Coraz smutniejszy kolor tęczówki

Życie jest burleską

Burleska to parodia poważnych tematów, a takim jest życie, które potrafi zakpić z człowieka. A. Schopenhauer napisał: „Pier­wsze czter­dzieści lat dos­tar­cza nam tek­stu, reszta jest komentarzem”. I to by się filozofowi sprawdziło, ponieważ są to lata szukania prostego wiolinowego klucza, niepowtarzalnych nutek szczęścia, rozpędzanie na cztery strony tego puchu mniszków – dmuchawców, za ulotnością chwili, za ułudą, za zwidem, za chimerą, utopią i majakiem. W tej powszedniości wszyscy byli potrącani przez latawce lat, unurzani w tej mierzwie, musieli patrzeć raz na koniec kija, raz na spławik, choć za słowami K. Irzykowskiego wszyscy „wzdychali do względności i względów.” Rzad­ko myśli się o tym, co już jest, najczęściej pamiętamy o  brakach. I tu zaczynają się schody.  Udręka człowieka polega na niemożności zaspokojenia wszystkich potrzeb, więc Schopenhauer zaproponował dwa wyjścia, czyli albo wyzbycie się potrzeb, albo sztukę. Zakładam, że z posiadania, z formy kuszenia rzeczami trudno byłoby zrezygnować, więc pozostaje to drugie.

Jeden dzień życia

W końcu posłuchałam łosia  z Puszczy Białowieskiej ( łoś to jest ktoś), dlatego spróbuję odśpiewać swoją arię stękającego o poranku. Wykręciłam pirueta, przestawiłam klepki na właściwe miejsce i zaczęłam odcinać kupony od szerokiej wstęgi drobnych radości, skoro świtem wstałam. Wprawdzie siąpi, ale iglakom potrzeba wilgoci, wprawdzie chłodno, ale od czego mam dres. Posmarowałam kromkę grubo masłem, na to plasterek skwierczącego boczusia i cieszę się, że nie muszę dożyć tych stu lat w tym polskim spokojnym domu…(Skóra się marszczy, gdy czytam, jak w tych domach ludzie się czują). Nastawiłam na płytę bukiet warzyw, puściłam muzykę, niech da czadu… O, rocku ów!  Myślenie i czucie podobne. A jakie teksty leciały z tej sceny! Wczoraj byłam w teatrze: nagość do rosołu (jedynie głowy zakryte), genitalia na wierzchu, sztuczna krew, piłowanie kończyn, duszący dym, za te sceny nie dałabym nawet trzech groszy za tę operę.  Kiedyś nie było tyle komercyjnego kuszenia, za to więcej sarkazmu, ironii i parodii. Pamiętam zabawne kabarety:

Żyjemy dłużej, ale mniej dokładnie”

         Parafrazując Przybory „życie jako forma spędzania czasu” wreszcie dotarło do mnie, że czasem rozum przychodzi z wiekiem.  Wprawdzie wielu zapewne od razu zauważy przegłos  polski w wyrazie „przychodzi” i im być może wyjdzie „przechodzi”, niemniej jednak słowotwórstwo podpowiada, że samo słowo rozum również straciło  na znaczeniu. Mimo przeżytych dziesiątków lat coraz dłuższego różańca, nie widać życiowej mądrości, niestety. Zauważam, że „mohery” noszą coraz młodsi , a „Starsza ” stała się co najwyżej nickiem dla zmylenia przeciwnika. Żródłem życia jest życie, które sobie fundujemy, a nie upływający pesel, czy siwienie.

            Jako osobowość dysfunkcyjna („Należy blogerów traktować jako osoby z zaburzeniami typu borderline personality olisorder”– pisał Szczur z Loch Ness), mam też swoje prawo, by wziąć tę kartę dań do wachlowania i rozdać smaki oraz aromaty  wszystkim  utytłanym codzienną powszednią szamotaniną. Zdobyłam wszakże czarny pas Poniedzielskiego w przestawianiu wajchy, w chodzeniu z kąta w kąt, w modelowaniu kręgosłupa, wiązaniu końca z końcem, pouczaniu i oswajaniu cud-miód przekonań, dlatego pozwolę sobie puścić perskie oko oraz zmyć tę grubą niczym perski dywan zmorę  życia, która dusi. Pewnie nie tylko mnie, jak znam życie. Dobrze, że nic nie da się powtórzyć, toteż przenoszę się wirtualnie w rejony pól golfowych Costa Blanca, gdzie moja prosta  proza nikomu nie będzie przeszkadzać i nikt nigdy już mnie nie skrzywdzi.

         Bez kropki nad „i”

A jednak można postawić ozdobną kropkę wprawdzie pod pytajnikiem, bo niby skąd tyle czarnych myśli w biały dzień? Cóż, igraszki umysłu potrafią mieć swoją trójwymiarową oczywistość, zatem czekam aż wypali się koszmarne pogorzelisko i życie, które pachnie jak tanie whisky wyprodukowane ostatnio w szklanej probówce. Za to w śniadaniówce z kolei trwa lans środka na porost włosów, tego samego, który ponoć pomaga przy prostacie… i cuda czyni, może rzeczywiście ktoś w ten lek naiwnie uwierzy… A ja właśnie zauważam, że mimo upływu lat jeszcze nie mam żadnego tatuażu, a tu kardiogram tyka, żelaza brak, widoki coraz gorsze, więc dziary muszą być, a jakże, jako tani znak czasu. Nie zapominam również zabrać do snu swoich marzeń, by się mogły wreszcie spełnić, nie tak jak dotychczas, że kiedy mam już wszystko, znaczy porsche, sławę, faceta, drapacza chmur, to dzwoni dzwonek – czas wstawać, czeka codzienna ściana płaczu. C’est la vie – takie jest życie.

14 uwag do wpisu “Coraz smutniejszy kolor tęczówki

  1. Tendría que pasarme buen tiempo escribiendo para poder comentar tu reflexión. No hay ningún desperdicio en tu escrito que, con tu tono satírico, hace que uno se enganche a la lectura fácilmente porque lo encontrarás divertida y de gran contenido como para ponerse a reflexionar en la vida interior. Son verdades como una catedral. Ciertamente pone el punto sobre la „i” porque llamas las cosas por su nombre. En fin, guardo el artículo completo porque estoy seguro de su utilidad. Saludos Ultra y gracias por dejar fluir tu experiencia y sabiduría de las cosas sencillas de esta vida sin vida.
    Manuel

    Polubione przez 1 osoba

  2. Albowiem bo, lajf is brutal i full of zasadzkas, jak mawia moja krakowska przyjaciolka; i coś jeszcze, ale zapomniałam, ale może w tym ukryta jest ta odrobina optymizmu, bo gdzieś przecież musi? A na marginesie, wychodzi na to, że moher jednak niekoniecznie jest do wieku przypisany, co zrobisz. Tatuaż obligatoryjnie 😉 pozdrawiam serdecznie.

    Polubione przez 1 osoba

  3. Uwielbiam burleskę… Schopenhaeura mniej;-)

    Dystans do życia w jego poważnej wersji to najlepsze, co możemy zrobić..

    A na dystans do samego siebie (w poważnej wersji;-) naprawdę nie każdy może sobie pozwolić. To swoiści wybrańcy, którzy owo „wybraństwo” w nosie mają…

    Polubione przez 1 osoba

  4. jotka

    Jakże trafne refleksje w świetnie podanej formie.

    Przypomniał mi się cytat: mądrość przychodzi z wiekiem, czasem jest to wieko od trumny.

    Nowoczesność spektakli i koncertów nie zawsze wychodzi na dobre dziełom i ich autorom.

    Polubione przez 1 osoba

  5. Ja bym jeszcze dodał coś z Ciorana. Nie wiem dlaczego ale lubię takie różne gorzkie nuty w życiu. Może dają nam jakiś rodzaj energii do jakiegoś działania. Sam nie wiem.

    Dlatego byłem w tym ogrodzie botanicznym. Pewnie jeszcze coś by mnie zaskoczyło w nim, tylko trzeba w innym czasie nieco pojechać. 🙂

    Pozdrawiam!

    Polubione przez 1 osoba

  6. Hi Ultra- I do savor those fleeting moments of what life was like before age 40, especially travel. I like what my two Polish bloggers offer me for life inspiration. Miedzianagora and yourself.

    Polubienie

Dodaj komentarz