
(Zdjęcie z blogu Podróżowisko. pl)
W świecie kulinarnym również są mody, przyzwyczajenia, które dla jednych będą ohydztwami, a dla innych pysznymi smakołykami. Kto zbyt wrażliwy, niech dalej nie czyta. Nie każdy bowiem może spokojnie patrzeć na smażone czy grilowane owady. W Kambodży szarańcza, pająki, poczwarki, także tarantule i skorpiony chrzęszczą w ustach, lecz trzeba uważać na nicienie, a w RPA suszone gąsienice wrzuca się do zupy niczym grzanki u nas.
Kiszony śledź w puszce trzeba otwierać na zewnątrz, a puszki z nimi nie wolno przewozić samolotem ze względu na gazy, które mogą eksplodować oraz ze względu na ten smród zepsutego moczu po otwarciu. Osoby z upośledzonym powonieniem mogą jeść bez obaw. Fetor towarzyszy również sfermentowanemu rekinowi grenlandzkiemu o smaku amoniaku (w świeżej postaci mięso jest trujące, gdyż ten rekin nie posiada filtrujących nerek).
Napoje również moga swoiście pachnieć, Na Teneryfie można kupić likier dla smakoszy o zapachu kóz, gdyż wyraźnie jedzie kozłem. Napój kumys ze sfermentowanego kobylego mleka może i pyszny, ale zdrowo przeczyszcza. Butelki wina z wężami, nietoperzami, skorpionami, mysimi noworodkami raczej tylko dla koneserów.
Dla zombie dobre będą świńskie wędzone uszy, gotowane grzebienie kogucie, bycze jądra, pieczone świnki morskie, balut, czyli jajo z ukształtowanym embrionem, danie z ludzkiego łożyska, penisy, gałki oczne, czy ugotowany w całości nietoprz, którego skrzydła muszą wystawać z zupy,
Najbardziej zadziwiające danie to m.in.trująca ryba fugu, na jej toksynę nie ma antidotum, dlatego aby ją podawać, trzeba przejść trzyletnie szkolenie. Śmiałków spróbowania fugu nie brakuje, ale na wszelki wypadek warto spisać wcześniej testament. Casu marzu z Sardynii to ser z żywymi larwami, nie wolno się zbyt blisko nachylać, gdyż skaczą na wys. 15 cm, a nuż trafią w oko? Martwe larwy świadczą o tym, że ser jest niejadalny.
Pamiętajmy, że smak to kwestia gustu. Cudzoziemcy krzywią się na samą nazwę flaki, więc nie wezmą do ust polskich flaków, kaczej krwi (czerniny), kiszonych ogórków, czy kapusty, które mogą uznać za zepsute.
Ja na przykład nie mam problemu ze śmierdzącymi serami, ale krewetki odstręczają mnie zapachem…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
It’s much more than taste that affects my desire to eat or not something. Visual clues can impact just as strongly. If were starving of hunger, I suppose I’d force myself to eat anything I found. around.
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Klik dobry:)
Z dzieciństwa pamiętam, że obgryzało się kurze łapki ugotowane w rosole.
Pozdrawiam serdecznie.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Widziałam (jednym okiem, przechodząc przez pokoj) program o tym serze z larwami…
Flaków też nie jem, czerniny, kaszanki… szyjek, kuperków drobiowych… zarodek jaja odrzucam… nie jem serc i żołądków, ale wątróbki lubię.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Mmmmmm… 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
I kto by pomyślał, że jedzenie u „nagiej małpy” zrobi taką karierę. Przecież wieki temu chodziło o przetrwanie a zmysł smaku miał ostrzegać, że …coś się nie nadaje do jedzenia. A dziś jest źródłem życia towarzyskiego… I ciąży nad nami myśl Ludwika Feuerbacha – „Der Mensch ist, was er isst” (Człowiek jest tym, co je)… I jedz tu człowieku kiszoną kapustę… Nie wspominam o jakichś larwach;-)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Przeczytałam przed obiadem i apetyt diabli wzięli:)
Na szczęście mam bezpieczny ryż z jabłkiem bez robaków.
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Sam ryż też jest podejrzany
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Nie strasz mnie:)))
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Biorąc pod uwagę, jak znani mi Azjaci (Japończycy, Chińczycy) wysoko cenią polskie potrawy, skłaniam się raczej ku wnioskowi, że ludzie w dalekich krainach żeby nie głodować musieli jeść byle co. Stąd całe to robactwo na talerzach itp. Normalnie, gdy nie brakuje np. ryżu, mięsa, warzyw itp. nikt tego nie jada. Francuzom też jedzenie ślimaków pozostało z czasów wielkiego głodu podczas pomoru za dni czarnej śmierci. Pozdrawiam! 😁
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Prawda Włosi nie lubią kiszonej kapusty ani ogórków. Nie jedzą wędzonych ryb. Oczywiście nie wszyscy. I nasz barszcz czerwony omijają szerokim łukiem. Uściski ze świata kulinarnego.
PolubieniePolubienie
Same kulinarne spektakularne.. smaczki ;P
Ogórki kiszone, kapusta kiszona – jak dla mnie podstawowy dodatek do zimowych kotletów, pierogów. I do tego zdrowy. Ktoś mi mówił, kto się na tym zna lepiej ode mnie, że dobrze robi na florę bakteryjną jelit, więc ma moc przywracania zdrowia. A sokiem z ogórków kiszonych najlepiej ugasić pragnienie na kacu. Od razu żołądek zaczyna inaczej pracuje.
A ja dziś znoszę ze strychu hebel i ubijak zrobiony z wiśni. Beczka dębowa się już moczy od rana tzn. uszczelnia, bo przez lato wyschła i porobiły się szczeliny, aż pospadały obręcze. Kisimy kapustę, jak co roku. Jeszcze marchewkę tylko przygotuję i sól kamienną. A potem chłopaki się wyżyją;) hehe
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Woda z beczki mi uciekła i nie uszczelniła się, więc kiszenie dopiero jutro.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Zdrowe podejście do zdrowia
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
I tylko polska kuchnia!
PolubieniePolubienie
Byłem poddawany testom, jako Polak, niezwyczajny dziwnych potraw. Podobno najgorszym testem była biała, bawarska kiełbasa? Do tej pory nie wiem co tam takiego dziwnego było? A podobno Polacy mają z tym problem? Zdaje się, że najważniejsze jest eleganckie pokrojenie i obranie ze skórki? Pokroiłem wystarczająco elegancko, oraz obrałem z tej skórki jak należy,odkładając zręcznie na krawędź talerza. Aplauz!!! Niestety, chwilę później zjadłem tę skórkę, ze słodką musztardą! Tego nie przewidziano, bo oni skórki nie jedzą. Teraz latami będą opowiadać, że jeden Polak ją zeżarł. Ale dziwni ci Polacy – jedni nie potrafią kiełbasy bawarskiej zjeść, a ten dał radę – nawet skórki nie zostawił!!!!
Pozytywnie zaliczyłem krewetki, małże, wargi krowie w galarecie, jakieś sery… Jedynie nadmiar octów wszędzie mi przeszkadzał, ileż można?!
Zostałem też poproszony o zrobienie polskiego barszczu (polnischer Borschtsch) i był niezły problem, bo nie było buraków do kiszenia. Na początek poszedł więc biały barszcz i ukraiński. Buraki kupiłem po długich poszukiwaniach. Ale jakoś się wszystko udało. Najbardziej smakował jednak biały barszcz – ale fermentację obserwowano dość podejrzliwie. Na koniec doszła kaczka faszerowana i galantyna z kurczaka. Wypadły bardzo pozytywnie.
A poza tym zasłużyłem sobie na miano królika (Kaninchen), bo w odróżnieniu od miejscowych, zjadałem ogromne ilości zieleniny (kanninschen futter), co ich niezmiennie dziwowało. 😀
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Lubię poznawać nowe smaki i potrawy, ale bez przesady!
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Witaj, Ultro.
Pycha!
Tylko nie dla każdego;)
Pozdrawiam:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Żadna z tych potraw nie dorównuje obrzydliwością kożuchowi z mleka…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
.👌👌👌
PolubieniePolubione przez 1 osoba
W zeszłym roku wygrałem w jednym z konkursów zapas jadalnych owadów i trafiły do karmnika, a ptaszyny były zadowolone 😊 Nie wiem jak musiałbym być głodny żeby wziąć coś takiego do ust i naprawdę nie rozumiem tej mody.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Lubię eksperymenty, ale bez przesady. 🙂 Nawet prażonego świerszcza nie spróbowałam, kiedy miałam okazję… a teraz trochę żałuję. 😉 Jedzenie owadów akurat praktyczne i ekologiczne, łatwe do wyprodukowania i nieobciążające środowiska źródło białka – ale jednak mam blokadę. 😀 Spotkałam też mrówki z dużymi odwłokami, ale to jednak zbyt obrzydliwe.
Jedzenie podrobów ma taką zaletę, że wykorzystujemy całe zwierzę, ale hm, dla mnie tylko serca i wątróbki są akceptowalne.
Pewien Meksykanin podczas pobytu w Polsce opowiadał, jak jego syn wybrał sobie jakieś smakowe mleko, które wyglądało i smakowało jak zepsute… Ale nie umiał powtórzyć, co takiego było napisane na opakowaniu (poza nazwą producenta kojarzącą się z mlekiem…), więc nie wiem, co oni kupili, bo zsiadłe smakowe mi nie pasuje. 🙂 Kiszonki z kolei na pewno nie wszyscy tolerują, ale ostatnio też od Meksykanki słyszałam, że bardzo lubi. A flaki czy kaszankę to nie tylko w Polsce się znajdzie – choć ja flaki jadłam co najwyżej od własnej mamy i babci, a kaszankę najbardziej lubię… wegańską. 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Zapachowo dobrze komponuje się tu pobliski ser ołomuniecki, a Czesi lubią go dodatkowo w formie prażonej. To musi być wyzwanie.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ser ołomuniecki pyszna rzecz! Choć nigdy go nie prażyłem…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
On mają do tego specjalne naczynie które redukuje moc tego aromatu
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Czasem warto spróbować czegoś nowego z kulinarnej mapy świata. Jednak są takie rzeczy, których chyba bym nie spróbował, zwłaszcza casu marzu i chyba owadów. Chociaż przy odpowiednim podejściu może te drugie bym spróbował.
Dziękuję za uznanie. 🙂 Przedmioty do uratowania można i należy uratować moim zdaniem. A z książkami samo wyszło tak. 🙂
Pozdrawiam!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Twój wpis brzmi jak wymarzona uczta u Rodziny Addamsów 😀 O większości z wymienionych tu frykasów przyznam, wcześniej nie słyszałem… Może to i lepiej 😀 Ale w końcu: Co kraj to obyczaj (także kulinarny).
PolubieniePolubione przez 1 osoba
OJ TAK , SMAKI I GUSTA SĄ RÓŻNE , JA JESTEM OTWARTA NA WSZYSTKIE NOWOŚCI.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Jadam wszystko oprócz żywych robaków, i nieżywych też.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Pięknie dziękuję za wszystkie komentarze miłym Komentatorom.
Zasyłam moc serdeczności
PolubieniePolubienie