Post about dietary supplements, vitamin lies, medical myths. In developed countries, people often lack fiber.
Uwaga, uwaga
Dzwoneczkami Watry dzwonię do każdego o rozsądek w stosowaniu suplementacji. Zdroworozsądkowe podejście jest konieczne, aby przeżyć, aby nie dać się zatruć oraz by nie pozbywać się własnych pieniędzy, jeśli nie ma takiej potrzeby. Zacznę od stwierdzenia, że producent suplementów nie przeprowadza badań klinicznych, nie potwierdza analizami substancji aktywnych. Wystarczy, że zgłosi suplement do Głównego Inspektoratu Sanitarnego i już może sprzedawać.
Przerażające, ale w suplementacji chodzi o biznes,
więc nic się w tej materii nie poprawi, najwyżej ktoś się zatruje, skoro suplementy nie podlegają kontrolom, jak medyczne leki. W aptekach powinny stać oddzielnie i oznaczone, ale ja takiej apteki nie widziałam, niestety. I wy też pewnie nie zobaczycie. Najbardziej wołający o pomstę jest fakt, że farmaceuta pwinien informować, iż proponuje nie tani lek, a suplement wątpliwej jakości.
Teraz powinien piorun uderzyć
K. Tuszyński pisze: „Pracownicy aptek teoretycznie powinni wyjaśniać różnicę między lekiem a suplementami, ale nierzadko nazywają te drugie tańszymi zamiennikami leków”. I to jest zwyczajne draństwo, bo wtedy dajemy skusić się tańszymi odpowiednikami, więc nic dziwnego, że „coraz częściej opisywane są przypadki zatruć. Pogarsza się wówczas czynność nerek, może dojść do powstania kamieni nerkowych, zwapnień w tkankach miękkich – twierdzi K. Świątkowska („Mity medyczne, które mogą zabić”). Tymczasem skuszeni reklamą, suplementujemy się na potęgę, bo wierzymy, że dziś łykniemy pastylkę, jutro włos i paznokieć odrośnie i będzie jak nowy.
Jakie suplementy są nam potrzebne?
Według najnowszych danych: wit. D3 zimą, B12 i wapń dla kobiet po menopauzie. Tyle, jeśli lekarz czegoś nie zaleci. Ale i tu trzeba mieć dystans. Włos się jeży, kiedy jedna lekarka zapisała dawkę wit. D3 – 4000 UI, a druga kazała mi zbadać poziom; okazało się, że mam dobry, więc nic nie muszę brać, natomiast jak wszystko w nadmiarze – wit. D również może zaszkodzić. Kiedy znajomej zaczęły wypadać włosy, zapytała fryzjerki, co ma stosować, doświadczona pani podpowiedziała, żeby już żadnej chemii nie kupować, tylko dobrze spłukiwać te odżywki i szampony, które stosuje. Poskutkowało.
Tran i wit. D3
Problem z suplementami widać na bazie tranu. Zimą poszłam kupić ten osławiony z rekina, ale sąsiadka farmaceutka odradziła, by nie kupować z ryb długożyjących ze względu na rtęć, ołów i inne zanieczyszczenia. Poza tym w tej masowej obróbce tran pozbawiony jest wielu składników, więc nie działa. Poleciła francuski, z małych rybek, badany na polifenole, obecność aktywnych czynników i bez skażeń. Zapłaciłam 150 zł, ale wnukom też dałam, skoro dobra. Podobnie wit. D3 może być zarówno lepszej, jak i gorszej jakości, za to tańsza. Nie kupuj bezmyślnie, najpierw sprawdź, czy potrzebujesz i ile musisz brać tej wit. D. Dr Paul Clayton pisze wyraźnie:
„Większość popularnych suplementów diety ma zerową skuteczność i uwalnia nas jedynie od pieniędzy.”
Gdzie szukać witamin i błonnika?
Podobnie rzecz przedstawia się z witaminami. Prof. N. H. Lents uważa, że sami pozbawiamy się witamin nieświadomie, ponieważ obieramy jabłka, gruszki, a to w skórce jest najwięcej, wyrzucamy cenne składniki z warzyw, np. głąby, polerujemy ryż, aby był bez łusek, mąka również musi być biała, więc nie ma tam witamin B, PP, A, podobnie traktujemy wątrobę, nerki, mózgi, grasicę u zwierząt. Tam znajduje się całe bogactwo, to w owocach i warzywach szukać należy zdrowia. Trzeba bowiem wiedzieć, że sztuczne witaminy nigdy nie zastąpią naturalnych. Zwróćmy uwagę na słowa biochemika R. Hoffmana:
„W krajach rozwiniętych ludziom brakuje błonnika, a jego nie ma w witaminowych tabletkach”.
Gdzie szukać tego błonnika? Nie w aptece. Błonnik tani, zdrowy, leży na bazarach, targowiskach, w zieleniakach i warzywniakach.
Aż mam ochotę brawo bić za ten tekst. Niestety jesteśmy jednym z krajów gdzie na suplementy wydaje się ogromne pieniądze. A wszystko czego potrzebujemy daje nam natura, a nie koncerny farmaceutyczne i producenci wątpliwej jakości specyfików.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ulotne Chwile,
Europejczyk jest z pewnością dożywiony, natomiast problemem jest przetworzona żywność i bez błonnika, bo gryźć nie lubimy, więc nawet zupy miksujemy, by ziemniak, czy marchewka nam nie przeszkadzały.
Niedawno otwarto obok mnie sklepik „Natura”. Zajrzałam, same suplementy, a ludzie tu setkami wydawali na te niezbadane „leki”… dla zdrowia.
Wiosennie pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Jak widzę te wszystkie reklamy w tv i promowanie świństwa, to mnie krew zalewa. Jak można tak naciągać ludzi w kraju, gdzie obowiązuje prawo!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Sagulo,
a wszystkie suplementy sprzedawane w majestacie prawa, bo kasa ważniejsza niż człowiek, dlatego w aptekach sprzedają te suplementy.
Wiosennie pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Pozdrawiam także i my ludzie już doświadczeni nie dajemy się nabrać!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Sagulo,
kiedy zachorowałam, dostałam mnóstwo propozycji wspomagania zdrowia. Moja mądra lekarka powiedziała, żebym nic nie kupowała, szkoda pieniędzy, mam wszystko jeść, w tym różne rodzaje mięs (królika, cielęcia, indyka itp) ryby, kiszonki, warzywa i owoce. Do tego ruch, bo też jest lekiem i to najtańszym.
Wiosennie pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Temat rzeka. Osobiście stosuje wyłącznie suplementy, tyle że takie, które poleci mi mój ajurwedyk. Nasze zdrowie to niezły biznes i dla producentów suplementów, i dla firm farmaceutycznych. Nie słucham reklam, bo większość z nich to oszustwo. Dziś już niewiadomo komu wierzyć. Stąd dla mnie najważniejsze je pozytywne myślenie, w tym w terapie i lekarza w szerokim tego słowa znaczeniu.
Serdecznie pozdrawiam
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Marku,
suplementy mogą być dobre, co widać było po tranie, ale koszt takiego tranu był wysoki. Dobry specyfik musi kosztować, tymczasem kupujemy niesprawdzone, ale za to tanie.
Wiosennie pozdrawiam
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ultro, jestem po Twojej stronie. Kupowanie dziadowstwa na podstawie reklam, definitywnie jestem przeciw. Jednak gdy konsultujesz to z jakimś praktykantem medycyny alternatywnej to jestem za. Moja dziewczyna jest gestokrwista, powinna pakować sobie zastrzyki w brzuch zgodnie z zaleceniem lekarza. Stosuje jednak suplement, bada krew od czasu do czasu i jak do tej pory żadnych problemów. Efektem ubocznym zastrzyków mógł być nawet zgon. No cóż wyboru każdy dokonuje indywidualnie kierując się swoją wiedzą i przemyśleniami.
No cóż, u mnie pochmurnie i mży, ale pozdrawiam bardzo serdecznie.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Marku,
teraz już nie stosuje się zastrzyków w brzuch, tylko Pradaxę w postaci tabletki. Z kolei aspirynę (acard) tylko z obiadem, wtedy nie będzie krwawień zagrażających życiu. Tak nauczyła mnie sąsiadka – lekarka, która pracowała jakiś czas w Szwecji.
Wiosennie pozdrawiam
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ultro,
Chemia dla mnie to efekt uboczny. Nie twierdze, źe to tylko negatywy. Kiedy jednak mogę to zastąpić czymś naturalnym będę zdecydowanie to robił. Być może mój sposób myślenia jest zainfekowany ale firmy farmaceutyczne nie kojarzą mi się z niczym dobrym
Naturalnie pozdrawiam.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Marku,
do tej pory uważałam, że w aptece kupuję dobre, sprawdzone leki i suplementy. Tymczasem sprzedaje się wszystko i nie ma podziału na leki i suplementy, chociaż powinny stać oddzielnie. Trzeba mieć znajomego farmaceutę, by powiedział prawdę. Naturalne leki są najlepsze, ale na poważne choroby nie pomogą.
Wiosennie pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Na pierwszym planie obecnie jest zysk, pacjent się gdzieś tam łapie całkiem z tyłu.🙂
Pozdrowienia.
PolubieniePolubienie
Marku,
taki świat storzyliśmy. Ciągle mało, a zysk na pierwszym miejscu.
Pozdrawiam
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Klik dobry:)
Zatem błonnikujmy się na bazarkach! 🙂
Pozdrawiam serdecznie.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Elu,
jak słyszę w aptece „tańszy zamiennik podać”, to nóż mi się sam otwiera, więc od razu pytam, czy to lek, czy suplement. Za suplement z góry dziękuję. Zostaje bazarek, przynajmniej nie wyczyści kieszeni i zdrowia doda.
Wiosennie pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Rozmowa z wnukiem:
– Jasiu obrałeś to jabłko?
– Obrałem babciu.
– A co zrobiłeś ze skórką?
– Zjadłem ją…
Dodajmy, że nic mu się nie stało, bo to dawno było, a owoce były z własnego sadu, nie pryskane.
Edukacja to podstawa. Róbmy to, udostępniajmy wartościowe materiały, kupujmy żywność ze znanego i sprawdzonego źródła
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Tatulu,
dawniej nikt mi jabłka nie obierał, ale sama – niestety – obierałam i teraz problem, jak tego siebie oduczyć. A edukacja kuleje.
Wiosennie pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Lubię gryźć, nie cierpię tabletek!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Tetryku,
ja także lubię przegryzki, zakąski, przystawki, zagrychę, smakołyki na słodko i na ostro, a tabletki chowam na później, może komuś się przydadzą.
Wiosennie pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Wszystko, co napisałaś to czysta prawda. Dlatego po wielu latach eksperymentów i poszukiwań oraz skutkach ubocznych zatrzymałam się na Flavonie. Własnie dlatego, że zawiera w bardzo skondensowanej postaci żelu wszystko, co w owocach i warzywach najcenniejsze. Czyli witaminy, minerały, oleje, bioflawonoidy pochodzące właśnie z pestek, skórki i miąższu pod nią. Zachowuje również biologiczną postać, ponieważ produkowany jest w takiej technologii, która zachowuje wszystkie wartości roślin, bez pasteryzowania i żadnych konserwantów. Pektyny owocowe i bardzo duża zawartość polifenoli i flawonoidów utrzymuje świeżość suplementu. Nie zawiera żadnych sztucznych dodatków, dlatego nie wywołuje skutków ubocznych, jak jest w przypadku tabletek. Ma 95% wchłanialności, inaczej niż tabletki, które mają od 5-11%, a to dlatego, że sztuczne witaminy nie mają bioflawonoidów, które to własnie wspierają wchłanialność witamin. Wiele bym mogła o nim pisać. Najważniejsze, że od kilku miesięcy sprawdzam jego skuteczność na sobie i widzę rewelacyjne rezultaty. Od ponad 40 lat choruję na zanik mięśni, który w ostatnich latach znacznie zaczął postępować. Do tego stopnia, że przestałam mieć siłę na obowiązkową rehabilitację, o życiu codziennym nie wspomnę. Od czasu Flavonu siły mam coraz więcej i więcej i więcej!!! Bo wreszcie moje komórki nerwowe, mięśniowe i wszelakie dostały odpowiednią dawkę witamin i minerałów. Dlatego ufam Flavonowi, podobnie, jak wielu moich znajomych. Na każdego z nich działają pozytywnie i chociaż nie jest to lek, to niejednego wyciągnął z choroby. Doskonałym przykładem jest moja koleżanka, która choruje od lat na SM, a dzięki Flavonowi zaczęła znowu chodzić i normalnie mówić! Przykładów można mnożyć. Nie jestem wcale zdziwiona tak pozytywnym działaniem tego suplementu, ponieważ takie działanie mają właśnie rośliny, które od wieków nas karmią i leczą. Teraz po prostu ktoś umiejętnie je skondensował, połączył i zamknął w słoiczki. Można to porównać do mieszanek ziołowych dedykowanych dla określonych chorób, takowe również kiedyś stosowałam, ale nie były tak smaczne, jak Flavon 😀 Co jest też fajnego we Flavonie? Chociażby to, że można pojechać do fabryki i obejrzeć proces produkcji i porozmawiać z technologiem. Firma stale otrzymuje nagrody za produkt, jego jakość, niezmienność, ekologiczność itd. i stale wysyła produkty do międzynarodowego laboratorium. Firma ponadto nie zajmuje się wyłącznie sprzedażą suplementu, ale promowaniem zdrowego stylu życia i edukacją, stąd liczne konferencje z udziałem naukowców i lekarzy, chociażby prof.doktor hab. Ewą Stachowską, czy psychiatrą dziecięcym Karoliną Galikowską. Obie panie podkreślają, jak ważne jest dbanie o prawidłową mikrobiotę człowieka, a szczególnie dzieci. Flavon Kids doskonale dba o odporność dzieci, ale nie tylko fizyczna, ale i psychiczną. A dlaczego, napiszę niebawem. Można również otrzymać zalecenia od profesora Zoltana (twórcy Flavonu) i na taką konsultację wcale nie trzeba czekać miesiącami, jak do innych specjalistów. No i Flavon wcale nie kosztuje tyle, co Ty zapłaciłaś za witaminkę. A w jednym słoiczku jest tyle składników, co w 40kg owoców, oczywiście ekologicznych. Gdybym miała kupić tyle ekologicznych owoców i warzyw na bazarku na pewno bym zbankrutowała. Acha i z ostatniej konferencji dowiedziałam się, że najnowsze badania odnośnie suplementacji witaminą D3, w przypadku, kiedy poziom w organizmie jest ok, nie powinna przekraczać 600 jednostek! Ufff, przepraszam, że tak się nagadałam, ale temat jest bliski mojemu sercu 😀
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Bożenko,
ten tekst znalazł się w spamie, przepraszam. Przyglądam się Twojemu entuzjazmowi od jakiegoś czasu. Rozumiem każdego, który szuka ratunku dla siebie, ponieważ lekarz nie dał rady wyleczyć. Moja przyjaciółka też jeździła na takie konferencje organizowane przez dwie różne firmy, kupowała i polecała. Do czasu, gdy zobaczyła „produkcję” w wiejskiej chacie bez ciepłej wody przez dziewczyny po szkole podstawowej. W przypadku Flavonu może być inaczej, dlatego, póki co, kibicuję, by suplement przynióśł efekty.
Wiosennie pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Tak, w przypadku Flavonu jest inaczej. Jest to firma stale monitorowana przez międzynarodowe instytucje. Zresztą właściciele chętnie poddają się wszelkim sprawdzianom, ponieważ dbają o wiarygodność i jakość produktu. Dlatego za każdy nowy suplement otrzymują nagrody i nie poprzestają w prowadzeniu badań na temat wpływu roślin na organizm człowieka.
Cieszę się, że do mnie zaglądasz, bo mam ogromną przyjemność, kiedy mogę się dzielić z innymi swoją radością i sukcesami. A za największy sukces uznam, kiedy kogoś zarażę moją energią, bo w życiu jest wystarczająco dużo trudności. Każdy uśmiech jest na wagę złota 😀
Buziaki 😀
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Bożenko,
właśnie o te badania i kontrole chodzi. Do Ciebie zawsze będę zaglądać,choć z komentowaniem będzie problem, muszę rękę oszczędzać.
Wiosennie pozdrawiam
PolubieniePolubienie
O rany, gdzieś mi wcięło komentarz, a tyle się napisałam 😀 Nie będę tego powtarzać. Przyznam Ci po prostu rację. Sama szukałam wiele lat dobrego suplementu i zatrzymałam się na Flavonie.
Polecam artykuły na ten temat: https://zdrowiewmodnymstylu.blogspot.com/2019/02/flavon-suplement-diety-na-miare-xi-wieku.html
https://zdrowiewmodnymstylu.blogspot.com/2018/12/czym-jest-flavon.html
Flavon testuję od kilku miesięcy na sobie (i nie tylko) i widzę rewelacyjne rezultaty. Od ponad 40 lat choruję na zanik mięśni, a w ostatnich latach zaczął on szybko postępować. Do tego stopnia, że odebrał mi siłę do codziennych obowiązków i zwyczajnego funkcjonowania, a o rehabilitacji nie było nawet mowy z braku sił. Od czasu Flavonu mam coraz więcej siły i więcej i więcej! Można powiedzieć, że to cud, ale to po prostu natura działa. Wreszcie moje komórki nerwowe, mięśniowe i wszystkie inne są odpowiednio odżywione. Nie jestem odosobnionym przypadkiem, bo znam takich wiele. Chociażby moja koleżanka chora na SM. Od czasu Flavonu znowu zaczęła chodzić i mówić. Cieszymy się z tego ogromnie i obserwujemy zmiany. O działaniu Flavonu uczę się coraz więcej chociażby z konferencji, na których wypowiadają się naukowcy i lekarze. Chociażby doktor Karolina Galikowska, czy prof.doktor hab.n.med. Ewa Stachowska. Obie panie podkreślają, jak pozytywną role odgrywa suplementacja Flavonem szczególnie w przypadku dzieci. Doskonale podnosi ich odporność, ale nie tylko fizyczną, ale i psychiczną. Niebawem postaram się przybliżyć temat. Akurat mój przypadek jest dosyć trudny, ale Flavon doskonale wspomaga walkę w innych schorzeniach. Nie jest lekiem, ale przecież to rośliny od zawsze dbały o nasze zdrowie, chociażby mieszanki ziół. Flavon to własnie takie mieszanki, ale owocowo warzywne, oparte na mocnych podstawach naukowych. Nie można go przedawkować, bo nie można przedawkować naturalnej witaminy. Nie ma również konserwantów, ani sztucznych dodatków. Konserwują go pektyny i bioflawonoidy w dużej ilości. Jest najczęściej nagradzanym suplementem przez międzynarodowe instytucje.
I bardzo ważne jest to, że nie kosztuje tyle, co Twoja witamina. Poza tym gdyby ktoś chciał kupić tyle ekologicznych owoców i warzyw, z jakich składa się jeden słoiczek to by co najmniej zemdlał ;DDD
Dużo mogę o tym pisać, bo temat jest bliski mojemu sercu. Najbardziej mnie cieszy, że wreszcie jestem spokojna o zdrowie moje i mojej rodziny, a w szczególności dzieciaków, których odporność w dzisiejszych czasach pozostawia wiele do życzenia. A odnośnie suplementacji witaminą D3. Z ostatniej konferencji Flavonu dowiedziałam się, że zapobiegawczo powinno się stosować jedynie 600 jednostek, a nie 2000, czy 4000!!!
Pozdrawiam Cię serdecznie 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Bożenko,
życzę Ci z całego serca zdrowia. I niech Flavon dalej cuda działa. Będę odwiedzać Twój blog i obserwować postępy zdrowotne.
Wiosennie pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Powiem tak, wielu ludzi bierze to, co modne na rynku wedle reklam, bo może czuja się bezpieczniej, nie wiem. ja ostatnio kupuję tylko magnez, bo gdy przeholuję z kawą powieka drga, a magnez z dodatkami nawet na spokojność dobrze robi. Ale z tego co słyszę, apteki internetowe święcą triumfy.
Zdrowia życzę:-)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Asiu,
gdyby ludzie wiedzieli, jak szkodzą sobie internetowymi „lekami”, to pewnie ni kupowaliby i nie wydawali na darmo własnych pieniędzy.
Wiosennie pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Suplementów nie potrzebujemy. Jeśli potrzebujemy, to informuje nas o tym lekarz i przepisuje nam witaminki w takiej formie, w jakiej są one przyswajalne, czyli nie koniecznie w tabletkach. Przykładowo Mg człowiek wchłania przez skórę, a więc lekarz przepisze nam kąpiele w specjalnych solach mineralnych. Dotąd tabletki z magnezem wzbudzały we mnie tylko śmiech.
Jeżeli ktoś uważa, że potrzebuje suplementów, niech to najpierw sprawdzi i uda się na badania krwi.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Aniu,
jesteśmy suplementoholikami. Potrafimy nawet zieloną kawę w kapsułkach kupić, bo podobno zdrowsza niż czarna. Kobiety wydają najwięcej na suplementy diety odchudzającej, choć wiadomo, że ta suplementacja najmniej wiarygodna. Jedno z najwyższych miejsc przypada magnezowi, który jest reklamowany praktycznie na wszystkie organy. Ha, ha…
Wiosennie pozdrawiam
PolubieniePolubienie
problemy są dwa: jeden to personel aptek, niedoszkolony i motywowany finansowo do wciskania klientom kompletnie zbędnych im śmieci… akurat w „mojej” aptece fajne dziewczyny pracują, w tym sensie też fajne, że doszkolone i jakoś sobie radzą z tą pułapką sprzedażową, ale nie wszędzie tak jest… drugi zaś problem to baraństwo ludzkie, ślepe słuchanie reklam i zero chęci, by zajrzeć do neta i poczytać sobie o takim, czy innym specyfiku, co to tak naprawdę jest i mjak to działa /lub nie działa/… kiedyś zrobiłem taki test, że pytałem ludzi, czy wiedzą co to jest Acard, znany z reklam jako „lek nasercowy”… większość nazwę znała i owszem, ale japy im się wydłużały ze zdumienia, gdy ich informowałem, że to jest prozaiczna aspiryna… przykład zabawny, ale nie do końca, bo wielu sercowców się „rozrzedza” /przyjmują leki na obniżenie krzepliwości/, a wtedy mowy nie ma o żadnych aspirynach, bo skończyć się to może wylewem… lekarz uprzedzi, i owszem, ale on nie musi znać wszystkich nazwa handlowych wszystkich specyfików dostępnych na rynku… i w przypadku takiego Acardu może mieć to nieciekawy finał…
a z tym błonnikiem to już bywa arcykomicznie… jeśli ktoś jada same śmieci z fastfoodu i rafinowany, wysoko przetworzony shit, to faktycznie może spowolnić robienie sobie kuku przyswajając błonnik jako suplement… tylko myk polega na tym, że całe mnóstwo ludzi, także tych jadających bardziej normalnie, pojęcia nie ma, że ów błonnik zjada na co dzień kupując go w warzywniaku… a że gdzieś usłyszeli, że błonnik jest okay, to dopychają się błonnikiem aptecznym… darujmy już sobie rozważania, jaki to może mieć skutek, gdy siądą na dzbanie…
p.jzns :)…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
PKanalio,
na suplementy Polacy wydali najwięcej w Europie, 11 miliardów zł. Pieniądze w suplementacji kłócą się z etyką, ponieważ ludzie wierzą, że po spożyciu tabletek będą młodsi, szczupli, piękniejsi i zdrowsi, a diagnozujemy się sami na podstawie reklam. Rekordziści biorą do kilkunastu tabletek dziennie, Wprawdzie nie wiadomo, w jakie reakcje razem wchodzą, ale lubimy brać na skórę, włosy, paznokcie, na odporność, na brak witalności i znużenie. Mężczyźni też biorą na masę, mięśnie, siłę, łysienie, ryboflawinę na zmęczenie, czy niebieskie tabletki na wytrzymałość.
Wiosennie pozdrawiam
PolubieniePolubienie
swojego czasu ostro trenowałem i zdarzało się coś tam dorzucić do diety, ale zanim na coś się zdecydowałem, to zbierałem dokładnie informacje, konsultowałem ze znajomymi lekarzami, a w power shopie marudziłem i wybrzydzałem niczym blondynka w sklepie obuwniczym…
nie powiem, że wszystkie suplementy to shit, ale jakieś 80 – 90 % z pewnością jest o kant doopy potłuc…
tylko dochodzi jeszcze jedna sprawa… suplement, jak nazwa mówi, to tylko dodatek, uzupełnienie… nawet ten sensowny, wartościowy nie zadziała, gdy nie jest powiązany całościowo z trybem życia… tymczasem całe mnóstwo ludzi traktuje to jak jakąś pigułkę – cud, która załatwi sprawę za nich… a prawda jest taka, że żaden fat burner nie ma prawa zadziałać, gdy człowiek żre śmieci w dowolnej ilości i się nie rusza /to tylko przykład, bo reguła dotyczy wszystkich suplementów/…
co do reklam, jakie bajdy wciskają ludziom to chyba nie musimy w ogóle rozmawiać, bo mamy consensus zanim zaczniemy :)…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
PKanalio,
wit. E była reklamowana jako wit. młodości, więc kupowali ją ludzie bez ograniczeń, w aptece bez recepty. Suplementy z tą witaminą sprzedawane są zwykle w dawkach przekraczających 100 mg. Tymczasem zalecane dziennie spożycie dla kobiet to 8 mg, a dla mężczyzn 10. Zamiast łykać tabletki lepiej jeść orzechy, zielone warzywa. Natomiast nadmiar tego składnika może doprowadzić do udaru krwotocznego, niewydolności serca, raka prostaty, a nawet zgonu. Zatruć się można również wit A, a kobiety w ciąży nie powinny jej brać. Również mieszanie i łączenie witamin, minerałów i leków jest ryzykowne. Trzeba o tym pamiętać, tymczasem bierzemy, gdyż wydaje się nam, że będziemy zdrowsi.
Wiosennie pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Suplement to uzupełnienie? Warto o tym pamiętać przed Świętami… Zwłaszcza o suplementacji barku!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Bojo,
dobrze, że przypomniałeś, barki i składziki zaopatrujemy, a braki uzupełniamy. Święta tuż, tuż.
Wiosennie pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Nie wierze w zadne suplementy, nawet po chemoterapii i w czasie bierze sie tylko potas i magnez. Zdrowa dieta, duzo warzyw, owocow, mieso, ryby, nabial i mamy wszystkie witaminki.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Marigold,
masz rację, to, co w żywności wystarczy, jeśli odżywiamy się różnorodnie. Kiedyś były modne na Dzień Babci i Dziadka różne butelki z syropkami wspomagającymi serce, mózg, ale kiedy okazało się, że najwięcej dziadków przyjmmują szpitale po tych specyfikach, wówczas reklamy ustały.
Wiosennie pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Okazało się, że muszę zażywać potas na stałe, bo mi go ciągle ubywa, a jak ubywa, to serce szaleje. Jak przeczytałam skład leku z potasem, to biorąc go na stałe mam szansę na przysporzenie sobie innych chorób. Czego tam nie było… znalazłam dobry potas, bez dodatków – ale tani nie jest. Działa, a co do D3 to też szukam takiej, żeby poziom się po niej podnosił – bo miałam spory niedobór, a to zawsze idzie w parze z ceną.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Gabrysiu,
lekarz zalecił, więc brać trzeba, ale z kolei w aptece wciskają tanie zamienniki, które nie spełniają norm, bo nie muszą, więc niepotrzebnie możemy tracić pieniądze na erzatz. Tak miałam z wapniem, brałam cały rok i żadnej poprawy nie zanotowano. Dopiero, gdy kupiłam ten z K2 i D3 jednocześnie, nastąpiła poprawa.
Wiosennie pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Taki błonnik lubię. Ciekawy wpis, pomoże niejednemu przemyśleć zawartość domowej apteczki. I cenna wiadomość o tranie. Dziękuję
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Basiu,
do wszystkiego dochodzi się z czasem, pod warunkiem, że chce się wiedzieć, że szuka, bo prędzej z internetu i gazet dowiesz się co słychać u księżnej Meghan niż znajdziesz artykuł o przebadanych, choćby wyrywkowo – dobrym wapniu, tranie, czy probiotykach, bo też nie wszystkie właściwie działają.
Wiosennie pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Tak jak ze wszystkim trzeba podchodzić z głową do tematu. Ważne są takie teksty przybliżające tego typu problemy.
Nie jestem pewny czy mam zadatki do takich prac. Poza tym na rynku jest już sporo fachowców.
Jednak coś warto zawsze popatrzeć, by w przyszłości móc samemu coś zrobić. Bo jeśli transport takiej zasłony jak u nas jest miał kosztować 60 złotych (za ok. 14 kilometrów drogi), to zamontowanie kosztowałoby już chyba ze cztery razy tyle. Owszem cztery godziny spędzone wśród śrubek i silikonu nie jest super, jednak doświadczenie jakieś jest, a i pieniądze nie ulatują tak szybko.
Pozdrawiam!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Piotrze,
najbardziej frustruje fakt, że zarówno lekarze, jak i farmaceuci nie informują, co jest badziewiem, tylko wciskają tańszy zamiennik, który nie jest lekiem.
Wiosennie pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Zawsze dwa razy zastanowię się zanim coś wezmę.
A po D3 wychodzę na słoneczny spacer. Ale masz rację wapń tylko z K2 i D3. Innego nie biorę
Dziś od rana dzielę się z Tobą moją wiośnianą radością i jak zawsze przesyłam dobre słowo
PolubieniePolubienie
Ismeno,
wiem, że u Ciebie zawsze pogoda, bo ta jest w nas. Najwięcej leków biorą starsi ludzie. Leki często wchodzą w rozmaite interakcje, więc szkodzą,zamiast pomagać.
Wiosennie pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Tak po prawdzie , to tonący brzytwy się chwyta i chyba stąd te suplementy.Sobie i wszystkim radzę w takim przypadku , by KONIECZNIE kupić CZAS i poświęcić Go na poczytanie i robienie np.własnych kiszonek warzywnych ,by ruszyć w naturalne środowisko i pomyszkować między ziółkami a wszystko w myśl zasady : Jeśli umiesz liczyć , licz na siebie.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Watro,
leki i suplementy bierzemy, gdy człowiekowi coś dolega, a nie dla fanaberii. Problem w tym, że nikt nie chce płacić za suplement, który nie działa, a może zaszkodzić.
Podam przykład z cholesterolem. Od lat biorę romazic, bo każdy lekarz straszył, że jak zaczęłam, to muszę brać do końca. Ostatnio lekarz podpowiedział mi, by kupić ten z czerwonego ryżu, podobno lekarze sami ten suplement biorą. I bądź tu mądry człowieku.
Wiosennie pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Suplementy to jeden problem, nadużywanie leków to drugi, a stosowanie niezgodne z przeznaczeniem (antybiotyk na wirusy) to trzeci.
Summa summarum mamy dzisiaj lekooporność. Ogromny problem, który w dodatku narasta, a jego kumulacja podobno nastąpi za około 30 lat. Ludzie będą umierać jak muchy.
Chyba, że coś przez te 30 lat nasze służby zdrowia wymyślą, ale obawiam się, że nie.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
przypominają mi się czasy, gdy vibramycyna /doksycyklina/ to była broń atomowa, która lekarz przepisywał w wyjątkowych przypadkach, a teraz ten sam antybiotyk /pod różnymi nazwami/ jest aplikowany bez namysłu, gdy pacjent kichnie lub zakaszle…
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Gorączką dziecka lekarz też się nie przejmował, jeśli była do 38 stopni. To ona miała zwalczyć chorobę, uodporniać organizm. Zresztą, nie biegało się z byle katarem do lekarza, tylko dziecko zostawało w domu i było leczone miodem, czosnkiem, syropem z cebuli. Stawiało się mu bańki. Obecnie lekarz daje antybiotyk, by szybko przeszło, stąd lekoodporność.
Wiosennie pozdrawiam
PolubieniePolubienie
No właśnie, o tym jedno zdanie w mojej nowej notce, ale temat jest warty szerszego opisania. Ja jestem przerażona tym, jak bardzo nadużywa się wszystkiego. Sama w jakimś momencie brałam suplement od tego, od owego. Ale zmądrzałam, chociaż trochę za późno.
PolubieniePolubienie
Caffe,
suplementów nie brałam,chyba że były to wit., minerały przepisane przez lekarza. Problem w tym, że przepisywał niekoniecznie najwartościowsze. To suplemenciarze wysyłają na „szkolenia”, czytaj – wycieczki lekarzy przepisujących ich badziewny szajs.
Serdecznie pozdrawiam
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ja myślałam, że to wpływanie na lekarzy się już skończyło ale dzisiaj wiem, że niestety nie. Mój mąż dostał leki, drogie, ale nie pomagały, więc powiedział o tym lekarce i dostał nowe, „nowej generacji” (proszę Pana, będą super!), ma cukrzycę, więc wiadomo, że trzeba tego draństwa pilnować. No więc dostał te leki, stówka miesięcznie, i nadal nic. Potem będąc u mojej mamy wziął dla próby (wiemy, że tak nie wolno, ale był zdesperowany), lek który mama – emerytka, dostała od lekarza, który wiedział, że jej nie stać na 100zł miesięcznie. Lek zadziałał super, a teraz najlepsze, ten kosztuje 3,49 zł za 30 tabletek:-)
No i kurde, on by nawet dał więcej za ten lek, bo to polski produkt, ale to pokazuje, że można produkować tańsze leki! Pozdrawiam cieplutko:-)
PolubieniePolubienie
Caffe,
oczywiście, że wpływanie jest, także w aptekce zamiast leku dostaniesz tańszy zamiennik, czyli suplement, przez nikogo niekontrolowany, niebadany. Na tę taniość dajesz się nabieraać.
Pozdrawiam
PolubieniePolubione przez 1 osoba
No tak, oczywiście tak może być. Jednak w przypadku mojego męża lekarz celowo przepisywał drogi lek, nie testując wcale taniego – polskiego. Ja jestem bardzo ciekawa czym się kierował, czy rzeczywiście tym, że lek jest super dobry, a na mojego męża po prostu nie zadziałał (bo taką opcję też zakładam), czy ewidentne przekupstwo lekarza. A to mnie wkurza strasznie.
PolubieniePolubienie
Caffe,
dziś byłam u lekarza, gdy wszedł przedstawiciel handlowy. Lekarz rozpływał się w uprzejmościach, kazał przyjść za pół godziny, kończy pracę, to pogadają. Czarno to widzę, znaczy, że raczej będzie wciskał leki proponowane przez firmę, bo wzamian coś pewnie jest. Nie dowiemy się, dlaczego ten, a nie inny lek przepisał.
Pozdrawiam
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Caffe,
nasze służby? Jestem dość sceptyczna w tym zakresie. Finansujemy wojsko, 500+ itd, a nie naukę, więc skąd będzie na zdrowie.
Wiosennie pozdrawiam
PolubieniePolubione przez 1 osoba
A ja ostatnio trochę „siedzę” w tym temacie, więc moja Droga już Cię informuję, że Ministerstwo Zdrowia twierdzi, że wydatki na zdrowie to nie jest koszt, tylko inwestycja. 🙂 Lepiej brzmi, prawda?:-)
I chociaż to najprawdziwsza prawda, że inwestycja, to ja jestem nastawiona sceptycznie. Na razie, z roku na rok jest gorzej.
PolubieniePolubienie
Caffe,
ostatnio czytałam, że słowo „SŁużba zdrowia ” to przeżytek, więc już niczemu się nie dziwię.
Serdecznie pozdrawiam
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Tak, a pielęgniarka to nie siostra:)
Podobno dziewczyny nie lubią, jak się je tak nazywa.
PolubieniePolubienie
Caffe,
masz rację, sama słyszałam, jak choremu pielęgniarka tłumaczyła, że nie jest niczyją siostrą.
Pozdrowienia cieplutkie
PolubieniePolubienie
No nie jest, tak jak nauczyciel polskiego w liceum nie jest profesorem, a chyba ciągle tak się go nazywa:)
PolubieniePolubienie
Caffe,
fakt, tak nazywają uczniowie nauczyciela szkoły średniej.
PolubieniePolubienie
Sama tak mówiłam:)
PolubieniePolubienie
Caffe,
🙂
PolubieniePolubienie
Jeszcze tylko dodam, że na inwestycje pieniądze podobno są zabezpieczone, więc będziemy zdrowi, że szok!
PolubieniePolubienie
Caffe,
skąd wezmą na inwestycje, kiedy krowa 500+, świnia 100+ ważniejsza jak człowiek niepełnosprawny. Obyśmy zdrowi byli.
Serdecznie pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Oj tak, zdrowie najważniejsze! Polityka była, jest i będzie. A my powinniśmy nie dać się skłócić:)
PolubieniePolubienie
Caffe,
jesteśmy skłóceni. Widać to czasem po hejtach, komentarzach, ostatnio z powodu strajku nauczycieli.
Pozdrawiam
PolubieniePolubienie
No właśnie, ale powiem Ci, że my sami, my Polacy, pozwoliliśmy na to. Daliśmy się podzielić zamiast trzymać wspólny front.
PolubieniePolubienie
Caffe,
coraz bardziej zdumiewa mnie to, że nawet kobieta kobiecie podkłada świnię, nie tylko nogę. Rywalizacja, zazdrość, hejty, uszczypliwości…Coś się z nami dzieje niedobrego.
Serdeczności
PolubieniePolubienie
A to już się zrobiła klasyka. Ja nie wiem, czy kobiety, jako jeszcze nastolatki, naoglądały się amerykańskich filmów, gdzie taka przyjaźń wśród kobiet najczęściej oparta jest na kłamstwie. One szczują na siebie, walczą o chłopaków, o pozycję. U nas to było w naprawdę małym zakresie. Teraz urosło do rangi problemu.
PolubieniePolubienie
Caffe,
przeraża mnie brak zwyczajnej babskiej solidarności.
Serdeczności
PolubieniePolubienie
Dlatego trzeba dbać o przyjaźń jeśli już nam się takowa trafi:)
PolubieniePolubienie
Jeśli już ktoś chce wprowadzić suplementację do swojej diety – to wybór jest rzeczywiście trudny. A kiedy człowiek idzie do apteki to słucha się farmaceuty i polega na jego opinii. Dla farmaceuty to niestety tylko biznes…
Warto kupować witaminy, na których napisane jest: Lek , bo wtedy wiadomo, że jest to środek przebadany i nie ma w nim szkodliwych substancji.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ulu,
trafiłaś w sedno: dla farmaceuty to tylko biznes. A może nawet mają prowizję, trzeba by spytać.
Wiosennie pozdrawiam
PolubieniePolubienie
„11 miliardów złotych – aż tyle rocznie wydajemy na suplementy. Najwięcej ze wszystkich Europejczyków.”
Aż trudno uwierzyć
Ultro, w punkt. 🙂
PolubieniePolubienie
Małgosiu,
nie wiem jakim sposobem wpadłaś do spamu. Grunt to wydobycie z niebytu, udało się. Za ciekawy link dziękuję.
Serdeczności zasyłam
PolubieniePolubienie
W aptece „pod domem” pracowała kiedyś taka farmaceutka, z powołaniem i powiedziała mi kiedyś, żebym nigdy nie kupowała polskich suplementów, właśnie w związku z tym, o czym piszesz…najlepiej niemieckie, bo tam muszą być przebadane itd, a w tych polskich, to talk może się okazać najmniej szkodliwy…
Leki to już inna para kaloszy, więc bezpieczniej 🙂 to może witaminę D3 na receptę? Taniej niż suplementy…chociaż i tu druga strona medalu, czasem czegoś brakuje, czasem nie jest to b12, czy d3, a brakuje ze względów np. niezdolności organizmu do wchłaniania…i trzeba się suplementować…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
SielskieM,
przeczytaj artykuł, włos się jeży: http://zdrowie.gazeta.pl/Zdrowie/7,101460,21366907,tych-suplementow-nie-kupuj-nik-ujawnil-liste-wadliwych.html
W Polsce głównym problemem są przede wszystkim reklamy wprowadzające konsumentów w błąd choćby podając do informacji jakoby suplement zawierał właściwości lecznicze. Nikt za nie nie odpowiada, bo można kłamać i tyle.
Wiosennie pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Ojej, nie jestem na bieżąco i nie do końca wiem, co z Twoją ręką 😦 Jeżeli mogę coś zasugerować (tak w ciemno ;))) ), to na wszelkie problemy kostno-stawowe, a nawet złamania superańskie są okłady z korzenia żywokostu. Sprawdzone na własnej skórze 😀
Ślę buziaki i życzenia zdrówka 🙂
PolubieniePolubienie
Bożenko,
stosowałam maść żywokostową, ale na moje zwyrodnieniowe, reumatyczne sztywnienie niewiele pomaga. Jedynie zastrzyki w każdy staw, ale to na miesiąc dwa pomaga, a potem sztywność od nowa.
Serdecznie pozdrawiam
PolubieniePolubienie
hmmmmmmmmmmmmmmm……………….rozumiem. te długie m i kropki oznaczają, że zaczynam główkować. kołacze mi się, że ma to związek z glutationem, czyli z obniżoną odpornością organizmu, zatem stanem zapalnym, który wychodzi w stawach oraz brakiem kolagenu… tego tematu nie rozebrałam jeszcze na czynniki pierwsze, a lubię wiedzieć co dlaczego i po co? :DDD
buziaki 😀
PolubieniePolubienie
Bożenko,
wiadomo, że o kolagen chodzi, ale łykam latami i nic nie pomaga. Na zwyrodnienia leku nie ma. Można ostrzykiwać, ale wystarcza na krótko, można wprowadzić żywe komórki, ale kuzynka tylko rok spokoju miała. Ja mam dziedziczne, więc trudniej z tym walczyć.
Serdecznie pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Jeśli ktoś zabiera się za udzielanie porad powinien posiadać pełną wiedzę na temat w którym się wypowiada. Po pierwsze odpowiedź na SielskieM w całej EUROPIE rejestracja suplementu wygląda DOKŁADNIE tak samo bo obowiązuje nas prawo UE. Tak dla świadomości wszystkie witaminy i minerały sprzedawane w APTEKACH są SUPLEMENTAMI i tak było od zawsze. Natomiast odpowiedź dla ULTRA czy oby na 100% zażywałaś kolagen?? Przeczytaj na opakowaniu czy czasem nie pisze HYDROLIZAT KOLAGENU który jest najczęściej najzwyklejszą żelatyną bez żadnych właściwości. Prawdziwy naturalny kolagen jest wyłącznie w produktach z KOLAGENEM LIOFILIZOWANYM, ewentualnie może się różnić ilością kolagenu w kapsułce czy ilością aminokwasów jak np. Lyocoll . Poczytajcie zanim coś kupicie jeśli chodzi o kolagen mnóstwo artykułów znajdziecie na stronie https://lyofarm.pl
PolubieniePolubienie
Lyofarm,
dopiero od niedawna zaczęły pojawiać się artykuły o szkodliwości niektórych suplementów. Zaczęto więc uświadamiać, że suplement suplementowi równy nie jest.
Proszę mi powiedzieć, jak człowiek ma poznać, który tran jest dobry, jeśli reklamują ten, który nie ma pozytywnego działania, bo reklamować nieprawdę można.
Po czym przeciętny zjadacz chleba ma rozpoznać, że zapisywany przez lekarza kolagen jest gniotem, za wypisywanie którego lekarz wyjechał na wakacje, bo takie mamy prawo i takie obyczaje.
O liofilizowanym kolagenie słyszę po raz pierwszy, choć regularnie od lat się nim leczę. To po co chodzę do wykształconego w tym kierunku reumatologa, jeśli internet, komentatorzy muszą mi mówić, a i sama mam się dokształcić w rodzajach kolagenu?
Serdecznie pozdrawiam
PolubieniePolubienie
To jakaś choroba te suplementy i witaminy. W domach apteczki zajmują więcej miejsca niż półki z warzywami. Ostatnio koleżanka mi pisała, że w zimie 8 miesięcznej córce suplementują witaminę c żeby nie chorowała. To pewnie nie zaszkodzi, ale chodzi o długofalowy nawyk przyjmowania leków, tabletek, witamin zamiast włożenia wysiłku w zdrową dietę.
PolubieniePolubienie
Strefokomfortu,
masz rację, Polacy tak zawierzyli mediom społecznościowym, że przestali myśleć. Wierzą, że po specyfiku będą mieć lepszą cerę, idealne włosy itp. Kupują suplementy na paznokieć, na błysk w oku, na obolałe nogi, a ostatnio czytałam, że jest i na brew. Wystarczy posmarować i wyrośnie…na mózgu też?
Ciepłych dni życzę
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Love the small apples! From your tree?
PolubieniePolubienie
Garlield,
The sheep come from my two apples.
greetings
PolubieniePolubienie
Haha!!👍😃
PolubieniePolubienie
Garfield,
❤
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Very informative thank you!
PolubieniePolubienie
Kate,
thank oyu 🙂
PolubieniePolubienie