Na transparencie niesionym w dniu 11 listopada przeczytałam hasło: „Polska biała tylko zimą” , a 16 grudnia w rocznicę śmierci G. Narutowicza w marszu antyfaszystowskim krakowskiego KODu: „Kraków biały tylko zimą”, hasło doskonale pasujące do sytuacji i trafiające do wyobraźni, bo przecież to królewskie miasto powinno być wolne od nienawiści i uprzedzeń.
Przejdźmy się tą „zieloną kolią starego Krakowa”, o której złośliwcy mawiają, że najlepiej Planty znają pijaczkowie tu rezydujący. Biel nie jest z tych najbielszych, bo choć śnieg pada, od razu topnieje, ponieważ nie ma mrozu.
Na Plantach przysiedli na ławeczkach znani i sławni:
Kraków bez Uniwersytetu Jagiellońskiego? Bez pawich piór? Bez sukmany? Nigdy, krakauerolodzy byliby oburzeni, mościa pani, atrybuty muszą być zaznaczone nawet na zdjęciach:
- Nie dość, że mieszkańcy grodu Kraka mówią innym językiem, to jeszcze z tego powodu są dumni, a nawet zachęcają tych ze stolicy do wychodzenia na pole. Uważają, że pól mają pod dostatkiem, a dworów i pomniejszych dworków zatrzęsienie. Nie to, co w „stolycy” – ani dworów, ani pól, wszystko zabetonowane.
- Krakusy chodzą na nogach zamiast pieszo. A niechże się ta reszta dziwuje, na czym tu jeszcze można chodzić. Tak wykombinowali.
- Krakowskie damy chadzają ubrane w rajtki, przecież rajtuzy są zarezerwowane dla facetów i to tych, którzy grają w teatrze. Lubią jeść wekę i to ze serem oraz sznycle, a nie kotlety, bo te są, paniusiu kochaneńka ze schabu, schaboszczaki. A liczą tak: dziesięć, jedna, dwana, trzyna i wszyscy wiedzą, co to za liczba.
- Skąd zatem przylgnęła do nich ta nazwa c e n t u s i e ? Prawda jest taka, że z niedostatku, biedy i liczenia się z każdym groszem, czyli centem. Austriacy wprowadzili złotego, który dzielił się na sto centów, a że w Krakowie mieszkało dużo zubożałego mieszczaństwa, więc ci liczygrosze liczyli każdy cent. A niechże sobie mówią złośliwcy, że każdy centuś goły jak święty turecki. Odpowiedź prosta: I cóż, że goły, jeśli jest inteligentny…
- W 1880 roku W. Nałkowski pisał z przekąsem o mieszkańcach Krakowa:
- „Wszyscy narzekają tu na biedę, ale jakże starają się zapobiec tej biedzie: oto zbierają składki na pomnik papieża umarłego, na kosztowny krzyż dla papieża żyjącego, odbywają religijne pielgrzymki do stóp papieża (…) Budują kościoły, klasztory (…) Tego wszystkiego wymagają nasze głębokie uczucia religijne, nasz patriotyzm, nasze wierne trzymanie się tradycji, które czyni z nas naród „wybrany”, prawdziwą relikwię z czasów średniowiecznych”.
- Co od tego czasu się zmieniło?
- Od lat M. Czuma i L. Mazan przybliżają całej Polsce odmienność Krakowa jako stolicy świata i ukazują nie tak bardzo dawny czas:
- Podczas premiery kabaretu „Zielony Balonik” w 1905 r., w Cukierni Lwowskiej J. Michalika przy ulicy Floriańskiej małżonka dyrektora Teatru Miejskiego, aktorka I. Solska, jako pierwsza galicyjska niewiasta publicznie zapaliła papierosa. Na wieść o tym bezprzykładnym bezeceństwie hrabina Potocka spod Baranów pobiegła na Rynek do kancelarii parafii Najświętszej Marii Panny, by osobiście dać na mszę św. za nawrócenie jawnogrzesznicy.
- W następnych latach Kraków był coraz częściej miejscem publicznego zgorszenia różnego stopnia. W 1911 r. doniesiono „Pod Barany” o pojawieniu się na linii A – B niewiasty w… spodniach, a potem przyszły rozwiązłe kabarety, dandysi, cyganeria, a przede wszystkim bezecne kawiarnie. Pobożni zatem krakowianie zasilali parafie pieniędzmi z zamawianych mszy, bo rozpustnych przybywało. I coś mi się wydaje, że dalej przybywa.
Warto również posłuchać krakowskich gołębi, bo chociaż miasto ma z nich jedynie guano, to przecież są to żywe stworzenia, od których uczony człowiek powinien uczyć się mądrości życiowej.
Jeden gołąb mówi do drugiego:
– Idzie zmiana pogody, najpewniej będzie lało.
– Skąd wiesz, że idzie zmiana, kiedy prezentera w telewizji nie oglądasz.
– Jak to skąd, podpatrzyłem, kiedy ludzie nas oglądali i mówili: – O, gołębie przytulają się, gromadzą, znaczy z tego będzie deszcz.
Zdjęcia w większości Pawełka i Adasia
Kraków zimą – ostatni raz widziałam chyba jeszcze w poprzednim wieku 🤨, ale pamiętam, ogromną ruchomą szopkę, całe miasteczko z opowiadaną do tego historią bożonarodzeniową… Chyba to była szopka prowansalska, ele pewności nie mam. Było to pod namiotem, podczas jarmarku świątecznego… Pamiętam ten niezwykły klimat.
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Kurodomowa,
byłam pod tym namiotem na Małym Rynku z Pawełkiem. Niesamowite wrażenie sprawiała ta ruchoma słowno – muzyczna szopka, do tej pory przypomina mi się, gdy tamtędy przechodzę.
Poświąteczne pozdrowienia
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Byłam wtedy w liceum – pamiętam, że wyszłam stamtąd pod ogromnym wrażeniem :). Pozdrawiam
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Kurodomowa,
lata świetlne, a jak się pamięta!
Poświąteczne pozdrowienia
PolubieniePolubienie
I neither read nor understand Polish (Polska), but your photography is excellent. Thank you for posting.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Barbaro,
You do not need to know the Polish language, there is the Translate – Tłumacz option on the side, so choose your language and click on the translator – Tłumacz and read in your own language. I do not know what the translation – tłumacz quality is, but you can guess the content.
greetings
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Thank you. Now I can follow your posts. Both text and photographs, which are excellent. Thank you again.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Barbaro,
Your „Poetry and crimes” amused me, because it would not have occurred to me to combine poetry with crime.
Best wishes
PolubieniePolubione przez 1 osoba
I live with one of my sons, who does NOT appreciate poetry. Thus the title „Poetry and Other Crimes”
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Barbaro,
Men usually do not appreciate poetry. Not everyone is humanists. Some people prefer technology rather than poetry and they have the right to do it. Not everyone can feel poetry.
greetings
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Aż wstydzę się przyznać, lecz nie znam dobrze Krakowa, bywałam u Was krótko, częściej przejazdem. dzięki Ultro za ten wpis – nabrałam wielkiej chęci, by się zmobilizować i np. wiosną wyskoczyć do Was. Bo biel w Krakowie chyba jednak nie sprzyja zwiedzaniu. Dobrego roku 🙂
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Iwonko,
latem, a właściwie wiosną i wczesną jesienią najlepiej zwiedzać, ponieważ wąskie uliczki, nagrzane mury i smog sprawia, że latem trudniej się oddycha. Ale zwiedzania sporo, zapewniam.
Poświąteczne pozdrowienia
PolubieniePolubienie
Mam uraz psychiczny jakiś, bo przecież spędziłem tam tyle lat. Teraz siedzę tu, w stolnicy. Nie, żeby była lepsza jakoś. Jest tylko większa. Ale ilość buractwa przypadająca na 1000 mieszkańców jest identyczna. Więc nie faworyzuję. Możliwości są i tam, i tam. Ceny, jak ceny. Jeden pies w zasadzie. Nie zgodzę się z betonem, bo parków nasrane, że o Polu Mokotowskim nie wspomnę. Sam mam na osiedlu, z którego się wyprowadzam na dniach, park 40 arów i drugi ze stawem, będzie ze 2, może 3 ha. Teraz będę miał Las Bielański za oknem. Jednak ani Warszawa, ani Kraków nie mają szans z ilością zieleni w porównaniu z Katowicami. Nie ma tragedii z tym.
Ale jednak Krakowa nie zniese.
Pozdroski 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Racjonajmojsza,
wprawdzie nie rozumiem niechęci do miejsca pobytu, bo gdzie jestem, mam przyjaciół, więc jest mi dobrze, ale być może lubisz pielęgnować w sobie urazy i zadry. Ciesz się, że pod nosem masz zieleń, bo bez niej nie ma życia. A zapewniam, że Kraków da się lubić, tylko trzeba trafić na odpowiednich ludzi.
Poświąteczne pozdrowienia
PolubieniePolubienie
Pewnie masz rację 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Racjonajmojsza,
to ludzie tworzą klimat, nie mury.
Poświąteczne pozdrowienia
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Nie mam ludzi w Krakowie już. W Warszawie też niewielu. Ale też nie będę specjalnie się rozglądać. Zresztą ani Warszawka, ani Krakówek, nie są dla mnie jakoś szczególne. I pewnie nigdy nie będą. Kocham Podlasie i wioski nad Bugiem. I może kiedyś…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Racjonajmojsza,
Podlasie to najbardziej urzekający teren, ale do wypoczynku. Młodzi zmuszeni byli do wyjazdu – brak pracy, niskie zarobki. Czytałam, że to będzie w przyszłości dziewiczy teren, czyli trudniejszy dla cywilizacji, bo mniej ludzi, przystanków, brak dostatecznej komunikacji, by dojechać do większych aglomeracji, choćby do teatru.
Poświąteczne pozdrowienia
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Myślę, że z czasem rośnie potrzeba ucieczki od zgiełku, pędu, mas. Na popołudnie życia będzie idealnie.
I dla Cię przednoworocznie.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Racjo,
racja, po jakimś czasie trzeba zwolnić, aby cieszyć się życiem. Czy słyszałeś o takiej koncepcji, że młody ciężko pracuje, oszczędza po to, by mieć wcześniejszą emeryturę i cieszyć się życiem? „FIRE = living frugally in pursuit of retiring early, a concept that is gaining international momentum.”
Pozdrawiam
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Nie, ale może to jest myśl…
I ja.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Racjo,
przestudiuj i pomyśl.
Pozdrawiam
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Widzę, że polski parki mają wszędzie ten sam problem. Ichnie ławki zawłaszczyli sobie drobni pijaczkowie. Mam sporą rodzinę w Krakowie, być może stąd i ja wychodzę na pole. Nie wiem nawet jak można to wychodzenie określić inaczej. 🙂
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Widzianezekwadoru,
każde miasto ma swoją porcję lumpów, niestety. Nie wszystkim można pomóc, bo zawsze wybiorą ulice, pustostany, kanały, a ten styl życia dyktuje wódka. Na pole także wychodzę, ale w przekazie ustnym, nigdy pisanym.
Poświąteczne pozdrowienia
PolubieniePolubienie
Najbardziej zaciekawił mnie, ten podział złotówki na centy o którym nie widziałem. 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Thaftaniuku,
oczywiście nie chodzi o złotówkę, a o austriackiego złotego, który nazywany był złotym reńskim. Poradnik Genealogiczny podaje: „Od 1858 do 1892 r. walutą był złoty reński („reński”) równy 100 grajcarów – centów”.
PWN z kolei podaje nazwę złoty ryński: „złoty ryński, gulden, srebrna moneta austriacka w latach 1559–1857, od 1753 jednostka monetarna Austrii w systemie konwencyjnym, równa 1/2 talara lub 60 krajcarów. W Galicji odpowiadał 4 złotym polskim. Nazwę „ryński” przeniesiono na utworzony w 1857 r. złoty austriacki (floren = 100 centów).”Mam nadzieję, że teraz będzie jasność w temacie najważniejszym, bo dotyczącym zasobów kieszeni.
Poświąteczne pozdrowienia
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ciekawie prawisz, Ultro o swoim mieście. Poznałam dwie mieszkanki Krakowa w czasie praktyk studenckich w stolicy, jedna z nich została później misjonarką.
W czasie kolejnego urlopu mamy zamiar pobyć dłużej w Krakowie, bratanica zgłosiła się na przewodnika, więc uzupełnię edukację 🙂
Historia podobna do tej o gołębiach funkcjonuje także o jaskółkach:-)
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Jotko,
nie mieszkam w samym Krakowie, ale często tam bywam, bo tam są dzieci i wnuki.Jeśli znasz stary Kraków, to proponuję wycieczkę tym nowym. Świetny temat na post.
Poświąteczne pozdrowienia
PolubieniePolubienie
Z przyjemnością przeczytałam, bo bardzo lubię Kraków.
Na studiach miałam dwie koleżanki z Krakowa, z którymi ciągle „toczyłyśmy boje” o to wychodzenie na dwór / na pole. Nie dały się przekonać do dworu 😉
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Mokuren,
przyzwyczajenie jest drugą naturą, jak się od dziecka słyszy, że wychodzi się na pole, to śmieszy wychodzenie na ten dwór i odwrotnie. A z drugiej strony ludzie o coś zawsze muszą się spierać, więc lepiej o to wychodzenie niż o coś innego. A TY dopiero zaczniesz obchodzić święta…myślę, że napiszesz, jak świętują Japończycy.
Poświąteczne pozdrowienia
PolubieniePolubienie
Ech, idzdze, idzdze bajoku! Krakowianie nagminnie mylą fasolę z grochem! Zupa grochowa często okazuje się być fasolową.
Cóż taki mamy klimat, że na polu nam lepiej:-) Stanowczo dementuję powszechność występowania „centusiostwa” czyli skąpstwa. Owszem, pojedyncze przypadki się zdarzają, ale rzadko! Zapewniam:-)
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Bet,
to bajanie mnie urzekło. Zanim ulokowałam się w Nawojce, mieszkałam u pani doktorowej, która zachwyciła mnie opowiadanymi historiami (dziś odpowiednik Plotka). Oczywiście, była żoną lekarza, nigdy nie pracowała, ale tylko ten tytuł dopuszczała w rozmowie o sobie: doktorowa.
Poświąteczne pozdrowienia
PolubieniePolubienie
Oj nigdy mnie los nie posłał do Krakowa. Trudno, ale można wędrować z blogiem. Szczęsliwego Nowego Roku Ultro.
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Sagulo,
trudno mi uierzyć, że nawet nie przejeżdżałaś przez Kraków. Myślę, że kiedyś okazja się nadarzy i zobaczysz nie tylko na pocztówkach.
Poświąteczne pozdrowienia
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Na pole? Nigdy! 😉
Bez Krakowa Warszawa nie zostałaby stolicą Polski, wszak stamtąd przeprowadził swój majestat wraz z dworem król Zygmunt III Waza. 😀
Krakowowi kłania się warszawska Mieszczka śląc noworoczny uśmiech mieszkańcom. 😀
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Mieszczko,
gdybyś wiedziała, jak śmieszy krakusów wychodzenie na dwór, to pewnie byś tak nie pisała. Po czym Ty wychodzisz na ten dwór? Po drabinie? Na pole to ja rozumiem. Otwierasz drzwi i trawa, pokrzywy i mlecz pospolity, i chwast wszelaki; nawet chodnik ułożono na polnym podłożu. Chleba też pewnie ze serem nie jadasz, więc o czym my rozmawiamy.
Krakowianie kłaniają się nisko tym ze stolicy, topór zakopany z okazji szczęśliwego Nowego Roku.
Poświąteczne pozdrowienia
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Po drabinie? Ha ha ha…
Regionalizmy, które mnie śmieszą bardziej niż wyjście „na pole”, to: „czeba” zamiast trzeba, „czy” zamiast 3, „spaźniać się”, „ubrać buty”… Przeszkadza mi, że w warszawskich sklepach zamiast kartofli muszę kupować „ziemniaki „, i że przejęłam od byłego narzeczonego rodem z Krakowa – „klamoty”, „flaszkę” „pościelić”, „ancymon”, „chrust” w miejsce faworków. Od niego też usłyszałam, że jak mieszka się w chałupie, to idzie się na dwór, a jeśli we dworze, to wychodzi się
na pole. Dawniej, dzisiejsze „na dwór” oznaczało po prostu „na podwórze”.
Moja koleżanka z firmy jest dzieckiem Krakowianina i Warszawianki, i kiedy wychodzi z domu mówi, że idzie na dwór na
pole.
Cóż, jeśli topór zakopany, to podaję dłoń z życzeniami – Wszystkiego Najlepszego w Nowym Roku.
Pozdrawiam sylwestrowo. 😀
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Mieszczko,
Ta wymowa „czy” w znaczeniu trzy zawsze była denerwująca, szczególnie u dzieci, które tak wymawiały „trz”, bo tak słyszały od starszych.
Wszystkiego najlepszego w tym nowym, niech będzie lepszy i pomyślniejszy!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Fajne te językowe machinacje. Łodzianie wychodzą na dwór pieszo. 😛 Miałam teraz przyjechać do Krakowa, ale niestety „tradycyjnie” rozchorowałam się, więc najazd odwołany.
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Aniu,
w Łodzi poprosiłam o wekę i dwie kajzerki, a pani bezradnie rozłożyła ręce. Takiego pieczywa nie znała, więc ręcznie pokazałam na wekę, a ona: – To pieczywo nazywa się bułka paryska. Kajzerek nie było, widocznie dołodzian nie dotarło, że sam cysorz na śniadanie jadał taką naciętą pięcioramienną małą bułeczkę.
Poświąteczne pozdrowienia
PolubieniePolubienie
Kajzerki mamy, spokojnie. 😉 😀
PolubieniePolubienie
Aniu,
proszę, a mnie kazano kupić angielkę, a bułkę zapakowano w tytkę.
Szczęśliwego i dobrego roku.
PolubieniePolubienie
W Lublinie też nie ma weki, jest za to parówka, ale jak poprosisz o kajzerkę, to i kajzerkę dostaniesz. 🙂
A zamiast precli są cebularze (prawdziwe!). 😀 😀 😀
PolubieniePolubienie
Kneziu,
cebularza Waszego muszę spróbować. Wprawdzie sama te placki kiedyś piekłam, ale oryginał to oryginał.
Noworocznie pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Kraków stał się tak kosmopolityczny, że nawet zimą niechętnie już biały bywa.
Co do języka, dodajmy zimioki jako nazwę kartofli/pyrów, oraz zaskakujące niekiedy użycie strony biernej, np: ale mnie dzisiaj kicha!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Tetryku,
w okresie świąt słychać było wielojęzyczność, szczególnie w centrum, a rodzimych baciarów, huncwotów, pacanów i andrusów jakby mniej było widać (Wyjechali?). Mnie najbardziej bawił ten groch, który dzielił się na fasolę i groch. Trzeba było na Kleparzu wskazać palcem, czego potrzebuję, bo panie nie rozróżniały, więc fasola to też był groch.
Poświąteczne pozdrowienia
PolubieniePolubienie
Przesympatyczny post!
Dorzucę od siebie, że ze „znanych i sławnych” (w naszej rodzinie) to na plantach namiętnie siadywała ciocia Marysia. Pewnego dnia przechodził tamtędy wujcio, ciocia łypnęła na niego czarnym okiem, potrząsnęła czarnym warkoczem i przepadł biedaczek 🙂
Przytoczone przez Ciebie przykłady gwary krakowskiej u nas też pokutują i nic dziwnego – wszak to po sąsiedzku i w jednym zaborze. Tylko jednego znieść nie mogę w krakowskiej mowie – tego dziwacznego akcentu, którego tutaj nie sposób oddać, ale który drażni mnie u moich kuzynów.
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Frau Be,
a mnie podoba się to, że tu nikt nie podnosi, bo wszyscy dźwigają. Krakowianie na głowach noszą beretki, a na choince wieszają bańki. Pucują wszystko na glanc, smażą chrust, czyli faworki, na ścianach mają flizy, cedzą druszlakiem, jedzą kiszkę zamiast kaszankę, a na dżdżownicę mówią glizda. Cóż, regionalizmy służą rozróżnianiu, skąd pochodzimy.
Poświąteczne pozdrowienia
PolubieniePolubienie
Przed pierwszą wycieczką szkolną do Krakowa / oj, jak to było dawno , dawno temu, nawet najstarsi górale nie pamiętają / właśnie pląsu LAJKONIK nauczyła nas nasza Pani. Nie wyobrażam sobie , by chociaż raz w roku nie pokłonić się osobiście temu miastu.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Watro,
tylko jeden raz przeszłam z Pawełkiem i jego kolegą Michałem od Błoń po Rynek z Lajkonikiem. Kilka godzin to trwało, ponieważ Lajkonik wchodził do każdego sklepu i prosił o datki, ponadto zaczepiał przechodniów, przy czym upodobał sobie szczególnie młode dziewczyny, zatem buława szła w ruch i pląsanie na nowo. Nie muszę dodawać, że chłopcy byli zmęczeni, ale zadowoleni.
Życzę Ci, abyś miała trochę czasu w przyszłym roku, by miasto odwiedzić.
Poświąteczne pozdrowienia
PolubieniePolubienie
Dobrze sie to przeczytało i naszła człowieka tesknota za Krakowem. Takim śniegiem przysypanym.
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Ewo,
śnieg wkrótce zapowiadany, a nawet może go być za dużo. Tylko patrzeć, jak również sypnie na Wielkanoc.
Pozdrawiam poświątecznie
PolubieniePolubienie
Daaaawno nie bylam w Krakowie, ale gdy tam mieszkalam, chodzilam na Planty na spacerki z dziecina. Mieszkalam na Basztowej, Planty mialam po drugiej stronie toeow tramwajowych 🙂
A Krakow lubie, regionalizmow jakos nie slyszalam? Albo mnie nie razily?
Dobrego 2019 zycze!
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Kolorowy Blogu,
nie zwracałaś uwagi na regionalizmy, które wynosi się z domu, wraz z mlekiem matki. Moja znajoma była zdziwiona, kiedy mówiono jej, że wychodzi na pole. Ona? Niemożliwe!
Szczęśliwego Nowego Roku!
PolubieniePolubienie
Witaj, Ultro.
Biel jest piękną szatą, miasta wyglądają dostojniej i bardziej uroczyście:)
My wychodzimy na podwórek/poddworek:)
A do sklepu dyrdamy piechty po bułkę chleba:) I idziemy undzi uj, a wracamy w przec:)
Co kraj to obyczaj. Językowy. Różnice są zabawne i milutkie.
Wszystkiego najlepszego, Tobie, Ultro, Twoim Bilskim, i Gościom Twojego bloga.
W tym n e j c h s t e m roku:)
Pozdrawiam:)
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Leno,
po regionalizmach zwykle poznaje się pochodzenie człowieka. Najbardziej wymagająca jest gwara kaszubska, trzeba sporych umiejętności, by przetłumaczyć.
Podumałam i jo i rzekem se: czas zaczońć pisać w mowie skąt jestem, łod małopolski.
Dobrego i radosnego Nowego Roku
PolubieniePolubienie
Wszystkiego co dobre w Nowym Roku 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Daro,
dziękuję za życzenia. Oby i dla Was Nowy Rok był obfitszy w dobra, szczęście i miłość wzajemną.
Niech się spełni!
PolubieniePolubienie
Dawno, dawno temu piłem na Plantach jabola prosto z gwinta… Ależ on wtedy smakował!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Bojo,
Po to są Planty, zielone płuca Krakowa, by je zapamiętać. Niecodzienność sytuacji wszystko zmienia, oczaruje przyziemność, więc to nie było zwykłe picie, skoro zapamiętałeś.
Szczęścia i weny oraz dobrobytu i radości w Nowym Roku
PolubieniePolubienie
Witaj po raz pierwszy w Nowym Roku.
Krakowa nie znam zbyt dobrze. Tak naprawdę byłam tam tylko raz w końcu listopada.
Może więc warto zrobić takie postanowienie noworoczne, aby tam znowu pojechać?
Mam nadzieję, że Tobie ten rok przyniesie wiele radości.
Życzę więc nam, abyśmy mogły doświadczyć spełnienia składanych życzeń.
Niech Nowy Rok wyczaruje Ci same kolorowe dni
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ismeno,
wszystkiego, co najlepsze, piękne i radosne!
PolubieniePolubienie
przejść się po Plantach i mi udało. bez względu na słowa i ich znaczenie. spacer był odpoczynkiem, czyli czymś pożytecznym. każde miasto powinno mieć miejsce, gdzie siedząc odpowiednio długo spotka się wszystkich.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Oko,
wyjątkowe to splantowane miejsce po murach obronnych. Dobrze, że Brama została, by wiatry nie zawiewały i nie podnosiły sukien szacownych mieszczek.
Noworocznie pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Piękny Kraków w zimowej odsłonie, mnie teraz czeka sporo wyjazdów do Krakowa, bo zaprosiło mnie kilka przedszkoli na spotkania 🙂 Będzie okazja odwiedzić to cudne miasto. Pozdrawiam
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Gabrysiu,
korzystaj z okazji i przyjeżdżaj do Krakowa. Warto zobaczyć również nowe miejsca, a tych powstało sporo.
Noworocznie pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Pewnie narażę się wielu, ale na mnie Kraków nie robi większego wrażenie. Kilka lat temu łaziłem po nim cały dzień i jedyne, co mnie zadziwiło, to to, że od rana knajpy pełne były ludzi, a nie był to weekend:)))
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Kraków jest pełen turystów, których godziny pracy nie interesują; ponadto mieszka tu wielu przedstawicieli wolnych zawodów, pracujących w róznych godzinach…
PolubieniePolubienie
Tetryku,
do tego dodaj jeszcze wycieczki, bo ludzie lubią sobie posiedzieć w dymku i przy lampce wina.
Noworocznie pozdrawiam
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Masz wiele racji, ale i tak bliżej mi do błota, niż do grodu Kraka, Gąbki i dr Koyot`a:)))
PolubieniePolubienie
Wojtku,
kto ukochał knieje i bezdroża, ten w ciasnocie krakowskich uliczek źle się czuje.
A może to o smoka chodzi, bo ten zieje ogniem.
Pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Wojtku,
a jakim językiem mówili? Tłumy turystów spotkasz w centrum, bo miasto przyciąga jak magnes. W święta nie słyszałam polskiego języka, bo Polacy w domach, a przyjezdni na ulicy.
Noworocznie pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Musimy kiedyś dzieci zawieźć do Krakowa.:)
Wszelkiego dobra w Nowym Roku.:)
Pozdrawiam serdecznie:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Grażynko,
trzeba tylko sensownie wybrać, by nie zamęczyć zwiedzaniem. Latem na plażę nad Wisłę też atrakcyjnie.
Noworocznie pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Sentymentalne powroty do Krakowa nie są tak całkiem pozbawione ryzyka…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Tetryku,
rozbawiłeś nas wszystkich. Doskonałe, mimo to ryzyko należy podjąć. Moje wnuki były zdziwione, że tyle osób w Krakowie kłania mi się, choć tu na co dzień nie mieszkam. Na szczęście jeszcze poznają znajomi sprzed lat.
Noworocznie pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Smutne te piękne samie bez śniegu i Kraków o tej porze w śniegu byłby ładniejszy, ale wieje więc pogoda się zmieni, idzie ochłodzenie tak czuję, chociaż prognozy nie widziałam.
Radosnych i słonecznych dni w tym Nowym Roczku:))
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Molekułko,
śnieg zawsze sypnie, ale człowiek chciałby, by padał na życzenie i na zawołanie. Tak dobrze jeszcze nie ma.
Noworocznie pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Dla mnie mniej ważne jest, czy wychodzę na dwór czy na pole. Najbardziej liczy się to, by zawsze w dobrym towarzystwie. Tego życzę sobie i wszystkim, pozdrawiając w nowym roku.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Iwonko,
to ludzie tworzą klimat i radość. Sama czasem uśmiecham się do siebie, gdy w mowie ustnej mówię, że wychodzę na pole.
Noworocznie pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Great shots but far too cold for me 🙂
PolubieniePolubienie
Kate,
Winter in Poland, so it is snow, cold, there is no sun and sometimes a cold wind is blowing. And the real warmth will only be in May.
I wanted to ask you if you’ve heard of Krakow’s cribs before.
Best wishes
PolubieniePolubione przez 1 osoba
yes I have but I visited Poland many years ago and did quite a bit of exploring … it was autumn though 🙂
PolubieniePolubienie
Kate,
Have you been with a guide or family? What did you visit? Or maybe someday you go to Poland?
PolubieniePolubione przez 1 osoba
no I was back packing and I keep claiming my travel days are over … mainly go to asia to teach meditation now 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Kate,
Do you teach meditation? You will visit the whole world. Poles go to India to meditate.
greetings
PolubieniePolubione przez 1 osoba
yes I teach in India and Nepal, many nationalities and all ages 80-160 at a time 🙂
PolubieniePolubienie
Kate,
Write about it. I think that not only will I be happy to read about it on your blog, and maybe I will also write about it,
greetings
PolubieniePolubione przez 1 osoba
backpacking was too long ago to remember much … meditation I have some posts already 🙂
PolubieniePolubienie
Kate,
I hope that one day I will understand the principles of meditation.
greetings
PolubieniePolubione przez 1 osoba
there is no real ‚principle’ just sit down and do it! Persistent effort, count your breath, let thoughts drift through like clouds … have a very good beginners post that I wrote up for a neighbour, follow that and find out for yourself … talking about it is useless 🙂
PolubieniePolubienie
Kate,
I’ve read your blog entries and I understand more and more.
greetings
PolubieniePolubione przez 1 osoba
good for you Ultra ! Now try it please?
PolubieniePolubienie
Kate,
Sure I’ll try. Thank you
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Bywałem w Krakowie sporadycznie i to już od czasów szkolnych. Trochę więcej mogłem się mu przyjrzeć studiując w Akademii Pedagogicznej (podyplomowe). To wszystko uzupełniały rozmowy z „Krakusami” jakie dokonywały się w pracy (Chicago – mój pracodawca pochodził z Grzegrzółek).
Lubię klimat tam panujący, nawet ten atmosferyczny. Podobno w Krakowie w czasie zimy temperatura jest średnio o 4 stopnie Celsjusza wyższa niż poza miastem. To jest jedna z tych przyczyn, dla których Kraków jest mniej biały niż inne miasta, czy okoliczne wsie.
Do centusiostwa mam raczej pozytywny stosunek od kiedy mój kuzyn zdradził mi zasadę kupowania . „Co tanie – to drogie – powiadał wybierając dobre gatunkowo, a więc trwałe rzeczy.
Pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Tatulu,
wiem, że bywasz w Krakowie dość często, więc znasz ludzi, atmosferę i cieplejsze klimaty.Gdy pod Krakowem jescze śnieg w marcu, trzeba zajrzeć na Planty, tam już coś zwykle kwitnie.
Serdecznie pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Mam takie zdjęcia z kwitnącymi krokusami. Byłem tym zaskoczony. W okolicach Barbakanu też widywałem kępy wiosennych kwiatuszków w czasie gdy u mnie w Świętokrzyskiem jeszcze było daleko. Dlatego ciepło myślę o Krakowie.
Gdy będąc w Szwajcarii (2003) zapożyczałem gospodarzy o to. co wiedzą o Polsce to usłyszałem: I no Krarau – i nic więcej
PolubieniePolubienie
Tatulu,
bo też to miasto królów, dawna stolica, zabytek wpisany na listę UNESCO.
Pozdrawiam serdecznie
PolubieniePolubienie
Thanks for following my blog, and for your likes of my posts; you are very kind.
PolubieniePolubienie