie jej nie mają lub nie chcą włączyć, stąd skoki do wody mimo ostrzeżeń, chodzenie po cienkim lodzie, próbowanie dopalaczy i innych świństw, bo nieszczęścia zdarzają sie innym, nie nam.
    Wyobraźnia wymaga wysiłku umysłowego, więc lepiej naśladować „gwiazdy”, niż wymyślać coś samodzielnie.
    Pozdrawiam o mglistym poranku…

    Polubione przez 1 osoba

    1. Ultra

      Jotko,
      „Owijonki” to obecnie rarytas. Turyści kupują, smakują i płacą. Przyprawione jelita cielęce owinięte na patyk i zgrilowane to przysmak w Turcji.
      Serdecznie pozdrawiam

      Polubienie

  2. Wyobraźnia może uratować nie tylko kieszeń ale także życie. Zwłaszcza w połączeniu z rozsądkiem. Ale… Odrobina szaleństwa to uratowane życie zabarwia na wesoło! No i co tu wybrać?

    Polubione przez 1 osoba

  3. dasiagallery

    Na szczęście nie narzekam na brak wyobrażni. Ale też wiem, że nie zawsze życie z nią jest łatwe… Szczególnie wśród pragmatycznych Holendrów :-).
    Ale że tańsze, i owszem, owszem, ( n.p.: lampa zrobiona z durszlaka kupionego na pchlim targu – zamiast drogiej lampy kupionej w design skepie; czy peeling fusami kawy zmiesznymi z olejem lnianym – zamiast drogiego kremu na bazie kawy i.t. i i.t.d.).
    Brak wyobrażni (takiej życiowej) u młodych ludzi uważam za prawo wieku… „Włóż czapkę zimą, nie choć w skrajnym mini i z gołym brzuchem w mrozy, bo będziesz mieć PÓZNIEJ kłopoty zdrowotne”… To na nich nie działa. Liczy się tu i teraz. I tak samo jak koleżanki/koledzy.
    Ale brak tejże u „wiekowych”, to jet okropna wada, pójście na łatwiznę graniczące z głupotą… A często i nietolerancja kogoś, kto chce być sobą…
    Ale już nie marudzę ;-). Uruchamiam moją wyobraznię na temat: co zrobić dziś z tych jeżyn, ktore samodzielnie zebrałam na spacerze 🙂 Może kawior?… 😉

    Polubione przez 1 osoba

    1. Ultra

      Dasiu,
      jeżyny zamknij w słoiczku, zimą będą jak znalazł. A młodzi na złość mamie muszą sobie odmrozić sobie uszy, takie są przywileje młodości.
      Lampa zrobiona z durszlaka rewelacyjna, a jakie kropki światła po sobie zostawia.Zachwyt.
      Serdecznie pozdrawiam

      Polubienie

  4. Watra

    Współczesna wyobraźnia tak dalece się rozhuśtała , że wzbudziła przekonanie, że każda z nas może być sex-bombą lub w przypadku męskiego rodzaj – macho , więc rozpoczyna się jazda po tzw. ” bandzie”. Wtedy zapomina się o wszelkich zasadach,byle do przodu….. P O W O D Z E N I A
    Dzisiejsze JEŻYNY proponuję zjeść ze smakiem i odbyć kolejny spacer do lasu , bo borowikami zapachniało, ale te radzę ususzyć !

    Polubione przez 1 osoba

    1. Ultra

      Watro,
      pocieszyłaś mnie, znaczy, że prawie osiemdziesiątka może być młoda i sex-bomba?
      U Ciebie już pachnie borowikami? U mnie zaledwie pieczarkami.
      Serdecznie pozdrawiam

      Polubienie

  5. Przed tym czosnkiem ostrzegam i to bardzo! Starsza kiedyś sobie na noc przyłożyła do nogi i rano miała bąbel wielkości niezłego kartofla – sinoczarny i nabrzmiały płynem – no popatrzenie III stopnia z gangreną! 😯
    A tu jakiś debil radzi to sobie wsadzić do ucha!!!! Niech on to może sobie gdzie indziej wsadzi i idzie spać?! 😀 😀 😀

    Polubione przez 1 osoba

    1. Ultra

      Kneziu,
      nie będzie czosnek, to ludzie wymyślą jakieś jaskółcze ziele. Ja od lekarza miałam przepisany specyfik o nazwie czarci pazur z zioła afrykańskiego. Nie używałam, kiedy przeczytałam „za i przeciw”.
      Serdecznie pozdrawiam

      Polubienie

  6. Łapki gołębie mnie zafrapowały. Zapewne dlatego, że się z nimi nigdy nie spotkałem (tu małe wyjaśnienie, które wydaje mi się niezbędne: z pokorą uważam, że mogłem wielu rzeczy nie poznać podczas mojego pobytu w Azji, więc jeśli czegoś nie widziałem, to nie znaczy, że tego nie ma, tylko, że tego gapowato nie zauważyłem). Za to łapki kurczaków są na Dalekim Wschodzie bardzo popularne (solone, wędzone, gotowane itp.), choć za daniami, w których te łapki się podaje, jakoś nie przepadałem. Podobnie było z kaczymi łapami. Za to kacze języki przełknąłem bez specjalnego wstrętu.
    No i, wracając do suszonych łapek gołębich, starałem się coś w sieci znaleźć, ale jakoś mi to nie wyszło. Może używa się ich w tamtejszej medycynie naturalnej, a nie kuchni? Otwarcie jednak przyznaję, że, zwyczajnie, nie wiem.
    Pozdrawiam

    Polubione przez 1 osoba

    1. Ultra

      Vulpianie,
      już odpowiadam, poprawiłam. Zapisuję w swoim kajecie ciekawostki i zaznaczam źródło oraz autora. Przy tych łapkach mam napisane DF (Duży Format), autora nie zapisałam, widocznie uznałam, że to nie jest takie ważne. Przed napisaniem postu sprawdziłam, bo pomyślałam również, że te nogi mogą mieć swoją nazwę. Nie znalazłam, ale dla mnie sieć nie jest źródłem wiedzy. Nie miałam podstaw, by wątpić w prawdziwość nazwy, ponieważ kuchnia Dalekiego Wschodu dla mnie, to ewentualnie trawa cytrynowa, a w Azji nie byłam. Jeśli Ty nie spotkałeś gołębich, znaczy, że autor pomylił i jadł kurze łapki, bo kacze, kurze można kupić jako snacki. U nas suszone ratki kurze również można dostać, ale jako karmę dla psa.
      Serdecznie pozdrawiam

      Polubienie

    1. Ultra

      Iwonko,
      przysmaki spróbujesz, jeśli nie wiesz, z czego. Tak polubiłam ślimaki, dopiero później dowiedziałam się, że jem te zwierzątka.
      Serdecznie pozdrawiam

      Polubienie

  7. Świat zwariował i tyle. Najgorsze, że dotyka to również kwestii, gdzie zdrowy rozsądek jest nie tyle pożądany, co obligatoryjny:) PS. Tak swoją drogą, Polska jest poważnym eksporterem , kaczych i kurzysz łapek. Co ciekawe najdroższe są łapki z odciskami, ale nie pytaj dlaczego:)))

    Polubione przez 2 ludzi

    1. Ultra

      Wojtku,
      nie będę pytać, ale domyślam się, bo lekarz kazał jeść galaretę, naturalny kolagen.
      Sprawujący władzę powinni przechodzić test na zdrowy rozsądek.
      Serdecznie pozdrawiam

      Polubienie

  8. Mieszkańcy Kostaryki to mądrzy są – cieszą się z tego co tu i teraz. Konta osobistego na fb już nie mam. Czy wiesz, jak trudno było mi dogrzebać się w ustawieniach do przycisku usuń na zawsze? A w kwestii wyobraźni… tej nigdy za wiele. Mam wrażenie, że wręcz wszyscy mają jej coraz mniej;)
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)

    Polubione przez 2 ludzi

  9. Chyba bym musiał zobaczyć te łapki, wtedy bym zdecydował czy jeść czy nie. Ogólnie mówiąc lubię nowe smaki, jednak niektóre potrawy wykraczają poza moją wyobraźnię. Choć z drugiej strony dla osób jedzących choćby te łapki kurze niektóre nasze dania mogą wydać się dziwne. Wszystko wywodzi się w jakiejś mierze z kultury w jakiej rośniemy, ona daje nam pewne wskazówki, przyzwyczajenia itd. Ważne jest to, by w czasie podróży choćby spróbować wyjść poza te ograniczenia.

    Pogoda przez cały czas była deszczowa, ewentualnie było pochmurnie. Jednak udało się nam zwiedzić sporo ciekawych miejsc, najważniejsza dla mnie sprawa to wizyta w Sanoku i zwiedzanie wystawy dzieł Zdzisława Beksińskiego. Poza tym wszytko się zgadza. 🙂 Rymanów zmienił się na plus od ostatniej wizyty tam. Szczególnie malutka tężnia w parku zdrojowym zrobiła na mnie wrażenie.

    Pozdrawiam!
    Mozaika Rzeczywistości.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Ultra

      Piotrze,
      otóż to,zależy, gdzie się wychowaliśmy i na jakich smakach. W Azji matki już rocznym dzieciom podają papryczkę chili, a ja co najwyżej sam koniec, a pestki wyrzucam.
      Rymanów w deszczu? Jak pech, to pech.
      Serdecznie pozdrawiam

      Polubienie

  10. Wyobraźnia bywa czasem bardzo potrzebna, ale czasem, zwłaszcza przy jedzeniu, utrudnia życie. A szczególnie jedzenie… Fascynujące przepisy, które czasem podaje Vulpian, są właśnie tego przykładem.:)
    Co do kosmetyków, to niedawno widziałam reklamę preparatów ze śluzem ślimaka… Jak tak dalej pójdzie, to wrócimy do etapu: „weź korzeń mandragory, szczyptę suszonej żaby” itp. Rozumiem dążenie do ekologii, korzystania z środków naturalnych itp., ale niektóre rzeczy są błeee… Podobnie jak terapia moczem, co z tego że własnym…
    Oj. Zaczynam pisać o jakiś paskudztwach.:))) Wyobraźnia mi się rozbrykała…:)))
    Pozdrawiam serdecznie:)

    Polubione przez 1 osoba

    1. Ultra

      Grażynko,
      po to jest wyobraźnia, by podpowiadała, niekoniecznie rzeczy oczywiste. Ja nie mogłam czytać o tej odmładzającej terapii z napletków dziecięcych.
      Serdecznie pozdrawiam.

      Polubienie

  11. Oj brakuje takich ludzi. Brakuje takich, co potrafią pięścią walnąć w stół i powiedzieć dość, stop i prawdę! Ja też nie ogarniam systemu, z którym przyszło nam żyć. Dlatego cieszę się, że coraz więcej ludzi dostrzega iluzję, w której żyjemy. Uśmiechnęłam się, gdy wymieniałaś te rzeczy.

    Pozdrawiam serdecznie! 🙂

    Polubione przez 1 osoba

    1. Ultra

      Moniu,
      ja nie oceniam, niech sobie ktoś stosuje rozmaite terapie. Problem w tym, że wielu ludzi wierzy we wszystko, co wyczytają bez zastrzeżeń i bez zastanowienia, więc sobie lub innym robią krzywdę.
      Serdecznie pozdrawiam

      Polubione przez 1 osoba

  12. Ultro, obawiam się, że moja wiedza twojej nie dorównuje, jednak co do wyobraźni – chyba mogę konkurować. Na marginesie wiedzy – zauważyłaś, że ostatnio wszyscy mają lub nie mają wiedzy na jakiś temat. Mało kto coś po prostu wie. On ma wiedzę. I to brzmi dumnie.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Ultra

      Iwonko,
      Twoja wiedza to profesjonalizm, ja się tylko bawię w pisanie. Ostatnio, kiedy zwróciłam pani uwagę, że się pomyliła, odpowiedziała z przekąsem: niech pani nie będzie tako uczono.
      Serdecznie pozdrawiam

      Polubienie

  13. Moja wyobraźnia była zawsze może nawet za duża. Dlatego, kiedy przeczytałam podkradziona z ciotczynej biblioteki „Marię Stuart” Stefana Zweiga, spałam z głowa pod kołdrą, aż skonczyłam 20 lat. A ksiązke przeczytałam z wypiekami twarzy nw wieku lat dziewięciu…

    Polubienie

    1. Ultra

      Greenelko,
      wiedziałam, że Twoja wyobraźnia jest pojemna, skoro tak pięknie piszesz o naturze i wykorzystaniu darów natury dla człowieka.
      Serdecznie pozdrawiam

      Polubienie

  14. Wyobraźnia to świetna rzecz. Popycha świat do przodu. Jednakowoż – po sobie wiem – mając ją, kto wie, czy nie w nadmiarze – gdy obserwuję to, co się obecnie wyprawia w kraju, muszę szczerze przyznać, że nie starcza mi jej (i nie starczało) na to, aby przewidzieć, co stać się może i ostatecznie, co się stało.
    Natomiast odnosząc się do sfery konsumpcyjno-dietologiczno-kultowociałowej twego tekstu, przyznaję się do tego, że pozostaję w kręgu podejrzanych o to, że dobrze mi z tym własnym cielskiem i całkiem zwyczajnym pokarmem jaki konsumuję, natomiast, pewnie nie uwierzysz, od wielu lat poszukuję przepisu na zupę z dyni na słodko z zawartością mleka czy okołomlecznych produktów… bynajmniej nie z tego powodu, aby w jakiś cudowny sposób odmłodzić swoją nieszczególnie urodziwą sylwetkę, ale aby bezczelnie przypomnieć sobie przecudny smak takiej zupki, którą onegdaj spożyłem jeden jedyny raz w swoim życiu… pozdrawiam

    Polubienie

    1. Ultra

      Smoothoperatorze,
      są smaki, które chodzą za nami i nie sposób się od nich opędzić. Czy wiesz, że zupę z hokkaido wekuję, gotuję słoiki, by otworzyć wtedy, gdy będę potrzebowała.
      Serdecznie pozdrawiam

      Polubienie

Dodaj komentarz