Szczyty trudu

Why do people go to the mountains.

W. Rutkiewicz została patronką roku 2022

Od zawsze zastanawiało mnie, co człowieka pcha w te Himalaje, by choć na chwilę objąć czule górę Czomolungmę, dlatego czytałam wspomnienia himalaistów, najczęściej zresztą przypudrowane, czyli z chęcią udowodnienia, że to przeznaczenie, pasja, miłość, emocje, a im wyższe góry, tym podobno znajduje się… większe wartości. A przecież o Mount Everest mówi się „najwyższy grób świata”, ok. trzystu himalaistów zabrał do tej pory, a co roku do „Zielonych Butów” dołączają nowi. Tak w żargonie himalaistów nazywa się ciało wspinacza ubranego w zielone buty, zakleszczone w zagłębieniu, który stanowi punkt orientacyjny dla innych wspinaczy. W 2006 dołączył himalaista, który umierał na oczach czterdziestu przechodzących, ponieważ oni woleli wspinać się dalej niż udzielić Brytyjczykowi pomocy albo ocenili, że pomóc nie mogą, bo w górach nie ma sentymentów, gdyż są twarde realia i kalkulacja. Także dla tej, jedynej w swoim rodzaju fotografii na szczycie, wspinacze potrafią posunąć się do kłamstwa, niektórym w końcu udowodniono nieprawdę, nie byli na Evereście, a zdjęcia mają; karą jest dziesięcioletni zakaz wchodzenia na góry.

Rywalizacja istnieje jak wszędzie, stąd jeden z himalaistów nie uznał obecnego wyczynu zdobycia K2, gdyż uzasadniał to faktem, iż Nepalczycy mieli tlen. Następny krok to zapewne brak sprzętu, a może i ubrania, więc wychodzimy na bosaka? Himalaje głupoty porażają, a cmentarzysko zamarzniętych ciał rośnie. Wystarczy cztery godziny, by po śmierci ciało zamarzło na kość i na stałe zrosło się z górą.

K2 z kolei to szczyt niższy, ale trudniejszy. Wiszą na nim wielotonowe bryły lodu, które trzeba wyobrazić sobie, gdy znajdują się nad głowami wspinaczy. Te seroki-giganty, zmora himalaistów zabrały ok. setkę himalaistów. 17 XI 2014 pod lawiną zginęło 27 ludzi. Do dziś szukają ciał, podobnie na Nanga Parbat (Naga Góra) zginęło w 1969 siedmiu himalajczyków, ciał do tej pory nie odnaleziono.

Co w górach zabija?

Lawiny, odpadnięcia od skał, wyziębienie i brak pomocy.Tu nie dotrze GOPR, nie przyleci samolot, a kolega pójdzie dalej, jeśli sam ma przeżyć. Pozostaje śmierć w samotności i widoki ciepłego domu przed oczami. K. Łoziński pisze, że „człowiek ma potrzebę eksploracji, zdobywania”. Czy za wszelką cenę? Przecież człowiek ma ograniczone możliwości, więc wcześniej, czy później zamarznie w górach. Jedna ze wspinaczek (bo kobiety też dążą na szczyty), po urodzeniu dziecka postanowiła, że będzie uważna, ale adrenalina zadziałała, więc alpinistka sama przyznała, że góry zmieniają priorytety, dlatego większość wspinaczy ma świadomość, że wielu zostanie w nich na zawsze. Pouzależniani, choć się nie potrafią do tego przyznać, nie potrafią inaczej. Kochają po grób.

Wysokogórska komercja

Przygotowanie wyprawy w wersji luksusowej to koszt do stu tys. dolarów pisze M. Jończyk, a tymczasem Szerpowie, przewodnicy górscy z Katmandu niewiele z tego dostają. Nie stać ich na opłacenie wykształcenia dzieci, więc i one pójdą w góry. Najczęściej dom ogrzewa jedna żelazna koza, nie mają wody bieżącej, którą trzeba przynieść na własnej głowie (25 – 50 l), ubikacja na dworze, przykryta liśćmi. To Szerpowie dźwigają bagaże, a bywa, że samego wspinacza nieść muszą. Oni przygotowują trasę na Everest, dochodzą niemal pod szczyt, poprawiają poręczówki, zakładają drabinki na szczeliny, zapewniają bezpieczeństwo i w tym czasie przebywają przez ok. 3 mies. w niesprzyjających warunkach, giną pod lawinami, w szczelinach. Wystarczy powiedzieć, że Szerpa Phurba Toshi już był trzydzieści razy (!) na szczycie ośmiotysięcznika. Dla chleba, nie sławy. Tak więc przemysł wspinaczkowy nie obdziela wszystkich jednakowo.

Co ludzi pcha w Tatry?

Przewodniczka TOPR w Tatrach, B. Sabała- Zielińska mówi, że wielu wspinaczy przeżyło tylko dzięki ratownikom. Nieprzygotowni, nieodpowiednio ubrani, nieodpowiedzialnie wspinali się, a potem trzeba było wysiłku, by ratować im życie. Pan A. Janik wspomina: „Bywało, że w weekend w ścianie wisiała setka taterników (…) W ściany pchali się ci, którzy coś umieli i ci, którzy nie mieli o tym zielonego pojęcia.” I tak jest w Tatrach od lat sześćdziesiątych. Ryzykanci. W krótkch rękawkach, w białych adidasach, bez kurtek nieprzemakalnych, okularów, nakryć głowy, wody, apteczek i bez nr alarmowego pogotowia, przecież nic w górach się nie przydarzy. Krew mrozi się na sam widok idących po śmierć.

A jeśli komuś uda się przeżyć?

Jeśli człowieka uratują w Tatrach, zostaje wpis w księdze TOPR, ew. wzmianka w prasie, a jeśli w górach wysokich, to ma swoje pięć minut sławy w mediach społecznościowych, czasem w prasie i występ w telewizji. Sława uzależnia, jak wszystko inne. Albo można zmagać się z hejtem, jak Elizabeth Revol: „Przykro mi, Elizabeth, Polacy nie wybaczą ci, że przeżyłaś”, „francuska bagietka hasa sobie bez problemu, a na górze umierał człowiek” (chodzi o T. Mackiewicza na Nanga Parbat). Często owo pięć minut iest wątpliwe, a często zabiera to, co najcenniejsze, czyli życie, ponieważ narkotyczne poczucie mocy zabija czujność i ostrożność.

70 uwag do wpisu “Szczyty trudu

  1. I have had the opportunity to read articles and watch several movies about the Himalayan mountains, but your article breaks the parameters of meaning because people like to climb. It is a kind of event that makes it clear that all that glitters is not gold, among mountaineers. I had a great time reading you because it was as if they were going to show me a movie with a lot of action, secrets, jealousy and stop counting. You have visualized the behavior of the human being in a stark way. Thanks Ultra. I really enjoyed reading your post. A hug
    Manuel Angel

    Polubione przez 2 ludzi

      1. Ultra

        Asiu,
        Czomolungma, Bogini Niebios, przyciąga do bicia rozmaitych rekordów. Kukuczka zdobył 14 szczytów różnymi podejściami, zginął podczas zdobywania nieosiągalnej południowej strony góry Lhotse. Ciała nie znaleziono.
        Posyłam moc serdeczności

        Polubienie

      1. Ultra

        Manuel,
        Thanks for nice comment.
        Commerce has already killed the joy of sports. Only the winnings count. What matters is passion, fighting style, willingness to participate.
        Best wishes

        Polubione przez 1 osoba

  2. Rozumiem, co pcha ludzi w Himalaje, ale sama nigdy tak odważna ani sprawna nie byłam.
    Podobno to uzależnienie także, od adrenaliny na przykład.
    Wanda Rutkiewicz, Jerzy Kukuczka to osobowości silne, ale niełatwe i chyba nastawione na autodestrukcję. Chwała pośmiertna i smutek dla bliskich.

    Polubione przez 1 osoba

      1. Ultra

        Xpil’u,
        ośnieżone szczyty budzą respekt. Zmierzyć się z taką wielkością, własnymi ograniczeniami i słabością to wyzwanie, które podejmują himalaiści.
        Posyłam moc serdeczności

        Polubione przez 1 osoba

    1. Ultra

      Asiu,
      sama uwielbiam góry, więc rozumiem fascynację szlakami i tę wspinaczkową. Ale, gdy czytam, że teraz trzeba zdobywać szczyty bez tlenu, to myślę sobie arią J. Straussa: „Wielka sława to żart”.
      Posyłam moc serdeczności

      Polubienie

  3. Pamiętam ilu było specjalistów w social mediach po Mackiewiczu odnośnie tego jacy to ratownicy niedobrzy. Nie potrafię zrozumieć takiego szarżowania życiem i zdrowiem, ale tak jak piszesz, myślę trafnie, że to rodzaj uzależnienia. Najgorzej gdy zakładają rodziny i nadal ryzykują, wtedy jest to potworny egoizm moim zdaniem. Pozdrawiam

    Polubione przez 1 osoba

    1. Ultra

      Antares,
      tylko jedna ze wspinaczek powiedziała otwarcie, że po urodzeniu dziecka miała problem, bo góry były ważniejsze. Trwało lata zanim przyznała się do tego, a nawet poszła dalej, gdyż uważała, że wspinający się Szerpowie również nie powinni mieć dzieci.
      Posyłam moc serdeczności

      Polubione przez 1 osoba

  4. Mam poważny problem z uwielbieniem dla wspinaczy, którzy wspomagają się ciężką pracą Szerpów aby uczynić zadość własnym marzeniom o pokonaniu góry. Gdy dodać do tego cierpienia rodzin narażonych na ekstremalny stres… To już doprawdy problem tylko się powiększa.
    Turystom tatrzańskim zaaplikowałabym obowiązkowe ubezpieczenia od nieszczęśliwych wypadków. Niech przynajmniej dzielni ratownicy nie muszą walczyć o przetrwanie w swojej misji niesienia pomocy. Dla ratowników – nieustający szacunek i owacje.

    Polubione przez 2 ludzi

    1. Ultra

      Bet,
      a trzeba jeszcze powiedzieć o górach śmieci tu pozostawionych. Współczuję Szerpom, którzy muszą te przymarznięte plastiki za niewielką opłatą znieść w dół, bo przecież wspinacz nie jest od sprzątania po sobie… Swego czasu pisano o polskich śmieciach w Himalajach, ale szybko opłacono Nepalczyków, którzy sprzątnęli śmieci, ale wiadomość poszła w świat.
      Posyłam moc serdeczności

      Polubienie

  5. Nigdy nie mogłam pojąć, bo co ludzie włażą na góry. Co do takich mniejszych turystycznych, też nie dla mnie. U mnie w domu kursuje powiedzenie, że skoro na górze mówimy patrząc na doliny, jak tam pięknie, to po jakiego czorta wychodzić z takich pięknych miejsc.
    A serio. Dziwni ludzie ci alpiniści. W sumie egoiści. I samobójcy.
    Serdeczności.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Ultra

      Marku,
      kiedyś ekstremalny, a teraz każdy może sam lub z przewodnikiem wybrać się na szczyty, jak na wycieczkę. Można dołączyć do międzynarodowej grupy, jak rodzimi nie pasują…
      Posyłam moc serdeczności

      Polubione przez 1 osoba

    1. Ultra

      Vulpianie,
      komercja wkradła się w góry, dlatego wspinanie już niekoniecznie dla pasji.
      Wszyscy wiedzą, że na Gerlach zimą się nie wychodzi, a jednak oni poszli i wszyscy trzej nie tak dawno zginęli.
      Czomolungmę również wspinacze zdobywają dla wpisu w Księdze Guinnessa, więc bez wykorzystania lin poręczowych i bez tlenu; guru tybetański medytował tu 32 godz., najstarszy wspinacz to Japończyk, który miał 80 lat, jedna z par wzięła ślub, a ktoś inny wchodził w szortach… Góry dla schow i zabawy.
      Posyłam moc serdeczności

      Polubienie

  6. Mocny artykuł, wzruszyłam się, bo przypomniałam sobie umieranie Tomka Mackiewicza, samotne
    a przecież na oczach całego świata. Nie umiem zabrać głosu w dyskusji.
    Niektórzy zarzucają himalaistom egoizm, ja jakoś nie przyjmuję tego określenia.
    To pasjonaci, góry coś takiego widocznie robią z człowiekiem, tak go niewolą, że człowiek chce tam wracać, tracąc instynkt samozachowawczy.
    Wyślij, Ultro, ten felieton do profesjonalnego czasopisma dla miłośników gór, jest naprawdę wart publikacji.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Ultra

      Igomamo,
      a jednak coraz więcej miejsca zajmuje marzenie o sławie. Niedawno oglądałam reportaż o ojcu, który przygotowywał swoje sześcioletnie dziecko do zdobywania Himalajów. Ojciec dumnie ogłosił, że już niedługo wyjeżdżają do Nepalu. Był w Śniadaniówkach, gdzie rozpromieniony opowiadał o wyprawach, o których nawet żona nie wiedziała. Gwiazda promująca siebie.
      Ten post nie wychwala pod niebiosy wspinaczy, więc marne mam szanse… 🙂
      Posyłam moc serdeczności

      Polubione przez 1 osoba

  7. Tetryk56

    Zakładanie rodziny z człowiekiem, którego pasją jest ciągłe narażanie własnego życia, jest błędem także tych porzucanych brutalnie partnerów. Niezależnie od tego, czy mówimy o himalaiście, komandosie, narkomanie, alkoholiku czy miłośniku szybkich motocykli. Niewinnie cierpią dzieci — i to jest odpowiedzialność obojga.
    Ponoć kobieta wychodzi z mąż w nadziei, że on się zmieni; zaś mężczyzna żeni się w nadziei, że ona się nie zmieni…

    Polubione przez 1 osoba

    1. Ultra

      Tetryku,
      masz rację, zmian nie ma, więc zostaje nadzieja, a ta wiadomo…
      Mnie jeszcze bulwersuje fakt, że w Księdze Guinnessa odnotowany jest Amerykanin, który wszedł 22 razy na szczyt, a Szerpa, który wchodził 30 razy, by sprawdzać trasę, poprawiał liny, badał trasę pod kątem bezpieczeństwa, w tejże Księdze nie jest. Bo nie zapłacił? Z medialną pompą nie wchodził?
      Posyłam moc serdeczności

      Polubienie

  8. Doświadczenie zdobywa się powoli. Można wspinać się na coraz wyższe góry, ale podstawą jest właśnie doświadczenie oraz odpowiedni sprzęt i strój. I odwaga do tego – uwaga – aby ZAWRÓCIĆ, jak coś nie idzie.

    Polubione przez 2 ludzi

    1. Ultra

      Jael,
      jeśli czerpiemy z wychodzenia radość, to zawsze zawrócimy, gdy coś będzie nie tak, ale jeśli idziemy, bo ktoś sfinansował, to idziemy, taki mus 🙂 Ostatnio jest taki najazd turystów wspinaczkowych na Nepal, iż rząd postanowił rozszerzyć bazę, zatrudnić więcej ludzi, wprowadzić szkolenia. Skoro przemysł wspinaczkowy się rozwija, więc wypadków będzie jeszcze więcej.
      Posyłam moc serdecznośc

      Polubione przez 1 osoba

  9. Himlaiści mają takie cechy, bez których nasz gatunek pewnie nie wyszedłby z jaskiń. Szkoda tylko, że wykorzystują je w sposób, który nikomu nie przynosi pożytku. Wspinanie się na K2 dzisiaj ma tyle samo sensu, ile okrążanie globu wg metody Phileasa Fogga.

    Polubione przez 2 ludzi

    1. Ultra

      Vademecum,
      taka wyprawa kosztuje ok. 300 tys. pisze A. Wojciechowska. Samo pozwolenie wejścia to na dzień dobry – 11 tys. $, w wersji z przewodnikiem – 60 tys. dolarów, a z dostępem do internetu i telefonu – 90 tys. $, a do tego doliczyć trzeba sprzęt, ubranie, posiłki, dojazd. Mimo tego tłok coraz większy. Himalaista C. Bonington zawrócił z wejścia, gdy tego dnia naliczył 320 osób wspinających się na ten Dach Świata. Przemysł wspinaczkowy zachęca, więc się wspinają.
      Posyłam moc serdeczności

      Polubione przez 3 ludzi

      1. Ultra

        Vademecum,
        pierwsze loty w kosmos to cena 200 mln $, ale do E. Muska dołącza J. Bezos, firma Galektik, ponoć Chińczycy również nad lotem pracują, a tam, gdzie konkurencja, ceny będą spadać, za to komfort jazdy bezsprzecznie lepszy 🙂
        Zasyłam serdeczności

        Polubione przez 2 ludzi

  10. Zhang Hong grew up in the rural countryside, caring for his dad and uncle who were blinded by glaucoma. At the age of 21, he lost his sight, too. Then, a few years ago, he heard about Erik Weihanmayer, the first blind person to summit Everest 20 years prior, and Zhang was inspired to attempt it himself.

    Irracjonalność ludzkich zachowań bywa czasem porażająca, aby potem okazać się pozorną.
    Weihanmayer jest tego doskonałym przykładem.

    Polubione przez 2 ludzi

    1. Ultra

      Telemachu,
      przed sezonem wspinaczkowym, czyli w maju ub. r., gdy powstało okno pogodowe, rząd Nepalu wydał 381 pozwoleń, więc wszyscy ruszyli. Do tego trzeba doliczyć Szerpów, kucharzy, sprzątających, czyli ok. tysiąca osób. Góra dostępna jest przez kilka do kilkunastu dni w roku.
      „Czekanie w stuosobowej kolejce, gdy temperatura spada do minus czterdziestu stopni, to doskonała recepta na odmrożenia albo gorzej” – meldował 14 maja z góry Robin Haynes Fisher. (https://tvn24.pl), który górę zdobył, ale zginął z wycieńczenia w drodze powrotnej. Korki tworzą się, kiedy jedna trasa, a jedni chcą wyjść, a drudzy zejść. Największe żniwo zbiera choroba wysokościowa, obrzęk płuc i mózgu, do tego trzeba dodać mróz, lawiny i wiatr, który urywa głowę. Mimo tego liczba chętnych na ekstremalną wycieczkę coraz większa. Niektórym zwyczajnie opatrzyły się jakieś nudne Hawaje, dlatego bogatym nikt nie zabroni wycieczki na najwyższy Dach Świata, by objąć czule Czomolungmę, choćby i na zawsze.
      Posyłam moc serdeczności

      Polubione przez 2 ludzi

    1. Ultra

      AlEllu,
      teraz z kolei wyrusza K. Baranowski, lat 84, by powtórzyć samotny rejs na jachcie, tym razem przez Atlantyk. Doskonale wie, że może nie wrócić, a jednak jedzie. I nie ma co pytać, po co…
      Posyłam moc serdeczności

      Polubione przez 1 osoba

  11. Małgośka

    hmm… gdzie kończy się pasja a zaczyna szaleństwo?
    Strony internetu zasypane są zdjęciami zamarzniętych ciał, porozrzucanych w górach. Wyprawa w Himalaje przypomina już teraz wkraczanie na ponure cmentarzysko, a jednak nawet to nie odstrasza amatorów adrenaliny.
    Poznając tych śmiałków bliżej ( książki, udzielane wywiady, nakręcone filmy) – łatwo zauważyć w nich niespokojne dusze, wyobcowanie, nieprzystosowanie.
    Wielu z nich do tych „ucieczek pod niebo” próbuje dopowiadać swoją filozofię życia. Najczęściej z marnym skutkiem – bo to zazwyczaj ich skrzywiona psychika krzyczy.

    Polubienie

  12. Himalaje, Alpy, Tatry, ba, nawet Góry Świętokrzyskie – każde są na swój sposób piękne, każde mogą uzależnić i każde mogą zabić. A jednak przeraża mnie to, że można zginąć, bo ktoś bez sentymentu stwierdzi, że ważniejsze od ludzkiego życia jest zaliczenie szczytu. Ja nie umiem wyobrazić sobie fascynacji górami (morzem, skokami ze spadochronem czy innym ekstremalnym sportem) tak wielkiej, że przesłoniłaby np.: odpowiedzialność za rodzinę. To mi się nie mieści w głowie. A jednak znałam człowieka, który pojechał w Karakorum i nie wrócił. A ciała nie znaleziono.

    Polubione przez 2 ludzi

    1. Ultra

      Niko,
      syn mojej znajomej zaginął na Uralu, ciała nie ma, a to już pół roku minęło. Czemu pojechał na Ural? Matce odpowiedział, że tam jeszcze się nie wspinał…
      Posyłam moc serdeczności

      Polubione przez 2 ludzi

  13. To wszystko prawda. Znam to jedynie z książek o himalaistach, które pochłaniam jednym tchem. Kocham Tatry, ale całe wieki nie byłam na wędrówce po górskich pasmach. Lubię filmy o wyprawach wysokogórskich i książki. Jeśli tylko mam okazję – pochłaniam je pasjami. Pozdrawiam serdecznie 🙂

    Polubione przez 2 ludzi

    1. Ultra

      Ulu,
      uwielbiam góry, ale i ta pasja musi mieć granice. Zobacz zdjęcia wielu turystów wchodzących na pękający lód Morskiego Oka. Tu też przydałby się ktoś, kto by powstrzymał odważnych.
      Posyłam moc serdeczności

      Polubione przez 1 osoba

  14. jak łatwo ferować wyroki. pobieżnym spojrzeniem, opinią ignoranta. człowiek bez pasji, to trup za życia. ja usiłuje zrozumieć tych, co kochają góry i tę jedną, jedyna chwile, kiedy osiągną coś więcej, niż przeciętność. wiem. umierają za wiarę – każdy Bóg byłby zachwycony ich poświęceniem. Cichy z Wielickim napisali książkę przy wsparciu Żakowskiego i napisali jasno – powyżej ośmiu tysięcy nie kalkuluje się – tam się umiera. i albo człowiek sobie poradzi, albo żadna inna siła nie ściągnie go na dół. wierzę, że tych ludzi ciągnie w góry coś, czego nikt na nizinach im nie jest w stanie zapewnić. trochę zazdroszczę, trochę się boję, trochę mieszam się we własnej głowie. ale wiem jedno – pasja warta jest życia, bo bez niej życie jest tylko zdzieraniem kartek z kalendarza.

    Polubione przez 2 ludzi

    1. Małgośka

      …umierają za wiarę… wiarę w co?
      Pasja ta to oszołomienie, porównywalne do „złotego strzału”…
      Nie przerwę ćpania, bo mam wizję, dla tej jednej jedynej chwili warto! – ignoranci tego nie zrozumieją!
      Pasjonaci ekstremalnego himalaizmu – to właśnie są żywe trupy. Uda się albo nie uda. Ponadprzeciętne jest jedynie ryzyko, jakiego się decydują podjąć.
      Dopóki nie angażują w tę swoją pasję osób drugich – oczywiście ich wola, ich wybór. Niech giną w imię swej pasji – przynajmniej nie jest nudno!

      Polubione przez 2 ludzi

      1. Ultra

        Małgosiu,
        uważam, że każdy ma prawo żyć jak chce i umrzeć, jak mu pasuje, ale dorabianie ideologii, bądź koloryzowanie przez dziennikarzy wydarzeń, już nie jest w porządku. Słuchałam wypowiedzi K. Baranowskiego, który stwierdził, że dziennikarze do jego wyprawy włączyli żonę, ponoć to dla niej sprzedał dom i rusza w świat. Tu doskonale widać czystą komercję, gdyż taki tekst lepiej się sprzedaje. On tymczasem mówi, że płynie, bo nie ma nic do stracenia i nic dobrego już go nie czeka, a żona, która go nie poznaje, zabezpieczona do końca. I ja to rozumiem.
        Serdeczności dla Ciebie

        Polubione przez 1 osoba

    2. Ultra

      Oko,
      himalaiści często używają słów typu miłość do gór, pasja, hobby, poświęcenie życia, ale każda pasja musi być poparta zdrowym rozsądkiem, inaczej zamienia się w uzależnienie. Żony himalaistów mówią otwarcie o tym, że ich mężowie nie umieją żyć „w dolinach”, więc od momentu zejścia z góry, już planują następną wyprawę i zabiegają o środki finansowe. Tak łatwo im wtedy przychodzi używanie górnolotnych słów, ale każde uzależnienie szkodzi, wymaga wysiłku jeszcze większego niż wspinanie i obojętne jest, czy to hazard, alkohol, seks, czy inna używka. Może i pasja zdobywców ośmiotysięczników jest warta pięknej śmierci, ale trzeba zapytać o to jeszcze ich dzieci, czy wolą tatę żywego, czy nieobecną legendę z wysokich gór. I uwierz, wolałyby takiego, który codziennie zdziera kartkę z najzwyklejszego kalendarza.
      Posyłam moc serdeczności

      Polubione przez 1 osoba

  15. Andrzej Kawiarennik

    Bardzo szeroki poruszyłaś temat, bo z jednej strony piszesz o pasjach zdobywania gór, które „są i dlatego się na nie wchodzi”, o śmierci, z którą należy się liczyć, gdy wchodzi się tak wysoko i w jakże trudnych warunkach, i o tej komercji, o tym zdobywaniu szczytów dla sportu, jak sądzę, bez zwracania uwagi na piękno i surowość wysokogórskiej przyrody. Wszystkie te zagadnienia są nieuniknione, gdyż człowiek tak czy owak będzie się wspinał, śmierć będzie mu towarzyszyć i ta stadne moda polegająca na tym, aby wejść tam, gdzie już inni byli, żeby zaliczyć jakiś szczyt, jakąś trasę, jak, za przeproszeniem taniec z ładną dziewczyną na zabawie… próżne to trochę i według mnie świadczące o postawie, w której zauważalny jest brak oryginalności.

    Polubione przez 2 ludzi

    1. Ultra

      Andrzeju Kawiarenniku,
      starałam się patrzeć na wycieczki w góry z wielu punktów widzenia, skoro teraz taka moda na Himalaje. Ostatnio usłyszałam: – Jak to w Nepalu nie byłaś, wszyscy tam jeżdżą…
      Posyłam moc serdeczności

      Polubienie

  16. Genialny wpis! Na serio poruszył zakamarki mej świadomości. Ci Szerpowie i ich koleiny społecznego statusu – a inni w kuriozalnym poczuciu „zachłannych zdobywców świata”. Rozumiem problem uzależnienia od gór, ale jeżeli przechodzą nie udzielając sobie pomocy, choć mogliby, to jest to wielką zadrą na sumieniu człowieczeństwa. Co innego, gdy nie ma wyboru – czyli ja albo ktoś. To drastyczne nieporozumienie – co do istoty sportu, bo wspinaczka to tylko sport a nie haj, i nie walka o fejm? – sprzeczność z zasadą olimpijską barona de Coubertina, choć Himalaje to Olimpiada… i nie podróż Syzyfa na mityczny Olimp.

    Pozdrawiam cieplutko.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Ultra

      Tomaszu,
      teraz to nie romantyzm pcha w góry, a komercja, moda i chęć popisania się fotkami z wypraw. Przy czym wspinacze zapominają o zdrowym rozsądku.
      Posyłam moc serdeczności

      Polubione przez 1 osoba

  17. Ja bym nie posądzała Wandy Rutkiewicz nie posądziła o komercję i pęt, za modą , a raczej o bardzo silne uzależnienie, myślę ,że tak jest z wszystkimi wielkimi alpinistami i dlatego chyba tak wielu z nich a może i większość na zawsze zostaje w górach.Cześć Ich pamięci :))

    Polubione przez 1 osoba

    1. Ultra

      Molekułko,
      przeczytaj uważnie słowo „teraz”. Kiedyś góry nie miały tyle wspólnego z komercją, co teraz, ale i ona musiała mieć sponsorów, jedna taka wyprawa to setki tysięcy plus wyposażenie, opłaty w tysiącach dolarów, noclegi, wyżywienie w trakcie czekania na okno pogodowe, natomiast jedno jest pewne: kochała góry.
      Posyłam moc serdeczności

      Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz