Układ odpornościowy chroni człowieka przed niebezpiecznymi wirusami i bakteriami. Obecnie obserwujemy mniejszą odporność, gdyż coraz więcej osób choruje na choroby zakaźne. Naukowcy spierają się, stawiają różne hipotezy, dlaczego nasz system immunologiczny nie jest sprawny, więc jesteśmy mniej odporni na atakujące zarazki, zatem do nas należy kierowanie się zdrowym rozsądkiem, zanim zobaczymy, która hipoteza była słuszna.
Koncepcja „długu immunologicznego” głosi, że za bardzo chroniliśmy siebie przed zarazkami, dlatego organizm przestał się bronić. W czasie pandemii nosiliśmy maseczki, unikaliśmy zbiorowisk, praca zdalna, zamknięte szkoły, więc mniej było chorych na grypę, przeziębienia, rotawirusy, pneumogoki, ospę… Teraz będziemy płacić „dług odpornościowy”, czyli dwukrotnie zwiększoną ilością chorych za izolację, gdyż organizm nie nabrał odporności. I to dług z odsetkami, czytaj: z powikłaniami.
Z kolei naukowcy francuscy uważają, że ta teoria nie ma uzasadnienia naukowego. W dodatku jest wykorzystywana w perfidny sposób przez antymaseczkowców i antyszczepionkowców. Wiadomo, że osoby unikające zakażeń nie wzmacniają odporności, ale to nie ma wiele wspólnego z osłabieniem systemu immunologicznego. Weźmy pod lupę Szwecję, która nie miala lock downu, nie zamykała szkół, a obecnie również mierzy się ze zwiększoną zachorowalnością. Trzeba wiedzieć, że przebieg infekcji staje się coraz cięższy, a to znaczyłoby, że albo patogeny stają się coraz bardziej zjadliwsze, albo chorzy coraz mniej odporni.
W końcu zrodziła się nowa koncepcja, że powodem jest „kradzież immunologiczna”, czyli to przebyte infekcje niszczą naszą odporność, dlatego jesteśmy podatni na choroby, stąd większa zachorowalność. U nas od połowy 2020 nie było izolacji, a przecież na początku tego roku szpitale pełne chorych. Na pytanie dlaczego jesteśmy mniej odporni, przyjdzie poczekać, czy to dług odpornościowy, kradzież immunologiczna, a może mniejsza odporność po covidzie, również po antybiotykach, gdyż część chorych brała antybiotyki, by przeżyć. Kiedyś słynna była była teoria, że częste mycie skraca życie, znaczy ludzie chorują, gdyż nie nabierają odporności, dlatego atakują alergie. Oczywiście tej hipotezy nikt nie udowodnił, ale fama poszła w świat, że to nadmierna czystość jest powodem kłopotów zdrowotnych na przykład alergików. Rozsądni nie będą łatwowiernie wierzyć w teorie spiskowe (internet pełen jest rewelacji: „tego ci lekarze nie powiedzą”, „firmy farmaceutyczne produkują szczepionki, bo mają zysk”), więc logiczne, że będą myli swoje dzieci zamiast brudem je infekować. Nie wiadomo, która koncepcja zwycięży, ale dbanie o odporność i tak do nas samych należy. I nie pytajmy komu wierzyć, gdyż odpowiedź może być jedna: nauce i własnemu rozsądkowi, a chwytliwe teorie spiskowe omijajmy z daleka. Niech każdy wybiera to, co dla niego dobre.
A – Jeśli wiadomo, że szczepionka przeciw grypie chroni przed groźnymi powikłaniami, to nie ulega wątpliwości, że osoby z grupy ryzyka powinny się zaszczepić. Ja tak robię od 10 lat, nie przeziębiam się i nie choruję na grypę.
B – Jeśli wiadomo, że zakażenia SARS i COVID osłabiają płuca i często prowadzą do zgonu, a jest na to szczepionka, to czemu wierzyć spiskowym teoriom nierozsądnych, którzy często pojęcia nie mają o medycynie, ale powielać głupstwa potrafią. Sama zaszczepiłam się IV dawkami, a gdy zajdzie taka potrzeba, to V i następną, ponieważ mnie szczepienia ochroniły, nie chorowałam na COVID – 19.
C – Jeśli wiadomo, że dobra maska chroni przed zarazkami, to czemu jej nie stosować w miejscach skupisk. Chronią nie tylko przed covidem. Pamiętajmy, że tak naprawdę profesjonalne maski wstrzymywały rozmaite infekcje, ale to przecież nie one osłabiały odporność immunologiczną. W autobusie i w sklepie nadal noszę maskę z atestem i nikt nie patrzy na mnie jak na dziwadło. Za to mam pewność, że nie przywlokę przynajmniej stamtąd groźnych bakterii i zarazków.
D – Jeśli wiadomo, że stres związany z pandemią, wojną, kłopotami może prowadzić do zwiększenia liczby chorujących (prof. F. M. Szymański), to należy wszystko zrobić, a przynajmniej starać się, aby tych frustracji było jak najmniej.
E – Jeśli wiadomo, że system odporności nie jest sprawny, to ‚wtedy komórki zaczynają się dzielić, a te zbuntowane komórki prowadzą do nowotworów, gdyż rak to nie tylko wina genów przodków, ale i spadku odporności immunologicznej, dlatego trzeba mieć świadomość corocznych badań piersi, prostaty, kolonoskopii… Od dziesięciu lat nie byłoby mnie na tym świecie, gdybym zaniedbała badania mammograficzne.
Post został zainspirowany przez Vademecum Pacjenta; uważam, że warto na tę stronę zaglądać, by poszerzyć sobie wiadomości:
A moja teoria jest taka: zrobiliśmy się lalusiami. Chowamy dzieci pod kloszem, kąpiemy się 150 razy dziennie itd. Tymczasem gdy byłam dzieckiem, od małego grzebałam w piachu i glebie, żarłam niemyte owoce, chodziłam w przemoczonych butach etc. etc. Jak się nabawiłam owsików, to dostałam Pyrantellum i po sprawie. Jak kataru, to i tak szłam na łyżwy albo sanki. Kąpiel była raz w tygodniu, przeważnie w sobotę. I przeżyłam!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Frau Be,
Też pamiętam te czasy, być może zbyt wydelikaciliśmy się, a może problem tkwi gdzie indziej. Mam nadzieję, że nauka w końcu wyjaśni.
Zasyłam serdeczności
PolubieniePolubienie
Podpisuję pod Frau Be, jestem tego samego zdania.
Ponadto żremy bez opamiętania i to najczęściej jakieś śmieci.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Jael,
na mniejszą odporność zapewne ma wiele czynników, mam nadzieję, że wkrótce się dowiemy, gdy będzie więcej danych.
Zasyłam serdeczności
PolubieniePolubienie
Podobne pytania, jakie stawiasz, zadają sobie naukowcy badający z kolei wysyp chorób autoimmunologicznych, czyli nadmiernej odporności. Faktem jest, że do niej trzeba mieć skłonność genetyczną, ale jakie czynniki zintensyfikowały jej ujawnianie się? Może te same, które czynią nas nieodpornymi? Ja, oczywiście, tego nie wiem. Nikt nie wie. A szkoda.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Szara Bajko,
wierzę, że po jakimś czasie będziemy coraz więcej wiedzieli, wymaga to czasu i cierpliwości.
Zasyłam serdeczności
PolubieniePolubienie
Nie jestem aż taką optymistką. Badania finansują firmy farmaceutyczne. Czy one są zainteresowane brakiem chorych ? 😉
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Szara Bajko,
mimo wszystko wierzę, że nie wszyscy naukowcy są przekupni. Kłamstwo wcześniej lub później i tak kiedyś wyjdzie na jaw.
Zasyłam serdeczności
PolubieniePolubienie
„mimo wszystko wierzę, że nie wszyscy naukowcy są przekupni”
Droga Ultro,
z całą pewnością nie wszyscy naukowcy są przekupni. Wszyscy jednak funkcjonują w obrębie wysoce korupcjogennego systemu promującego konformizm. To naprawdę jest poważny problem i warto sobiezdawać z jego istnienia sprawę.
PolubieniePolubione przez 4 ludzi
Telemachu,
o korupcjogennym systemie wiadomo od dawna. Chociażby taki roundup wprowadzony u nas tylnymi drzwiami, a w innych państwach zabroniony, niemniej jednak wierzę, że z czasem prawda jak ta oliwa wypływa na wierzch.
Zasyłam serdeczności
PolubieniePolubienie
O odporność trzeba od dziecka i każdego dnia. Za ciepło w mieszkaniach, przetworzone lub za ciężkie jedzenie, za mało ruchu, za wiele suplementów, stres … no i pewnie słabsze geny, kolejne pokolenia coraz słabsze mają zdrowie.
PolubieniePolubione przez 3 ludzi
Asiu,
póki naukowcy pięknie się różnią, musimy kierować się własnym rozsądkiem i stosować własne zasady postępowania.
Zasyłam serdeczności
PolubieniePolubienie
Zmniejszenie średniej odporności jest drugą stroną sukcesu medycyny. Wiele osób, łatwiej łapiących infekcje i w efekcie roznoszących je szerzej, bez tego postępu po prostu nie przeżyłoby dzieciństwa. Życie nie jest czarno-białe…
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Tetryku,
jeden ze znajomych lekarzy twierdził, że ratowanie na siłę chorych i słabych dzieci owocuje później zwiększoną liczbą nieodpornych. W tej chwili sporo młodych zapada na infekcje, ale przynajmniej nie słyszę karetek jeżdżących na okrągło, to dobry znak.
Zasyłam serdeczności
PolubieniePolubienie
Dokładnie tak. W międzywojniu śmiertelność niemowląt wynosiła kilkanaście procent. Ci, którzy się wtedy urodzili i dożyli dorosłości, to ta najzdrowsza i najodporniejsza część. Dziś szanse ma także większość słabszych, i to dobrze.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Vademecum,
nieodpornych śmierć zabierała również w młodym wieku na choroby zakaźne, dziś dzięki szczepieniom prawie zapomniane: błonica, polio, krztusiec, odra, różyczka. Nawet zwykła biegunka byla niebezpieczna.
Zasyłam serdeczności
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Na zdrowiu zna się każdy, bo zdrowie (jakieś tam) każdy ma.
Podajesz jako źródło wiedzy sprawdzonej ” Vademecum świadomego pacjenta”, ciekawe miejsce jednakże podobnie jak w przypadku innych krynic internetowej mądrości zażywałbym z dużą dozą ostrożności- Powód: nie wiemy kto, dlaczego i czym kierowany pisze. Ponadto nie wiemy kim jest, jaki ma dorobek i jakie doświadczenie. Fakt, że wkracza w kontrowersyjną debatę podpierając się „wybraną literaturą” powinien sprawić że krytycznemu czytelnikowi zapali się czerwone światełko.
Podpieranie się nauką (albo tym co się za naukę uważa) jest często nadużywane, szczególnie gdy nie tyle nauka ma z czymś problem co naukowcy znajdujący się w stanie permanentnego sporu.
Wracając do naszych baranów: z przykrością komunikuję, że autor (autorzy) uświadamiający pacjenta w swoim vademecum dopuścili się szeregu poważnych nadużyć. Głównym ich grzechem jest ewidentna nieznajomość faktu, że źródła dzielą się na wiarygodne i mniej wiarygodne.
Np. Texas Public Radio lub internetowy brukowiec pt. Global News nie są źródłami wiarygodnymi. W tym ostatnim np. pani Teresa Wright nie tylko prezentuje skromną wiedzę na poziomie maturalnym pomieszaną z popularnymi pomyłkami lecz również powołuje się na poglądy bliżej niesprecyzowanych „ekspertów” w celu podparcia swych wątpliwych racji.
Również blog uniwersytetu McGill nie jest wiarygodnym źródłem bo ukazujące się tam teksty nie podlegają procesowi peer-review i jeśli pan magister – dziennikarz Johnatan Jarry będzie miał widzimisie aby coś napisać, to napisze i nikt nie może nic na to poradzić.
Więc niestety nie, to nie są wiarygodne źródła. Podobnie jak profile zaprzyjaźnionych medyków na facebooku i Twitterze.
Wiarygodne są publikacje naukowe z górnej półki publikowane i recenzowane w najbardziej renomowanych czasopismach naukowych mających dużo do stracenia w przypadku głoszenia gołosłownych bzdur. Publikacje naukowe to takie w których stawiane tezy poprzedzone są badaniami, a sposób przeprowadzenia tych badań wyłożony jest „na ladę” i widoczny dla wszystkich.
I tutaj, proszę Pani, możemy przeżyć poważny szok. Bo przed tygodniem ukazała się w The Lancet publikacja z której jak najbardziej wynika, że immunological debt rzeczywiście istnieje, jak również daje się policzyć i udowodnić:
https://www.thelancet.com/journals/laninf/article/PIIS1473-3099(22)00544-8/fulltext
Zastanawiam się co może wynikać z faktu, że ktoś, kto nie powinien nikogo uświadamiać mimo to próbuje – i nie dochodzę do żadnych krzepiących odpowiedzi.
Nawiasem: użycie Szwecji jako referencji w wymienionym kontekście jest poważnym nadużyciem. Szwecja posiada coś czego nie mają inny kraje europejskie: dokładny monitoring przypadków RSV i badania screeningowe. W związku z tym ma więcej odkrytych i zdiagnozowanych przypadków niż sąsiedzi. Jak poważna jest sytuacja w Szwecji i czy również tam dług immunologiczny daje o sobie znać można by ocenić na podstawie innych parametrów, np. dynamiki nadśmiertelności (excess mortality) – ale najwidoczniej nie pasowało by to do tezy. A szkoda:
Tak, Szwecja to ten kraj na dole tabelki gdzie w 2022 roku się rzadko choruje i prawie nie umiera.
Eeech.
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Telemachu,
proszę nie polemizować na moim blogu z tekstem Vademecum, wyraźnie napisałam, że temat mnie zainspirował, więc poszukałam w prasie i w internecie wiadomości. Wyciągnęłam swoje wnioski, mam prawo do swego zdania i nigdzie nie napisałam, że Telemach ma w nie wierzyć. Pisałam: „I nie pytajmy komu wierzyć, gdyż odpowiedź może być jedna: nauce i własnemu rozsądkowi, a chwytliwe teorie spiskowe omijajmy z daleka. Niech każdy wybiera to, co dla niego dobre.” Nie rozumiem, Telemachu, dorabiania ideologii, jakobym Ciebie i innych uświadamiała, z kolei przemyślenia, chociaż nie należą do Twojej „górnej półki” są moje i mam prawo je mieć. Artykuł z „The Lancet” przeczytałam z uwagą, co wcale nie znaczy, że świat medyczny już oficjalnie ogłosił światu, że koncepcja immunological dept rzeczywiście zwyciężyła, więc szoku nie przeżyłam. Wiem, co napisałam, natomiast nie biorę odpowiedzialności za to, co Pan Telemach zrozumiał.
Zasyłam serdeczności
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Przepraszam Szanowną Panią – odniosłem (najwidoczniej mylne) wrażenie że SzanPani Vademecum jako źródło wiedzy poleca. Stąd błędnie skierowany wektor polemiczny. Serdeczności również.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Telemachu,
przeprosiny przyjęte 🙂
Pewnie wiesz, że takie napastliwe komentarze przynoszą zwiększoną oglądalność 🙂
Zasyłam serdeczności
PolubieniePolubienie
Pewnie wiesz, że takie napastliwe komentarze przynoszą zwiększoną oglądalność 🙂
Ach, czyżby?
😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Telemachu,
cóż, ułomność ludzi, by dokopać leżącemu musi być widoczna w zasięgach…
Dołączam serdeczności
PolubieniePolubienie
Telemachu, w podlinkowanym artykule pojęcie długu immunologicznego oznacza, jak się zdaje, po prostu epidemię wyrównawczą, czyli skumulowany wzrost zachorowań, do których wskutek obostrzeń nie doszło wcześniej. Nikt nie zaprzecza, że takie zjawisko występuje – ale mój tekst dotyczył hipotezy, jakoby brak zachorowań osłabiał układ odpornościowy w ogóle. No i artykuł w ‚Lancet’ nie mówi o obecnej sytuacji, tylko o poprzednich sezonach.
Do pozostałych zarzutów odniosę się jutro (jeśli zdążę) lub pojutrze, raczej na swoim blogu. Pozdrawiam
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Cóż, będę się upierał, że staranny i w miarę nieobciążony uprzedzeniami przegląd literatury nie uprawnia do traktowania dyskutowanej aktualnie hipotezy jako godnej dyskredytacji „bo uczeni twierdzą”. „Uczeni” i eksperci jako masa i monolit niczego takiego nie twierdzą. Twierdzeniem parają się w tym przypadku media, a konkretnie dziennikarze o kwalifikacjach popularyzatorów nauki i uwikłani w konkretną narrację. Z nauką ma to niewiele wspólnego.
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Telemachu,
Vademecum nie pisze naukowego wywodu, który wymaga fachowej literatury, a jedynie blog, na którym w przystępny sposób popularyzuje i przybliża medyczne problemy przeciętnym jak ja zjadaczom chleba naszego powszedniego.
Zasyłam serdeczności
PolubieniePolubione przez 1 osoba
„w przystępny sposób popularyzuje i przybliża medyczne problemy przeciętnym jak ja zjadaczom chleba (…)”
Ultro droga,
wybacz, ale się tak do końca nie zgodzę.
Popularyzacja i „przybliżanie medycznych problemów” jest (wbrew pozorom) zajęciem obarczonym równą, o ile nie większą, odpowiedzialnością jak prowadzenie badań naukowych i publikacja ich rezultatów. Ergo: wymaga wiedzy i doświadczenia pozwalających ocenić wartość przybliżanych rewelacji, odróżnić sprawdzoną i ugruntowaną wiedzę od poglądów, przeczuć i pozycji zajętych ze względów strategicznych po tej lub innej stronie naukowej barykady.
Innymi słowy: wiedza, to takie coś z czym mamy do czynienia gdy ktoś wie. Gdy mamy do czynienia z kimś kto przeczytał, że ktoś inny wie (bo wie) – to nie jest to wiedza. To jest informacja.
Moja teza jest taka, że warunkiem koniecznym uczciwej popularyzacji wiedzy jest jej posiadanie. Wiem, wiem – jest to teza kontrowersyjna ale będę się upierał. Szczególnie jeśli chodzi o popularyzację zagadnień związanych z naukami medycznymi. Pod tym względem taki staromodny i uparty jestem. Pewnie też skrzywienie zawodowe,
Serdecznie i pogodnie
T
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Telemachu,
rozumiem, że skrzywienie zawodowe każe Ci wsadzać igiełki wszystkim piszącym o zdrowiu, więc może na swoim blogu rozwiń temat i wykaż, „że warunkiem koniecznym uczciwej popularyzacji wiedzy jest jej posiadanie.” To może w końcu udowodnij, że posiadasz takową i napisz, która hipoteza dotycząca braku odporności jest prawdziwa, chętnie wszyscy przeczytamy, by od kompetentnej osoby dowiedzieć się prawdy, gdyż nadal nie wiemy, skąd czerpać wiadomości…
Dołączam serdeczności
PolubieniePolubienie
Ultro,
I see your point. Problem w tym, że nie prowadzę bloga zajmującego się popularyzacją wiedzy. Czyli z braku narzędzia nie wykonam usługi, chociaż może jest to jedynie wymówka, bo główną przyczyną dla której staram się nie zabierać głosu na tematy związane z medycyną jest przeświadczenie, że uświadamianie szeroko zgromadzonej publiczności w wysoce niekorzystnym momencie historyczno-emocjonalnym jest samobójstwem (bo najwidoczniej mało kto chce być uświadomiony a wielu pragnie uzyskać komfort psychiczny wynikający z szerzenia zasłyszanych prawd objawionych).
Uczciwie przyznaję: blog służył mi jako narzędzie do wymiany poglądów i jako taki jest w moich oczach przydatny. W kwestiach związanych ze zdrowiem staram się nie mieć poglądów lecz sięgać – na ile to możliwe z pewnym emocjonalnym dystansem – do zdobytego doświadczenia i wiedzy. Taka postawa wydaje mi się być sensowna.
Nie ma to bynajmniej nic wspólnego ze wsadzaniem igiełek wszystkim piszącym o zdrowiu. Raczej z niepokojem z jakim obserwuję toczące się przez ostatnie trzy lata spory, nieznośny klimat który zapanował od momentu gdy za strategię zwalczania chorób wzięli się ludzie pozbawieni jakichkolwiek ku temu kwalifikacji, że o wiedzy już nie wspomnę. Politycy, dziennikarze, gwiazdy estrady, dozorcy kamienic czynszowych i posłowie na sejm i autorzy blogów „o zdrowiu”.
Przez trzy lata byliśmy świadkami ponurego kabaretu w wykonaniu artystów, którzy przekrzykując się wzajemnie próbowali narzucić swoją percepcję rzeczywistości szeroko pojętemu otoczeniu i utrwalić swoją narrację jako obowiązującą.
Ze smutkiem stwierdzam, że występom tym nie towarzyszyła refleksja dotycząca tego czym właściwie jest choroba i na czym polega zdrowie. I proszę nie twierdź, że wszyscy chyba wiedzą czym jest choroba i czym się różni od zdrowia. Nie wiedzą.
Dlaczego to piszę? Aby wyjaśnić, że przyczyną mojego wtrętu nie jest ani chęć rozpoczęcia internetowej kłótni, ani też potrzeba uzewnętrzniania złośliwości lecz frustracja wynikająca z zaistniałej sytuacji. Sytuacji, która powinna napawać krytycznie myślących niepokojem – ale tego nie czyni. Spustoszenia powodowane w zbiorowej wyobraźni przez epidemię schorzenia o nazwie cognitive bias wydają mi się o wiele byrdziej groźne niż te powodowane przez empidemię choroby na C.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Telemachu,
z Twojej strony ewidentny unik, więc przynajmniej nie pisz, że „mało kto chce być uświadomiony”. Zapewniam, że bardzo wielu szuka wiadomości, ale nie każdy trafia na prawdę.
Przesyłam serdeczności
PolubieniePolubienie
„z Twojej strony ewidentny unik”
Pewnie, że tak. Tak dokładnie jest. Gdy w powietrzu fruwają kamienie rzucane przez niewidomych w kierunku głuchoniemych to robienie uników wydaje się być jedynie słusznym i racjonalnym zachowaniem.
Osobiście nie widzę sprzeczności pomiędzy moim „mało kto chce być uświadomiony” a Twoim „bardzo wielu szuka wiadomości”. To chyba trochę tak jak z twierdzeniem, że ludzie są spragnieni prawdy i chcą ją usłyszeć. Niby słuszne, ale nie do końca.
Posłużę się parabolą: jeśli np. ukochana poprosi ukochanego o to aby powiedział prawdę na temat jak ona wygląda, a on zgodnie z prawdą odpowie, że żylaki szpecą jej zbyt masywne łydki, to szybko może okazać się, że uczucie doznało sporego uszczerbku bo ukochana zupełnie inną prawdę chciała usłyszeć. Prawdę zgodną z jej oczekiwaniami i wyobrażeniami o tym, czym prawda jest.
Zapotrzebowanie na prawdę nie należy do naszych najistotniejszych i egzystencjalnie ważnych potrzeb. Co z przykrością stwierdzam.
Serdecznie
T.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Vademecum,
kto uważnie przeczytał Twój tekst, wie, że pisałeś o hipotezach, więc czekamy na rozstrzynięcie ustaleń.
Zasyłam serdeczności
PolubieniePolubienie
Też się nad tym zastanawiam – w tym sezonie brak odporności bardzo daje się we znaki. Może kiedyś się dowiemy.. Pozdrawiam 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Nieodkryta,
póki naukowcy nie sprawdzą i ustalą, pozostaje samemu zadbać o swoje zdrowie i własną odporność, stąd ten wpis na blogu.
Zasyłam serdeczności
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję za polecenie. Ja również przyjąłem komplet szczepień 4 +1, mam nadzieję, że kolejna dawka p. SARS-CoV-2 będzie już wziewna, a więc bardziej chroniąca przed zarażeniem. Pozdrawiam!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Vademecum,
polecam z czystym sumieniem Twój blog. Skądś trzeba czerpać wiedzę, a Twoje artykuły są rzeczowe i poparte bibliografią. Każdy sam może się przekonać i poczytać.
Zasyłam serdeczności
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Zanim zaczęłam słyszeć o braku odporności- zauważyłam ją wokół siebie. Sama poprosiłam lekarza o coś na zwiększenie odporności, bo chorowanie raz w miesiącu mnie męczyło. Brałam pod uwagę stres. Brałam też pod uwagę przebyty covid. Nie mam jednak pojęcia, jaka może być tego przyczyna. Odrzucam zbytnią izolację, bo życie w pandemii nie różniło się w moim przypadku od tego sprzed (poza noszeniem maseczki).
Teraz jestem w trakcie 3 miesięcznej kuracji. Zobaczymy. 🙂
Zdrowia życzę!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Salmiaczko,
myślę, że za jakiś czas dowiemy się, co przyczynia się do zmniejszenia odporności, a Tobie życzę, by choroby omijały Cię z daleka.
Zasyłam serdeczności
PolubieniePolubienie
Robię, co mogę 🙂 ale wiem też, że mam niedobór Wit D. też trzymaj się zdrowo!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Droga Salmiaczko,
braki witaminowe do nadrobienia, będzie dobrze!
Dołączam serdeczności
PolubieniePolubienie
🙂 w tym temacie też działam:-)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Salmiaczku,
dbaj o siebie, bo jak nie Ty, to kto zadba o Twoje zdrowie…
Dołączam serdeczności
PolubieniePolubienie
Ładnie do mnie mówisz 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Pani Salmiakowo,
lubię Panią podczytywać 🙂
Dołączam serdeczności
PolubieniePolubienie
❤❤❤
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Pani Salmiakowej dziękuję za serducha, przydadzą się.
🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ciekawy wpis. W sumie słyszałem już coś niecoś na temat tych koncepcji. Wydaje mi się, że powinniśmy szczepić się przeciwko najgroźniejszym (względnie z najgorszymi skutkami ubocznymi) chorobom. W kwestii np. przeziębienia, kataru to coś jest w teorii, że coraz bardziej na siebie chuchamy i dmuchamy, co powoduje rozleniwienie układu immunologicznego. Dlatego tak jak w większości sytuacji najlepszy jest rodzaj złotego środka.
To fakt. Nie spodziewałem się ile zbędnych rzeczy mamy w szafkach, szafach, szufladach itp. Część do wyrzucenia jest, część do oddania, a część do sprzedaży. Nadal jednak nie wiem przy niektórych przedmiotach po co zostały kupione. 🙂
Na razie jesteśmy na wczesnym etapie poszukiwań mieszkania, do przeprowadzki jakiś czas mamy na pewno.
Pozdrawiam!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Mozaiko,
ten złoty środek trudno utrzymać, stąd tyle problemów ze zdrowiem.
Dołączam serdeczności
PolubieniePolubienie
Ale z tym częstym myciem, to jest jednak coś na rzeczy, bo może osłabiać nasz układ odpornościowy. Jak na nasze warunki z dość umiarkowanym klimatem jeden prysznic dziennie w zupełności wystarczy 😀
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Hebiusie,
zawsze można przecież się wytłumaczyć, że dawniej ludzie myli się dwa razy w roku, włosów nie czesali, aż zrobił się kołtun i żyli. Coś w tym jest…
Dołączam serdeczności
PolubieniePolubienie
Może się to komuś nie spodoba, ale napiszę tak: dzisiaj tylko ta część nauki, która nie przynosi krociowych zysków, jest tą jedyną wiarogodną (np. fizyka kwantowa, astronomia itd.). Warto mieć szerokie spojrzenie i myśleć logicznie. Niestety, dzisiaj trzeba również dokształcać się w zakresie biologii własnego organizmu (wrócić do podstaw, myśleć).
PS.
Czy ktoś kiedykolwiek zbadał, sprawdzał, ewidencjonował ludzi przyjeżdżających tu po 24 lutego?….
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Miedziana Góro,
właśnie to staram się robić, by przybliżyć sobie i innym wiedzę, co jest dobre dla uodpornienia, skoro obecnie choroby częściej atakują nasze organizmy.
Dołączam serdeczności
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Fakt, dobra maska chroni, tylko ilu ludzi podczas okresu wzmożonych zachorowań używało dobrych masek? Większość nosiła jednorazowy syf przez długi okres czasu i nikt się nie zastanawiał nad tym co ma na twarzy, ważne było żeby mandatu nie zapłacić.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Stanley’u,
zauważ, że nie informowano rzeczowo, więc wielu szyło sobie z kolorowych szmatek, by ładnie wyglądały.
Przesyłam serdeczności
PolubieniePolubienie
Fakt, ale i sam rząd sprowadził bubel bez atestu gdy brakło rodzimych.
PolubieniePolubienie
Tak się zastanawiałam gdzie ja o tym czytałam… Mądrze pisze Vademecum Pacjenta.
Uważam, że żadna metoda nie daje pewności. Ale ich stosowanie zmniejsza ryzyko.
Coraz więcej przychodzi do mnie dzieci, które pół wieku temu nie miałyby szans na urodzenie. Medycyna im pomogła. Przechytrzyła naturę. Ale to wciąż są osobniki słabsze.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
I co tu napisać? Nie jestem antyszczepionkowcem, ale nie szczepiłem się na covid, chyba nie zachorowałem na niego, gdyż nie spostrzegłem ani jednego objawu, jakie podawano. Możliwe, że przyczyną tego niezachorowania było to, że ze względu na kontuzje nogi nie wychodziłem zbyt często, ale jednak wchodziłem z domu, gdy panowała epidemia. Myślę, że z jednej strony organizm każdego człowieka ma swój własny niepowtarzalny system immunologiczny i stąd (znam te „rodzinne” przypadki) w trzyosobowej rodzinie dwie osoby po przeprowadzeniu testu na covid miały wynik pozytywny; trzecia zaś negatywny, a w domu, jak to w domu, kontaktowały się z sobą na równych prawach. Z drugiej strony wierzę w to, że idealna sterylność osobnika, który następnie znajduje się w środowisku, gdzie występują patogeny, zarazki, czy jak to tam nazwać, sprawi raczej to, że ów osobnik będzie mniej odporny na w/w zagrożenia. Myślę, że działa to na takiej samej zasadzie jak picie herbaty słodzonej lub też niesłodzonej. Kiedy się człowiek przyzwyczai do picia gorzkiej (sterylność), to wypicie herbaty słodzonej zawartością 1/4 łyżeczki cukru (czynnik zewnętrzny) spowoduje zastosowanie przez organizm „odruchu obronnego” i odrzucenie możliwości wypicia szklaneczki herbaty; tylko osoby, które na zmianę piją herbatę słodką lub gorzką, bo nie robi to na nich różnicy, nie przeżyją „smakowego szoku”; innymi słowy będą uodpornione na słodkość lub gorzkość herbaty.
I jeszcze jedno. Moja siostra od bardzo wielu lat szczepi się przeciwko zwykłej grypie i zawsze, powiadam – zawsze, choruje na nią; ja z kolei nigdy nie szczepiłem się przeciwko tej chorobie i przynajmniej od 20-tu lat nie wiem, co to grypa? Jaki stąd wniosek? Nie wiem, ale sądzę, że prawdopodobnie mój organizm w inny sposób broni się przed chorobami, aniżeli organizm mojej siostry. Może się uodporniłem na tyle, że szczepionka nie jest mi potrzebna???
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Nie ma jak temat „zdrowie ‚. Ależ polemika. Przeczytałam. Uściski
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Pingback: Odpowiedź na krytykę – Vademecum Świadomego Pacjenta
„I nie pytajmy komu wierzyć, gdyż odpowiedź może być jedna: nauce i własnemu rozsądkowi, a chwytliwe teorie spiskowe omijajmy z daleka. Niech każdy wybiera to, co dla niego dobre.: Jeśli każdy zawierzy naukowym źródłom, z których korzysta oraz swojemu rozsądkowi, to dla niego to, w co wierzy nie jest „teorią spiskową”. Warto wziąć pod uwagę poglądy drugiej strony.
😘
PolubieniePolubienie