Parę miesięcy temu przeglądałam „studium dotyczące percepcji powstania pradawnego Imperium Lechitów”, ponieważ znalazła się w pierwszej dziesiątce poczytności. Książkę napisał Janusz Bieszk i nosi tytuł „Słowiańscy królowie Lechii. Polska starożytna”. Przetoczyła się fala ochów i achów, wydanie szybko rozsprzedano, na Allegro cena skoczyła pięciokrotnie, telewizornia zapraszała autora, były wywiady i zbieranie datków na teledysk. Powstała piosenka Jaruhy „Lechistan. Nieznane Dzieje Polski”, którą można posłuchać na Youtubku.
I Ty możesz wesprzeć „wybitne dzieło” swoją cegiełką, by dołączyć do wielkiej Lechii. Co z tą naroślą na napletku historii zrobią historycy? Pewnie przejdzie bez echa, gdyż nauki w szklanych okienkach dawno nie było. Prawdopodobnie świat nauki nie jest zapraszany dlatego, że nie umie się zachować ani dostosować do panujących zwyczajów, czyli nie paraduje w podkoszulkach z kaszkietami i bejsbolówkami na głowie, ani nie używa mocnych słów, które telewizyjna celebra tak kocha.
W ostatnich komentarzach przypomniał mi o tej książce bloger o nicku Mozaika Rzeczywistości: „Ostatnio wymęczyłem książkę pana Janusza Bieszka o naszych przodkach Słowianach”. Zastanowić się należy, dlaczego niewiele wiemy o potędze Lechitów, skoro „Jesteśmy wyjątkowym i najbardziej starożytnym ludem Europy”, dlaczego nasze dzieci nie uczą się, że Lechici już pod piramidami walczyli (husaria tam była?), a nawet na pustyni Gobi uprawiali rośliny. Nasi Sarmaci przypłynęli aż z Wyspy Wielkanocnej, a słowo „Państwo” oznaczało „kraj szlachetnych panów”. „Król Lech I został patriarchą królestwa znanego później jako Lechia, Lechistan, Lehestan. Lech I wprowadził system organizacji władzy poprzez rycerstwo”.
O czym napisać książkę, by wydawnictwa chciały ją wydać, czym zadziwić, aby autor został zaproszony do telewizji, by miał swoje miejsce w internecie i o jego dziele śpiewano pieśni, które przyniosłyby konkretną sławę przełożoną na pieniądze:
1 – Weźmij garść popiołu, jako że z prochu powstałeś… Wiemy również, że do dziś trwa nierozstrzygnięta dyskusja: diament czy popiół, popiół czy diament? Ilu z was wiedziało, że mieliśmy cesarza, a był nim B. Chrobry (!), ilu zna króla Mieczysława, który dotarł był w podbojach aż do Francji i Hiszpanii? Posypujcie głowy popiołem, nieuki jedne. Ogniem i mieciem trzeba pisać od nowa.
2 – Poszukaj wokół siebie wrogów plemiennych, znanych od zawsze „masonów”, „lewaków”, „żydów”, „ukraińców”, „pisuarów”, „popaprańców”, rozejrzyj się, kto nam dziś bruździ, zawsze ktoś się znajdzie, komu warto przyłożyć. Trzeba iść dalej w rozważaniach ku temu pokrzepieniu serc, by był punkt odniesienia dla coraz nowszych bohaterów „Trylogii”: Kodan, Filan, Lasota, Szczyt, Dieteryk, Teneryk, Awiłlo Lesiu, Mieciu i te de.
3 – Dorzuć tę kopę strachów i zaludnij nimi świat przedstawiony, bo nic tak nie rozpala wyobraźni, jak rozprawy, walki z nieznanymi, groźnymi, bo niezidentyfikowanymi stworami, urojonymi zwycięstwami i teoriami spiskowymi; słowem, wszyscy źli – tylko my dobrzy. Dyrdymały nie mogą przecież dotyczyć miłościwie nam panującego Lecha I Wielkiego, który rządził w latach 1729 – 1679 p. n. e! Gloria victis! Gloria victis, hasło nadal aktualne.
4 – Dodaj dużą, kopiatą warząchew narracyjnej megalomanii polegającej na przekonaniu o własnej nieomylności, doskonałości umysłu i poprzyj znaczącymi słowami: „Polsko, ojczyzno moja”, „Nasz naród jak lawa”, „Pójdziem, gdy zabrzmi złoty róg”, „Bagnet na broń!”, „Ja i Ojczyzna to jedno”. Polacy tak przecież kochają wielkość.
5 – Potem należy doprawić dziegciem, przysolić i popieprzyć, dosłodzić miodem, zaostrzyć chili jalapeno o 3 skali ostrości, podwędzić papryką, suto posypać zieleniną: blekotem i szalejem. Niech się ten Stańczyk głowi, niech duma… Niegdyś W. Gombrowicz ośmieszał zaściankową mentalność i na co mu przyszło, okrzyknięto jego prozę jako niezrozumianą, a Wielka Lechia wie swoje, słodko było umierać za Lechistan również przed naszą erą.
6 – Na koniec podlać hektolitrami wody, wymieszać zgrabnie, dorzucić mit jako wisienkę do tortu i pięknie opakować w starożytny papirus. Do tego przewiązać wstążką z motywem sfinksa i opaską z napisem: polskie korzenie sięgają starożytności.Sława i chwała Lechitom!
Internetowa epoko, papier w tej książce się nie zarumienił ze wstydu, że takie powodzenie ma dzieło, więc i ty Czytelniku daj się wodzić na pokuszenie wielkiej, potężnej Polsce Lechitów, turbosłowianom, ponieważ tak ładnie brzmi przekaz: My, Polacy, Ariowie, mamy swój poczet słowiańskich królów lechickich od XVIII w. p.n.e. (Nie od dziś słyniemy z ułańskiej fantazji). Sprzedawanie dymu, czemu nie? Znad morza też przywozisz powietrze w butelce i również za niego płacisz. Uczone księgi mają swoje losy, jak mucha śledzionę, zatem chwalebnych czasów ciąg dalszy nastąpi niebawem.
Pisanie książek to straszna męka jest…
PolubieniePolubienie
Tatulu,
toż piszę, że zależy, o czym piszesz. Jeśli androny o wielkiej Polsce i jeszcze większych Polakach, to żadna męka, skoro wyobraźnię masz bogatą.
Serdeczności zasyłam
PolubieniePolubienie
Kiedyś na FB znajoma udostępniła podobne bzdury w stylu „nazipagan”, bo jej się podobało antykatolskie podejście i promocja rodzimowierów, w ramach promocji naszej lechickiej historii i chwały. Jakoś mi średnio uwierzyła, że to bzdury, w dodatku podlane naziolskim sosem. Nie była jedyną lewicówką, która uległa zachwyceniu tą tematyką i „ideologią”. Wtedy jeszcze mnie ze znajomych nie wywaliła, ale już byłem na cenzurowanym. Poleciałem na zbity pysk przy katolskim karmieniu piersią. 😀 😀 😀
PolubieniePolubienie
Dreptaku,
książka leżała w dziale ‚historia’. reklamowana jako nieznane dzieje Polski. Nikt tych ‚rewelacji’ nie prostował, mądry dziennikarz nie powinien zostawić suchej nitki, a historycy powinni udowodnić nieprawdziwość dzieła. Nie rozumiem, to teraz wolno łgać aż kurz leci?
Serdeczności zasyłam
PolubieniePolubienie
warząchew! gdzie się kupuje kopiatą warząchew? nie ma czym mieszać tego dymu z wodą… ratunku
PolubieniePolubienie
Oko,
do warząchwi (kopyści) nabieramy treściwego pokarmu, a jeśli go nie ma, to nie ma zmiłuj, tylko ta zadymiona woda zostaje i ratuje ostatecznie całą sytuację.
Serdeczności zasyłam
PolubieniePolubienie
No, jakby nie patrzeć – przepis gotowy. Taki polski, nasz. Wróg się znajdzie, niejeden nawet. Megalomanią słyniemy od zawsze, że umysły mamy tęgie to wszyscy w świecie wiedzą. Na przyprawach znamy się jak nikt, więc dla zdrowotności nie pożałujemy pieprzu i piołunu. A gdzie trzeba – posłodzimy miodkiem, nie zaszkodzi. Śpiewamy raźnie pieśni patriotyczne. Niech wszyscy wiedzą, co potrafimy.
Tylko czasem więcej fałszu niż czystych tonów….
Serdeczności zostawiam, Ultro 🙂
PolubieniePolubienie
An-Ulu,
gdyby książka opatrzona była jako fantastyka, nikt nie przeglądałby z niesmakiem i nie miał pretensji, ale podciągać pod historię wymyślone banialuki, to już ewidentne przegięcie.
Serdeczności zasyłam
PolubieniePolubienie
Czym się właściwie różnią te bzdury od sławnych „Protokołów Mędrców Syjonu”? Zawsze trafią się ludzie nieuzależnieni od myślenia, którzy kupią każdą bzdurę – byle ktoś, kto będzie z jej rozpowszechnienia czerpał korzyści, skutecznie to rozpowszechnienie zainicjował. W końcu owa starożytna potęga to znakomite uzasadnienie dla ksenofobii, tak istotnej dla rządzącego ugrupowania…
PolubieniePolubienie
Pewnie byś się zdziwił Tetryku,kogo te bzdury pociągają. 😀 😀 😀 Ja widzę tzw. „polubienia” i udostępnienia – takiego sojuszu lewicy z naziolami w życiu bym nie przewidywał! 😀 😀 😀
PolubieniePolubienie
Tetryku,
czyli jednak czyjś interes jest najważniejszy, jak w przypadku „Protokołów Mędrców Syjonu”, gdy władza w celu przeniesienia odpowiedzialności za ówczesne problemy polityczne i społeczne przeniosła złość ludu na społeczność żydowską. Zawsze jakiś „żyd” pod ręką się znajdzie, a jeśli nie on, to zostaje marzenie o „Wielkiej Lechii”.
Zasyłam serdeczności
PolubieniePolubienie
Dreptaku,
coś w tym jest na rzeczy, skoro na stronie historycy. org czytam: „Narodowy socjalizm, Jako ideologia lewicowa?”
PolubieniePolubienie
Jaki ze mnie biedaczyna, nie bardzo pojmuję. No bo jedni piszą dla idei, inni dla pieniędzy, a kto pisze bezinteresownie prawdę? Pozdrawiam. 🙂
PolubieniePolubienie
Jędrku,
są też bezinteresowni ludzie, którzy piszą sprawdzone prawdy, to oni zostaną na placu boju, o reszcie świat zapomni.
Zasyłam serdeczności
PolubieniePolubienie
W Sieci jak sprawdzałem kim jest autor, natknąłem się na jego odpowiedź na zarzuty stawiane jego książce. Gdzieś w odmętach jego cynicznych wypowiedzi (między innymi nie będzie nic udowadniał, bo i tak naukowcy tego nie zrozumieją, poziom argumentacji przedszkolny jak dla mnie) zauważyłem wzmiankę o jego dwóch czy trzech kolejnych książkach. Chwalił się, że wszystkie ma w 10-tce sprzedaży sieci na E.
Można obejrzeć skecz Kabaretu Moralnego Niepokoju o ławce zasłaniającej m.in. widok z okna na 10-tym piętrze. W pewnej chwili pan Mikołaj Cieślak wyciąga książkę i mówi mniej więcej tak: ,,W tej książce znajdzie pani wszystko co dotyczy Polski. Prawdziwa historia Polski i Polaków. VIII rozbiór Polski (taki tytuł miała niby ta książeczka)”. A z treści wyłonił się antysemityzm, wszelkie fobie itp., podobna sprawa jest z książkami pana Bieszka i jemu podobnych.
Pozdrawiam!
PolubieniePolubienie
Mozaiko Rzeczywistości,
czytałam recenzje i oglądałam te telewizyjne wywiady, więc sama sobie opinię wyrobiłam. Polacy kochają być narodem wybranym i to – jak widać – nic się nie zmieniło od epoki romantyzmu.
Zasyłam serdeczności
PolubieniePolubienie
A może autor po prostu sobie zakpił i napisał powieść fantazy, którą ćwierćinteligencja książek nieczytająca w ogóle w swojej indolencji zakwalifikowała jako odkrywczą naukową pracę historyczną. Wcale bym się nie zdziwiła, jeśli autor teraz śmieje się w kułak z tego całego szumu medialnego. „Dzieła” nie czytałam, ale coś mi tu pachnie podpuchą.
Pozdrawiam cieplutko
PolubieniePolubienie
Taka myśl mi się nasunęła, bo jestem świeżo po lekturze książki „Cmentarz w Pradze” Umberto Eco, gdzie autor w sposób prześmiewczy, aczkolwiek wielce prawdopodobny sugeruje, jak i na czyje zlecenie mogły powstawać „dzieła” typu „Protokoły Mędrców Syjonu” i im podobne bzdury na resorach.
To tak na marginesie, jako dokończenie poprzedniego wpisu.
PolubieniePolubienie
Czarodziejko z Bagien,
pan Bieszk to nie Umberto Eco, wobec czego rzecz traktuje śmiertelnie poważnie, czyli uważa, że odkłamuje historię, a tak naprawdę zakłamuje, bo powołuje się na dokumenty w Watykanie, których nie widział.
Zasyłam serdeczności
PolubieniePolubienie
Czarodziejko z Bagien,
niestety, autor swoje rewelacje bierze na poważnie i traktuje jako historyczne dzieło. Szkoda, bowiem jako fantazy, miałaby książka powodzenie.
Zasyłam serdeczności
PolubieniePolubienie
No to rzeczywiście szkoda
Pozdrowionka 🙂
PolubieniePolubienie
Czarodziejko,
uważam, że jakbyś Ty napisała książkę o Wielkim Lechistanie, to dopiero byłaby rewelacja!
Zasyłam serdeczności
PolubieniePolubienie
Zaprawdę, dziś każdy myśli, że pisać umie i wiedzę posiada. Zapewniam, że niewielu zorientuje się, z czym ma do czynienia, a i piszący często pod konkretne zamówienie tworzą. Kiedyś, biorąc dzieło do ręki, mogliśmy mieć nadzieję, że będzie poprawne merytorycznie i językowo, teraz podobno wydawnictwa nawet na zwykłej korekcie ortograficznej oszczędzają…
Niektóre „dzieła” powstają szybciej, niż artykuły do czasopism, więc czego się spodziewać?
PolubieniePolubienie
Jotko,
masz rację, wiele osób uważa, że są pisarzami, więc wydaje książki za własne pieniądze. W przeszłości także pisali i śladu po ich pisaniu nie ma. Tyle, że obecnie internet nawet w tej chmurze przetrzyma całe wieki.
Zasyłam serdeczności
PolubieniePolubienie
Pomysł nie jest nowy, a książek w których opisano przeróżne, nieistniejące osoby wplecione swoimi życiorysami w potwierdzone źródłami fakty historyczne, czy też w których wykreowane zostały fikcyjne fakty z historii napisano setki. Na najwyższej półce ustawiłbym pomysły, w których autor realizuje taki zamysł na tyle sprytnie, że nie sposób udowodnić, że coś takiego nie mogło mieć miejsca. Luki w historii są na tyle duże i na tyle liczne, że właściwie każda książka odnosząca się do przeszłości zawiera przeróżne hipotezy, co wówczas mogło się stać, skoro nastąpiło później coś tam o czym ze źródeł wiemy. Książka, o której piszesz chyba jednak nie leży na tej półce. Na drugim biegunie są wspomniane w komentarzach Protokoły mędrców, tj. fabrykowane na doraźne zamówienia fake newsy. Najciekawszym przykładem są tzw. Proroctwa Sybilli, czy też Saby, których treść zmienia się wraz z upływem czasu i każdym pokoleniu powstaje wręcz niezliczona liczba wersji tej broszurki.
Buziaki od nas dla Was 🙂
PolubieniePolubienie
Szczurku z Loch Ness,
luk w historii nie powinno się dowolne interpretować w zależności od miłościwie nam panujących, także pisać o zakonie, choć czasy starożytne, więc skąd wzięli się benedyktyni? Bardziej mi to przypomina wojny na ideologie oraz przekaz: jak zarobić na naiwnych.
Zasyłam serdeczności
PolubieniePolubienie
Witaj, Ultro.
Mam rozumieć zatem, że Ci się nie spodobało dzieło:)
A co do Mieczysława… Niejaki Bobrzyński, Michał zresztą, w swoich „Dziejach Polski w zarysie” z maniackim uporem forsuje tezę, że przekłamaniem jest nazywanie Mieszków – Mieszkami, ponieważ tak naprawdę nosili oni właśnie imię Mieczysław:)
Pozdrawiam:)
PolubieniePolubienie
Leno,
tyle w tej książce wykrzykników, pytajników, może to one mają za zadanie odczarować
historię, by błyszczała w sposób odczytany na nowo: i tak Marzanna to bogini urodzaju.
Zasyłam serdeczności
PolubieniePolubienie
Czyli (biorąc pod uwagę składniki podane w przepisie) nie warto konsumować tej książki?
PolubieniePolubienie
Bojo,
szkoda czasu na czytanie, ale przekartkować trzeba, aby mieć własne spojrzenie na sprawę.
Zasyłam serdeczności
PolubieniePolubienie
Historia prawdziwa może być tylko jedna. A może autor tej książki doszedł do wniosku, że jego książka będzie zbyt nudna jeśli nie nakłamie i przez to stanie się mało popularna?! Ja uważam, że historia która kłamie, nie może być historią. Mimo wszystko historia (ta prawdziwa) nie tylko nasza jest skąpo ubrana. I tu mają pole do popisu tacy Bieszkowie, wystarczy tylko fantazja i już powstaje nowa historia. Ale gdzie są historycy pytam, którzy z tym się zgadzają?
Serdeczności.
PolubieniePolubienie
Jago,
historia oparta na faktach pochodzących z dokumentów źródłowych jest niepowtarzalna, natomiast doszukiwać się wielkiej Polski w starożytności w XVIII w. przed naszą erą, to raczej sfera pobożnych życzeń niż dokumentów.
Zasyłam serdeczności
PolubieniePolubienie
Siła już o tem dziełku dysputowano, jam się ongi nawet w dyskurs na elkiblogu zaangażował, a nawet usiłując argumenta autora pomiarkować ućciwie tom się na stare lata w haplogrupach krwi edukował krztynę…
http://elkiblog.pl/index.php/janusz-bieszk-calkiem-nowe-spojrzenie-na-dawne-dzije-polski/ i tyleż żem z tego wyniósł, że jest widzę wolność pisania wszystkiego, choć więcej mnie martwi liczba sfrustrowanych tem, że nie mamy jakiej dawnej ślicznej Historii przed Piastami tegoż autora i jego naginanych poglądów, czytelników, których prawdziwiej by zwać było wyznawcami…
Kłaniam nisko:)
PolubieniePolubienie
Wachmistrzu,
złapani w sidła fantazji starożytnych Polaków oponenci trzymają się mocno, ponieważ tak bardzo wszyscy chcemy być wyjątkowym, nieprzeciętnym narodem, ta wielkość i sława nas nęci, że o rozsądek i roztropność nie dbamy. A przecież wystarczy spojrzeć na przypisy: patrz wideo, patrz internet; Prokosz także nie może być autorytetem, skoro udokumentowano fałszerstwo Djamentowskiemu i zrobił to wcześniej Lelewel, a współcześnie J. Tazbir, czy P. Boroń.
Zasyłam serdeczności
PolubieniePolubienie
A ja przeczytałam i powiem, że niesprawiedliwe jest takie przedstawienie książki i autora. Autor jakiejkolwiek książki, tylko w pewnym procencie sprawia, że odbiera się jego książkę tak, a nie inaczej. Większą rolę w odbiorze odgrywa aktualny stan wiedzy czytelnika, jego umiejętność kojarzenia czytanych treści z już nabytymi, umiejętność analizowania treści (odrzucanie ziarna od plew), doświadczenie czytelnika, dojrzałość społeczna, intelektualna i jeszcze kilka czynników.
Czytanie książek dot. historii jest trudne, bo przeważnie są one oparte, w większej mierze, na domniemaniach. A im bardziej do początków osi czasu, tym trudniej.
Bieszek napisał książkę o Lechitach, która burzy dotychczasowe mity.
Przeczytałam i powiem szczerze, pobudziła mnie ona do głębszego zastanowienia się nad historią Polski słowiańskiej. Branie wszystkich treści w tej książce za bzdury jest pewnego typu arogancją. Bo nie wiemy, czy tak było, czy nie.
Dodam, że przeczytałam pozycję Kamila Janickiego „Żelazne damy…”, w której autor opisał czasy Mieszka, Dobrawy w całej otoczce historycznej tamtych wieków. Podał solidne źródła i stwierdzam, że istnieje wiele faktów zbieżnych w książkach Bieszka i Janickiego. Dużo informacji o wędrówkach Słowian i miejscach ich osiedlania się zamieszcza Leszek Moczulski w „Tajemnice wczesnych Słowian”, podając solidne źródła. Trudno się czyta, ale informacje są niesamowite. ktoś powiedziałby, czytając tę pozycję, że Moczulski też wymyśla bery i bojki o Słowianach, a tymczasem mnóstwo informacji pochodzi ze źródeł rzymskich oraz kronik zachodnioeuropejskich.
Następna pozycja to „Sarmaci, katolicy, zwycięzcy…” Andrzeja Zielińskiego, w której autor rozprawia się z tradycyjnymi mitami dotyczącymi polskiej historii, jakie utrwalano przez wieki.
I myślę, że tu pies pogrzebany. Bieszek, Zieliński, Janicki, Moczulski „ośmielili” się napisać książki, które nie są „zgodne’ z oficjalnie głoszoną historią. Przecież wiadomo, że wśród historyków są grupy, które zwalczają się wzajemnie twierdząc, że tylko ich prawda historyczna jest „jedyna” najprawdziwsza. Do tego dochodzi spór historyków z archeologami.
A tu dochodzi jeszcze Bieszek i inni, którzy robią im wywrotową robotę. No to co? Wyśmiać tych odszczepieńców i uznać ich książki za stek bredni.
Dopóki nikt nie udowodni, że lista słowiańskich królów Lechii jest nieprawdziwa, prawda Bieszka jest taka sama, jak innych.
Książkę przeczytałam chociaż, rzeczywiście, jest ona monotonna z powodu nagromadzenia faktów i imion/nazwisk/przydomków. Czy w to wierzę? Wiem tylko, że nie mam powodów nie wierzyć. Po prostu poszukam następnych pozycji, które dodadzą mi wiedzy o Słowianach. I na pewno nie będą to pozycje bogoojczyźniane,o zinfantylizowanych, jedynie słusznych treściach. bo naprawdę wolę „grafomaństwo” Bieszka od powtórzonej kolejnej bzdury, że Kroniki Długosza zawierają prawdę historyczną.
PolubieniePolubienie
Jaskółko,
każdy ma swój punkt widzenia, jego sprawa. Nie mogę jednak uwierzyć, że jako osoba wykształcona wierzysz w teorie spiskowe historyków, wszystkich w dodatku i dopiero nie-historyk J. Bieszk potrafił dotrzeć do źródeł Wielkiej Lechii w starożytności. Redakcja „Sigillum Authenticum” zrecenzowała książkę i poprosiła p. J. Bieszka o ustosunkowanie się, na co autor odpisał: „przejrzałem i podtrzymuje swoje tezy i wnioski zawarte w książce a na dalsze dyskusje czy polemiki akademickie nie mam ochoty, czasu i szkoda mi energii”. To nie jest arogancja? Czy ktoś rozsądnie myślący uwierzy, że Ariowie żyli przed wypiętrzeniem się Himalajów na pustyni Gobi? To kto tworzy mity: większość historyków czy pan Bieszk.
Zasyłam serdeczności
PolubieniePolubienie
No sory, ale ja nie napisałam, że wierzę w to, co napisał Bieszk. Napisałam, że dopóki ktoś nie podważy listy Bieszka, to jego prawda jest taka sama, jak innych. Poza tym nie napisałam, że wierzę, napisałam, że nie mam też powodów nie wierzyć. A w ogóle to skąd taki wniosek, że ja wierzę w jakieś teorie spiskowe. To, że są grupy historyków, które wzajemnie się „zwalczają”, nie jest żadną tajemnicą. Po przeczytaniu Bieszka, weszłam na jakieś forum historyków i tam przeczytałam mnóstwo różnych wypowiedzi na ten temat.
Mnie chodziło o większy dystans i tyle. Ja książkę przeczytałam, odłożyłam, sięgnęłam po parę innych opisujących historię Słowian. Stwierdziłam, że nie do końca można wywody Bieszka potępić w czambuł. Wszak kiedyś wierzono, iż Ziemia jest płaska.
I jeszcze jedno, może dlatego, że jestem, jak piszesz „osobą wykształconą”, ośmieliłam się przedstawić swój pogląd na książkę Bieszka, bo wiem, że w naukach humanistycznych nie ma rzeczy oczywistych.
Pewnie pamiętasz jeszcze czasy, kiedy tworzono historię jedynie słuszną? A teraz PiS , co robi z historią? A czy przypadkiem nie biorą w tym udziału „wybitni historycy”? Tu naprawdę nie ma mądrych, Teraz ktoś jest wybitnym historykiem i tworzy dzieło oparte na porządnych źródłach, ale za parę lat okrzyknie się go hochsztaplerem i podważy jego teorie, bo okaże się, że są jeszcze „lepsze” źródła lub interpretacja faktów się zmieniła.
A pustynię Gobi sobie darujmy.
PolubieniePolubienie
Jaskółko,
szanuję Twój punkt widzenia, bo wiem, że potrafisz myśleć, właściwie ocenić, wysnuć wnioski i sensownie skojarzyć, ale p. Bieszk trafia na grunt bezkrytycznie przyjmujących za prawdę wszystko, o czym napisał i dlatego książkę tak oceniłam.
Zasyłam serdeczności
PolubieniePolubienie
Ultro, po prostu ja wypowiedziałam się na temat treści w szerszym kontekście, a Ty skupiłaś się bardziej na postawie Bieszka w kontekście treści jego książki (tak to odebrałam). Nie twierdzę, że książka jest super, hiper. Jest taka sobie. Nie mówiłam o tym, jak zachowuje się Bieszk. Czytałam Twoje wypowiedzi w komentarzach na temat jego zachowania- przyznaję, jest kuriozalne. Dowiedziałam się o nim dopiero z Twoich wypowiedzi.
Nie wiem jednak, czy dlatego, że ktoś ma arogancki charakter, należy mocno skrytykować jego dzieło. Tu się to akurat razem zbiegło.
Motywy pisania/wydawania książek są różne. Jeden pisze, bo musi sobie coś udowodnić, inny, bo musi komuś coś udowodnić, jeszcze inny, bo mu to do awansu potrzebne, a jeszcze inny, bo uznał, że powinien pozostawić po sobie ślad. Nie mam pojęcia, do której kategorii Bieszka zaliczyć. Napisał, wydał. Może się podobać lub nie. Dodam, że nie takie bzdury, uznawane przez „dobre” naukowe nazwiska, czytałam. Z tą jego arogancją w stosunku do wydawcy, też może być różnie. Być może po raz kolejny mu coś wytknęli i nie wytrzymał. Nie popieram, nie podoba mi się, powinien trzymać klasę ( o ile ją ma). Życie „pisarza’ jest bardzo trudne. Nawet, jak wytykają mu bzdury, powinien podnieść rękawicę i wyjaśniać, wyjaśniać, wyjaśniać.
Miłego dnia:)
PolubieniePolubienie
Jaskółko,
tak, jak piszesz, skupiłam się na książce, ponieważ autora wyobraźnia poniosła i własne hipotezy przedstawia jako jedynie nieomylne i prawdziwe fakty, czasem wbrew logice i rozsądkowi. Groźne jest to, że wielu młodych ludzi bezkrytycznie wierzy w tę potęgę, misję narodową, czy dziejową Polaków. I tworzy się nowy mit Wielkiej Lechii.
A życie, jak to życie, łatwe nie jest, przekłamań mnóstwo, bzdur jeszcze więcej i każdy ciągnie w swoją stronę. Też coś o tym wiem.
Zasyłam serdeczności
PolubieniePolubienie
Dobrze, że na tę niezjadliwą strawę się z łyżką nie rzuciłam. Przynajmniej w tym przypadku uniknęłam piekącej zgagi. Dość mam tej, co mnie męczy, gdy czytam i słyszę jaśnie panujących obecnie.
PolubieniePolubienie
Iwonko,
ten dwór, który Cię męczy, sama również utrzymujesz ze swoich podatków, zapewniasz lecznice, szoferów, limuzyny, sauny, masowania, biura itd.
Zasyłam serdeczości
PolubieniePolubienie
Bardzo dobry post. Taka „konstruktywnie” negatywna recenzja, która podjudza (przynajmniej mnie), by przejrzeć tę książkę – z ciekawości ;-)… i skonfrontować. Z wiedzą jaką posiadamy. Pytanie zachodzi, która wiedza jest „jedynie słuszna”…;-)
PolubieniePolubienie
„jedynie słuszna” może być tylko wiara. Wiedza zawsze jest weryfikowalna…
PolubieniePolubienie
OK,…….
PolubieniePolubienie
Maradag,
dobrze jest mieć własne zdanie,
Zasyłam serdeczności
PolubieniePolubienie
Tetryku,
wiedza powinna być weryfikowana, a nie naginana do ideologii, przekonań, czy osobistych ambicji uczonego.
Zasyłam serdeczności
PolubieniePolubienie
Maradag,
redakcja „Sigillum Autenticum” odpisała autorowi książki: „J. Bieszk nie chce zrozumieć, bądź tego nie potrafi, że teksty, które przywołuje, nie są wiarygodne pod żadnym względem, a doszukiwanie się wzmianek o Lechitach w XIX wiecznych pruskich atlasach czy tablicach genealogicznych powstałych jako odbicie ówczesnego stanu wiedzy, a obecnie będącego nieaktualnym, obalonym i zarzuconym, jest kardynalnym błędem, nie tylko historyka, ale każdego człowieka, który bezkrytycznie podchodzi do takich rewelacji”. Każdy powinien mieć swoje zdanie, ale teorie spiskowe naukowców należy odrzucić, bo nie mają racji bytu.
Serdecznie pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Wydaje mi się, że już nie dane mi będzie trafić do domu Jerzego Owsiaka w czasie snu. 🙂 Poza tym nie spodziewałem się czegoś takiego i byłem nieprzygotowany.
Ano dwa koty, a bywały takie lata, gdy do tego były jeszcze nawet dwa psy. Taka sytuacja, jak ja to mówię. 🙂
Pozdrawiam!
PolubieniePolubienie
Mozaiko Rzeczywistości,
sny rzeczywiście masz niezwykłe, co świadczy o bogatej wyobraźni. U mnie w domu był kot, pies, patyczaki, świnka morska, kanarek. Został tylko pies.
Zasyłam serdeczności
PolubieniePolubienie
Hmmmm… czyli przepis na to jak zarobić pierwszy milion już mamy!;)
w dzisiejszych szalonych czasach sprzeda się z pewnością;)
pozdrawiam serdecznie!
PolubieniePolubienie
Agnieszko,
Twoje ispresso doskonałe, chętnie bym spróbowała, ale na ziemi, a nie w przestworzach. Drugi milion zarobisz na kawie…
Zasyłam serdeczności
PolubieniePolubienie
Może i męką jest to pisanie (jak wspomniał Tatul), ale jeśli dobrze się nagłośni, to i na wakacje przyzwoite można polecieć 😉
W żadnej dziedzinie życie nie poddaję się modzie, więc i w tej pozostanę sceptyczna 😉
PolubieniePolubienie
Ariadno,
moda na mity, spiski, na manię wielkości nie przeminie, ponieważ człowiek nie jest doskonały i ulega podszeptom wyobraźni.
Zasyłam serdeczności
PolubieniePolubienie
Bogowie! Pisać każdy może, trochę lepiej, lub trochę gorzej…
Początków naszych i tak nie poznamy, większość jest teoriami, domysłami i spekulacjami. Pewne jest jedynie to, co z ziemi wydłubano, choć też nie do końca. I tyle.
PolubieniePolubienie
Grażynko,
pewnie prawdy nigdy nie poznamy, bo niby skąd, więc tworzenie mitów dotyczących starożytnych czasów przypomina raczej gdybanie, co by było, gdyby…
Zasyłam serdeczności
PolubieniePolubienie
Pewnie coś w tym jest. Choć według mnie takie sny u mnie biorą się też z obejrzanych filmów, wiadomości, przeczytanych książek itp. Po prostu to co widzę za dnia co jakiś czas daje o sobie znać w formie takich snów.
U mnie był dawno temu jamnik, potem rybki, a ostatnio koszatniczki. Jednak po ich odejściu przez jakiś czas było mi tak źle, że na razie nie myślę o zwierzaku. Może kiedyś, kto wie.
Pozdrawiam!
PolubieniePolubienie
Mozaiko Rzeczywistości,
zachodzę w głowę, czym karmiłeś te koszatniczki, kiedy u nas nie ma ziaren palmowych, pewnie dostępnymi w Polsce ziarnami zbóż, czy słonecznika i jak zapewniłeś ciemność w norce.
Zasyłam serdeczności
PolubieniePolubienie
Każdy leczy swoje kompleksy, jak umie 🙂 Chyba już najwyższy czas pogrzebać w archiwach i mieć nadzieję na znalezienie dokumentów, z których będzie wynikało, że jestem np. Litwinem.
PolubieniePolubienie
Wojtku,
a jak się postarasz, to rodzinę i w starożytności znajdziesz…
Zasyłam serdeczności
PolubieniePolubienie
Lechia nośny temat.Tak jak Wikingowie.Książki słabo sie przebijają teraz to bardziej serial Lechia nakręcić. A może już ktoś się za to zabrał:)
PolubieniePolubienie
Uglywriterze,
kto wie? Dla money, money wszystko ludzie zrobią.
Serdeczności
PolubieniePolubienie