Traktacik o szpitalnym SPA

About a stay in a hospital.

– Stolec był?

– Dopiero przyszłam.

– Jutro na czczo. Zostawiam naczynie na moczyk.

– Dziękuję, zapamiętam ten moczyk, śliczne zdrobnienie. Typowo krakowskie.

Oddziałowe SPA

Wprawdzie bez hydromasażu, ale prysznic jest u sufitu. Rozczarownie może być również z powodu braku kadzidełek i przystojnego masażysty, ale za to dzięki kroplówce zyskuje się super moce. Zajęć w ciągu dnia sporo, choćby samo zeskakiwanie z łóżek niezwykle ćwiczące gibkość, a to po wrzątek, a to na badania, a to na moczyk. Potem zostaje rozrywkowe życie pacjenta, czyli głośne rozmowy telefoniczne, wołanie „siostro”, chociaż od dawna takowych nie ma. Grzesza nagość widoczna, nieskrywany wstyd na wierzchu z podglądaniem włącznie. Już od szóstej rano sekstet gra na całego, ponieważ do maszyny czyszczącej dołączają kolejno przekrzykiwania pielęgniarek, głosy pacjentów, szuranie mopów, pikanie urządzeń przy łóżkach ciężko chorych i głosy polityków z wiadomościami: co tam, panie, w tej polityce w telefonach. Ta symfonia powoduje, że łóżko unosi człowieka na te połoniny pełne wrzosów i rdzawych barw niebywałego piękna przyrody. Bez okna z tańczącymi liśćmi trudno przeżyć, stąd modły, by wolno spadały, a właściwie jeszcze wolniej i wolniej.

Atrakcja za atrakcją

Kochani, wycieczki były i to gdzie! Jedna w okolice Parku Lotników, druga w pobliżu Lasku Wolskiego, wprawdzie na badania, ale z fantazją, czyli włączonym kogutem, bo wiadomo, że wesołe jest życie pacjenta. Spacery po korytarzu zawsze mile widziane i codziennie gdzie indziej. Raz na kopiec Kościuszki wzorem Felicjana Dulskiego, innym razem do Makówkowej Stróży, gdy winda była zepsuta, a piętro trzecie, bo w tajemnicy powiem, że na dole były słodkości i kawusia, więc jak nie wspinać się po tych schodach? W nocy to dopiero były balangi, krzyki, wzywanie policji. Dopiero spokojna pani pielęgniarka wyjaśniła panom policjantom, że pacjent jest pobudzony, ma delirium, a na leki jego organizm nie reaguje, stąd wszystkie sale miały bezpłatne przedstawienie teatralne.

Oczy z tyłu i przodu

Musisz wyrobić sobie cechę spostrzegawczości. Trzeba uważać na tabletki, bo czasem dodadzą jakiś kolor, więc jak nie zapytasz, to nie wiesz na co i dlaczego ta żółta dodana. Nie ma co liczyć, że lekarze powiedzą, ponieważ prawdziwych obchodów brak. Za cały tygodniowy pobyt zwykle można usłyszeć: – Dowie się pani w swoim czasie. Czyli chodzi o tę lakonicznie napisaną informację przy wypisie. Po wtóre uważność przydaje się, ponieważ może zajrzeć jakiś nieproszony pan, np. pan prusak, czy pan pająk, a zdarzyło się również z a m i e n i ć pacjentom płytki z rezonansem. Zawrócono z drogi po wypisie, ponieważ płytka z rezonansu została u lekarza. Ja płytkę miałam, ale nie swoją. I nikt nie wytłumaczył sąsiadce, skąd czerpano informację, że rezonans w porządku, skoro go nie widziano i nikt nie przeprosił za pomyłkę, bo przecież to tylko zwykły pacjent. Naważniejszego badania EMG mięśni nie zrobiono, ponieważ zapomniano powiedzieć, że w tym dniu nie można przyjmować leku przeciwzakrzepowego. Może i wyglądam na taką, co do trzech nie zliczy, ale niedorozwiniętym należy się także szacunek, skoro są ludźmi. Grzecznościowego „przepraszam” nie było, chociaż teraz muszę zrobić to badanie prywatnie.

Epikryza

Zdobywanie nowych doświadczeń bezcenne. Wprawdzie diagnozy dalej nie ma, widzenia brak, ale zyskujemy wiedzę na temat rozrzutności, bo każdy leży tydzień, nawet jeśli przyjechał tylko na trzy badania. Ponadto każdy dostaje tę samą porcję jedzenia i nie można dostać połowę mniej. Niewielu przecież potrafi zjeść sześć kromek chleba, więc lepiej wyrzucić te góry chleba, masła, ziemniaków aniżeli dać tyle, ile kto może zjeść, więc takiego codziennego marnowania jedzenia nigdzie indziej nie spotkasz. Skostniałe formy, brak reform, nadmiar dyrektorów, ordynatorów, znaczy czynnych lekarzy wyłączonych z pracy, papieromania to dzień powszedni szpitali. Wreszcie jest jeszcze w szpitalu chory, który wszystkim zawadza, przeszkadza, dopytuje się, słowem – utrudnia życie personelowi.

52 uwagi do wpisu “Traktacik o szpitalnym SPA

    1. Ino

      Bardzo dobry wpis, autentyczne doznania mojej żony do jej szpitalnej przygody na okulistyce.
      Szlachetne zdrowie, nikt się nie dowie,jako smakujesz, aż się zepsujesz
      Cholera, mądry był ten Jan z Czarnolasu.

      Polubione przez 1 osoba

  1. Przypomniałaś mi chwile grozy, jakie przeżyłam, kiedy lekarka przeraziła się ! wynikami badań mojego dwuletniego wtedy dziecka, zanim oprzytomniałam i wyraziłam obawę/nadzieję, że to przecież niemozliwe, bo to badania z żyły, a nie paluszka, więc musiała zajśc pomyłka, co sie rzeczywiście okazało…:(
    Trzymam kciuki, rozumiem, że też swoje przeżywasz, nie daj się!

    Polubione przez 1 osoba

  2. agnecha

    ..trzeba mieć zdrowie, żeby chorować 😦 niestety (
    Życzę Ci zdrówka i dobrych lekarzy z powołaniem, którzy dobrze się znają na leczeniu i się Tobą właściwie zaopiekują.. dbaj o siebie.

    Polubione przez 4 ludzi

  3. PKanalia

    ileś tam lat temu miałem takie dwie trzydniówki szpitalne na okoliczność jednego badania na które śmiało mógłby przyjechać sam i zajęłoby to góra dwie godziny… ale nie powiem, warunki były całkiem sympatyczne, zaś rezonans magnetyczny wspominam jeszcze sympatyczniej, fajna psychodelia, tylko zioła brakowało do pełni szczęścia… gdy wykokosiłem się z rury po badaniu, pani spytała troskliwie, czy się dobrze czuję i była zaiste zaskoczona, gdy poprosiłem o powtórkę… za to potem miałem miesiąc jabłkowstrętu… otóż na małej, 4-osobowej sali miałem hodowcę jabłek, który non stop katował swojego sąsiada łóżko obok opowieściami o swoich problemach branżowych… uciekałem w audiobook, w radio, w muzykę, a także fizycznie z sali /akurat była fajna pogoda na polu/, żeby nie zwariować od tego, mimo to jabłka śniły mi się jeszcze przez wiele dni, koszmarnie zresztą…
    p.jzns 🙂

    Polubione przez 1 osoba

  4. Tetryk56

    Wszystkie przeżycia, nawet najmniej przyjemne, mają jedną cechę pozytywną: przeżywamy je! I im trudniej nam to przychodzi, tym cenniejszy jest ten efekt końcowy. Warto przy tym mieć tyle humoru i ironicznego dystansu do świata, Co ty, Ultro!

    Polubione przez 1 osoba

  5. Klik dobry:)
    … bo jacyś chorzy, zamiast siedzieć w domu, idą do szpitala i przeszkadzają w biurowej pracy personelowi, za ich – tych chorych pieniądze zatrudnionemu.. O tym, że brudzą i mopów trzeba używać nie wspomnę.
    Pozdrawiam serdecznie.

    Polubione przez 1 osoba

  6. Ach, nic nie robi lepiej człowiekowi jak dobra kroplóweczka z cudeńkami w żyłkę 😀 No i ja nie wiem czy to oglądanie wiadomości jest bezpieczne w dzisiejszych smutno-nerwowych czasach, chyba że profilaktycznie dostępna jest tylko wersja z tuby propagandowej, gdzie żyjemy w krainie mlekiem i miodem płynącej, mamy same sukcesy, życie jest piękne, a po nieboskłonie brykają słodkie …kaczuszki 😉 Dużo zdrowia Ci życzę i jak najmniej powodów do takich „przygód”. Ściskam!

    Polubione przez 1 osoba

  7. Andrzej Pogorzelski

    Niestety smutna ta nasza rzeczywistość… co robić? Nie chorować, albo udawać, że jest się zdrowym. Gdybym miał porównać Twoje SPA z „moim” szpitalem w Oslo, to dzień do nocy. Co kraj, to obyczaj – u nas tanio, więc najczęściej człowiek jest biednie obsłużony, tam drogo, ale i stać ludzi na luksusy…

    Polubione przez 1 osoba

  8. Z zapałem i szeroko otwartymi oczami przeczytałam Twój traktacik o szpitalnym spa. Nie wiem czego się spodziewałam ? Z przykrością stwierdzam, że to wszystko prawda – niestety. Od wielu lat pracuję w szpitalu i szpital moimi oczami wygląda zupełnie inaczej, ale z pozycji pacjenta – rzeczywiście jest tak, jak opisujesz. Oczywiście jest wiele rzeczy, które mnie wkurzają , lecz nie mogę na nie nic zaradzić. Często jestem bezsilna widząc zachowanie niektórych moich koleżanek pielęgniarek oraz lekarzy… Szkoda słów.

    Polubienie

Dodaj komentarz