Wyobraź sobie, że zaproszono cię na przyjęcie do japońskiego domu, więc wchodzisz zapięta na ostatni guzik elegancji, a tu z marszu dostajesz kapcie i widzisz stół przykryty nieprasownym obrusem, a na wyszczerbionym, ale równo sklejonym talerzu leżą tosty, obok masło, serek, kawałki melona zawinięte w szynkę, kulki ryżowe polane octem ryżowym i posypane sezamem, na wierzch położono pikle śliwkowe. Nie dowierzasz? Zatem ucz się życia od tych, co żyją najdłużej na tym świecie.
Dostaniesz dania proste, pożywne, podane bez zadęcia i napinania; potrawy te często wynoszone są na trawę, na łono przyrody, na kocyk. Bo też nie o zapchanie żołądka chodzi, a bycie razem, więc Japończycy przygotowują jedzenie, które ma zaspokoić apetyt, nie myślą o tym, by zaimponować sąsiadom, a my z kolei jak te pawie – przystrajamy się w pióra.
Podobną zasadę prostoty kreują Duńczycy. Proste a funkcjonalne meble są i u nas znane. „Niech wasz dom będzie domowy” – mówią. Pomyślmy, czy to jest ważne, czy mamy dobrane sztućce, kieliszki. A ja się spinałam, bo do tej pory nie odróżniam kieliszków do białego i czerwonego wina, czyli od dawna bliska mi była wabi – sabi i nawet o tym nie wiedziałam. Dom to nie pusta przestrzeń ani muzeum, gdzie niczego nie można dotknąć. Rysy, spranie, zmatowienie, dziurki w pledzie, plamki noszą ślady życia, więc są powodem do dumy, a nie zmartwienia. A my przesiąknięci pokrzykiwaniem gazetowych pań od dizajnu, perfekcyjnych celebrytek stajemy na głowie, by wszystko było równo, pasowało i było perfekcyjne. Nie dajmy sobie wmówić, że musi być perfekcyjne, kiedy perfekcyjna ma od tego panie do sprzątania. Jeżeli nie masz gosposi, to rady trzeba wyrzucić do kosza, by sobie nie zrobić prania mózgu. Nie ta idealna perfekcja jest ważna.
Duńczyk zaprasza na smorrebrod, narodową potrawę. Cóż to jest, jak wygląda? A to zwyczajny „chleb z masłem”. Który Polak zaprosiłby drugiego na chleb z masłem? Obok na desce pokrojona cebula, ser, ogórki, świeże zioła, jajka na twardo, kiszone plastry jabłek lub wędliny. Gość sam komponuje, może dodatkowo utrzeć sobie twardy ser na kanapkę. Proste, pyszne, a przy takiej kromce można raz w tygodniu sptkać się, bo o bycie razem chodzi, nie o jedzenie. Tylko jak głowy do tego pomysłu namówić?
W Kalfornii gości wpuszcza się do kuchni, bo nie chodzi o blichtr, a wspólne przyrządzanie potraw i by być blisko siebie. Co przyrządzić? Morele, jabłka, śliwki i inne owoce kroimy na pół lub ćwiartki i napełniamy kozim serem z miodem i wanilią. Można bataty pokroić w paski, rozłożyć na blasze, skropić oliwą, posypać solą i zapiec 20 min w 180 st. Pyszne frytki i do tego samo zdrowie. Do tacos każdy sam wkłada ser, fasolę z puszki, kukurydzę, rzodkiewki, salsę, skrapia sokiem z cytryny, polewa sosem pomidorowym, a gospodarz siedzi, bawi się razem z gośćmi, nie ma stresu, a przede wszystkim nie jest zmęczony przygotowywaniami.
We Francji będzie to bagietka, deska serów, puszysty omlet z dodatkami, sterta owoców. Tu trzeba jeść wolno, delektować się każdym kęsem i nauczyć się mówić: c’est la vie! Akceptowanie nieprzewidzianych zmian jest dla Francuza normalne, a Polak będzie się wściekał i obarczał winą cały świat za te zmiany.
Trzeba sobie i innym sprawiać przyjemność i szukać niezwykłych rzeczy w przyrodzie: kamyków, kory z drzew, trawy, desek, konarów, mchów, ziół, kwiatów. To one będą dodawały szyku całemu domowi, położone nawet na eleganckim pianinie będą Twoją wizytówką, a nie tylko filozofią życia.
Włosi celebrują zmysłowość. Wyrażają ją gestykulacją, muzyką, radością, wibrującym „buongiorno” i przed chwilą ugotowanym makaronem z pesto. Sama prostota i zdrowie.
Podoba mi się ta zasada doceniania skromności wystroju i naturalnych materiałów, które będą dłużej i z pewnością są zdrowsze od sztucznych i plastikowych. Może czas wrócić do pranych chodniczków, do trwałych mebli z drewna, porządnie wykonanych sprzętów AGD, które nie będą co chwilę wyrzucane, bo naprawić nie można. W domu nie powinno być nic na pokaz, a na potrzeby domowników. W jedzeniu podobnie, nie chodzi o wykwintną kuchnię, a prosty posiłek w zaspokojeniu głodu.
Europejczycy wymyślili tysiące diet i ciągle wymyślają nowe i wcale nie są szczęśliwi tym katowaniem. Tymczasem zasada w utrzymaniu wagi jest prosta: jedz bez etykiet. Co to oznacza? Burak, marchew, brokuł nie ma etykiety, więc nie znajdziesz tam „E”. Tak robi Japonka: sieka, kroi warzywa, pokropi oliwą, posoli, podpieka w piekarniku, kładzie na ugotowany ryż (makaron, soczewicę, kuskus i inne ziarno), a na to do wyboru: kawałek ryby, krewetki, tofu, jajko w koszulce. Całość łączą sosy z oliwy, salsa, sos orzechowy, sojowy. Potrawę dekorują szczypiorkiem, podprażonym sezamem, pestkami. W zimne dni buliony warzywne z ryżowym makaronem rozgrzewają i nie tuczą. Prosta radość z jedzenia.
Niech duch wabi- sabi pomoże zachować zdrowy rozsądek i przekona w wyrzuceniu z umysłu perfekcjonizmu celebrytek i dizajnerek. Bo wcale nie jest ważne, jak nazywa się ten styl. Zachwyceni niedoskonałym pięknem w przyrodzie i we własnym domu, dostrzeżemy, że w prostocie jest piękno i sens.
Kiedy następnym razem ktoś mnie odwiedzi, niech się nie zdziwi wymiętym obrusem na stole, talerzami z każdej epoki, obitym kubkiem, sztućcami nie do pary. Co mam w lodówce – na deskach podam, do tego makaron z sosem pomidorowym, a na deser najprostsze włoskie affogato, czyli lody polane kilkoma łyżkami espresso. Coraz bardziej ta filozofia jest mi bliska, coraz bardziej ją doceniam, ponieważ nie wymaga wysiłku, a dodaje sił i zdrowia. Jeszcze tylko głowę przestawić na prostotę i będzie dobrze.
Kubki każdy z innej parafii też mam, ale przyznam, że trzymanie ich jest utrudnione, więc odchudzanie zapewnione. Za to ostatni już z ciasteczkiem, więc gościom do kawy nie muszę dodatkowo nic podawać.
Ale jak tu na wymiętym obrusie postawić te kubki?
wg Julie Pointer Adams: „Żyj wabi -sabi”
Rewelacyjne
PolubieniePolubione przez 1 osoba
365 Dni w Obiektywie,
tak zapętliliśmy się w tym perfekcjonizmie, że przejmujemy się głupstwami, jakby one były najważniejsze w naszym życiu.
Serdeczności
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Co racja to racja
PolubieniePolubienie
Racjo,
wszak zawsze masz rację.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
😋
PolubieniePolubienie
365 Dni W Obiektywie,
miłe,
pozdrawiam
PolubieniePolubione przez 1 osoba
😁
PolubieniePolubienie
365 Dni, dziękuję za uśmiech.
Serdecznie pzdrawiam
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Wspaniałe opisałaś .Troszkę jakbym o sobie czytała.Zawsze powtarzam ..dom nie muzeum.Uwielbiamy z mężem prostotę.Kiedyś myślałam inaczej do każdej rzeczy przywiązywałam wagę .Teraz dojrzała kobieta wie czego chce i co jest ważne.W Szwecji nauczyłam sie innego życia,zrozumiałam ,że to co stare ma wartość piękna,bo jest podniszczone ,ale zadbane..Wszelakie meble ,szczególnie z drzewa,pociągnięte bejcą,wiekowe.To nas nakręca.Cały dom umeblowaliśmy właśnie na lata 50-60 te.I jestem z tego dumna ,że mogłam kupić tanio używane rzeczy do domu .Żeby przedłożyć życie eksponatom::)))I nie przejmuję sie niczym ,że ktoś zarysuje czy zbije jakąś rzecz. Należę do osób tolerancyjnych..Nie mam czasu na szczegóły.
Z jedzeniem też w Szwecji jest tak ,że nie robią imprez w domu,skromnie wedle swoich smaków. Dużo pije się wina .Zanim usiądzie sie do stołu coś zjeść ,jak ktoś jest zaproszony…to wpierw polewają alkohol ,siedzi sie przy kieliszku i rozmawia…po godzinie lub dłużej zaczyna sie jeść to co gospodarze postawią..☺
bardzo podoba mi sie takie coś….My mamy zakodowane inaczej ,w Polsce jest zawsze na bogato::)))Ale ja i od tego już uciekłam…☺Pozdrawiam.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Danusiu,
co kraj, to obyczaj, ale chodzi o to, by zachować zdrowy rozsądek i nie przejmować się drobiazgami typu zmięty obrus, czy odpowiednio dobrane szkło do obiadu. Gdzieś w głowach po tych ogłupiających w śniadaniówkach wizytach pań od dizajnu koduje się, że musi być wszystko ułożone w kostkę i podane jak w restauracyjnych knajpach.
Serdeczności
PolubieniePolubienie
A ja juz tak zyje i jest mi (nam) z tym dobrze. Prostota ponad wszystko!
A nasi gosci dostaja kawe w kubkach nie od pary i nic do tego, bo przeciez przyszli pogadac, a nie jesc!
Musze sprobowac upiec te czerwone kartofle, jeszcze ich nie jadlam 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Kolorowy Blogu,
u nas kawa w kubkach, a do tego nie do pary uchodzi za dziwactwo albo mieznajomość tego savoir vivru. Bataty trzeba obrać, pokroić jak frytki, rozłożyć na brytfannie, skropić oliwą, posolić i piec ok. 20 minut. Pyszne.
Serdeczności
PolubieniePolubienie
Ależ apetycznie i z prostotą i nawet nie wiedziałam, że za Japończykami, tudzież innymi nadążam, bo do perfekcji dizajnu i najnowszych trendów to mi daleko bardzo, a w czasie spotkań swojsko raczej, niż elegancko.
Wszyscy u mnie w rodzinie wiedzą, że szukam na stołach dobrego chleba z masłem, szynki niekoniecznie:-)
Pozdrawiam przy kawie:-)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Jotko,
narobiłam powideł, bo śliwki obrodziły, więc teraz do chleba i naleśników jak znalazł. I nie ma w nich „E”.
Dobrego masła też nie kupisz, bo krowy pastwisk nie oglądają, smaku siana nie znają, zamknięte nawet latem w oborach, tylko jedzą sztuczną karmę. I wychodzi, że mućkę też musisz mieć swoją.
Serdeczności
PolubieniePolubione przez 1 osoba
ja jestem pewien, że w każdym domu chleb z masłem smakuje inaczej. i warto próbować.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Oko,
do niedawna od czasu do czasu kupowałam śmietanę i sama robiłam w butelce masło. Do części dodawałam roztarty czosnek, a do części pokrojone płatki nasturcji, czosnek niedźwiedzi, czy inne zioła. Teraz mućki nie ma, bo pani mi oznajmiła, że placki w ogrodzie robi i sąsiedzi się skarżą na zapach. A masło w sklepach lubi być podrasowane, niestety.
Serdeczności
PolubieniePolubienie
po co obrus? 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Spzd,
zatkało mnie…
Dziękuję, że ktoś mi uprzytomnił to jasno: po co musimy rozkładać obrusy, jeśli to jest normalny stół, nie zabytek 0 klasy. Znajoma mówiła, że w Szkocji stół więcej jest wart, jeśli nosi ślady używania.
Serdeczności
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Hahah ja po prostu mam śliczny stół, żal mi go chować pod obrusem 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Spzd,
ja też mam piękny stół, bo z litego drzewa i nogi ma rzeźbione.
Serdeczności
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Bardzo słusznie! Niech żyje chleb z cebulą – całkiem częsta u mnie kolacja. Obrusy jednak prasuję:)))
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Bet,
chleb z plasterkami kiszonego jabłka jest również pyszny.Jabłka kisimy idetycznie jak ogórki.
A może wyrzucimy te obrusy, po co one, tylko te plamy zbierają.
Serdeczności
PolubieniePolubienie
Chleb z ze smalcem i cebulą to chętnie! 🙂 Miłego weekendu 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Stanley’u,
mój wnuk zajadał na Watrowisku chleb ze smalcem, był wyborny! Do tego ogórek kiszony…wyborne.
Serdeczności
PolubieniePolubienie
Mi się to z dzieciństwem kojarzy, więc doskonale rozumiem 🙂
PolubieniePolubienie
Stanley’u
dzieciństwo to beztroski okres, a podobno w podeszłym wieku wracamy do tych lat…
Serdeczności
PolubieniePolubione przez 1 osoba
A tak na marginesie, naprawdę w fajny sposób to opisałaś. Pozdrawiam 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Stanley’u,
muszę przyznać, że na własne życzenie zakręcamy się w tę doskonałość, tymczasem potrzebny jest luz i uśmiech, nawet gdy potrawa nie wyjdzie jak należy. Stąd to podpatrywanie, jak jest u innych.
Serdeczności
PolubieniePolubienie
Ja tej doskonałości nie potrzebuję ani jej nie szukam…To nie czyni szczęśliwym… Pozdrawiam 🙂
PolubieniePolubienie
Stanley’u,
nie czegoś takiego na stałe, jak doskonałość, szczęście, ale gonimy za tymi ułudami całe życie.
Serdeczności
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ze wszystkim się zgadzam, tylko ten obrus to jednak wyprasuję 🙂 Tak z szacunku dla gości, ale tez uważam, że dom dla nas a nie my dla domu…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Gabrysiu,
dziś rozłożyłam wąski bieżnik przez środek i też dobrze wygląda.
Adaś nie dostrzegł wymiętego obrusu, tylko talerze „nie od pary”. Każdy postrzega inaczej.
Serdeczności
PolubieniePolubienie
Akurat też mam wąski bieżnik :))))
PolubieniePolubienie
Gabrysiu,
ja z kolei kupiłam takie podkładki, bo kiedy przyjadą dzieci, faktycznie zawsze coś się wyleje.
Serdeczności
PolubieniePolubienie
Proponuję kompromis: są obrusy, które się łatwo piorą i nie wymagają prasowania. Poza tym jak najbardziej 🙂
Pamiętam z dawnych studenckich czasów wspaniałe spotkanie u kolegi – chyba z 5 osób – na którym gospodarz miał ze dwie kromki suchego chleba i bodaj butelkę koli…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Tetryku,
sama kiedyś siedziałam przy kanapce z białym serem i śledziami, bo nie jedzenie było ważne, a towarzystwo i rozmowy. Mieliśmy koleżankę, która potrafiła całą noc opowiadać kawały i żaden się nie powtórzył, a my zwyczajnie zrywaliśmy boki, by przy okazji doświadczyć tego luzu, którego tak zazdrościmy Ameryce.
Serdeczności
PolubieniePolubienie
Tez uważam, że w Polsce przesadzamy do niezdrowych granic z konwenansami. Nigdzie tego nie widziałem tak jak u nas. Tez lubię prostotę.
Pozdrawiam
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Widziane z Ekwadoru,
czytałam na Twoim blogu o tym zjawisku wyluzowania, pogody i braku konwenansów w Stanach Zjednoczonych. Trochę trzeba podpatrzeć, skoro inni to potrafią, to może i my również dojrzejemy do luzu.
Serdeczności
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Wydaje mi się, że jest to wręcz konieczne, by przyjemność spotkania niestała się stresem przygotowania😱😨😰
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Widziane z Ekwadoru,
polecam, może ktoś znajdzie coś dla siebie: https://widzianezekwadoru.wordpress.com
Serdeczności
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dzięki serdeczne. To dla mnie rzecz bezcenna, czyjeś polecenie.
PolubieniePolubienie
Widziane z Ekwadoru,
piszesz o drugiej półkuli, więc sama egzotyka i z Twojego punktu widzenia, więc też bezcenne.
Pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Kiedyś ktoś mi powiedział, co ty wiesz o życiu w Polsce. Stąd widziane z Ekwadoru.
PolubieniePolubienie
Widziane z Ekwadoru,
czasem wi ęcej widać z daleka niż z bliska.
Same serdeczności
PolubieniePolubienie
Mam na imię Marek, chciałem dodać. Zgadnij co nacisnąłem wcześniej…..reply. 😄
PolubieniePolubienie
Marku,
tak mogę pisać w komentarzu? Bo większość po nickach…
PolubieniePolubienie
Wolę po imieniu, przywraca mi to osobowość. Więc będę wdzięczny.
PolubieniePolubienie
Marku,
od teraz będę pamiętała i tak będę Cię nazywała.
Same serdeczności
PolubieniePolubione przez 1 osoba
W trakcie poszukiwania w internecie potrzebnych informacji znalazłam ten artykuł. Byłem bardzo szczęśliwy że znalazłem ten wpis w sieci. Wielu osobom wydaje się, że posiadają rzetelną wiedzę na opisywany temat, ale niestety tak nie jest. Stąd też moje wielkie zaskoczenie. Chcę wyrazić uznanie za twoje działania . Gratki! Ja zdecydowanie będę rekomendował to miejsce i częściej tu zaglądał by zobaczyć nowe artykuły
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Cisowianko,
nam brakuje wyluzowania, uśmiechu, zachwytu rzeczami prostymi, nawet jeśli nie są doskonałe.
Serdeczności
PolubieniePolubienie
Witaj, Ultro.
Wydaje mi się, że (jak napisałaś w którymś z komentarzy) najważniejszy jest zdrowy rozsądek. Dobra atmosfera w mniejszym stopniu zależy od otoczenia, w większym od uczestników.
Ani wyszczerbieńce ani rosenthale nie gwarantują udanego spotkania:) Choć ja lubię ład wokół siebie i bawi mnie przystrajanie stołu. Co nie znaczy, że nie mogę u kogoś zjeść widelcem z trzema zębami. Mogę. Byle był czysty:)
Podobnie mam z jedzeniem – ma być świeże:)
Jeśli ktoś ma kaprys, by w przyblokowym ogródku rozścielić koc i podać coś wyszukanego na rodowych srebrach też nie zrobię afery, usiądę po turecku i będę wcinać:)
Szczerze mówiąc, dużo gorzej znoszę fochy i utyskiwania, ponieważ uważam, że mordercą dobrej atmosfery jest brak dystansu, przede wszystkim do siebie.
Pozdrawiam:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Leno,
lubię ludzi otwartych, szczerych, jak ognia unikam egocentryków, którzy tylko o sobie przy tym stole. Rozsądkowi trudno się oprzeć, zatem niech gości w naszych domach.
Serdeczności
PolubieniePolubienie
Podczas Szczytu Klimatycznego dotarło do mnie coś, co zdało się zmierzać do nowego sposobu myślenia. Ogłupieni reklamą, zmotywowaniu przykładami bogatszych od nas wymieniamy sprzęty dominowe wyrzucając całkiem dobre meble, czy sprzęt AGD. Takie postępowanie nie tylko pustoszy nasze finanse ale i zagraża pogorszeniem klimatu, czyli niszczy nas powojnie. Jakaś miła pani mówiła do kamer: – Czy będę szczęśliwsza jak będę miała 20 par dżinsów, czy 100 par szpilek? Przecież na wyprodukowanie tego co zalega nasze szafy trzeba zużyć surowce, energię, paliwo żeby to dowieźć na miejsce, opakowania itd…
Nie przypadkiem takie opinie pochodzą od przedstawicieli państw, o których piszesz. Trzeba nam zupełnego przestawienia systemu wartości. Zacząłbym od naprawiania związkowy międzyludzkich zamiast wyrzucać parterów na rynek wtórny i pozyskiwania nowych tamże.
Pozdrawiam
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Tatulu,
nasze celebrytki przebijają wszystko, skoro jedna chwali się, że w swojej garderobie ma pięćset par butów. Jeden ze śpiewaków, którym biedne gminy płacą za wycie twierdzi, że nie jest w stanie w Polsce wydać zarobionych pieniędzy. A w stosunkach międzyludzkich podobnie, rynek wtórny ma się nadzwyczaj dobrze, tylko dzieci cierpią.
Serdeczności
PolubieniePolubienie
I to jest smutne, to martwi…
Bądźmy sobą, a nie papugą obłędnych zwyczajów.
A propos… Rynek celebrycki jest rynkiem pierwotnym, czy wtórnym?
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Tatulu,
rynek celebrycki nie zna słowa wierność; zna słowo nuda, więc jak partnerka znudzi się, to zostawia się, by poszukać młodszego modelu, stąd gawiedź ma zajęcie, bo śledzi te publiczne rozwody i te ślubne kreacje.
Serdeczności
PolubieniePolubienie
Przeczytałam – podoba mi się ten kierunek.:)
Tylko poczytałam jeszcze komentarze, no i ten obrus mnie męczy. Bo tak; w kuchni mam stół odporny na wszystko, ale w pokoju już taki elegancki, drewniany. I mi go szkoda! Ale, tak właściwie, to może po co obrus? Na środek bieżnik, a dla biesiadników serwety, podkładki, podstawki pod szklanki i tego typu rzeczy. To chyba dobre rozwiązanie. I stół widać i jest ochroniony.
Czyli mam za zadanie znaleźć ładny wzór na bieżnik, szydełko w rękę i do roboty.:)))
Pozdrawiam serdecznie:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Grażynko,
ten styl od dawna funkcjonuje w świecie, tylko nasza prasa, perfekcyjna telewizornia, głupiutkie śniadaniówki uczą równiutkiego składania, układania i dopasowywania. A dom to nie pudełko zimne, puste, metalowe z szarym kolorem ziemi.
Serdeczności
PolubieniePolubienie
Czuję się podbudowana 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Słoneczna,
schizofrenii świata nie ma co podporządkowywać się, przecież to życie jest jedno, więc na perfekcjonizm szkoda czasu.
Serdeczności
PolubieniePolubienie
Dziękuję za życzenia pozostawione na moich stronkach.
Życzeń nigdy nie za dużo, więc:
Szczęścia w domu i wszędzie, gdzie będziesz… Nie przejmuj się więc tym, ze nie wszystko jest wyprasowane, zapięte na ostatni guzik. Przecież nie o to przecież chodzi. Ma być przede wszystkim miło, wygodnie i przytulnie.
Pozdrawiam początkiem Nowego Roku
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ismeno,
dziękuję za życzenia. Tobie również tego braku przejmowania, tego luzu, wytchnienia życzę.
Serdeczności
PolubieniePolubienie
Ten DUCH niech będzie szczególnie bliski, kiedy spodziewamy się gości. Panika w domu i gnębiące pytanie – co ja przygotuję ????? Jak to dobrze , ze moi goście od wielu lat są przyzwyczajeni do zasady : idziesz do Watry , to jeśli nie chcesz być głodny , poznaj zakamarki kuchni.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Watro,
trzymaj się tej zasady, ponieważ przy paluszkach i orzeszkach także dobrze rozmawia się o meandrach tego świata. Jeśli zaś ktoś przychodzi do drugiej osoby, by się najeść, to raczej dobrze o nim nie świadczy.
Serdeczności
PolubieniePolubienie
Ultro, do japońskiego domu? Ha… Z pewnością bym się wymówiła. Mam we krwi, a zwłaszcza w kościach, przyzwyczajenie siedzenia jak przystało na białego człowiek – przy wysokim stole, na krześle dostosowanym do mojego wzrostu. A nawet, gdyby ów dom był urządzony po europejsku – tamtejsza kuchnia, i w ogóle azjatycka, mnie nie pociąga. Ale wizualnie odpowiada mi stół koreański.
Raczej „u obcych” nie najadłabym się, nie znoszę sosów na bazie oliwy, a soja to mój wróg nr 1.
Dom to nie muzeum – fakt, ale jak mi siostrzenica wtarła w roletę karpatkę, to w pierwszym odruchu chciałam ją trzepnąć.
Każdy ma prawo urządzić swój dom jak mu się żywnie podoba, jak dla mnie może mieć zagracone po sufit, bo jedynie liczy się czy lubię gospodarza oraz czy ma podobne do moich upodobania kulinarne. Jeśli zdarzy mi się wizyta, której w żaden sposób nie mogę odmówić, po prostu nie jadam tego, czego nie lubię. I basta.
Kiszonych jabłek nie kosztowałam, ale ponieważ lubię kiszonki pewnie by mi smakowały.
Nie interesuje mnie co propagują durne celebrytki, więc nie mam z tym problemu. A obrus musi być bezwzględnie wyprasowany, aby nie drażnił mojego poczucia estetyki.
Pozdrawiam 😀
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Mieszczko,
Japonia ma swoją tradycję, swoje przyzwyczajenia, więc ten styl pewnie nie we wszystkich domach, najbardziej przyjął się w Stanach Zjednoczonych, ponieważ luz króluje tu już od urodzenia i brak tego przejmowania się jest powszechny. Moja córka dostała haftowany obrus, wrócił do mnie, bo przytomnie zauważyła, że prasować i krochmalić nie będzie.
Serdeczności
PolubieniePolubienie
a wiesz, że myślę podobnie, wabi sabi jest mi bliskie, choć nie znałam tego terminu wcześniej…a my się napinamy, spinamy, wkręcamy, że ma być nie wiadomo jak i nie wiadomo co…bez sensu. liczy się spotkanie
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Kobieto po 30,
nie o termin chodzi, nieważna nazwa, ale zakodowanie, że ważna bliskość ludzi i wspólna rozmowa, ponieważ chleb ze słoniną smakuje równie dobrze, a dla mnie jeszcze lepiej niż strzelający w zębach kawior.
Serdeczności
PolubieniePolubienie
Czy to nie amerykanie wymyślili naczynia jednorazowe?No ale teraz w większości domów mamy już zmywarki,na szczęście i to jest błogosławieństwo.
Uwielbiam prostotę, więc dlaczego z niej nie korzystać na co dzień i od święta,ten styl już od jakiegoś czasu jest propagowany w Ikei, prostota, praktyczność, autentyczność i swojskość.
Jestem za !!!!!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
A mam książkę o podobnej tematyce, jednak jeszcze nie zerknęłam. Ale wiesz…takie spotkania bez „spinki” to coś co chyba przypadnie mi do gustu!
pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Agnieszko,
najważniejsze, by najpierw głowę przemodelować. Ostatnio do owoców awokado i cukinii lekko wydrążonych posypanych ziołami i serem wbiłam po jajku, zapiekłam. Proste i pyszne.
Serdeczności
PolubieniePolubienie
Pamiętam jak za komuny poszliśmy z wódką do kolegi do domu. Tam na zakąskę podano chleb ze smalcem i pokrojoną cebulę pokropioną octem. Kurczę wspominam do dzisiaj! 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Thaftaniuku,
młodzi smalcu nie jedzą, więc nie wiedzą, co dobre. Sama czasem robię, bo lubię, a mąż smaży na słoninie jajecznicę.
Serdeczności
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Witam serdecznie:))) Teraz chyba trafiłam do komentarzy, bo ostatnio jakaś ślepota mnie ogarnęła czy co:))) Nie zauważyłam okienka: komentarze tylko od razu: kontakt:))
Tak jak pisałam, mi pasuje taki styl. Spontanicznie, zwyczajnie..
Życzę wszystkiego dobrego i miłego dnia:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
West Wind,
myślę, że to dobry kierunek
Kobiety za dużą wagę przywiązują do drobiazgów. Pamiętam pierwsze filmy z gotującym J. Oliwierem. Kroił na starych dechach, podawał na blaszanych miskach i tychże deskach.Mówił: ale to pyszne i wszyscy brali palcami i jedli aż trzęsły się uszy.
Serdeczności
PolubieniePolubienie
Właśnie…najbardziej mnie martwi ten wymięty obrus. Z resztą mogłabym się pogodzić 😉
Pomyślności w Nowym Roku! 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ariadno,
po pierwsze nikt nie zauważył, że wymięty, on tak na zdjęciu źle wypadł, a po drugie przecież mogą być bieźniki, podkładki, po co komu obrus?
Serdeczności
PolubieniePolubienie
TO KAŻDE WINO MA INNY KIELISZEK???!!!
Co to jest to długie takie, to właśnie ta ryba po japońsku? Wygląda jak cukinia.
Powiedz mi jeszcze, czy te kubki naprawdę się ruszają, bo zaczynam się niepokoić o siebie.
Ultro, jeszcze wiele wody upłynie zanim coś zmieni się w polskim postrzeganiu (świata? ludzi?) Myślę, że to nasze spinanie się i błyszczące sztućce do pary też są elementem tradycji – a tej tak łatwo nagiąć się nie da.
Ale wszystko przed nami… 🙂
PolubieniePolubienie
Olitorio,
mnie kiedyś zwrócono uwagę, że podałam kieliszki do białego, a wlewam czerwone wino, ale ta osoba już więcej nie była zapraszana.
Same serdeczości
PolubieniePolubienie
ciekawy tekst. wabi sabi zachwyca mnie wciąż i nieustannie. szkoda tylko, że tak niewielu w ogóle rozumie tę estetykę. pozdrawiam serdecznie 😉
PolubieniePolubienie
Magio,
wabi sabi to cała filozofia, niemniej warto jej się przyjrzeć.
Dużo słońca życzę
PolubieniePolubienie
Nasz dom też jest urządzony po naszemu i choć jak wiesz tzw. wnętrzarstwem się interesuję, mieszkamy zupełnie inaczej niż to jest na tych pięknych zdjęciach. Ale moim zdaniem mieszkamy pięknie, bo kochamy swój dom i dobrze nam w nim. A jeśli coś bardziej skomplikowanego niż kromka z masłem znajduje się na stole nakrytym dla przyjaciół, to dlatego, że mi się chce zrobić coś innego i ich ucieszyć. Innego – nie znaczy dziwnego, oryginalnego, ale raczej takiego co to na co dzień robi się rzadko.
PolubieniePolubienie
Iwonko,
kiedy zjawią się dzieci, zawsze coś na obrus kapnie, nie ma siły, dlatego kupiłam duże podkładki, by nie zmieniać obrusa zbyt często. A dla gości też czasem lubię zrobić coś niebanalnego, bo to lubię.
Serdeczności
PolubieniePolubienie
W ostatnich zdaniach Twoich czuć szczerość, mądrość i zadowolenie z filozofii prostoty. Jestem za. Tak, jak napisałaś, zdrowiej!
PolubieniePolubienie
Basiu,
🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Naprawdę dobrze napisane. Wielu osobom wydaje się, że mają rzetelną wiedzę na opisywany temat, ale niestety tak nie jest. Stąd też moje wielkie zaskoczenie. Powinienem podziękować za Twoje działania . Zdecydowanie będę rekomendował to miejsce i częściej tu zaglądał aby przejrzeć nowe posty.
PolubieniePolubienie