Rzecz o nożowniku, foluszniku, oprawcy, drabie i łagiewniku

Świat niektórych zawodów odejdzie w siną dal.

Imć Wachmistrz  napisał post o grzebieniarzach. Zaraz, zaraz, któż to taki, pomyślałam, zanim skojarzyłam z grzebieniem. Tekst uświadomił mi, że tak naprawdę dawne zawody różnią się od współczesnych, a niektóre odchodzą na naszych oczach. Przecież jeszcze nie tak dawno była repasatorka i do niej zanoszone były pończochy (kto je teraz kupuje?), kiedy pojawiło się oczko.  Był zegarmistrz, który naprawiał zegarki, mleczarz roznosił mleko, węglarz rozwoził węgiel, zdun stawiał piece, furman przewoził ludzi i rzeczy do domu, parasolnik naprawiał parasole, praczka pranie wyprała, pani z magla wyprasowała je magielnicą, a szewc naprawiał buty. Dlaczego dziś nie opłaca się naprawianie butów? Ależ opłaca, ale nie ceratowe i skajowe, a takie są w większości produkowane.

Kto był na krakowskich Plantach, czyli na splantowanym terenie nazywanym „zieloną kolią na szyi miasta” wie, że znajdują się tam tabliczki informujące o istniejących tu kiedyś basztach, które miały strzec i bronić miasto. Do każdej baszty przypisany był  cech rzemieślniczy, stąd pochodzą ich nazwy: Nożowników, Katowników, Grzebieniarzy, Przekupników, a baszt było 47.  Każda posiadała własną załogę złożoną z rzemieślników i co wieczór 20 strażników zwanych drabami, sprawdzało czujność wart  tych nożowników, oprawców, szłomników, szmuklerzy itp.

Jeśli współcześnie powiemy o kimś nożownik, nazwa źle się skojarzy, obraza i skrzypce zapewnione. Dawniej był to niezwykle dochodowy interes, bo noże zawsze były potrzebne, więc nożownicy należeli do elity majętnych i szanowanych ludzi. Oprawca z kolei zajmował się ściganiem złodziei i rabusiów, więc także był potrzebny, a nawet często, gdy złapał winnego, okazywano mu dozgonną wdzięczność.  Szłomnik trudnił się wyrobem hełmów (stąd nazwa Słomniki), szmuklerze (pasamonicy) wyrabiali pasy, galony, frędzle, taśmy z metalowymi nićmi, czyli to, co widzimy w pasmanterii.

Z czasem baszty stały się siedliskiem osób z marginesu społecznego, wszędzie widać było odpadki i nieczystości, dlatego baszty usunięto zamiast wyremontować, ale uważny spacerowicz Plant dostrzeże tabliczki informujące, gdzie były jakie baszty, a przy okazji poznamy dawne zawody obecne zresztą w nazwach ulic lub dzielnic. I tak na ul. Rusznikarskiej mieszkali rusznikarze, czyli osoby zajmujące się wyrobem i naprawą ręcznej broni palnej, na Garbarskiej garbarze zmiękczali i oczyszczali skóry, na Krupniczej krupnicy produkowali i i sprzedawali kasze, a w Łagiewnikach łagiewnicy zajmowali się wyrobem naczyń na wodę, a były to cebrzyki, balie, wiadra. W Dębnikach z kolei garbarze moczyli skóry z domieszką kory dębowej, czyli dębiono skóry, które pozostawiały na skórze czerwonawy odcień. Sukiennicy  z kolei zajmowali się przerobem wełny, wyrobem tkanin wełnianych oraz ich handlem.

Cyrulicy to prawie lekarze, zajmowali się  puszczaniem krwi, goleniem, kąpaniem, rwaniem zębów cęgami, czyszczeniem uszu, a także nieskomplikowanymi operacjami. Miechownicy produkowali i naprawiali miechy, kaletnicy produkowali wyroby ze skóry, iglarze robili igły, sadelnicy to wędliniarze i masarze, a barchannicy szyli wszechobecne barchanowe gacie, paśnicy wytwarzali pasy, z kolei kurdybanicy dekorowali, wytłaczali, barwili skóry na buty i te do obijania mebli. Kaletnicy zajmowali się szyciem skórzanych torebek, portmonetek, łaziebnicy pracowali w łaźniach miejskich, stelmach, wytwarzał wozy, kołodziej koła, gręplarz rozczesywał i czyścił wełnę. Ceklarze to miejscy porządkowi, coś w rodzaju Straży Miejskiej.

Teofil Prezbiter  napisał „Diversarum Artium Schedula”, czyli „Przewodnik po sztukach rozmaitych”. Wydawałoby się, że praca złotnika musiała być w tamtych czasach przyjemna i komfortowa.  Nic z tego, to praca w oparach rtęci, winno się pamiętać, aby „podczas mielenia i złocenia nie być na czczo”, ponieważ „przykry zapach rtęci stanowi wielkie niebezpieczeństwo dla pustego żołądka”. Sztuka  rzemieślnicza wymagała poświęceń, pracy po łokcie  w niebezpiecznych warunkach, bo kto wówczas miał szkolenie z BHP.

Do dzisiejszych czasów zachowały się jedynie: Baszta Pasamoników (inaczej Szmuklerzy, którzy zajmowali się wyrabianiem pasów, frędzli, taśm i innych wyrobów pasamonicznych, czyli pasmanteryjnych), Cieśli, Stolarzy i Brama – Baszta Floriańska. Jak wiemy, Bramę Floriańską ocalił  prof. F. Radwański, który  pisał o murach:  „Chronią one przed wiatrami wiejącymi pod Kościół Mariacki od Kleparza. Niedobre to wiatry, bo smrody i śmieci znosić będą, a także bezbożnie podwiewać spódnice Paniom, Matkom i Żonom”. Chwała mu za ocalenie, rajcy przychylili się do prośby, bo podwiewane spódnice matron w pobożnym mieście to byłby dopiero wstyd.

Tak się zastanawiam, jakiemu rzemieślnikowi dziś można postawić basztę i kogo postawić na straży miasta. Jakby nie patrzeć, wychodzi, że głównie Chinom, bo to oni w zasadzie produkują, a naszymi miastami władają wszechobecne super i hiper markety: Biedronka, Tesco, Lidl, Kaufland i Grupa Auchan SA. I to im przypadłby zaszczyt brylowania na basztach.

58 uwag do wpisu “Rzecz o nożowniku, foluszniku, oprawcy, drabie i łagiewniku

  1. Na wymarciu jest też zawód krawca. Krawcowie byli i dobrze się mieli w każdej ludzkiej osadzie co trwało do czasów gdy osadami stały się blokowe osiedla. Dziś już nie ma lokalnych krawcowych, prawie nikt nie szyje ubrań „na miarę”, wszystko gotowe i za grosze prawdę mówiąc. Chińskie paluszki odgrywają w tym sporą rolę.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Ultra

      Bet,
      kiedyś było wiele szkół krawieckich, odzieżowych, które szyły dla wszystkich, obecnie krawcowe szyją tylko dla wybranych, a ceny koszmarne. W mniejszych miejscowościach jeszcze można spotkać panie, które wszyją zamek, ale jest ich coraz mniej.
      Dobrego dnia

      Polubienie

  2. Wiele zawodów wymarło, niestety, bo brakowało chętnych do przyuczenia … lub usługi były zbyt drogie. Dzisiaj odświeżamy wiedzę na ten temat w skansenach, na festynach i w niektórych muzeach.
    Ciekawe postawiłaś pytanie 🙂 Obserwuję, że dorożkarze wracają do łask, widuję też roznosicieli pizzy lub dostawców wszelkiego kateringu. Mocno trzymają się usługi fryzjersko-kosmetyczne, a myjni samochodowych namnożyło się u nas jak grzybów po deszczu… niektórzy częściej myją swoje auta, niż samych siebie.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Ultra

      Jotko,
      w Zakopanem na imprezach uczą ciesielstwa, muzea i festyny przybliżają dawne zawody, ale wiadomo, musi być popyt, bo na razie to tylko zabawa. Doskonale zaobserwowane to częstsze mycie samochodów niż ludzi.
      Dobrego dnia

      Polubienie

  3. dasiagallery

    Z czasów mojego „dziecięctwa” pamiętam takiego „nożownika”, który chodził raz w tygodniu po podwórkach ze swoim „warstatem”, wołąjąc: noooże, noooże ostrze! A garki zanosiło się do lutnika, żeby dziurę zalutował. Mama już nie, ale u babci pamietam jeszcze takie lutowane garki…

    Polubione przez 1 osoba

    1. Ultra

      Dasiu,
      ja pamiętam, jak 20 lat temu rolnicy podchodzili pod balkony i wołali: ziemniaki, ziemniaki! Można było kupić sobie więcej kartofli, aby nie dźwigać codziennie siatek z warzywami.
      Dobrego dnia

      Polubienie

    1. Ultra

      Leno.
      pończochy też mam, ale sprzedawczyni mówiła, że praktycznie nie zamawia, bo nie ma chętnych, coś w tym jest, że wolimy rajstopy.
      Nazwy rzeczywiście niezwykłe, np. łyżkarz.
      Dobrego dnia

      Polubienie

    1. Ultra

      Sagulo,
      wiadomo, moja mama robiła na drutach, szyła bluzki, kołnierzyki do fartuszków, sukienki, haftowała i nicowała kołnierzyki na drugą stronę.
      Dobrego dnia

      Polubienie

  4. Małgośka

    Zniknęli też ludwisarze, modystki, zecerzy, introligatorzy.
    Lena nie znalazłaby dziś punktu repasacji pończoch 🙂
    Zegarmistrza i szewca szuka się ze świecą.

    Eksperci od rynku pracy opracowali już listę zawodów, które w najbliższej przyszłości mają odejść do lamusa. Zastąpić ma je automatyzacja.
    Są to: bibliotekarz, księgowy, agent ubezpieczeniowy, recepcjonista, konsultant, pracownik działu obsługi klienta, tłumacz, kasjer, sprzedawca ubrań, pracownik magazynu, prac. niższego szczebla w laboratorium, telemarketer, asystent/ka, księgowy, a nawet urzędnik państwowy

    Zdrówka!.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Ultra

      Małgosiu,
      czytałam, że w Japonii pielęgniarki będą zastępowane przez roboty i wykonywały co cięższe prace, np. przewracanie na bok, klepanie itp.
      Jedne zawody odchodzą, ale powstają nowe, np. tester poziomu wygody toalet, czyściciel szkieletów zwierzęcych, chodnikowy sprzątacz gum do żucia, tester prezerwatyw.
      Dobrego dnia

      Polubienie

      1. Małgośka

        Niektóre zawody przetrwały pod …tajemniczymi nazwami. Konia z rzędem temu, kto rozszyfruje je wszystkie!
        Gorseciarka stała się awansem braffiterką, kwiaciarka – florystką, sprzątaczka -konserwatorką powierzchni płaskich, szwaczka -konfekcjonerką odzieży, sprzedawca – account managerem, recepcjonistka -specjalistką ds. obsługi gościa hotelowego, kierowca przewożący dyrektora czy prezesa -stał sięł jego „asystentem”.
        Zaczęło się wariactwo i nowomowa w postaci wymyślania nazw stanowisk, zaczęły mieć wzięcie stanowiska, których nazwa była podawana w języku angielskim.Chętnie dodaje się (gdzie się da) słowo „menadżer”. Ot, takie zabawy marketingowe, które dobrze mają wyglądać w naszym CV. 🙂
        Ale zdaje się, że powoli już dziś zaczyna się odchodzić od szopki związanej z wydumanymi nazwami stanowisk. Jest nadzieja, że sekretarka powróci znów do swej pierwotnej nazwy, a śmieciarz przestanie być menadżerem sanitarnym.

        Polubione przez 2 ludzi

      2. Ultra

        Małgosiu,
        prof. M. Skarżyński uważa, że te nowe nazwy starych zawodów powstały z powodu wstydu. Niby żadna praca nie hańbi, ale jak tu powiedzieć, że jest się sprzątaczem, lepiej brzmi „konserwator powierzchni płaskich”, agent obsługi gościa hotelowego lepiej pasuje niż recepcjonista, menedżer biura zarządu – brzmi dostojniej niż sekretarka.
        Dobrej nocy

        Polubienie

  5. Na szczęście niektóre zawody wracają do łask i to w wielkim stylu, jak chociażby płatnerz. Z racji na coraz większe zainteresowanie rekonstrukcjami (patrz: coroczna inscenizacja bitwy grunwaldzkiej) ludzie wykuwający oręż i zbroje nie narzekają na brak zamówień. Poza tym – zauważ – zawody, które w PRL były kompletnie niefajne, dziś stają się niezwykle modnymi. W PRL kucharz i fryzjer, to były niziny, a dziś, to szczyty zaszczytu. Poza tym, nie wiem, czy krawiec i szewc, to zawody zanikające? Słyszałem, że w wielkich miastach mają się całkiem dobrze. PS. Nożownicy również przetrwali o czym świadczą manufaktury robiące noże dla np. szefów kuchni:)

    Polubione przez 1 osoba

    1. Ultra

      Wojtku,
      trzeba się zgodzić z tym, że płatnerz, szłomnik, kołodziej to zawody wymierające, bo ileż zbroi obecnie potrzebują Polacy. Wczoraj w Zakopanem cieśle uczyli ceprów ciesielki, ale czy któryś cieślą zostanie?
      Dobrego dnia

      Polubione przez 1 osoba

  6. Zawody, które nigdy nie wymrą, są związane z jedzeniem, śmiercią i seksem. Jeśli ktoś dodałby czwartą kategorię, to jestem bardzo ciekawa 🙂
    Basztę to sobie na przykład McDonald’s już dawno wystawił 😀 Nawet do Maroko dotarli. To taki symbol cywilizacji hehe 😀

    Polubione przez 1 osoba

    1. proponuję dodać opiekę zdrowotną jako czwartą – to również zawody objęte dożywociem, podobnie jak policja, która potrzebna jest zawsze (nr 5). dalej nie szukam.
      a basztę postawiłbym hydraulikom i stolarzom – jedni wyjechali, drudzy wymarli, a szkoda, bo drewno, to niekoniecznie Ikea.

      Polubione przez 2 ludzi

      1. Ultra

        Oko,
        smutno mi, gdy coraz więcej fachowców wyjeżdża za tą kromką chleba do innych krajów.
        Basztę postawiłabym jeszcze pokoleniu minimalizmu, czyli skandynawskiej Ikei.
        Dobrego dnia

        Polubienie

    2. Ultra

      Seeker,
      nie wpadłam na tego Donalda, bo nie bywam, ale masz rację, bez tej sieciówki życie ma inny smak. Wiesz, że we Lwowie jedzenie z Mcdonald’sa jest dużo tańsze niż w Polsce? To ciekawe, nie wiem, dlaczego tańsze.
      Dobrego dnia

      Polubienie

    3. Ultra

      Seeker,
      nie wpadłam na tego Donalda, bo nie bywam, ale masz rację, bez tej sieciówki życie ma inny smak. Wiesz, że we Lwowie jedzenie z Mcdonald’sa jest dużo tańsze niż w Polsce? To ciekawe, nie wiem, dlaczego tańsze.
      Dobrego dnia

      Polubienie

  7. Spotkałam się z tym, że osobę tkającą krajki nazywa się pasamoniczką.:)
    Krawcowe nadal mają wzięcie – suknie ślubne, stroje komunijne i wszelkie poprawki, bo czasem trudno kupić coś pasującego.
    Jak napisał Wojtek – odżywają dawne zawody, choć osób, które się nimi zajmują jest mało. Ale dzięki pracy rekonstruktorów, archeologów i wielu innych osób, nadal możemy docenić dawne rzemiosło.
    Pozdrawiam serdecznie:)

    Polubione przez 1 osoba

  8. Watra

    Oj, nikt przez grzeczność nie wspomniał o jednym z najstarszych „zawodów” świata , który całkiem , calkiem nieźle prosperuje po dzień dzisiejszy i to w każdym zakątku świata. A nazw ileż się doczekał , lista zbyt długa , by tu wyliczyć !!!

    Polubione przez 2 ludzi

    1. Ultra

      Watro,
      najstarszy zawód świata nie wymrze, ale takiego druciarza, cegielnika już nie ma. Znajoma szukała parkieciarza i też nie znalazła, więc parkiet włożył znajomy glazurnik.
      Za to pojawił się nowy zawód: tester psiej karmy. Taką testowaną można śmiało psom dawać. Ech, żeby taki tester pojawił się do testowania jedzenia dla ludzi, by wszystko było jadalne i nie szkodziło.
      Dobrego dnia

      Polubienie

      1. Ultra

        Tetryku,
        coraz bardziej zdumiewasz mnie. Przecież Ks. Rodzaju znam, a do głowy nie przyszło mi, że wszystko przez jabłka. Teraz, kiedy będę zrywać lobo, muszę pamiętać, że kojarzy się z najstarszym zawodem świata.
        Dobrej nocy

        Polubienie

  9. Początkiem lipca zrealizowałem wreszcie zamiar zwiedzenia Muzeum dawnego Krakowa, znajdującego się pod płytą Rynku. Bardzo interesujące byłoby połączenie Twojego opisu Ultro z obrazami i eksponatami tam umieszczonymi.

    Polubione przez 1 osoba

  10. Gdzieś tam na sieci okazyjnie opisałem pobieżnie ciekawy i dziś już nieistniejący zawód – oto tych kilka zdań:
    Parę zdań chciałem napisać o maziarzach. Do dziś funkcjonuje – aleś się umazał, ale jesteś umazany. Maziarz był uważany za profesje podłą ale do dziś czerpiemy profity z ich pracy. Źródła tego zawodu tkwią w łemkowszczyźnie skąd rozeszła się po całej Polsce i nie tylko. Do dziś podziwiamy zabytki architektury drewnianej i sądzimy, że ciemny kolor drewna został spowodowany głównie przez czas co jest niewielką prawdą. Konserwacją drewna zajmowali się maziarze i kto budował okazałą rezydencje z nawet częściowym użyciem drewna szukał dobrego fachurę od maziania. Wykształciły się całe klany maziarzy które miały własne techniki oraz pilnie strzeżony skład mazidła. Wiadomo, że w skład wchodziły oleje, węgiel /grafit/, ropa, żywice…………. itp.
    Piotr Opolski

    Polubione przez 1 osoba

    1. Ultra

      Piotrze,
      myślę, że wielu komentatorów zainteresuje Twój wpis o maziarzach. Rewelacja. Szkoda, że teraz nie ma maziarzy, ponieważ konserwacja drewna jest istotna ze względu na dachy, domki, altanki itp. Skoro tyle wieków zabytki przetrwały i obecnie podziwiamy na szlakach architektury drewnianej, znaczy maziarze dobrze wykonali swoją robotę.
      Dobrego dnia

      Polubienie

  11. Tak, pończoch nikt nie reperuje…buty już teraz coraz rzadziej naprawiamy, ale zegarmistrz? Hmm…chyba jeszcze tak źle się nie ma. Świat się zmienia to zawody też stają się inne. O wielu wymienionych przez Ciebie nie słyszałam…Ale są te, które będą zawsze – lekarz, nauczyciel, policjant – być może tylko sposób działania będzie się zmienił…

    Polubione przez 1 osoba

    1. Ultra

      Kobieto po 30,
      Taka kolej rzeczy, zmienia się świat, a my razem z nim. Zauważ, że młodzi praktycznie nie mają zegarków na rękach. Starsi noszą, ale bardziej dla szpanu bądź jako biżuteria.
      Dobrego dnia

      Polubienie

  12. Trochę się wzięłam popłakałam 🙂 Z obu możliwych przyczyn…tęsknotą do czasów, których nie znałam i z radości do nożowników 🙂
    Chodzę sobie po tym mieście naszym i zastanawiam się (apropo tych ginących zawodów) czy tędy jechał mój pradziadek do kuźni na Lubelskiej)
    :*

    Polubione przez 1 osoba

  13. Mieszczka.com

    Ja kupuje pończochy, samonośne. I nawet zachowałam igłę do ręcznego łapania oczek, kupioną w czasach repasaczek. Sprzedawano taki przedmiot w pasmanterii.

    Co do szewca, u nas wciąż ma klientów. Rok temu uratował mi hiszpańskie butki, którym zdarła się gumowana podeszwa, zerwał uszkodzoną i nakleił nową. Niedawno, kiedy przyniosłam sandałki (z jakiegoś sztucznego świństwa) z urwanym paskiem, wszystkie półki miał zajęte butami do naprawienia i naprawionymi. I oby nie splajtował. Z zegarmistrzami kłopot, w ostatnich latach w mojej okolicy zwinęło interes aż trzech. A nie tylko zegarki naprawiali, ale też wymieniali w nich baterie, i sprzedawali paski do zegarków.

    Dawne nazwy ulic miały jakiś sens, dzisiaj co nowi politycy to nowi patroni ulic. A gdzie szacunek dla historii?

    Do zawodów, o których mało kto pamięta należy klikon – krzykacz miejski, taki osobnik wykrzykujący ważne informacje dla ludu. W Polsce jest jeden klikon, w Lublinie. A z baszt zachowała się w Warszawie XIV-wieczna Baszta Rycerska, będąca elementem staromiejskich murów obronnych. I wara od niej marketom.

    Pozdrawiam. 😀

    Polubione przez 1 osoba

    1. Ultra

      Mieszczko,
      klikon? Nie wiedziałam, że jest taki zawód. Czy wiesz, że są teraz nowe zawody, jak: dentysta koni, pucer monet, producent gumowych kurczaków, animator czasu wolnego, copywriter, czy webmaster (zakłada, projektuje strony www.
      Dobrego dnia

      Polubienie

      1. Mieszczka.com

        Animator czasu wolnego brzmi dla mnie równie zabawnie, jak konserwator powierzchni płaskich. O animatorze usłyszałam od koleżanki związanej z branżą turystyczną. Również nie są mi obce nazwy copywriter i webmaster. Używanie nazw obcobrzmiących świadczy o naszej polskiej potrzebie nadawania życiu światowego wymiaru.
        O stomatologu weterynaryjnym, usłyszałam całkiem niedawno.To zawód, który świadczy o tym, że świadomość ludzi o potrzebach zwierząt ewoluuje.
        Pozdrawiam 😀

        Polubione przez 1 osoba

      2. Ultra

        Mieszczko,
        wykańczalnik mnie wykończył (chodzi o odlew), a jest jeszcze wykańczacz odkuwek, chlewmistrz, czy sekser (rozróżnia płeć kurczaków).
        Dobrej nocy

        Polubione przez 1 osoba

      3. Małgośka

        Animując swój czas wolny, zdecydowanie wolę Jagermeister’a od webmastera i book writera od copywritera.
        Oczywiście po ugładzeniu powierzchni płaskich! 🙂

        Polubione przez 1 osoba

      4. Ultra

        Małgosiu,
        z tym ziółkiem 35 procentowym tłumaczenia pójdą jak po maśle. Oczywiście po ugładzeniu, jakżeby nie.
        Dobrych snów

        Polubienie

    1. Ultra

      Martynko,
      pojawiły się nowe, jak: konsultant ślubny, barista (parzy i podaje kawę), akustyk biur (stwarza komfort w biurach), audytor energetyczny (doradca pod kątem kosztów zużycia energii), personal shopper (osobista stylistka), która powie ci, że nie ma grubych, chudych, tylko są źle ubrani.
      Dobrej nocy

      Polubione przez 1 osoba

  14. Kiedy byłem małym chłopcem to często ś.p. mama zabierała mnie na rynek. Ile tam było wozów konnych na kołach z metalowymi obręczami! Ale najbardziej frapował mnie pan, który chodził po rynku z dużą torbą na ramieniu, wrzeszcząc na całe gardło: „pijawki, pijawki!!”. Widocznie stawianie pijawek było wówczas popularne w mojej rodzinnej miejscowości. Niestety, nie mam pojęcia, czy handlarz pijawek miał jakieś specjalne miano zawodu.
    Pozdrawiam

    Polubione przez 1 osoba

    1. Ultra

      Vulpianie,
      obecnie pijawki są dochodowym interesem, wiedzę można zdobyć na kursach hirudoterapii, a same pijawki hodowane są na biofarmach w ściśle strzeżonych laboratoriach i pilnowane przez 11 laborantów (więcej niż pielęgniarek na oddziale). Pijawki karmione bywają przeważnie krwią wieprzową, ale do Izraela muszą być przystawiane do krwi konia. Poza tym to już cała nauka, bo trzeba wiedzieć, gdzie przyłożyć. Gdy chora wątroba, to przystawia się pijawkę w okolice kości ogonowej. Prezesi firm często są zapraszani do telewizji, darmowa reklama przynosi efekty, podobno z pijawek korzystają lekarze i polecają chorym. Biznes i tyle.
      Dobrej nocy

      Polubienie

  15. Na Ostrowie Tumskim wciąż chodzi człowiek, który zapala i gasi latarnie gazowe. A na forach dla miłośniczek dawnych, nie-elastycznych pończoch, namiar do pani, która naprawi te cuda to najważniejszy wątek [drugim wątkiem jest poszukiwanie odpowiedzi na pytanie „Jak powiedzieć tym ignorantom, że pończochy mi się nie marszczą, po prostu nie są elastyczne?!!” 😉 ]

    Polubione przez 1 osoba

  16. Witaj ! Jestem zszokowana i zaskoczona, ale pozytywnie – tym wpisem ! To dla mnie prawdziwa i niezwykle interesująca lekcja historii . O niektórych zawodach nie miałam do tej pory pojęcia, a przynajmniej o ich nazewnictwie. Analogia do naszych czasów współczesnych jest bardzo trafna !
    Pozdrawiam serdecznie :))

    Polubienie

  17. Andrzej Skupiński

    Niegdyś bardzo zafrafował mnie zawód sekserki. Wbrew mym nieskromnym oczekiwaniom okazało się, że chodzi o ekspertkę od określania płci piskląt, najczęściej kurzych!
    Jedno mnie jednak pociesza, że od tysiącleci nie zmieniły się i nie zanikły zawody… miłosne!
    ściskam niemożebnie i niezmiennie zapraszam
    klateracje.blogspot.com

    Polubienie

Dodaj komentarz