Mam parę tych lat, więc wyrosły mi już te językowe zęby. Nie jestem purystą, nie mniej dziś o mało co nie potknęłam się o własny język, kiedy pięciolatka zapytała mnie:
– Wycaiłam ptasie mlecko. Kupis? A mas peeny? Ja nie mam hajsu… Kumas, ciocia?
To „kumas” było po pewnym czasie, widać nietęgą miałam minę. Zresztą, co miałam nie kumać, chodziło o słodkości, a słodkości to również moja specjalność, nie mniej jednak po słowach malucha obudziłam się niczym Etna, aby zrozumieć, że obecnie język niekoniecznie może służyć porozumieniu, skoro przedszkolaka nie do końca zrozumiesz. Znajoma pani z przedszkola twierdzi, że dzieci posługują się językiem dorosłych r o d z i c ó w, w tym także słownictwem powszechnie uznawanym za brzydkie. Maluchy nie uważają jednak, że są to wyrazy, których trzeba się wstydzić. Słownictwo na „k” i „ch” jest na tyle atrakcyjne, że cieszy się coraz większym powodzeniem. Dzieci dopiero w przedszkolu dowiadują się, że te formy mogą budzić niechęć innych ludzi, więc w przedszkolu uczą się świadomego używania słów i poprawności językowej. Nie wiem, gdzie popełniliśmy błąd, ale wnuki nie mówią nagminnie lokalnym kolorytem, choć przecież kontaktowały się z rówieśnikami na podwórzu i w szkole.
Przysłuchujemy się tym nowym słowom typu zdeletowany, odjechany, spoks, lasencja, bezczaj, a wszystko – jak twierdzą fachowcy – przez to, że ludzie mają coraz mniej chęci do sięgania po pachnące farbą wielostronicowe książki oraz muszą mówić coraz szybciej, skoro czasu na nic nie mają. Na Incie przeczytałam, że” facet BMW” oznacza mężczyznę, który ma Bardzo Mało Włosów. Trzeba obczajać, by nie odstawać.
Świat współczesny opisany jest za pomocą przedrostków. Zacznę od postu, wszak post- znaczy tyle samo, co „po”, „kolejny” (postfeminizm). Użycie post- świadczy o bezradności współczesnych w opisie rzeczywistości. Podobnie z przedrostkami pseudo- , czyli taki nieprawdziwy (pseudo-Polak), czy quasi-, czyli jakby, niemal, prawie (quasi- postępowy) albo para-, czyli niby, prawie (paranormalny). Co wczoraj było trendi, obecnie już passe’.
Język polityczny też nie może być śliczny. Tu rozgardiasz niczym w stolicy z okazji szczytowania NATO. W ostatnim nocnym przedstawieniu sejmowym mówiło się o kneblu konstytucyjnym. Podobno „chamstwo może być wykształcone również” i niczym ten Żywiec bezalkoholowy zmieniać ludzką świadomość. Owo przebieranie i sortowanie ziemniaków w czasie nocnym spowodowało, że wielu posłów połknęło wreszcie publicznie własny język o konstrukcji cepa wyborczego. Czas na podsumowanie. Oto język jako świadek epoki widzi również DOBRE ZMIANY: „Saska przeprasza za Kempę”, „Moje jajniki – wasze klęczniki”, No women, no kraj”, „Rodźcie sami. Księża ładni są z brzuchami”. No bez przesady. Transparent oburzenia widoczny, tak jak widoczna jest brutalizacja i język potępienny wszystkiego, co się w gardle rusza.
Zawiesiłam się jak ten mój komputer. Przez ten znak czasu, gdzie wszystko rozchwiane i względne od wartości po język. A język jak ten pamiętnik zanotuje nawet najdrobniejszy szczegół. Myślę, jak tu spokojnie zasnąć z tym wywalonym jęzorem na własnych piersiach. Nie ma innego wyjścia, należy wypić z ozorkiem tę beczkę soli, aby ZROZUMIEĆ, PRZYSWOIĆ i w końcu nadążyć za tym nadzwyczaj ciekawym ludzkim organem wyróżnienia wśród wszystkich znanych ssaków.
Trzeba sobie czasami uświadomić, że od najmłodszych różni nas aż DWA POKOLENIA, a czasami i trzy! Nasze dzieci miały swój specyficzny slang i ich dzieci mają – dla nas to czasami dwa albo i trzy światy!
Masz rację, że język kilkuletnich dzieci to często kalka tego co i jak mówią rodzice. Pal sześć, gdy to tylko żartobliwe pogadywanie. Gorzej gdy całe życie takie „dresowate” i poniżej standardów jakichkolwiek. Można chyba założyć, że to jednak kategoria żartu, nader sprawnienie przyswojona przez chłonna główkę. 🙂
PolubieniePolubienie
Trafne spostrzeżenie: dzieli nas nie tylko jedno pokolenie. Slangiem mówiło każde pokolenie. Tylko, że ze SLANGU WYRASTAŁO SIĘ jak z choroby wieku dziecięcego. Ta pięciolatka nie chodzi do przedszkola, oznacza to, że rodzice mówią takim językiem w domu.
PolubieniePolubienie
Kumam. Też śledzę zmiany zachodzące w naszym języku, ale ponieważ językoznawcy nie kwalifikują tych zmian jako zagrożenie, to jestem spokojny. Młodzi wnosząc do języka nowinki ożywiają go.
Bardziej mnie smuci kariera słowa „zajebisty” niż użyte przez Ciebie przykłady
PolubieniePolubienie
Czy ja wiem? Wszystko już było, a nawet bardziej! 😀
Ot chociażby „wykurwista”muzyka prezentowana czasami tu i ówdzie, dość popularna daweniej a i teraz niezgorsza, żeby nie powiedzieć … „wy…ta”!
PolubieniePolubienie
Nie wszyscy jesteśmy dziećmi kapitana Klossa!!!
😀 😀 😀
PolubieniePolubienie
Oj, Ultro, popraw nawiasik na kwadratowy!!! 😀
PolubieniePolubienie
Proszę, proszę, u mnie dżamprezka,, melanż i balet. Za muzykę daję 300 likes. Xoxo (hugs and kisses), Zenku. Buziaczki i uściski.
PolubieniePolubienie
Tatulu, slang młodzieżowy nie dziwi. Gorzej z dorosłymi, którzy z krótkich majtek nie wyrośli, a nawet dołożyli swoje grubiaństwo: „pedalstwo”, „lumpiarstwo”, „szwaby cholerne”, reszty wstyd cytować, a przecie to z okienka tv. Dawniej osobę mówiącą językiem agresji nie zapraszano na wizję, obecnie stało się normą, a nawet tzw. niezależne stacje przodują. Mówiąc językiem młodych: schiz totalny.
PolubieniePolubienie
Proponuję poczytać Słowniki najmłodszej polszczyzny Bartka Chacińskiego, jest ich już kilka – wypasiony, wyczesany, totalny, najnowszy… straciłam rachubę:). Bo ja z tych co Ty… Starych?
PolubieniePolubienie
Jomani, leszcze, mlekopije, dyskomłoty, tapeciary poprzez język osiągają SWAG, czyli lans, wyróżniają w tłumie. I to normalne zjawisko. Natomiast, kiedy słyszę język telewizorni, to wiem, że im baśki umysłowe nie pracują albo zamiast na lekcje „teraz Polska”, chodzili za często na to grzybobranie, czyli waksy.
PolubieniePolubienie
No tak, przyszło nowe. I ja nie jestem w stanie zrozumieć, o co chodzi. I tym dzieciaczkom, i młodzieży i posłom. Trzeba mieć łeb Salomona. Chociaż moje niektóre znajome, w wieku dawno-pobalzakowskim, z wdziękiem i zrozumieniem używają określeń, do których ja potrzebuję tłumacza. Nie zatrzymały się, są trendy i za….biste, gdy ja to straszne średniowiecze…
No to nara 🙂
PolubieniePolubienie
Sama się uczę: XD= zadowolenie, Thx= dzięki, XF= niezadowolenie, co u CB=co u ciebie itp., a wszystko po to, powtarzam za Słowackim, aby język giętki powiedział to, co pomyśli głowa.
PolubieniePolubienie
Język się zmienia, czyli żyje. I dobrze. Tylko nie rozumiem dlaczego mamy tyle kalek ( kopii, nie inwalidów) z angielskiego. Te wszystkie destynacje, targety i pressingi. Przecież są polskie odpowiedniki. Podziwiam Czechów, oni nawet na wieżę Eiffel’a mówią po swojemu: „Ajfelofka”
PolubieniePolubienie
Angielskie słowa wzbogacają język, ale nadużywane tam, gdzie są polskie wymienniki, doprowadzają do wymarcia polskich, niestety, trzeba o tym wiedzieć.
Oto w galeriach pojawiły się trendsetterki uprawiające shopping. Ubrane w legginsy i oldschoolowe topy, z make-op na twarzy wykonane eyelinerem, piją energi drinki, jedzą chicken burgera i nuggetsy, a wieczorem jak zwykle łomżing.
PolubieniePolubienie
Szczypiący ten język, czyli korzenny. Na użytek codzienny jak zupka. Nie lubię tych zupek, nie lubię tej mowy. Oczywiście, już coś we mnie „wlazło”, zdarza się i u mnie „kumaty”, „pasi”, „czaisz” itp. Bronię się, unikam, jednak grzeszę. Nowe powstające wyrazy i przekręty to jedno, drugie to zapożyczenia takie modne. Gdybym był polonistą, pewnie dostałbym zawału. Zgoda, że język ma żyć, że konieczne jest wprowadzanie nowych wyrazów. Ale nie wszystko co ślina na język przyniesie, nie w takiej skali. Dzielna Ultro, walcz, rób zaciągi w obronie naszego ojczystego języka! Za giermka się do Ciebie zaciągnę. Pozdrawiam. 🙂
PolubieniePolubienie
SZANOWNY JĘDRKU, SMĘCIMY TROCHĘ Z TEGO WYROŚNIĘCIA, trzeba to jasno sobie powiedzieć. Język pójdzie swoją spontaniczną drogą.
Kiedyś Hezjod tak pisał o skarbie, którym dla niego był język:
„Największym skarbem człowieka jest powściągliwy język, a największa przyjemność to posługiwanie się nim z umiarem.”
PolubieniePolubienie
SERDECZNE DZIĘKI !
Przestaję „pitolić” /synonim smęcić/, chowam ciężką zbroję. Pozostanę jedynie przy rodzimej szabli „staszówce” by się móc od różnych zbereźników „oganiać”. Zacznę u siebie szukać tego skarbu greckiego epika, zaś co to umiar, to sobie przypomnę. Gdy zajdzie potrzeba japę „zamknę na kłódkę”. Będę mówił i pisał tak jak mi przekazano, jak lubię, oby tylko nie robić błędów. I nie zapomnę co to kopka siana, rozwora, dyszel, prosię, stodoła itp. Amen. Pozdrawiam. 🙂
PolubieniePolubienie
Świetny język tego komentarza. Proszę kiedyś o tej szabli”staszówce” napisać. A tak nawiasem: co to takiego ta rozwora.
Serdecznie pozdrawiam.
PolubieniePolubienie
Kawał drąga od wozu konnego – łączy przód z tyłem. 😀
Poza tym były tam kłonice, gnojówki, sztelwaga, orczyki, hołoble, dennica, przodek, zadek, ława, kierownik, buksy… bardzo skomplikowany pojazd to był!!!
PolubieniePolubienie
W życiu nie pomyślałam, że konny wóz będzie dla mnie taką zagadką…
PolubieniePolubienie
Proszę zajrzeć na blog:http://notejedrek.blog.pl/2016/07/12/fechtunek-staszowka/comment-page-1/#comment-1416
Ile wiedzy, rzeczowości i pasji w opisaniu piękności szabli.
PolubieniePolubienie
To się dopiero porobiło, jeszcze dotąd nikt mnie tak nie chwalił. Dziękuję, pozdrawiam także tych, którzy się do mnie „wybiorą”. 🙂
PolubieniePolubienie
Potwierdzam, warto na Twoim blogu, Jędrku, poczytać nie tylko o szablach.
Pozdrawiam serdecznie.
PolubieniePolubienie
😉
PolubieniePolubienie
Stokrotko, sprawiłaś mi radość swoją łobuzerską buźką.
„Pocałunki są tym, co pozostało z języka raju.”
Joseph Conrad
PolubieniePolubienie
Witaj, Ultro.
To prawda, zalewa nas ten pra-germański, jedno-, dwusylabowy bełkot. Język ubożeje, a poszczególne słowa stają się coraz krótsze i bardziej niedbale wypowiadane.
Masz rację – brakuje wzorców.
Kiedyś pracujący w mediach musieli przestrzegać norm językowych funkcjonujących w aktualnym słowniku języka polskiego. Wszelkiego rodzaju „chwasty językowe” były niedopuszczalne, co miało wpływ na potencjalnego odbiorcę. Dziś aż zęby bolą, gdy słucha się wszelkiego rodzaju dziwolągów językowych, tworzonych – mam czasami wrażenie – na bieżąco, na potrzebę chwili.
Może dodam – trochę złośliwie – że pewne badania wykazały, iż tworzenie i używanie słów trzysylabowych i dłuższych ma ścisły związek z uwarunkowaniami intelektualnymi jednostki i nacji. Warto zajrzeć sobie do słowników i porównać, w których językach przeważają słowa jedno- i dwusylabowe – może to coś wyjaśni.
Napomknę jeszcze na koniec, że mimo iż mam ucho do tych „neonielogizmów” i bawią mnie one nieraz do łez, staram się używać polszczyzny, bo nasz język wart jest, by go proklamować.
Pozdrawiam 🙂
PolubieniePolubienie
W mediach pracują widocznie sami reformatorzy, o których Stanisław Jerzy Lec pisał: „Prawdziwi nowatorzy! Ich bełkot nie przypomina w niczym bełkotu sprzed roku.”
Serdeczności zasyłam.
PolubieniePolubienie
No cóż, współczesna Wieża Babel ma się coraz lepiej. Pewnie za kilka generacji w Polsce (o ile będzie jeszcze jakaś Polska) trzeba będzie z sąsiadami rozmawiać za pośrednictwem tłumacza:) PS. Gorzej, że językoznawcy zaczynają się poddawać, legalizując takie wynalazki, jak „poszłem”, „wyszłem” itp.?
PolubieniePolubienie
Nie sądzę, by kiedykolwiek oficjalnie zalegalizowali językoznawcy niepoprawną formę „szłem”, „wyszłem”, czy „poszłem”. To były i są błędne formy, choć co jakiś czas pojawia się informacja, że już wolno tak mówić. Plotka. Po zdanej maturze jeden z uczniów powiedział dowcipnie, że teraz już może mówić „szłem”. No, tak, jak się zdało maturę, to nawet wypada mówić niepoprawnie.
PolubieniePolubienie
Choćbyś jak Rejtan rzuciła się pod drzwi i tak ni to nie zmieni zmieni. Dla mnie to też niestety językowa równia pochyła.
Pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Cóż, to my decydujemy, w którym kierunku idziemy. Widocznie tak zadecydowaliśmy, że po tej równi w dół…
Serdeczności zasyłam.
PolubieniePolubienie
Tak sobie myślę (zdarza mi się!), że nasz język ojczysty rozwidlił się kilkutorowo (ten zwrot!).
Pal licho młodzieżowy slang; młodzi zawsze próbowali się jakoś odgrodzić od zgredów i wapniaków.
No, dobrze – tak mają i już!
Ale spróbuj zrozumieć język urzędowy, język korporacji, język prawników: konia z rzędem temu, kto przetłumaczy „od ręki” krótkie pisemko nadane przez ZUS lub komornika!
O co kaman? Takie ble ble ble, a niby polszczyzną pisane.
Do obrzydliwej perfekcji (może być taka?) doszli też politycy, szczególnie z mojej nieulubionej partii, którzy patrząc prosto w oko kamery pokrętnie przekonują mnie:
– Abstrahując od altruistycznych sofizmatów metafizycznego pietyzmu, należy skonkludować, że tak zwany paraliż Trybunału Konstytucyjnego nie ma miejsca, a percepcja mentalności opozycji jest nieadekwatna do konfrontacji z partią rządzącą
Fe!
O ileż prostszy był język dyplomatyczny, użyty w liście Kozaków zaporoskich do sułtana*
Szast prast – i wszystko jasne! A jaka soczysta polszczyzna! 😀
*) list ten przypomniał na jednym z blogów Vulpian 😉
PolubieniePolubienie
Małgoś, konkretnie to u Wachmistrza – nie obawiajmy się podawać adresów! 🙂
http://pogderankiwachmistrzowe.blogspot.com/2016/07/polecam.html?showComment=1467909983285#c8150424674604801396
😉
PolubieniePolubienie
A właśnie, takie linki powodują, że czyjś blog staje się popularniejszy w wyszukiwarkach, stąd też jest to pewna forma promocji zaprzyjaźnionych blogów i wartościowych tekstów. Jeżeli są podawane właściwie to nie jest spamowanie. 🙂
PolubieniePolubienie
Dreptaku! Nie znam się na zwyczajach blogowych – taki już ze mnie ignorant ;(
Ale to prawda, lubię blog i Vulpiana i Wachmistrza
Przecież i Twój bardzo lubię! ;D
PolubieniePolubienie
Małgosiu, dołączam do Twoich ulubionych. I mój szacunek wzbudza rzetelna wiedza. Nie ma bowiem nic seksowniejszego niż piękny umysł. Mózg potrafi przyciągać jak żaden inny organ.
PolubieniePolubienie
I tu się troszkę pomyliłaś, bo ja NIE MAM bloga! 😀 😀 😀
Jednakowoż bardziej mi chodziło o wskazywanie linkiem omawianych tekstów, czy tematów. To trochę jak wskazanie źródła. Omawiasz rzecz np. tu i po resztę odsyłasz zainteresowanych na blog (stronę) gdzie można zapoznać się szerzej, chociażby z kontekstem.
To tez jakby powrót do dawniejszych obyczajów, bo coraz rzadziej się z tym spotykam.
Przy okazji miło mi zauważyć, że od jakiegoś czasu bardzo zgrabnie posługujesz się html-em! 😀 😀 😀
PolubieniePolubienie
Często mam ochotę podać link bloga, czy polecić notkę, ale zawsze mam obiekcję, czy tak wolno. A jeśli ktoś sobie nie życzy? Czy za każdym razem prosić o pozwolenie? Cytować kogoś, czy nie cytować. Dylematów dużo.
PolubieniePolubienie
Jeżeli nie ma zastrzeżenia, że sobie nie życzy, to zamieszczenie linka, w kontekście pozytywnym na pewno ucieszy. Jeżeli w negatywnym, to raczej mniej, ale wtedy ma sygnał że nie jest obgadywany za plecami, bo dostaje o tym informację. A poza tym taki link, to jak przypis w książce – wskazuje źródło.
Stąd zwyczaj linkowania – nie wiem dlaczego ludzie tego unikają? Ja raczej staram się używać.
Gorzej gdy muszę odnieść się do swoich własnych wypowiedzi, bo generalnie nie lubię sam siebie linkować, a czasami trzeba.
PolubieniePolubienie
Dziękuję za informacje, zatem czas na linkowanie. Mam nadzieję, że nikt nie będzie się źle czuł i nie obrazi się z tego powodu.
PolubieniePolubienie
To blog na którym zdobywam wiedzę historyczną. Komentarz Vulpiana bezcenny. Oto notka dyplomatyczna kozaków zaporoskich do sułtana tureckiego:
„Jaki z ciebie do diabła rycerz, jeśli nie umiesz gołą dupą jeża zabić. Twoje wojsko zjada czarcie gówno. Nie będziesz ty, sukin ty synu, synów chrześcijańskiej ziemi pod sobą mieć, walczyć będziemy z tobą ziemią i wodą, kurwa twoja mać. Kucharzu ty babiloński, kołodzieju macedoński, piwowarze jerozolimski, garbarzu aleksandryjski, świński pastuchu Wielkiego i Małego Egiptu, świnio armeńska, podolski złodziejaszku, kołczanie tatarski, kacie kamieniecki i błaźnie…”
PolubieniePolubienie
Kiedyś zapytałam znajomej mi prawniczki, dlaczego nie mogę zrozumieć tego języka, choć napisany po polsku. Ona na to: gdyby każdy rozumiał, to w jaki sposób zarobilibyśmy na życie. Zgadza się, bez pomocy prawnika nie ma szans na rozwikłanie sprawy, nie mówiąc o wygranej. Zgadzam się, że dawniej było prościej ze względu na jasny i czytelny przekaz. Obecnie trzeba tłumacza, by ten szyfr zrozumieć.
Serdeczności dla Ciebie, Małgosiu. Muszę przyznać, że podziwiam Twoją wiedzę i pracowitość.
PolubieniePolubienie
Zapożyczanie się słów z innych języków zwłaszcza z angielskiego staje się coraz modniejsze. Dodać do tego jeszcze gwarę, slangi, czy skróty i ciekawa jestem ile Polskiego w Polskim za kolejne kilka lat pozostanie.
Dzieci, które używają mowy potocznej niekoniecznie nauczyły się tego od swoich rodziców. Przyczynia się do tego z pewnością środowisko, w którym dzieciak się obraca, no i oczywiście media. Na pewno, gdy maluch zaczyna używać wulgaryzmów nie można się z tego śmiać, jak to robią niektórzy, tylko trzeba z powagą tłumaczyć, że tak nie wypada, że to jest złe itd.
W zasadzie tak, na prawdę to nikt nie mówi, ani poprawnie, ani czysto w swoim języku. Mało osób na to zwraca uwagę. Jednak są pewne błędy słowne, które mnie strasznie rażą.
Uściski ślę serdeczne 🙂
PolubieniePolubienie
Oczywiście, masz rację, trzeba uczyć młodych, ale tak najlepiej to dać samemu dobry przykład. Dziecko jak gąbka wchłonie wszystko, co podamy.
Serdeczności dla Ciebie.
PolubieniePolubienie
Co mnie wkurza najbardziej? Chyba angielszczyzna w wyrażeniach, które są również makaronizmami w naszym języku. Przykładem jest chociażby image, wymawiany z angielska (imidż), gdy od bardzo dawna przyjęta jest u nas wymowa francuska (imaż), albo „sivi” od curriculum vitae, które jest z Łaciny!!! No litości!!!! 😦
PolubieniePolubienie
Z łaciny (a wcześniej greki) pochodzi również „apage Satanas”, które jakiś redaktor w rtv odczytywał radośnie , jako „epejdż Satans”:)
PolubieniePolubienie
Kiedyś zostaliśmy zapytani o ejdżeks! Zdumiona żona zaczęła dopytywać, cóż to takiego?! No, taki proszek do szorowania, bardzo dobry, ejdżeks! Żona po dłuższej chwili wreszcie zrozumiała – chodziło o „Ajax”!!! Ja zrozumiałem dopiero, jak usłyszałem Ajaks! 😀 😀 😀
PolubieniePolubienie
A ja usłyszałam Ajzaak, choć chodziło o biblijnego Izaaka. Taka siła angielskiego przy braku wiedzy.
PolubieniePolubienie
Grzechów powszechnych więcej: klawisz delete to nie dilejt, a dilit; kultowa marka spodni to nie levi’s, a livajs; kluski gnocchi to niokki; rogalik croissant to krułasą i nie jeździmy tym hiundajem, tylko handejem.
PolubieniePolubienie
Śmiesznie zamawiane jest mohito jako modżajto, mohajto. Platforma blogowa tumblr może połamać język, tymczasem wymawia się po prostu tambler, a wi- fi jako łaj-faj.
PolubieniePolubienie
O właśnie, jak się wymawia mohito, bo nie wiem, a ostatnio się coraz częściej z tym spotykam, nawet w nazwie… galaretki.:)
Natomiast dobiła mnie kiedyś pani, która powiedziała, że „te buty są tylko w kolorze beige” – tak to wymawiała!
PolubieniePolubienie
Margarita – [ czyt. margarita], niepoprawnie: [margerita]
Mojito – [czyt. mohito]
Piña colada – [czyt. pinia kolada]
Curacao – [czyt. kurasau]
PolubieniePolubienie
Dzięki.:)
PolubieniePolubienie
Jeśli mogłam się przydać… A poza tym, kto pyta, nie błądzi. Serdeczności.
PolubieniePolubienie
Ha, Dreptaku Zenonie! Cefałkę też już pisałam! 🙂
PolubieniePolubienie
Z Internetu: „Roznoszone cefałki często trafiają do kosza w obawie o własny stołek.”
PolubieniePolubienie
Oj, nazbierało się tego, czasami sama łapie się na tym, że używam języka młodzieżowego, wszak z dziećmi pracuję…
Tak jak mówisz, powinno się z tego wyrastać, niektórym zostaje, ale co poradzisz, gdy wzorców w domu nie ma, książek się nie czyta, a o języku rodziców uczniów tomy całe można pisać…
Bardziej jednak niż slang razi mnie raczej ciągłe uzywanie wulgaryzmów jako spójników czy nie wiem jak je nazwać oraz nieodpowiednie używanie obcych słów. Gdy oglądałam mecze naszych na Euro, to dopiero nasłuchałam się slangu! Ale to podobno taki sportowy język i się czepiam 😉
PolubieniePolubienie
Akceptacja wulgarnej mowy stała się jednym z kanonów współczesnej obyczajowości. Czy chcemy tego, czy nie, weszła na salony, także telewizyjne. Niestety, tam też nie rażą.
PolubieniePolubienie
oj, Anglicy też lekko nie mają! 🙂
PolubieniePolubienie
To sobie pogadali!!! 😀 😀 😀
PolubieniePolubienie
„Język to najlepszy, najbardziej wyrafinowany, ale bywa, że i perfidny pośrednik w kontaktach międzyludzkich – od tych ściśle intymnych, poprzez codzienne, prywatne i oficjalne, do szczególnie wysublimowanych – w utworach literackich.” A. Markowski
PolubieniePolubienie
„Musi istnieć jakiś język, który obywa się bez słów.”
– Paulo Coelho
PolubieniePolubienie
Jak w reklamie: only you – only nju.
PolubieniePolubienie
Język polski to nie łacina, co martwym bykiem leży od starożytności. Żyje, więc wciąż się zmienia. Tylko szkoda, że na gorsze, szkoda, że coraz ten język wulgarniejszy, prostszy, pełno w nim skrótów, błędów językowych i anglicyzmów. A język pisany… błędy ortograficzne, stylistyczne, interpunkcyjne… a nie, interpunkcyjnych prawie nie ma, bo rzadko interpunkcja w ogóle jest stosowana 😉 Właściwie można te anglicyzmy usprawiedliwić, wszak kiedyś królowała u nas łacina, potem język francuski, teraz czas widać na angielski. Ale nadmiar nosem mi wychodzi. Więc sobie pozwolę na koniec pogardzaną dziś łaciną posłużyć: O tempora, o mores 😉
PolubieniePolubienie
Pamiętam taką scenkę, kiedy koleżanka, cudzoziemka, dobrze mówiąca po polsku, spytała: „Co to znaczy >nie czaisznie kumasz bazy<". Świadkowie się nieźle ubawili.:)
Wtrącenia obcojęzyczne toleruję w ramach dowcipu, jako ubarwienie tekstu, albo gdy nie ma polskiego odpowiednika. Wulgaryzmów nie toleruję. Owszem, mnie też się przecież w mowie, w emocjach, coś wyrwie, ale to zawsze jest jakieś… brudne. Mowa staje się coraz bardziej szybka, niechlujna, nie dba się o formę, estetykę, o to jak do kogo się zwracać. Ginie coś takiego jak kultura języka, kultura słowa… Jestem staroświecka i mnie to razi. Ale teraz ważne jest, żeby się jakoś szybko dogadać, a nie rozmawiać…
Pozdrawiam serdecznie:)
PolubieniePolubienie
Trafne spostrzeżenia 🙂 Rażą mnie niektóre zapożyczenia z innych języków, zwroty których nie do końca rozumiem. Jednak jak słusznie zauważono język zmienia się a w dzisiejszych czasach bardzo szybko. Pewnie różnica pokoleniowa też nie działa na korzyść zrozumienia języka młodego pokolenia. Pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Zastanawiające, że niby językiem polskim człowiek się posługuje od urodzenia, a tymczasem pięciolatka mówi tak, że trzeba się zastanawiać, co słowa znaczą. Ja jestem pod wrażeniem piękna języka na blogu: http://wierszeromana.blog.onet.pl/
„Przypominam dawne burze,
jak bywało z tym przed laty.
Zdejmowało się obrazy
i nosiło wokół chaty.
Pewnie jesteś teraz ciekaw
jakie skutki tego były?
Te obrazy ocalały
ale chaty się paliły.”
Pozdrawiam serdecznie.
PolubieniePolubienie
Niestety, żyjemy w takich czasach, że nasz kiedyś „język giętki”, stał się językiem topornym.
Rejestruję w pamięci te wszystkie popularne wyrazy i zwroty, ale ich nie używam.
Kiedyś wyraz na cztery litery to był „kiep”, a teraz „d..a”.
Polakom brakuje przymiotników, bo do wszystkiego pasuje im jedynie „zaje.isty”; nawet wczoraj w pewnym programie jakaś panienka tak wyraziła się o deserze.
Denerwuje mnie nadużywanie określeń „fajny” i „fajnie”. Na moich uczniów nałożyłam embargo na te słowa.
Pozdrawiam.
PolubieniePolubienie
Faktycznie, przymiotników nie używamy za wiele, natomiast zarówno panienki jak i panowie nadużywają owego obrzydliwego słowa, a w niektórych programach z lubością powtarzane dla utrwalenia.
Pozdrawiam serdecznie.
PolubieniePolubienie
Znalazłam w Internecie zabawną (dopóki to tylko zabawa! 🙂 ) przeróbkę epigramatu Mikołaja Reja:
A niechaj narodowie wżdy postronni znają,
iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają!
na:
NiEcH zIoMy nA w0RLdZi3 ZaKuM4j0M,
żE PoLaCy S0m C00L ! kIlKa JęZykoof Maj0M
PolubieniePolubienie
Sutelna przeróbka. Doskonała! Podziwiam Twój spryt i inteligencję. Podziękowanie dla Ciebie.
PolubieniePolubienie
Jestem już w tym wieku, że nie wszystko muszę rozumieć 😉 Jeśli ktoś czegoś ode mnie chce, niech znajdzie słowa, które znam. Jak nie znajdzie, to trudno :), nie dostanie.
PolubieniePolubienie
Mam podobnie – pytam, albo się dziwię – mam prawo.
Na facebooku za to miewam zabawę, bo czasami publikuję materiały po rosyjsku, albo po ukraińsku, także cyrylicą – „angliczaki” przy tym wymiękają szybciej niż ja przy ich angielskim! 😀 😀 😀
PolubieniePolubienie
Pamiętam, jak wymiękałam… i się dziwiłam, jak te litery były zapisywane, skoro na klawiaturze np. rosyjskich liter nie ma.
PolubieniePolubienie
Jak zwykle S. J. Lec bezapelacyjnie trafia w sedno: „Nawet w jego milczeniu były błędy językowe.”
PolubieniePolubienie
Przy facecie BMW przypomniał mi się facet ABS – Absolutny Brak Szyi, czyli przewrotnie o… gangsterskim „karku” 😀 😀 😀
PolubieniePolubienie
„Jeżeli język nie jest poprawny,/ Mowa nie znaczy tego, co ma znaczyć,/ Jeżeli mowa nie znaczy tego, co ma znaczyć,/ Nie będzie zrobione to, co ma być zrobione.”
– Konfucjusz
PolubieniePolubienie
Jakoś zawsze byłam przeciwnikiem używania „dziwnych słówek”, pamiętam koleżanka w podstawówce mówiła „jo” tłumacząc się, że jest z Torunia, ale to było denerwujące 😉
PolubieniePolubienie
„Tym, co zdradza nas najczęściej, nie są ani przyjaciele, ani wrogowie, ale nasz własny język” pisze A. Lisak.
PolubieniePolubienie
Jak ja uwielbiam pisać komentarze, które potem niemądry internet wysyła na inną planetę… może tym razem bedzie inaczej…. a tekst świetny… coś dla mnie, buszujacego w słowach… pozdrawiam
PolubieniePolubienie
W słowach pięknie buszujesz:
„Kląska do ciebie i szczebioce. Pewnie to szpak. Mówisz: – a cóż to takiego szpak? Ptak zwyczajny. Ani w piękne piórka przystrojony, ani pieśniarz z niego operowy. Ale gdybyś tak zobaczył, jak toto swoje pisklaki karmi, jak niestrudzenie wybiera się na łowy po jakiego robaka i upuszcza do rozwartego dzióbka maleństwa, przekonałbyś się, że to zuch nad zuchy.
Mówi ci on, abyś otworzył okno i jeszcze przed słonkiem wpuścił do izby dżdżu. Nabierzesz go w płuca i przekonasz się, że warto żyć. Choćby czekając na ten pierwszy promyk dnia, ale nawet kiedy wiatr chmury przyniesie i wyciśnie z nich okrągłe krople deszczu, to też warto.”
http://kawiarenka-klubokawiarnia.blogspot.com/
PolubieniePolubienie
W naszym polskim języku jest to piękne, że on ciągle żyje. Owszem mamyy najgłośniejsze i najbardziej wydajne wulgaryzmy, ale zauważyłam, iż młodzież nie sięga już tak ochoczo po tę broń w prowadzonych dyskusjach. Slogan , cóż był i będzie, on również nadaje kolorytu naszej mówię…
Pozdrawiam serdecznie
PolubieniePolubienie
Język musi się zmieniać, slang rozumiem, nie mniej jednak w literaturze, filmie i teatrze wulgaryzmów nie akceptuję. Większość używa tych słów nie dla realizmu, a dla większej poczytności, czyli kasy.
Pozdrawiam serdecznie.
PolubieniePolubienie
Język ewoluował przez wieki i myślę, że będzie się zmieniał nadal. A jakie czasy, taki i język, cokolwiek to oznacza. Adam Mickiewicz używał wielu słów, ba układał je w ładne zdania, jak to poeta, już sobie wyobrażam jakby brzmiał ,,Pan Tadeusz” napisany współcześnie. Ludzie klną na potęgę, nie zastanawiając się, czy w pomieszczeniu są dzieci, czy ich nie ma, znam przypadki, gdzie wręcz są dumni niejako z tego, iż ich pociecha użyła brzydkiego słowa, dziecko się cieszy, bo nie rozumie, co ono tak naprawdę oznacza, podąża szlakiem dorosłych, których ma za wzór, a ten ,,wzór” czasami zwyczajnie nie myśli, żeby nie powiedzieć jest głupi. Skrótowców też się zdecydowanie dużo używa. Pozdrawiam.
PolubieniePolubienie
Język to podstawowe narzędzie ludzkiego myślenia. Okazuje się jednak, że bezmyślni ludzie używają wulgarnych wyrazów przy dzieciach, a potem się dziwią, że nie są wzorem dla swoich potomków.
Serdeczności dla Ciebie.
PolubieniePolubienie
Mówię swoim językiem i nie wtrącam nowych słówek, dopóki nie są nie potrzebne. Może byłabym bardziej młodzieżowa, bardziej współczesna, gdybym mówiła młodzieżowym slangiem, ale jakoś nie chce mi się wysilać. Trochę śmieszy mnie pewna starsza pani, która coraz częściej używa nowych słówek, chcąc być na topie, jednak one w Jej ustach nie brzmią naturalnie. Naturalne jest to, że nowe pokolenie ma swój język, który dla kolejnych również będzie przestarzały. Taka jest kolej rzeczy i nie ma sensu tego zmieniać. Pozdrawiam serdecznie 🙂
PolubieniePolubienie
Masz rację, śmieszą osoby używające języka młodzieżowego, często nieporadnie i w innym kontekście.
PolubieniePolubienie
Język nie tylko polski jest językiem żywym, więc zmienia się wraz z obyczajami i nowymi technikami porozumienia. Czy zmierza w dobrym kierunku ??? Nie wiem. Te skróty językowe mnie nie cieszą owe – spoko, wykon itp.
PolubieniePolubienie
Młodym się spieszy, dlatego używają skrótów. Brak czasu.
Serdecznie pozdrawiam.
PolubieniePolubienie
Zaczynamy chyba już „gęsieć”, bo o języku naszym zapominamy i coraz mniej go znamy. Czasami i mi trudno jest zrozumieć moje wnuki i muszę się domyślać co też oni chcieli mi powiedzieć albo im powiedzieć: „żeby to co powiedzieli, przełożyli na j. polski.
Pozdrawiam serdecznie.
PolubieniePolubienie
Czas na młodych. A Polacy nie gęsi i swój język mają.
Pozdrawiam serdecznie.
PolubieniePolubienie
Język ulega nieustannym zmianom, czy tego chcemy czy nie. Pewne formy przestają być używane, a do słowników wchodzą nowe określenia. Może nam się to nie podobać, ale to właśnie oznacza, że język jest żywy (a nie martwy jak łacina).
Inna sprawa, że czasem zupełnie niepotrzebnie zaśmiecamy swój język, nie dbamy o jego poprawność, o wtrącaniu przekleństw zamiast przecinków nawet nie wspomnę… I tego od nas uczą się nasze dzieci.
PolubieniePolubienie
Najbardziej niepotrzebne są te”przecinki” w rozmowie.
Serdecznie pozdrawiam.
PolubieniePolubienie